Rozdział 47: You Got Me Rockin' Now - The Kelly Family
Niemcy/Wyspa Rugia
O umówionej godzinie Alex Klause przybył na spotkanie. Wiktoria widząc Alexa zaczęłam pomału nakładać leczo na talerze i podawać do stołu. Po chwili wszyscy zasiedli do stołu i zaczęli zajadać posiłek. Alex nie chcą czekać na zakończenie posiłku postanowił, że od razu przejdzie do tematu, który go interesuje.
- I co podjeliście już decyzję. – powiedział Alex upijając łyk soku pomarańczowego nalanego wcześniej przez Alana
- Tak. – powiedzieli wspólnie Wiktoria i Patrick
- Jaką decyzję. – zdziwił się Antoni
- Dziś rano zdecydowaliśmy, że pobierzemy się i wychowamy Anję. Tak jak chcą Emma i Hans. - powiedziała Wiktoria spoglądając na Antoniego
- Co? - powiedzieli wspólnie Antoni i Joey
Alan wraz z Luką słyszą słowa Wiktorii spojrzeli nawzajem na siebie. Po czym z niedowierzania Alan buchnął śmiechem.
- Powiedzcie, że to jest żart. - powiedział ze śmiechem Alan
- Ty młody, mi nie jest do śmiechu. - powiedział zdenerwowany Joey spoglądając na Alana
- Niestety to nie jest żart. My naprawdę się pobieramy. - powiedział tym razem Patrick
- Ale jak to? - powiedzieli znów wspólnie Joey i Antoni
- Po prostu. Taka była ostatnia wola Hansa więcej niech wam powie Alex.
- Alex. O co tu chodzi. - powiedział Antoni spoglądając na Klausa
- Hans w testamencie zapisał ostatnią wolę. Wiktoria wraz z Patrickiem mają przejąć opiekę nad małą Anją, pod warunkiem, że się pobiorą.
- Tak z ciekawości. Czyj to był pomysł? - spytał zaciekawieniem Antoni
- Mój. Hans tylko dopisał małżeństwo.
- Oszalałeś. Ty ich wkopałeś w świat którego nie znają.
- Antek. Daj spokuj, chyba wiemy, jak opiekować się dzieckiem.– powiedziała Wiktoria spoglądając na brata
- Opiekowanie, a wychowanie to wielka różnica, siostra.
- To co, mamy ją oddać do domu dziecka. Po moim trupie.– powiedziała Wiktora podnosząc się z krzesła - Wystarczy, że jej rodzice wychowywali się w domu dziecka. Ona nie musi. - dodała
Wiktoria tak się zdenerwowała, że aż odeszła od stołu. Następnie podeszła do aneksu kuchennego. Chwyciła za szklankę leżącą na w suszarce, nalała do niej zimnej wody z kranu i jednym łykiem wypiła całą szklankę.
- Wiki Ja rozumiem, Ale dlaczego od razu małżeństwo.– powiedział Antoni spoglądając na siostrę
- Hans prowadził sprawę jednego z gangsterów. Bał się, że facet zacznie jemu grozić za to, że wygrał sprawę jego żony o rozwód.
– Czekaj, myślisz, że ten wypadek był zaplanowane.– powiedział zastanawiająco się Alan
– Nie. To nie był zaplanowany wypadek. Z tego co mi policja powiedziała to, to że kierowca ciężarówki nie mógł zmieścić się i jechał prosto na Hansa, a on próbował uniknąć zderzenia.
- Więc po co to wszystko? - spytał Antoni
– Słuchajcie jakiś czas temu wraz z Hansem prowadziliśmy sprawę polskiej rodziny, której Jugendamt odebrał dzieci. Tego Hans próbował uniknąć. Po to jest ten testament.
- A co by było, gdyby jedno z nich przeżyło. - powiedział Joey
- Na to też był Hans przygotowany. Miał jeszcze dwa inne wersje testamentu.
– Wy naprawdę tego chcecie?– spytał Antoni spoglądając raz na Wiktorię a raz na Patryka
– Tak. Antek wystarczy, że oni przeszli ciężkie czasy. Anja nie musi tego przechodzić. - powiedziała Wiktoria spoglądając na brata
- A ty Paddy, też tego chcesz. - powiedział Joey spoglądając na brata
- Tak. Zresztą, gdyby nie decyzja Hansa to i tak byśmy się pobrali. - powiedział Patrick upijając łyk soku
- Właśnie. - dodała Wiktoria
- Co? O czym w mówicie? - spytał z zaciekawieniem Joey
- O tym, że od kilku tygodni jesteśmy z Wiktorią w związku.
- Czekajcie, że co? - powiedzieli wszyscy wspólnie
- Od kiedy jesteście razem?– spytał Antoni
- Od chrztu małej.
- Co, jak to i teraz się o tym dowiadujemy. - powiedział zdziwionty Joey
- A kiedy mieliśmy wam powiedzieć. Jak dopiero od kilku tygodni jesteśmy parą.– powiedziała Wiktoria spoglądając na zmianę raz na brata raz na Joey'a
- Zresztą więcej prywatności tak mieliśmy niż ciekawskich na głowie.– powiedział Patryk upijając łyk soku
- Ciekawskich? A od kiedy ja jestem ciekawski. - powiedział rozłoszczony Joey spoglądając na brata
- No właśnie. - powiedział Antoni spoglądając na siostrę
Alex widząc, jak Alan wraz z Lucką nudzą się. Postanowił że przerwie całą tą dyskusję i wróci do tematu, który go interesuje.
- Dobra panowie dokończycie później. Ja chcę jeszcze raz usłyszeć odpowiedź na pytanie: czy wychowacie Anje, jako własne dziecko i dla jej dobra pobierzecie się
– Tak wychowamy.– odpowiedzieli wspólnie Patrick i Wiktoria
– Okej. To chciałem usłyszeć. Później dostaniecie papiery do podpisania. – powiedział Alex odstawiając talerz - Macie trzy miesiące na zawarcie związku małżeńskiego– dodał
- Co, trzy miesiące. - powiedzieli wspólnie Patrick i Wiktoria
- W trzy miesiące? Tyle to trwają nauki przed małżeńskie w kościele. - dodała Wiktoria
- Na to wszystko co najmniej trzeba mieć pół roku.– powiedział Patryk
- Niekoniecznie.– powiedziała Alan
- No jak nie. Trzeba najpierw wszystko ustalić listę gości, miejsce gdzie będzie wesele, dać na zapowiedzi, i tak dalej.
- To prawda. Ale cywilny można wziąć w kilka tygodni w gronie najbliższych.
- Alan ma rację, bez problemu weźmiecie ślub cywilny. – powiedział Aleks spoglądając na Wiktorię
Wiktoria z Patrickiem spojrzeli na siebie. Następnie Po krótkim namyśle zdecydowali że wezmą ślub cywilny.
- Nawet nie chcę myśleć co powie Maite, jak się o tym wszystkim dowie.– powiedział Joey
- Ha, i Dośka. - dodał Antoni.
Po słowach chłopaków wszyscy się zaśmiali. Patryk i Joey dobrze znali swoją siostrę i wiedzieli, że jak dziewczyna usłyszy wiadomość, że jej brat żeni się z jej przyjaciółką to aż będzie skakać z radości. Tak samo było z Antonim i Wiktoria, którzy także wiedzieli, jak zareaguje ich siostra Dorota.
- O matko nawet nie chce o tym słyszeć. - powiedziała Wiktoria upijac łyk soku
- Dobra, a teraz kolejny temat.– powiedział Alex wyjmując z teczki kolejne papiery
Wiktoria widząc u każdego puste talerze zebrała je, a następnie zaniosła je do zlewu. Alex mając więcej miejsca na stole wyciągnął z teczki dokumenty dotyczące realizacja pogrzebu Emmy i Hansa.
– Anton wiedziałeś że Hans wykupił ziemię na cmentarzu obok twojego ojca.– powiedział Alex spoglądając na Antoniego
– O czym ty mówisz?– spytali wspólnie Wiktoria i Antoni
- To są papiery informujące o zakupie miejsce na cmentarzu.– powiedział Alex pokazując dokument
Antoni chwycił za papiery i zaczął je analizować. Widząc datę zakupu nie mógł w to uwierzyć.
- Kiedy on to zakupił. Przecież to dzień pogrzebu ojca. A tego dnia wszyscy trzymaliśmy się razem.– powiedziała Antoni spoglądając na siostrę
– Mnie się nie pytaj, ja nic na ten temat nie wiem.– powiedziała Wiktoria odbierając dokument od brata
Wiktoria chwyciła za papiery. Następnie zaczęła je przeglądać.
– Musieli to zrobić przed pogrzebem. Przecież pogrzeb się odbył o 13:00. Do tej godziny mieli sporo czasu, by wszystko pozałatwiać.– powiedział Alan podchodząc do Wiktorii by spojrzeć na dokumenty
– Czyli co pogrzeb w Polsce.– powiedział Joey
– Wygląda na to, że tak.– powiedział Antoni odbierając od Wiktorii dokumenty by znów spojrzeć na nie – Będzie trzeba jakąś firmę załatwić co przewiezie ciała do Polski.– dodał
– Szlak nawet nie wiemy czy jest w Niemczech jakaś firma pogrzebowa, która przewozi ciała do innego kraju.– powiedział Patrick spoglądając na Antoniego
- Chyba znam kogoś kto może nam pomóc.– powiedział Alan
– Kogo? - spytali wspólnie Antoni i Joey
– Kamila, jej wójek ma dom pogrzebowy. Facet może nam pomóc. – powiedział ale spoglądając na Antoniego
– Kamila.- powiedział Antoni spoglądając na syna
– O co Ci ojciec chodzi.– powiedział złośliwie Alan
– Czy ja coś mówię.
– Antek daj mu wreszcie spokój.– powiedziała Wiktoria
– A mógłbyś się teraz dowiedzieć czy ta firma to załatwi. Bo jak nie to trzeba szukać tu w Niemczech.– powiedział Alex spoglądając na Alana
– Jasne mogę do niej zadzwonić i popytać o wszystko.
– Okej to dzwoń.
Alan kiwną głową, następnie wyszedł na zewnątrz i zadzwonił do Kamili. Poprosił ją by ta jak najszybciej skontaktowała się z wujkiem i popytała czy jego firma przetransportuję ciała zmarłych Hansa i Emmy do Polski. Kamila poinformowała Alana, że właśnie jest u wujka i rozmawia z nim na temat ich sytuacji. Alan słysząc to poprosił by Kamila podała słuchawkę wujkowi, a on na spokojnie z nim porozmawia. Kamila właśnie tak zrobiła, przekazała słuchawkę swojemu wujkowi. Sebastian Kossak, bo tak właśnie nazywał się wujek Kamili, poinformował, że bez żadnego problemu przyjedzie do Sassaniz i przetransportuje ciała do Polski. Alan słysząc to spytał się mężczyzny o koszt transportu. Kossak powiadomił Alana, że część kosztów bierze na siebie, a pozostałą część rodzina Kowalików zapłaci po pogrzebie. Alan podziękował za wszystko i poinformował, że jak najszybszym czasie jego rodzina zapłaci za wszystko. Na zakończenie rozmowy Kossak spytał się Alana czy mają już termin pogrzebu. Alan odpowiedział że dopiero dowiedzieli się że wujek wraz z żoną wykupili ziemię w Polsce, więc dokładnego terminu pogrzebu jeszcze nie mają. Kossak słysząc słowa Alana poinformował chłopaka, by on albo jego ojciec skontaktował się z nim w poniedziałek lub wtorek, to wtedy ustalą termin pogrzebu. Alan jeszcze raz podziękował i poinformował, że ktoś z rodziny się z nim skontaktuje, następnie zakończył rozmowę.
W tym samym czasie Wiktoria wraz z pozostałymi panami kontynuowali rozmowę.
- Dobra Alex, co jeszcze szalonego Hans i Emma wymyślili.– powiedział Joy spoglądając na Alexa
- Z tego co wiem, to już nic.
- Uff... I dzięki Bogu, bo już myślałam, że będzie trzeba jakieś zioła na uspokojenie zaparzać., bo jeszcze trochę to bym zawału dostał.
- No nie, nie przesadzaj stary. Tak źle to jeszcze nie było. - powiedział Antoni słysząc słowa kumpla - To tylko ślub naszego rodzeństwa – dodał chwytając za szklankę z sokiem, by upić łyk soku
- Ha... - powiedział pod nosem Joey, po chwili dodał - No właśnie a ten ślub to oni mają wziąć w Niemczech, czy też na terenie Polski.
- Tak, jak mówiłem tu chodzi o jugendamt. Więc ślub cywilny to najlepiej w Niemczech weźcie.
- Dobra to zróbmy tak. Michael wyjedźcie wraz z Wiktorem i dzieckiem jutro do Monachium tam na spokojnie wszystko pozałatwiajcie ze ślubem. A ja wraz z Antonem i chłopakami pojedziemy do Polski i załatwimy pogrzeb.– powiedział Joey spoglądając na brata
– Joey ma rację. Na spokojnie to wszystko pozałatwiajcie.– powiedziała Antoni wyglądając na siostrę i Michaela
– A co z przetargiem na remont szkoły, oddamy konkurencji.– spytała Wiktoria
– O to się nie martwię. Kaśka za ciebie pojedzie, ze dwa razy już wygrała przetarg więc da sobie radę.
- Okej. Ale jak by co to dzwońcie po mnie.
- Alex, A co z rzeczami małej, uda nam się zabrać kilka rzeczy z ich domu.– powiedział Patickspoglądając na Aleksa
- Tak. Zaraz zadzwonię do szefa, mecenasa Dornera i powiadomię go, że chcecię wejść do domu Hansa. On ma klucze na spokojnie was wpuści. - powiedział Alex wyjmując telefon, następnie stał od stołu i zadzwonił do Dornera
- No to co. Trzeba się pakować. - powiedział Patrick spoglądając na Wikipedię - Po dziesiątej spróbujemy pomału wyjechać. - dodał
- Okej to idę szykować mała do spania. A później na spokojnie się spakujemy. - powiedziała Wiktoria
- Wiki pomóc ci. - spytał Patrick
- Siedź. Dam sobie radę. Najwyżej Alan z Lucką mi pomogą. - powiedziała Wiktoria odstepując od stołu
- Kurcze, ze co? - spytał zaskoczony Lucką słysząc słowa Wiktorii
- Pomożesz, pomożesz. Nauczysz się zmieniać pieluchy. Kiedyś napewno ci się przyda. - powiedział Joey widząc minę syna
- Dobra, pomogę. - powiedział od niechcenia Lucka - A tato, a co z, mamą. Trzeba ją powiadomić, że nie będzie nas dłużej niż tylko weekend.– dodał upijając łyk soku
- Spokojnie, jak Alan powie na czym swoimi, to wtedy zadzwonimy do mamy i powiemy, że wrócimy później. Zresztą muszę zadzwonić do reszty i powiadomić o wszystkim.
Po piętnasto minutowej rozmowie z Kamilą i jej wujkiem, Alan wrócił do domu. Poinformował wszystkich co ustalił z Kossakiem. Antoni słysząc to powiedział, że bez żadnego czekania już w poniedziałek skontaktuje się z Kossakiem i ustali wszystko. Alex słysząc wszystko poinformował, że zostanie na wyspie dłużej i pomoże Antoniemu i Joeyowi przy pogrzebie. Następnie Podziękował Wiktorii za pyszną kolację, pożegnał się ze wszystkimi, wyszedł z domku letniskowego i wrócił do hotelu, w którym był zameldowany.
Wiktoria natomiast wraz z Lucką i mała Anją poszłi na górę. Tam Lucka na prośbę Wiktorii przygotował wszystko do mycia małej. Następnie zszedł na dół i przy aneksie kuchennym zrobił dla Anji butelkę mleka. Wiktoria zaś widząc przygotowane wszystko do mycia na spokojnie wymyła małą i ubrała w świeże ciuszki. Następnie widząc Luckę z butelką mleka nakarmiła Anię i pomału zaczęła ją usypiać.
Po pół godzinnym usypianiu Anji, Wiktoria zaczęła pomału się pakować. Do swojej walizki spakowała wszystkie swoje rzeczy, które wyjęła na ten czas. Do walizki schowała jeszcze kilka ubranek niemowlęcych, które zmieściły się w jej walizce. Następnie sprawdziła torbę z ciuszkami dziecięcymi czy wszystko w niej jest, a gdy okazało się że nic nie brakuje zamknęła torbę i położyła obok swojej walizki. Po chwili mając wszystko spakowane zeszła na dół i poinformowała Patricka by tem poszedł na górę i po cichu się spakował. Patrick bez wahania poszedł na górę. Tam spakował wszystkie swoje rzeczy do walizki i położył ją obok walizki Wiktorii. Wiktoria natomiast zadzwoniła do kierowniczki ośrodka letniskowego Helen Teodor i poinformowała ją że jutro wraz z Patrickiem i dzieckiem opuszczają ośrodek. Spytała też czy do godziny 10:00 ktoś może przyjść i odebrać wypożyczone rzeczy z komisu dziecięcego. Kierowniczka poinformowała, że wraz z córką po godzinie 8:00 przyjdą odebrać wszystko.
Następnego dnia Wiktoria wraz z Patrickiem wstali po godzinie 6:00 Wiktoria widząc śpiącą jeszcze małą Anję, jako pierwsza poszła do łazienki. Tam wzięła prysznic i umyla głowę. Nie słysząc płaczu małej Wiktoria na spokojnie ubrała się w czarne dresowe spodnie i niebieski t-shirt. Następnie w łazienki zabrała wszystkie swoje rzeczy i wróciła do pokoju.
- Co, mała jeszcze śpi.– powiedziała Wiktoria widząc Anję jeszcze w łóżeczku
- Tak. Wygląda na to, że odsypia wczorajszy dzień.– powiedział Patrick wstając z łóżka
- Dobra to niech śpi. Ja idę na dół zrobić nam śniadanie. A ty na spokojnie idź się umyj.– powiedziała Wiktoria wsadzając do walizki pozostałe rzeczy, które miała w łazience
- Okej. A Wiki jest jeszcze leczo.– spytał Patrick spoglądając na Wiktorię
- Jest dla nas obojga jeszcze wystarczy.
- Jak byś mogła to odgrzej, zjemy na śniadanie.
Wiktoria potaknęła . Następnie wraz z Patrickiem nie zamykając drzwi wyszli po cichu z pokoju. Patrick poszedł do łazienki, Wiktoria zaś zeszła na dół. W dziale kuchenny z lodówki wyjęłam patelnie z leczo i odgrzała. Czekając na danie Wiktoria postanowiła zapakować do dodatkowej torby pudełko mleka modyfikowanego i pozostała akcesoria należące do Anji takie jak: pieluchy, butelkę, miseczka i sztućce. Wsypała więc do szklanki niewielką porcjęle mleka, by można było zrobić z niej ze dwie butelki mleka. Jedną jak się Anja obudzi, a drugą przed wyjazdem. Następnie pochowała wszystko do torby, którą dzień wcześniej przywiózł ze sobą Antoni i odstawiła na jeden z foteli i wróciła do kuchni. Patrick natomiast w łazience wziął prysznic, ogolił się i ubrał. Następnie wrócił do pokoju. Widząc śpiącą dalej Anje, po cichu chwycił za swoją walizkę i wraz z nią wyszedł na korytarz. Pochował do walizki wszystkie swoje rzeczy które miał w łazience. Następnie wrócł po walizkę Wiktorii i wraz z obiema walizkami zszedł na dół.
- Wiktoria walizce wszystko masz czy jeszcze coś masz do schowania.– powiedział Patrick schodząc ze schodów
- W walizce wszystko już mam. Została mi tylko torebka do zabrania i łóżeczko małej do zapakowania.– powiedziała Wiktoria odrywając się od gotowania – Siadaj Patrick, już podaję śniadanie.– dodała wyciągając z półki dwa talerze
- Dobra, Czyli wszystko już do zapakowania do samochodu.
- Tak, ale na spokojnie zrobisz to, jak przyjdą Joey i Antoni.– powiedziała Wiktoria nakładając na talerz leczo
Patrick postawił walizki obok fotela, na którym wcześniej Wiktoria położyła torbę. Następnie usiadł przy stole i zaczął zajadać się leczo podanym przez Wiktorię. Wiktoria nałożyła sobie i wraz z talerzem usiadła przy stole i także zaczęła się zajadać.
W pewnym momencie, gdy śniadanie dobiega końca Wiktoria wraz z Patrickiem usłyszeli płacz dziecka. Patrick mając przed sobą pusty talerz postanowił, że to on pójdzie do małej, a Wiktoria na spokojnie dokończy śniadanie. Odszedł więc od stołu i szybkim krokiem pobiegł po schodach na górę. Widząc stojącą w łóżeczku Anję Podszedł do niego i wziął ją na ręce. Następnie przewinął ją i przebrał w świeże ubranka wybrane dzień wcześniej przez Wiktorem. Wiktoria w tym czasie dokończyła śniadanie. Następnie chwyciła za dwa talerze i zaniosła do zlewu. Nie czekając na Patricka i Anję, Wiktoria na spokojnie zrobiła butelkę mleka modyfikowanego. Następnie widząc schodzącego wraz z dzieckiem Patricka podeszła do niego i odebrała małą i razem z nią usiadła na kanapie by ją nakarmić. Patrick natomiast na prośbę Wiktorii podszedł do zlewu i wymył talerza.
Kilka minut po godzinie 8:00 Antoni wraz z Joeyem, Alanem i Lucką przyszli do Wiktorii i Patricka by pomóc w pakowaniu walizek i innych potrzebnych rzeczy do samochodu. Antoni wraz z Patrickiem zajęli się składaniem łóżeczka dziecięcego, zaś pozostali panowie zajęli się pakowanie wszystkich walizek i torb do wiśniowego BMW X5 M należącego do Patricka.
- To chyba już wszystko.– powiedział Alan kładąc na tylnym siedzeniu torbę z pieluchami i butelkami dla Anji
- Tak, zostało tylko łóżeczko.– powiedział Joey – O już jest. – dodał widząc jak Antoni wynosi torbę ze złożonym łóżeczkiem turystycznym
- Czekajcie panowie jeszcze to do bagażnika i wsio.– powiedziałam Antoni
– dawaj.
- Nie panowie to do przodu. Połóżcie to na podłogę za fotelikiem.– powiedziała Wiktoria wychodząc z Antonim
- Ale po co w bagażniku znajdzie się jeszcze trochę miejsca.– powiedział Alan
- Tak. Ale nikt nie będzie w nocy grzebał w bagażniku.
- Jakiej nocy. Przecież stąd do Monachium jest niecałe 10 godzin.– powiedział Joey spoglądający na Wiktorię
- Chyba jak jedziesz sam i bez tankowania i postojów. My jedziemy z dzieckiem więc czas podróży będzie trzeba co najmniej wydłużyć o drugie tyle.
- Dobra niech ci będzie nie będę się z tobą kłócić, bo jeszcze mi się oberwie. Okej to już wszystko. - powiedział Joey zamykając bagażnik
- Dobra panowie chodźcie, teraz trzeba przygotować rzeczy do oddania. - powiedziała Wiktoria. Wracając do domku
Panowie wraz z Wiktoria wrócili do domku. Tam oraz Patrickiem odstawili na bok wszystkie wypożyczone z komisu dziecięcego rzeczy takie jak: krzesełko do karmienia, spacerówkę, wanienkę i kilka zabawek.
Kilka minut później do domku letniskowego, który wynajmowali wspólnie Wiktoria i Patrick przyszła Helen Teodor, kierowniczka ośrodka letniskowego. Wraz z córką Eryką zabrała wypożyczone rzeczy z komisu. W trakcie, gdy Teodor odbierała wypożyczone rzeczy pod domek letniskowy podjechał Alex Klaus. Adwokat poinformował Wiktorię i Patryka że w Berlinie czeka już na nich mecenas Dorner, który ma im przekazać dokumenty informujące, że obecnymi opiekunami małej Anji są właśnie oni.
Patrick widząc zbliżającą się godzinę dziesiątą zaproponował Wiktorię by pomału zbierali się do wyjazdu. Wiktoria zgodziła się i następnie szybkim krokiem pobiegła na górę po torebkę. Mając już wszystko ze sobą Wiktoria wraz z Patricka i małą Anią pożegnali się ze wszystkimi, a następnie wsiedli do samochodu i odjechali.
Wiedząc że do Berlina mają ponad trzy godziny jazdy, ustalili że będą się zatrzymać co godzinę by odpocząć i pospacerować.
Było już po wpółdo dziesiątej jak Wiktoria wraz z Patrickiem wyjechali z pod domku letniskowego w Sanssinitz. Nie zastanawiając się Patrick odrazu pojechał na Strasburg, a następnie prosto z niego na Berlin. Zatrzymywali się tylko trzy razy. Raz by zatankować i wypić dobrą kawę, drugi raz, by nakarmić małą, zaś za trzecim razem zrobili sobie zwykły postój. Za każdym razem Wiktoria wyszła wraz z małą Anją na krótki 20 minutowy spacer.
Kilka kilometrów przed Berlinem niespodziewanie Patrickowi zadzwonił telefon. Chcąc odebrać telefon muzyk zaparkował na niewielkim parkingu przy Food trucku nieopodal Berlina. Chwycił za telefon leżący na przednim siedzeniu pasażera i widząc na ekranie numer przyjaciela odebrał telefon.
- Hej Chris. Coś się stało, że dzwonisz. - powiedział Patrick do słuchawki
- Hej Paddy. Słuchaj potrzebuję twojej pomocy w przeprowadzce.- powiedział Chris
- Przeprowadzce. - zdziwił się Patrick
- Tak, w piątek Rebeka ma już być w Monachium, w przyszły poniedziałek zaczyna już pracę te swojej firmie. Dlatego proszę cię o pomoc w przeprowadzce.
-A niech to stary. Nie mam jak. Muszę być pod telefonem bo w każdej chwili mogę dostać wiadomość i jechać do Polski na pogrzeb.
-Do Polski na pogrzeb? – zdziwił się Chris słysząc słowa przyjaciela– Stary co jest, coś się stało ?
– A bo ty nic nie wiesz. Parę dni temu Emma i Hans mieli wypadek, oboje nie żyją. Właśnie wraz z Wiktorią wracamy z Sassinitz. Mała Anja jest pod naszą opieką.
–Co, to pewne. - zdziwił się Chris
- Tak. Nasi bracia właśnie załatwiaj transport ciał do Polski i pogrzeb.
- Paddy, kurcze nie wiem co powiedzieć. Moje kondolencje.
- Dzięki. Więc wybacz mi stary, ale nie dam rady pojechać tam do ciebie i pomóc w transporcie. Jedynie co mogę ci pomóc to wypakowaniu rzeczy.
- No trudno. Może uda mi się na ostatnią chwilę załatwić, jakaś firmę transportową.
- Jeszcze raz cię stary przepraszam, ale naprawdę nie dam rady. Jak dojadę do Berlina to zadzwonię do Denisa może on załatwi tego co z nami był po moje rzeczy.
- Dobra stary jak będziesz coś wiedział to daj znać jeszcze dziś.
- Nie ma sprawy. Dobra Chris kończe. Tak, jak mówiłem pomogę ci w rozpakowywaniu, więc jak by co to dzwoń.
- Okej nie ma sprawy. To narazie stary.
- Narazie. – powiedział do słuchawki, po chwili wyłączył telefon – A niech to. – dodał odkładając telefon
W tym czasie Wiktoria siedząc na tylnym siedzeniu zbudziła się z krótkiej drzemki. Słysząc ostatnie słowa Patricka zaczęła zastanawiać się co się stało i z kim Patrick rozmawiał.
- Coś się stało?– spytała Wiktorię
- A... kumpel dzwonił wraz z partnerką zjeżdżają do Monachium. Prosił mnie o pomoc w transporcie swoich rzeczy. Nie mam jak tam pojechać i pomóc im.
- A z skąd oni się przeprowadzają. – spytała Wiktoria
- z Brukseli. Współpracowaliśmy razem, gdy byłem w Belgii.
- A Denis co ma z tym wspólnego.
- Jego znajomy na firmę przewozową. Nie wiem czy na poczekaniu załatwi im tą firmę.
- Firmę przewozową. Czekaj przecież Maurycy ma taką firmę
- Kto?– spytał zdziwiony Patrick
- Maurycy brat Igora. Jak go znam to na 100% wam pomoże.
- Brat Igora.– powiedział niezadowolonym tonem Patrick– A może być ktoś inny.– dodał
- No nie Paddy. Przecież znasz Maurycego nigdy nie prowokował cię nawet jak byłeś skłócony z Igorem.
- Dobra to skontaktuj się z nim i powiedz co i jak może się koleś zgodzi.
- Okej, jak dojedziemy do Berlina to się z nim skontaktuję.
Po ponad czterech godzinach jazdy Patricka wraz z Wiktorią zajechali pod dom Emmy i Hansa w Berlinie. Tam już czekał na nich mecenas Martin Dorner wraz ze swoją małżonką Klarą. Mecenas zaraz po wejściu do domu zapytał Wiktorię i Patricka co mniej więcej im brakuje z rzeczy małej. Patrick odpowiedział że przyjechali po to co się zmieści do samochodu. Wiktoria dodała że najbardziej potrzebują ciuszki małej, wanienkę, kosmetyki dla małej Ani, i inne potrzebne rzeczy.
Po krótkiej rozmowie Wiktoria wraz z żoną mecenasa poszła na górę do sypialni Hansa i Emmy. Tam z białej małej komody Wiktoria wyjęła wszystkie ciuszki, jakie Anja miała. Następnie pamiętając, gdzie Emma i Hans trzymają walizki wyszła z sypialni i zeszła na dół tam w korytarzu z szafy wyjęła małą torbę podróżną i wraz z nią wróciła na górę. Po drodze weszła jeszcze do łazienki i zabrała wszystkie kosmetyki małej i wanienkę. Wanienkę położyła na korytarzu przy drzwiach łazienki. Po chwili krzykla Patrickowi, że wanienka stoi na piętrze. Następnie wraz z kosmetykami wróciła do sypialni. Mając już wszystko co trzeba wraz z żoną mecenasa zaczęła pakować wszystko do torby. Patrick natomiast słysząc słowa Wiktorii pobiegł schodami na górę po wanienkę. Odstawił ją przy jednym z foteli. Widząc w przejściu spacerówkę i karton po krzesełku do karmienia chwycił za wszystko i wraz z tym wszystkim wrócił do salonu. Następnie wraz mecenasem zaczęli rozkręcać drewniane krzesełko do karmienia by schować do kartonu. Wiktoria będąc jeszcze na górze rozejrzała się jeszcze po wszystkich szafkach w sypialni by sprawdzić czy wszystko na pewno wzięła i czy coś jeszcze jej się przyda. Nie widząc nic przydatnego pozamykała wszystko, następnie widząc na komodzie zdjęcie Emmy, Hansa i małej Anji zrobione podczas chrztu chwyciła za nie i schowała do torby. Po chwili raz z torbą zeszła na dół. Klara, żona mecenasa, poinformowała Wiktorię, że pozabiera do siebie wszystkie pozostałe rzeczy małej, i że gdy Wiktoria będzie coś potrzebowała to ona prześle jej pod wyznaczony adres. Wiktoria podziękowała kobiecie. Następnie widząc jakimi zabawkami bawi się Anja Wiktoria z szuflady komody wyjęła reklamówkę i pochowała do niej dane zabawki. Poprosiła jesze żonę mecenasa, by ta jeszcze w tym tygodniu, wysłała do Polski, bo właśnie ten adres podała jej Wiktoria, kojec i pozostałe zabawki. Patrick natomiast mając już zaparkowane krzesełko postanowił pochować wszystko do samochodu. Wraz z mecenasem powynosił wszystko na zewnątrz, a następnie pochował do samochodu.
Przed wyjazdem Wiktoria jeszcze zadzwoniła do Maurycego, brata Igora. Poinformowała go w jakiej sprawie dzwoni. Po chwi przekazała słuchawkę Patrickowi, by ten mógł więcej na ten temat powiedzieć. Maurycy słysząc w jakiej sprawie dzwonią do niego Patrick i Wiktoria zgodził się pomóc i poprosił, by jak najszybciej Patrick przesłał jemu dane kontaktowe Chrisa, albo niech sam Chris do niego zadzwoni. Patrick podziękował, a następnie rozłączył się.
Po załatwieniu wszystkiego Wiktoria wraz z Patrickiem postanowili pomału ruszyć w drogę. Pożegnali i podziękowali mecenasowi i jego żonie za pomoc. Następnie wsiedli wraz z małą do samochodu i odjechali w stronę Monachium.

Komentarze
Prześlij komentarz