Rozdział 46: Santa Maria - The Kelly Family

 Niemcy/Wyspa Rugia 

Z wieloma sytuacjami Wiktoria spotkała się w życiu, z którymi musiała się pogodzić, jak: śmierć bliskiej osoby, zdrada przez ukochanego czy kryzys w filmie. Ale nie z natychmiastową rolą matki i wychowaniem dziecka. Z tym się Wiktoria jeszcze nie zmierzyła, bo przecież opieka nad dzieckiem, a wychowanie to całkliem co innego. 

 

Tej nocy Wiktoria z Patrickiem nie spali zbyt wiele. Co jakiś czas mała Anja budziła się z płaczem tak, jak by czuła, że coś się wokół niej zmienia. Dopiero, gdzieś tak po godzinie trzeciej wszyscy na spokojnie zasnęli i spali do godziny ósmej. W pewnym momencie, gdy nastała błoga cisza, Wiktoria weszła w trans snów. Śnili jej się zmarli przyjaciele, Emma i Hans i miłe chwile, które z nimi spędziła na farmie, w Polsce i w Ellmau w malowniczym miasteczku w Austryjackich Alpach. I właśnie tam najwięcej wspomnień śniło się Wiktorii. 

Śniło jej się, że wraz z Emmą, Barby i Maite spacerowały po mieście. W pewnym momencie Emma zaproponowała by dziewczyny zwiedziły kościół. Bez wahania wszystkie się zgodziły. Robiąc kroki w stronę kościoła strój Wiktorii zaczął się zmieniać, z czarnych krótkich spodenek i zielonego t-shirtu na białą suknię ślubną. Przed ołtarzem ten sam mężczyzna co w poprzednim śnie, ale tym razem twarz mężczyzny była widoczna. Rozpoznając twarz Wiktoria zerwała się ze snu.

- Paddy. – powiedziała zrywając się – To nie może być prawda. – dodała spoglądając na śpiącego obok Patricka

Po chwili usiadła wygodnie na łóżku i pamiętając poprzedni sen pomału zaczęła wszystko analizować. W obu snach była w sukni ślubnej, w obu była ta sama postura mężczyzny i ten sam uśmiech na jego twarzy, ale tylko w jednym zobaczyła twarz mężczyzny z którym miała związać się na stałe. Zaczęła także analizować słowa wypowiedziane wcześniej pezez Emmę, że Patrick ją kocha. Analizując to wszystko Wiktorię uderzyło gorąca. To samo gorąco co w dniu, którym zobaczyła po latach Patricka. Spojrzała na niego i nagle nie wiadomo skąd Wiktoria dostała olśnienia. Nie czekając na decyzję Patricka w sprawie ślubu zdecydowała, że sama poprosi go o rękę. Zbliżyła się więc do Patricka i zaczęła go budzić. 

- Paddy, Paddy. - powiedziała budząc Patricka - Michael obudzi się. - dodała widząc, że Patrick się nie budzi

Patrick czując jak ktoś go budzi otworzył oczy, a następnie odwrócił się w stronę Wiktorii i spojrzał na nią

- Hej kochanie, coś się stało. - powiedział ziewając - Coś z małą. - dodał

- Nie z małą wszystko w porządku, śpi. - powiedziała spoglądając na łóżeczko - Ja nie w tej sprawie, chodzi mi o... - Wiktoria się zatrzymała, wzięła głęboki oddech i po chwili powiedziała wprost o co jej chodzi - Ożenisz się ze mną. - dodała patrząc się wprost w oczy Patricka

- Co? ... - powiedział zdziwiony Patrick słysząc słowa Wiktorii

- Co, co. Pytam się czy się ze mną ożenisz. 

- Czekaj Wik, ale to ja. - powiedział Patrick zatrzymuje się

- Tylko mi nie mów, że tego nie chcesz. 

- Chce, tylko, że. - Patrick znów się zatrzymał, chwycił za szklankę z wodą stojącą na stoliku i upił łyk wody

- Tylko co. - powiedziała spoglądając złośliwie na Patricka

- Tylko, że to ja miałam cię poprosić o rękę, a nie odwrotnie. - powiedział odkładając szklankę

- Oj tam. Nie zawsze musi być tak jak zawsze. Raz się może zdążyć inaczej. Więc co ożenisz się ze mną. 

Patrick się uśmiechnął. Następnie zbliżył się do Wiktorii i ją pocałował. 

- Tak kochanie, ożenie się z tobą. - powiedział odrywając się od ust Wiktorii

Wiktoria słysząc to znów pocałowała Patricka chwili całując go dalej zaczęła się kłaść na łóżku. Patrick widząc to ułożył Wiktorię wygodnie na łóżku. Następnie zsunął z niej jej czarne koronkowe figi. Rozkraczając jej nogi położył się na nią zsuwając z siebie swoje slipy. 

- Wykorzystajmy chwilę póki śpi na małą rozkosz. - powiedział całując Wiktorię i pieszcząc przy tym ręką jej pochwę

- Wsadź go od razu, bo jak mnie rozpalisz to będę drzeć się na całego i obudzę nie tylko dziecko, ale także cały kemping. 

- Na pewno. 

- O tak Paddy, o tak. - powiedziała od pływając

Patrick widząc, jak Wiktoria pomału się podnieca wsadził do jej pochwy swojego członka i pomału zaczął nim ruszać. Wiktoria czując to objęła Patricka. Następnie trzymając usta nad jego uchem zaczęła wydobywać z siebie ciche dźwięki, tak by tylko Patrick mógł ją usłyszeć. 

- Paddy obie... aaa...aaa ... Obiecaj mi coś. - powiedziała podniecona Wiktoria

- Wszystko co tylko chcesz kochana. - powiedział z ciężkim oddechem podnosząc się. Następnie prostując się wszedł głębiej w Wiktorię

- Aaaa... Obiecaj mi, żeeee każdą wspólną ... aaa ... wolną chwilę spędzimy ... namiętnie w łóżku. 

Patrick słysząc słowa Wiktorii zaśmiał się. Następnie znów wszedł w nią w głębiej. 

- Wiki, jeszcze zdążymy nadrobić zaległości. - powiedział kładąc się znów na Wiktorii,

W tym samym czasie mała Anja pomału się budziła. Słysząc rozmowę Wiktorii i Patricka spojrzała w ich stronę. Następnie podniosła się i opierając się o łóżeczko stanęła na nóżki i zagaworzyła do nich. 

- Abu, Abu, Abu…

- Ołłł... Chyba ktoś nas przyłapał. - powiedział Patrick opadając na łóżko

Wiktoria założyła na siebie figi. Następnie podniosła się z łóżka i podeszła do małej. Wyjęła ją z łóżeczka i wraz z nią wróciła do łóżka. 

- A wracając do naszej rozmowy. Jaki chcesz pierścionek. - powiedział Patrick w stronę Wiktorii

- Pierścionek, jaki pierścionek. - powiedziała zdziwiona Wiktoria siadając wraz z dzieckiem na łóżku

- Zaręczynowy. - powiedział Patrick witając się z małą Anją - Hej Anja wyspałaś się. - dodał

- Daj spokój nic nie musisz kupować. Wystarczy, że przyjęłaś moje oświadczyny i spędziłeś ze mną cudowny namiętny poranek. - powiedziała Wiktoria, następnie pocałowała Patricka

- Zadowolona. - powiedział Patrick całując cały czas Wiktorię

- O tak zadowolona. Zresztą po każdym seksie z tobą jestem spełniona. Czuję się, jak w raju. 

- To się cieszę skarbie. - powiedział Patrick układając się na poduszce

- Szkoda tylko, że wcześniej nie doznałam z tobą takiej rozkoszy, jak teraz. Wtedy tyle czasu byśmy na siebie nie czekali. - powiedziała Wiktoria spoglądając na Patricka

- Wiki dla mnie ważne, ze teraz jesteś ze mną i jesteś szczęśliwa. 

- Bo cię kocham Paddy. - powiedziała Wiktoria

Zbliżając się do Patricka by znów go w pocałować. 

Siedzieli tak jeszcze przez kilka minut. Następnie widząc zbliżającą się godzinę karmienia małej postanowili pomału już wstać. Patrick zszedł na dół by zrobić Anji jeść. Wiktoria natomiast przebrała Anje w czyste ubranka. Następnie widząc Patricka z butelką mleka nakarmiła Anje. Patrick wykorzystał ten czas i wziął poranny prysznic. Po powrocie zajął się małą, by Wiktoria mogła na spokojnie się umyć.

Po godzinie dwunastej jako pierwszy do Sassiniz przyjechali Antoni z Alanem. Nie znając dobrze drogi do ośrodka letniskowego postanowili, że najpierw skontaktują się z Wiktorią i po pytają o wszystko. Zatrzymali się więc na parkingu przy jednym z marketów. Następnie zadzwonili do poprosili by ta po kierowała ich do ośrodka. Wiktoria przekazała im, jak mniej więcej mają jechać. 

Po nie z pełna dwudziestu minutach, panowie byli już na miejscu. Zaparkowali pod domkiem letniskowym obok samochodu Patricka. Następnie wyszli z samochodu i weszli do domku. 

- Hejka chłopaki. Wejdźcie. - powiedziała Wiktoria wpuszczając Antoniego i Alana do środka, trzymając przy tym małą Anje 

- Sie manko maleńka, jaka ty piękna. - powiedział Alan stojąc w drzwiach

- Alan czym cię ojciec podpłacił, że się zgodziłeś z nim jechać. - dodała zamykając za nimi drzwi

- Sam się zgłosił. Ja nic jemu nie kazałem. - powiedział Antoni siadając na kanapie

- Uuuu... To jakieś święto musiało być. - powiedziała ze śmiechem Wiktoria

- Oj tam, oj tam. Po prostu chciałem pomóc. - powiedział Alan siadając obok ojca

- O tak, a teraz panienka siada do krzesełka. - powiedziała Wiktoria wsadzają małą do krzesełka - A ciocia idzie kawę zrobić wujkom. Głodni, zamówić wam coś z lokalnej restauracji. - dodała odsuwając się 

- Nie dzięki, nie całe dwie godziny temu jedliśmy. - powiedział Alan spoglądając na Wiktorię

Wiktoria podeszła do aneksu. Włączyła czajnik, a następnie z górnej półki nieopodal okna wyjęła dwa kubki. Wsypała do nich po dwie łyżeczki kawy. Następnie widząc zagotowaną wodę w czajniku zaparzyła ją i podała ją. 

- Wiki, a gdzie Michael. - spytał Antoni odwracając się za Wiktorią

- Na górze, odsypia noc. O już nie, właśnie go słyszę. - powiedziała spoglądając w stronę schodów

- Dobra brachu, nie ma sprawy. Tylko jedźcie ostrożnie. - powiedział Patrick schodząc z góry - ... O Anton już u nas jest. To czekamy tylko na was. - dodał widząc Antoniego i Alana siedzących na kanapie – Na razie. 

- To Joey. - spytała Wiktoria

- Co... A tak to Joey. - powiedział ziewając Patrick - Część Anton. - dodał witając się z Antonim

- Cześć. O widzę, że ktoś tu się nie wyspał. - powiedział Antoni witając się z Patrickiem - Pamiętasz Alana. - dodał pokazując na Alana

- Jasne. Tylko, ostatni raz to ja cię widziałem jak miałeś cztery lata. - powiedział Patrick witając się z Alanem

- Cześć. - powiedział Alan witając się z Patrickiem

- I co Joey już dojeżdża. - dopytywała się Wiktoria

- Tak. Za godzinę, półtora będą z Luką. Jakiś wypadek na autostradzie był

Musieli przez Berlin jechać. - powiedział Patrick siadając na fotelu - Zrobisz mi kawę. - dodał spoglądając na Wiktorię

- Jasne, już robię.

Wiktoria podeszła do aneksu kuchennego. Chwyciła za kupek leżący w zlewie. Wypłukała go, następnie wsypała do niego kawę i ją zaparzyła. Po chwili podała ją Patrickowi

- Co tacy zmęczeni. - powiedział Antoni widząc ziewającą tym razem Wiktorię

- A nic. Mała w nocy się budziła. Dopiero po trzeciej zasnęliśmy. A po ósmej mieliśmy cudowną pobudkę. - powiedziała Wiktoria wracając do aneksu kuchennego. 

Patrick słysząc słowa Wiktorii spojrzał na nią. Bał się, że wyda się, że wraz z Wiktorią mieli upojną chwilę. 

Wiktoria chwyciła za słoiczek z jedzeniem dla niemowląt. Otworzyła go i do małej miseczki wyjęła wyznaczoną porcję, odgrzała i podała małej AnjI. 

- Cudowną pobudkę. Co masz na myśli. - zdziwił się Antoni marszcząc czoło 

- A... To, że po ósmej obudziło nas gaworzenie małej. - powiedziała Wiktoria wracając z miseczką - Czas coś zjeść Anju. - dodała siadając obok Antoniego i przybliżając do siebie krzesełko

- Widzę, że Hans cały majdan z domu wziął. - powiedział Antoni upijać łyk kawy

- Co, jaki majdan. - zdziwiła się Wiktoria odrywając się karmienia

- No to wszystko. - powiedział rozglądając się do około - Widzę wózek, krzesełko i chyba łóżeczko jest. - dodał

- Nie, tylko łóżeczko, fotelik i stelaż od wózka. No i ubranka. - powiedział Patrick grzebiąc cały czas w telefonie - Wiki, dzwonimy już po Alexa czy dopiero jak Joey przyjedzie. - dodał spoglądając na Wiktorię

- Później zadzwonimy. Niech Joey z Lucką odpoczną chwilę. - powiedziała Wiktoria karmiąc cały czas malą

- Ok. - powiedział Patrick odkładając telefon na stolik

- A to wszystko to z skąd. - zdziwił się Antoni

- Z pobliskiego komisu, wypożyczyliśmy na jakiś czas. - odpowiedział Patrick

- Wiadomo chociaż co z, mała będzie. - spytał Alan

- Wszystko się dowiecie, jak Joey i Alex już będą. Dwa razy nie będziemy mówić. 

- A Alex tu po co. - spytał Alan upijając łyk kawy

- Ma sprawę dla Antka. Zresztą testament Hansa byl czytany. 

- Co jaki testament. - powiedzieli wspólnie Antoni i Alan

- To Hans napisał testament. - dodał Antoni 

- Tak. Tez nas to zdziwiło. - powiedział Patrick

 - Zabezpieczył małą. - powiedziała Wiktoria spoglądając na Antoniego

Podczas rozmowy Alanowi zadzwonił telefon. Wyjął go z kieszeni spodni i widząc kto do niego dzwoni podniósł się i wyszedł z nim przed domek. 

- Zaraz wracam. - powiedział Alan wychodząc z domku

Antoni z Wiktorią spojrzeli na Alana. Antoni zaczął zastanawiać się z kim jest tajemnicza osoba z którą, jego syn tak czule rozmawia. Wiktoria natomiast obserwując bratanka uśmiechnęła się. Dobrze wiedziała kto do Alana dzwonił. 

- A temu co. - powiedział zastanawiająco Antoni - Przecież mówił, że ma wolne. - dodał

- To nie komendant. - powiedziała Wiktoria wracając do kamienia małej

- A kto? - spytał Antonii spoglądając tym razem na Wiktorię

- Starszy szeregowy Kamila Jagoda

- Kto? 

- Jego koleżanka z wojska. 

- Czekaj, ty mówisz o tej babce co mu dała popalić na strzelnicy. 

- O tak, o tej samej. - powiedziała Wiktoria podnosząc się z kanapy. Następnie trzymając w ręku pustą miseczkę podeszła do aneksu kuchennego. Wymyła miseczkę, następnie namoczyła gazę i wraz z nią wróciła by wytrzeć Anji buzie

Nie wierzę. - powiedział Antoni upijając łyk swojej kawy

- Lepiej uwierz. Bo z nikim innym tak podekscytowany nie rozmawiał. 

- Przecież oni się o mały włos nie po żarli na tej strzelnicy. 

- A znasz słynne przysłowie kto się czubi ten się lubi. - spoglądając na brata

- No tak. 

- Właśnie. To przysłowie w sam raz pasuje do Alana i jego koleżanki z branży. 

Patrick cały czas przysłuchiwał się tej rozmowie. Następnie słysząc ostatnie słowa Wiktorii zaśmiał się. 

- No, no. Czyżby ktoś tu swojego syna nie znał. - powiedział ze śmiechem Patrick

- Znał, znał. Tylko, nie spodziewał bym się, że tak szybko ulegnie babie. 

- Oj tam bracie. Ty się lepiej ciesz, że twój syn se kogoś znalazł. - powiedziała Wiktoria spoglądając na brata

- Cieszę się. Tylko dlaczego po pięćdziesiątce muszę zostać dziadkiem. 

- No nie przesadzaj. - powiedziała ze złością Wiktoria

Alan wyszedł przed dom. Tam odebrał telefonu od przyjaciółki. Poinformował ją, że obecnie wraz z ojcem jest w Niemczech i nie da rady się z nią spotkać. Poinformował też w jakiej sprawie tam pojechał i kim dla niego byli Emma i Hans. Kamila słysząc to złożyła Kondolencje i poinformowała, że gdyby potrzebowali pomocy w transporcie ciał do Polski to ma w rodzinie wujka, który prowadzi dom pogrzebowy, a także sprowadza ciała z okolic, na pewno im pomoże. Alan podziękował za pomoc i poinformował, że gdy będą potrzebowali pomocy to na pewno się do niej zgłosi.

W tym czasie po niespełna trzynastu godzinach jazdy pod dom letniskowym zajechał Joey wraz, z Lucką. Zaparkowali na chodniku bo miejsca na pod jeździe już nie było. Wyszli z samochodu i poszli w stronę domku. Widząc stojącego przed nim Alana cofnęli się myśląc, że się pomylili. Alan widząc to zatrzymał ich.

- Przepraszam pan Joey Kelly. - powiedział Alan widząc wahających się Joey'a i Luke

-  Przepraszam, ale musiał mnie pan z, kimś pomylić. - powiedział Joey nie rozpoznając Alana, zarazem także nie chcąc się pchać w rozmowę z dziennikarzami

- Proszę się nie bać. Tato wraz z pańskim bratem i Wiktorią czekają na Pana. - powiedział Alan spoglądając na Joey'a

Joey słysząc słowa Alana spojrzał na niego, przypominając sobie to, ze jego przyjaciel ma syna z pierwszego małżeństwa.

- Alan syn Antona. - powiedział niepewnie Joey

- Tak, to ja. Dzień dobry panu. - powiedział Alan podchodząc do Joey'a by się z nim przywitać

- Dzień dobry. - powiedział Joey witając się z Alanem - To mój syn Lucka. - dodał pokazując na syna

Lucka z Alanem przywitali się. Następnie cała trójka weszła do domku. Tam Joey wraz z Lucką przywitali się ze wszystkimi.

- Głodni. - powiedziała Wiktoria witając się z Joey'em

- Nie. Jedliśmy jakieś dwie godziny temu. - powiedział Joey

- Na pewno. - dopytywała się Wiktoria

- Tak. Nie martw się wytrzymamy do wieczora.

- Ok. To ja idę usypiać  mała, a później na spokojnie pójdę na zakupy. - powiedziała Wiktoria biorąc Anię na ręce

- Wiki, a co z Alexem? - spytał Patrick

- To zależy czy Joey z Lucka chcą odpocząć, czy mieć wszystko za sobą.

- Ja bym wolał mieć już to za sobą. Ale Lucka na pewno chce odpocząć. - powiedział Joey spoglądając na syna

- Było by najlepiej. - powiedział Łucka

- Wiki ściągnijcie Alexa na kolację. Zje z nami i na spokojnie nam to wszystko przekaże. - powiedział Antoni spoglądając na siostrę

- Dobra. Paddy dzwoń do Alexa i powiedz jemu, by wraz papierami przyszedł do nas na siedemnastą. Zdążę coś normalnego zrobić na kolację. - powiedziała Wiktoria idąc w stronę schodów

- Wiki daj spokój zamówimy znów pizzę. - powiedział Patrick

- Nie ma mowy. Wystarczy, że wczoraj cztery pizze ledwo co zjedliśmy. Dziś trzeba coś normalnego zrobić. - powiedziała Wiktoria idąc schodami na górę

- Wykąpana ciocia Eli. - powiedział Joey

- Słyszałam.

Panowie na spokojnie rozsiedli się na kanapie i fotelach. Zaczęli wspominać Hansa i Emmę, a także wcześniejsze lata. Antoni, Joey i Patrick cały czas śmiali się ze wspomnień. Jedynie Alanowi i Luce nie było do śmiechu. Obaj młodzi nie przepadali za tym, że rodzice ich obgadują. Co jakiś czas na zmianę powtarzali zmieńcie temat. Natomiast Joey i Antoni co jakiś czas  spoglądali na swoich synów, by sprawdzić ich reakcję.

Wiktoria na górze wraz z Anją ułożyła się na łóżku i pomału zaczęła ją usypiać. Na początku nie było tak łatwo. Mała wyrywała się i nie chciała zasnąć. Dopiero po dwudziesto minutowej szarpaninie Anja zasnęła. Wiktoria została z małą jeszcze przez kilka minut, by ta czuła, że ktoś przy niej jest. Następnie widząc, że Anja śpi twardym snem przeniosła ją do łóżeczka. Po chwili chwyciła za torebkę lecącą na komodzie i wraz z nią po cichu nie zamykając drzwi wyszła po cichu. Przed schodami sprawdziła w telefonie apkę swojego banku. Upewniła się czy bank ma płatność obcą walutą. Następnie po cichu zeszła na dół.

- Dobra panowie ja idę na zakupy. - powiedziała pochodząc do kanapy - Antek pożyć mi swojego grata. - powiedziała Wiktoria wyciągając rękę po kluczyki do samochodu

- Że co?

- Pożycz mi swoją brykę.

- Samochód, a po co ci mój samochód. - dopytywał się Antoni

- Przecież muszę czymś dojechać do sklepu.

Patrick w tym czasie wyjął swoje kluczyki z kieszeni i zadzwonił nimi.

- Wiki masz. - powiedział Patrick dzwoniąc kluczykami.

- Nie ma mowy. Twoje tablice chyba znają całe lokalne paparazzi. Będą jeździć za mną. - powiedziała Wiktoria spoglądając na Patricka

- Co, o czym wy mówicie. - powiedział zdziwiony Joey

- No właśnie gadałaś z Wojtkiem? - spytał Antoni

- Nie, nie rozmawiałam z nim.

- A to czemu.

- Bo nie miałam czasu. Ledwo co tu przyjechaliśmy. I już dzieckiem musieliśmy się zająć. Więc dasz mi te kluczyki.

Antoni podniósł się z kanapy. Następnie z kieszeni spodni wyją kluczyki i podał Wiktorii. Alan widząc jak Wiktoria szykuje się do wyjścia postanowił z nią wyjść pójść na zakupy.

- Wiki mogę jechać z tobą. Bo ja tu zwariuje, jak usłyszę coś z dzieciństwa. - powiedział Alan spoglądając na Wiktorię

- Ok. Paddy, póki Anja śpi to ty dzwoń do Alexa i powiedz jemu, żeby by przyszedł o omówionej godzinie

- Jasne, już dzwonię.

Alan słysząc zgodę Wiktorii zerwał się z kanapy i szybkim krokiem, jako pierwszy wyszedł przed dom.

- O czym wyście gadali, że tak szybko zwiał. - powiedziała Wiktoria widząc, jak Alan szybkim krokiem wyszedł z domku

- O zasranych pieluszkach, rowerkach i innych bzdetach. - powiedział ze śmiechem Joey spoglądając na syna, który w tym czasie siedział na fotelu - A pamiętasz Antek, jak twój syn, na karmił Luke ziemniakami. Nie pamiętam tylko ile miał lat, ale Lucka miał wtedy ze dwa miesiące. - dodał spoglądając tym razem na Antoniego

- Tego to na pewno nikt nie zapomni. - powiedział Patrick podnosząc się z fotela. Odsunął się od pozostałych i zadzwonił do Alexa.

- Przerażający krzyk Tani i Lucka cały w ziemniakach. - powiedział ze śmieciem Joey

- Ha, ha, ha. Ja stąd spadam bo zaraz zwariuje. - powiedział Lucka podnosząc się fotela

Lucka nie chcąc dalej tego słyszeć wyszedł z domu. Wiktoria widząc to zaproponowała Luce by ten wraz z, nią i Alanem pojechał na zakupy. Chłopak zgodził się i bez wahania wsiadł do samochodu.

Cała trójka odjechała z pod domku i pojechała w stronę pobliskiego marketu, który znajdował się nie całe trzy kilometry. Po drodze Wiktoria zastanawiała się co zrobić do jedzenia. W pewnym mi momencie przypomniała sobie, jak za czasów, gdy żył papa Dan, jej mama robiła dla niego wegańskie leczo, które tak bardzo jemu smakowało. Wiktoria postanowiła, że przypomni Patrickowi i Joey'owi smak tamtych czasów. Spytała jeszcze czy Lucka jadł kiedyś tą potrawę. Gdy usłyszała, że "nie", to coraz bardziej była za tym by zrobić to danie.

Po 10 minutach Wiktoria podjechała pod market. Zaparkowała nieopodal wejścia. Lucka przeprosił i spytał czy może zostać w samochodzie, bo wiedząc, że polują na Patricka paparazzi nie chciał Wiktorii narażać. Alan też zdecydował, że zostanie w samochodzie i dotrzyma towarzystwa Luckowi. Wiktoria zgodziła się. Następnie wyszła z samochodu i weszła do sklepu. Tam na dziale warzywnym Wiktoria kupiła wszystkie składniki do leczo. Kupiła też ze dwa kartony soku pomarańczowego i karton soku jabłkowego. Dla małej Anji kupiła parę słoiczków gotowych dań dla niemowląt. Kupiła jeszcze kilka innych produktów spożywczych. W dziale nabiału, gdzie Wiktoria kupowała żółty ser i Camember, natknęła się na Wojtka przyrodniego brata Natalii. Podziękowałem jemu, że ten nie wrzucił zdjęć do gazet. Poinformowała go też o przyjeździe Antoniego i poprosiła by Wojtek skontaktował się z nim. Chłopak kiwną głową i powiedział że wieczorem skontaktuje się z Antonim. Po krótkiej rozmowie z Wojtkiem Wiktoria wróciła do dalszych zakupów. Kupiła jeszcze kilka potrzebnych rzeczy takich jak: ręcznik papierowy, mydło w płynie czy żel pod prysznic. Przy kasie do kupiła jeszcze ze dwie paczki papierosów dla Antoniego, o które w ostatniej chwili poprosił smsem.

Alan widząc załadowaną zakupami Wiktorię wyszedł z samochodu i pomógł jej wsadzić zakupy do samochodu. Po zapakowaniu wszystkiego wsiedli do samochodu i odjechali w stronę ośrodka letniskowego.

W tym samym czasie w domku letniskowym Antoni i Joey dalej wspominali stare czasy. Patrick zaś skontaktował się z Alexem i poinformował go o przyjeździe Antoniego i Joeya. Poprosił też by ten przyszedł do nich na siedemnastą. Następnie słysząc płacz małej Ani poszedł na górę i zajął się dzieckiem.

Po powrocie z zakupów Wiktoria widząc na zegarku zbliżającą się godzinę szesnastą w dziale kuchennym zaczęła przygotowywać pomału leczo. Pokroiła po kolei wszystkie warzywa i pieczarki. Następnie pomału zaczęła przysmażać od pieczarek, a kończąc na pomidorach. Mając już gotowe danie Wiktoria zaczęła pomału przygotowywać pieczywo. Wyjęła z chlebaka bochenek chleba, a z lodówki masło i zaczęła nim smarować kromki chleba. Następnie wraz z Alanem i Lucką przygotowałam stół na posiłek...



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 41: Blurry Eyes - Michael Patrick Kelly

Rozdział 39: The First Time - The Kelly Family

Rozdział 40: Because It’s Love - The Kelly Family