Rozdział 9: Highet Love - Michael Patrick Kelly

 

Niemcy/Monachium

Od dnia, w którym Patricia z Denisem natknęli się u siebie w domu na Patricka minęło już kilka dni. Przez ten czas większość z rodziny Kelly mieszkająca w okolicach Monachium dowiedziało się o rozstaniu Patricka z Joelle i o jego kryzysie uczuciowym, w którym zaczął wspominać Wiktorię, córkę państwa Kowalik.

Tego dnia Patrick wraz z Joeyem mieli wspólnie odebrać Jimmiego z żoną i dziećmi z lotniska, którzy wracali z urlopu. Patrick chciał od razu mieć za sobą rozmowę z bratem o słowach Joelle na temat ich siostry Barbie, nie chciał czekać na wszystkich, aż przyjadą do Monachium. Bał się, że Joelle zrealizuje wypowiedziane słowa.

 Po porannym joggingu, który wreszcie mógł wprowadzić w rytuał codzienności, Patrick wziął solidny prysznic. Owinięty ręcznikiem przeszedł z łazienki do sypialni na poddaszu. Przechodząc przez salon spojrzał na stolik, na którym dalej leżało pudełko z pamiątkami z dzieciństwa i rozłożone zdjęcia. Zatrzymał się i pozbierał wszystkie zdjęcia do pudełka. Zostawił na stoliku tylko jedno zdjęcie przedstawiające uśmiechniętą Wiktorię w ramionach Patricka, zrobione podczas wesela Antoniego i jego pierwszej żony Iwony, na które zaproszona była cała rodzina Kelly. Patrick zabrał pudełko do sypialni i schował je do górnej szuflady komody, która stała naprzeciwko łóżka. Z dolej szuflady komody wyjął skarpetki i slipy, rzucając przy okazji wszystko na łóżko. Po chwili podszedł do szafy i wyjął czarne dżinsy i niebieską koszule z krótkim rękawem, i zaczął się pomału ubierać. 

W trakcie ubioru Patrickowi zadzwonił telefon. Na ekranie wyświetlił się numer Joeya.

- Cześć bracie, co jest. – powiedział Patrick do słuchawki ubierając spodnie

- Paddy musimy zmienić plany. – powiedział głos w telefonie

- Jak to, Jimmy nie przyjeżdża dzisiaj. 

- Przyjeżdża, tylko dzwonił John, ma problemy z samochodem i prosił mnie abym go odholował do warsztatu.

- A dobra. Z tego co rozumiem, mam sam jechać po Jimiego na lotnisko. – powiedział zapinając spodnie 

- Jak byś mógł. Weź Denisa do pomocy. 

- Dobra, nie ma sprawy. Pojadę z Denisem po Jimmyego. Na pewno nam pomoże. – powiedział zakładając skarpetki

- Ok. Ja po całym tym holowaniu, przyjadę do Jimmiego i spróbuję opanować kłótnie. Bo znając naszego braciszka, jak usłyszy twoje słowa, to na pewno dostanie szału. – powiedział śmiejącym się głosem 

- Dobra.

- Ok. brachu to widzimy się u Jimmyego. – powiedział głos zakańczając rozmowę

Po skończonej rozmowie Patrick dokończył się ubierać. Założył na siebie koszulę i sportowe buty, w których lubił chodzić w cieplejsze dni. Wychodząc z sypialni chwycił jeszcze za telefon leżący na stoliku nocnym i schował do kieszeni spodni, a także za portfel leżący na komodzie. Podszedł do stolika w salonie na którym leżało zdjęcie. Z portfela wyjął zdjęcie Joelle, popatrzył się na nie, a następnie zgniótł je rzucając na stolik. Chwycił za zdjęcie leżące wcześniej na stoliku i wsadził do portfela. Portfel zaś schował do kieszeni spodni.

Patrick z szedł na dół. Patricia krzątała się już w kuchni, szykowała dla wszystkich śniadanie. Denis z synami jeszcze nie zeszli. Stół w jadali był już nakryty talerzami i sztućcami. Stał też dzbanek ze świeżo wyciskanym sokiem z pomarańczy, koszyk pieczywa i masło.

- Cześć siostra. Denis jeszcze śpi. – powiedział witając się z Patricią

- Nie, bierze prysznic na górze. A coś się stało. – powiedziała

- A mam sprawę do niego. W czymś ci pomóc. – powiedział widząc jak Patrysia kroi warzywa

- Wiesz co szykuję dla wszystkich dużą jajecznicę z pomidorem, cukinią, papryką i pieczarkami. Jak byś mógł pokrój paprykę i pieczarki. – powiedziała podając Patrickowi pieczarki i czerwoną paprykę

- Taką jaką robiła nam ciocia Eli. – powiedział uśmiechając się 

Patrick podszedł do półki, na której stały deski do krojenia, chwycił za jedna i położył na ladzie. Z szuflady wyjął nóż do krojenia i zaczął kroić pieczarki w kostkę.

- Pamiętasz. – powiedziała Patricia uśmiechając się do Patricka

- Pamiętam, jak mam nie pamiętać. Zawsze mi smakowała. Czasami się zastanawiałem, czemu ciocia własnej restauracji nie otworzyła. Tak dobrze gotowała. – powiedział krojąc pieczarki

- Ciocia nie chciała własnego interesu. Wystarczało jej, że to nam gościom smakowało wszystko co zrobiła. 

- To prawda siostrzyczko. 

- Ona była lubianą i szanowaną nauczycielką. I, w tym była spełniona.

- Ciekawe kto poszedł w jej ślady. – powiedział zastanawiająco się Patrick

- Też mnie to ciekawi. Z tego co pamiętam ciocia miała powołanie do nauczania. Często namawiała Wiktorię, aby poszła w jej ślady. Z tego co pamiętam Wiki miała dobry kontakt z dziećmi z młodszych grup z sierocińca, zawsze im pomagała w nauce. – Patricia odpaliła kuchenkę i zaczęła robić pomału jajecznice

- Wiki wątpię, ona miała inne plany i swoją wielką pasje.

- Mówisz o projektowaniu i szyciu ubrań przez Wiktorię.

- Tak. Miała smykałkę do tego. 

- Meite testowała wszystkie ubrania, które uszyła Wiktoria. Ale pamiętam, że razem z Wiktoria mieliście wspólną pasje. Co to było? 

- Wspinaczka górska. Rany, jak ja dawno się nie wspinałem. 

- Lepiej się od ciebie wspinała, z tego co pamiętam.

- Oj tam lepiej, po prostu dawałem jej fory. 

- Tak jasne braciszku. Przyznaj się, że lepsza była od ciebie. – powiedziała Patricia podśmiewując się 

- E tam. – mruknął pod nosem Patrick. 

Kilka minut później z góry zeszli Denis i Ignacy. Alexander jeszcze spał. Denis przywitał się z Patricią i Patrikiem. Ignacy od razu usiadł przy stole w jadalni bawiąc się telefonem. Patrick widząc Denisa w jadali, wykorzystał chwile na rozmowę w sprawie odebrania Jimmiego z lotniska.

- Stary mam sprawę do ciebie. – powiedział Patrick siadając przy stole

- Co jest. – powiedział Denis nalewając wszystkim świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy, który stał na stole

- Pojedziesz ze mną na lotnisko po Jimmyego, Maike i dzieciaki. Pojechalibyśmy na dwa samochody.

- A Joey nie miał z tobą jechać. – zdziwiła się Patrysia odwracając się do chłopaków, dodając jeszcze. – Ignacy idź po Alexa, śniadanie już nakładam.

- Dlaczego ja. – powiedział Ignacy wpatrując się dalej w telefon

- Bo ja cię proszę. – powiedziała rozłoszczonym głosem Patricia

- Ale mamo…

- Idź po brata, albo pasem po dupie dostaniesz. I oddaj ten telefon. – powiedział Denis wyrywając synowi telefon

- Dobra, już idę. – Ignacy odstąpił od stołu i poszedł na górę po brata

Patrick z całej tej sytuacji się podśmiewywał.

- A co Joey nie jedzie po nich. – spytała ponownie Patricia nakładając jajecznicę na talerze

- Joey nie może, dzwonił John, ma problem z samochodem. Poprosił go o holowanie do warsztatu. Alexander i Ignacy zeszli do jadalni.

- Kurcze stary, gdybyś poprosił mnie przedwczoraj, to bym z tobą pojechał. Nie mam jak. Obiecałem kumplowi, że pomogę jemu w przeprowadzce. – Denis chwycił za widelec i zaczął jeść śniadanie 

- A szlak. Osobówką po całą rodzinę, nie dam rady wszystkich wziąć i jeszcze tyle bagaży. Jimmy musiałby taksówką jechać. – powiedział zajadając się jajecznicą

Od kilku dni Patrick jeździł czarnym Audi A3 Sportback. Pożyczył go od Seana, syna Kathe, który obecnie nie potrzebował samochodu. Sean mieszkał nie opodal swojego Pubu, a dokładnie w kamienicy obok. Więc samochodu do pracy nie potrzebował. A jeśli chodzi o odwiedziny mamy czy innych członków rodziny to zawsze może wskoczyć do tramwaju czy wynająć taksówkę. Powtarzał sobie. 

 - No to mamy problem. Paul dziś, rządzi w restauracji, a Florent razem z Maite i dziewczynkami pojechali do Kolonii, jutro Meite ma tam koncert. – powiedziała Patricia 

- A rodzina Schmidtów. – powiedział Alexander popijając sok

Wszyscy spojrzeli na Alexandra ze zdziwioną miną. 

- O czym ty mówisz. – zdziwił się Denis 

- Przecież rodzice Toma mają wypożyczalnie busów i kamperów. – powiedział Alexander 

- Tylko nie wiadomo czy na kilka godzin wypożyczą busa. – powiedziała Patricia

- Mogę zadzwonić do Toma i spytam się czy jego ojciec, wypożyczy nam busa. – powiedział Alexander

- Dobrze, ale to już po śniadaniu. – powiedziała Patricia popijając sok 

Po posiłku Alexander skontaktował się z kolegą. Spytał, czy mogą wypożyczyć busa osobowego na kilka godzin, do przetransportowania rodziny z lotniska. Rodzice Toma zgodzili się, Patrick miał czym pojechać na lotnisko po brata.

Dwie godzin później Patrick poszedł wraz z Alexandrem do rodziców jego kolegi, którzy mieszkali kilka domów dalej. Tam Patrick wypożyczył busa osobowego marki Renault Trafic. Umówił się z właścicielami, że odda im busa wieczorem do godziny dwudziestej, jak nie to ostateczne przywiezie go następnego dnia rano. 

Po załatwieniu sprawy z autem, Patrick wsiadł i pojechał od razu na lotnisko po Jimmyego. Po drodze zadzwonił jeszcze do Joeya, spytać się, o której mniej więcej będzie u Jimmyego. Joey poinformował go, że dopiero godzinę temu odholowali samochód do warsztatu. I razem z Johnem postarają się przyjechać za niecałe dwie godziny. Patrickowi to pasowało, bo sam stwierdził, że nie wie o której zajadą do domu z lotniska.

W drodze na lotnisko Patrick zastanawiał się czy sen, w którym śniła się Wiktoria coś w ogóle znaczy. Czy po latach się kiedyś spotkają. Przecież raz się kiedyś tak zdarzyło, że Wiktoria w młodość śniła się już Patrickowi, a za miesiąc się widzieli. Zastanawiał się też, jak w dzisiejszych czasach Wiktoria wygląda, jak bardzo się zmieniła. Czy dalej ma piękne zielone oczy. Czy nosi okulary. Czy poznał by ją na ulicy, i czy ona by go poznała.

Po niespełna godzinie Patrick zaparkował na parkingu lotniska. Jimmy z rodziną już na niego czekali. 

- Cześć bracie. – powiedział Patrick podchodząc do Jimmiego

- Wujek Paddy! – krzyknęły dzieci Jimmyego witając się z Patriciem

- O Paddy! Co ty robisz w Monachium. – zdziwił się Jimmy 

- Myślałam, że Joey po nas przyjedzie. – dodała Maike, żona Jimmiego

- Joey jest w warsztacie. Johnowi samochód nawalił. – powiedział chwytając za walizki

- Co jest stary. Po głosie słyszę, że coś jest nie tak. – powiedział Jimmy witając się z bratem

- Porozmawiamy, ale nie tutaj. Cześć Maike. – powiedział witając się z bratową 

Wszyscy wspólnie podeszli do busa, którym przyjechał Patrick. Meike wraz z dziećmi wsiedli do tyłu. Patrick z Jimmym pakowali walizki do bagażnika, a następnie wspólnie wsiedli do samochodu i odjechali w stronę domu Jimmyego.

Jimmy kilkakrotnie próbował wypytać Patricka co się stało. Ale ten cały czas powtarzał, że opowie wszystko, jak dojadą do domu Jimmyego. Nie chciał aby dzieci słyszały, jak Joelle wyzwała ich cała rodzinę. Powiedział jedynie, że wrócił na stałe do Monachium i na razie mieszka u Patricii. 

Po czterdziestu minutach Patrick podjechał pod dom Jimmyego. Dom Jimmiego, tak jak dom Patricii znajdował się pod Monachium, ale bliżej wjazdu do miasta. Dom był nie duży, w stylu nowoczesnym z dużym ogrodem i trzema garażami. Jeden z garaży Jimmy miał przerobiony na studio nagraniowe. W pozostałych dwóch trzymał z żoną samochody. Na parterze domu znajdowała się kuchnia z jadalnią, salon i łazienka. Na piętrze znajdowała się sypialnia Jimmiego i jego żony, pokoje ich dzieci i pokój Barbie, którą Jimmy w większości miał pod swoją opieką. Był jeszcze jeden pokój gościnny i dodatkowa łazienka.  

Pod domem czekali już John  i Joey. Widok braci zdziwił Jimmyego, ale także przekonał, że coś poważnego musiało się wydarzyć, że Patrick wrócił do Niemiec. Patrick zaparkował samochód pod domem. Wszyscy wyszli z samochodu. Jimmy z rodziną przywitał się ze swoimi braćmi. Patrick wraz z Johnem wyciągali bagaże z samochodu.

Maike otworzyła drzwi domu i od razu wszyscy weszli do salonu. Salon był nie duży: dwie kanapy ułożone w literę „L”, stolik po środku i fotel. Na jednej ze ścian wisiał telewizor. Na pozostałych zdjęcia rodzinne. Były, także drzwi balkonowe, które prowadziły prosto do ogrodu.

Meike wraz z dziećmi poszła na górę pomału rozpakowywać bagaże, które Patrick wraz z Johnem wnieśli do sypialni i pokojów dzieci. Po zejściu na dół Patrick miał lepszą swobodę powiadomienia brata, co planuje Joelle.

- Dobra, czy ktoś tu mi może powiedzieć co się stało. – spytał zdenerwowany Jimmy

- Spokojnie siadaj, wysłuchaj wszystko po kolei. – powiedział Joey próbując uspokoić brata

- Czyli przyjazd Michaela to nie jest tymczasowa wizyta. Z tego co próbuję rozszyfrować od wyjazdu z lotniska. – powiedział Jimmy siadając na fotelu

- Nie. Zerwałem z Joelle i wróciłem na stałe do Monachium. – powiedział Patrick siadając na kanapie 

- Jak to zerwałeś, ty mówisz poważnie. – zdziwił się Jimmy 

Meike zeszła na dół i poszła do kuchni. Nie miała nic w lodówce do picia, ale z zamarzniętych kostek soku z cytryny zrobiła lemoniadę i podała ją do picia. 

- Proszę. Ja wracam na górę. – powiedziała stawiając tacę ze szklankami i dzbanem lemoniady. 

Meike rzadko się wtrącała w rozmowę Jimmyego z braćmi. Nie chciała narobić sobie wrogów w rodzinie męża. Wolała spokojnie z Jimmym porozmawiać o sprawie, z którą przyszło do niego jego rodzeństwo, aby zapoznać się co i jak, i pomału przekonać męża do słusznej sprawy, nie ważne, kto by miał racje czy Jimmy czy jego rodzeństwo.

- Mówię serio Jimmy. Przyłapałem Joelle w łóżku z innym. – powiedział Patrick widząc wychodzącą z salonu Meike

- Cooo? – powiedzieli wspólnie Jimmy i Johnem 

- O czym ty mówisz Paddy. – dodał John. John wiedział, że Patrick rozstał się z Joelle. Powiedział jemu o tym Joey, ale nie wiedział dokładnie, jaka była przyczyna rozstania.

- O tym, że Joelle zdradziła mnie ze swoim byłym. Czasami mam wrażenie, czy nie było to zaplanowane, to co zobaczyłem w Brukseli. – powiedział Patrick nalewając sobie lemoniady

- O czym ty mówisz Paddy. – powiedział Jimmy

- Zdrada, zachowanie Joelle i ciągłe powtarzanie przez tego kolesia, że jej rodzice mówili, że ona nikogo nie ma, a on może do niej wrócić. I jej zachowanie wobec nas.

- Co ty chcesz przez to powiedzieć. – powiedział John nalewając, także sobie lemoniady

Patrick opowiedział braciom co spotkało go w Brukseli ze strony Joelle. Opowiedział, jak niespodziewanie kobieta zaczęła go bić i wyzywać Patricka i jego rodzeństwo od nierobów, wariatów itd. Jak Joelle nazwała przyjaciół Patricka z zakonu gejami. Opowiedział także, jak Joelle niespodziewanie zaczęła mieć do niego pretensje, że podjął się pomocy przy chorej Barby. 

John nie mógł uwierzyć w słowa Patricka. Współczuł bratu, w tym co go spotkało. Ale cieszył się nawet z tego, że Patrick mądrze zrobił zostawiając Joelle, a nie walczył o nią. Inaczej było z Jimmym, który na wieść o tym, że Joelle wyzwała jego siostrę Barby od wariatów, kipiał złością.

- Do jasnej cholery, Paddy! Jak mogłeś do tego dopuści. – krzyknął ze złości Jimmy podnosząc się z fotela

- Ale to nie jest jego wina Jimmy. – powiedział John upijając łyk lemoniady

John miał dobre kontakty z Patrickiem, nigdy nie dochodziło miedzy nimi do kłótni, ale najbliższy był dla niego Jimmy. Od dziecka panowie umieli się dogadać. John potrafił tak podejść Jimmiego, że przy każdej kłótni w rodzinie dotyczącej ich siostry Barby przekonywał brata, aby nie robił nic na własna rękę. I tym razem John próbował uspokoić brata.

- Jak to nie, mieszkał z nią. Mógł kapnąć się, że ona coś knuje. – powiedział Jimmy wymachując rękami

- Jak mógł się kapnąć. Co miał ją śledzić, sprawdzać co robi. – powiedział Joey 

- Jimmy, skąd miałem wiedzieć, że jej odbije. Dobra wiedziałem, że ma porąbanych rodziców, którzy nadzorują ją na każdym kroku i podpowiadają jej co ma robić. Ale nie spodziewałem się, że jej mózg wypiorą. – powiedział Patrick

- Ja ją chyba zabije. Co Barby jej zrobiła do jasnej cholery. – powiedział ze złości Jimmy

- Jimmy, tak jak mówiłem, nią kierują rodzice. Więc nie wiadomo czy te słowa były prawdziwe. 

- Bracie, pierwszą rzeczą, którą musimy zrobić to nie możemy dopuścić do wojny w naszej rodzinie, ona się będzie tylko z tego cieszyć. Musimy ochronić Barby. – powiedział Joey upijając lemoniady wcześniej nalaną

- To trzeba ją od razu oskarżyć za słowa, które powiedziała na temat Barbie. Tak się jej pozbędziemy.

Jimmy od śmierci ojca przejął rolę opiekuna Barby. Był bardzo opiekuńczy wobec siostry, gdyby mógł wybudował by dookoła domu wysoki mur, tak aby nikt nie widział co się dzieje z jego siostrą i żeby nikt jej nie skrzywdził. Zdarza się też jemu, że czasami nadzoruje opiekę innych nad siostrą. 

- Stary co ci to da. Porozmawiajmy najpierw, o tym z całą rodziną i naszym prawnikiem. – powiedział Joey

- Zadzwonię później do kancelarii i umówię nas na spotkanie. Porozmawiamy z nim o tym wszystkim. – powiedział John

-  Ale Barby. Jak się dowie to dostanie szału. Że osoba, którą tak lubiła ją obraziła.  – Jimmy cały czas był zdenerwowany, nie chciał słuchać słów braci 

- Barby jest mądrą kobietą, da sobie radę, nawet z moim rozstaniem z Joelle. Wszystko zrozumie. Trzeba, tylko tak z nią porozmawiać, aby nie dostała kolejnego ataku. – powiedział Patrick upijając łyk lemoniady

- Paddy ma rację. – dodał Joey 

- Zrozum nie ukryjesz nic przednią, kiedyś się o tym dowie. – powiedział Patrick

- Wiem. Tylko, jak jej to powiedzieć. – powiedział Jimmy siadając z powrotem na fotelu

- Zajdziemy sposób. Najpierw musimy ze wszystkimi porozmawiać, i wybrać osobę, która spokojnie do niej dotrze, i jej powie. – powiedział John

- Ja jej powiem. – powiedziała niespodziewanie Maike wchodząc do salonu – Przez przypadek usłyszałam waszą rozmowę, wiem, jak z nią rozmawiać, aby nie dostała kolejnego ataku. – dodała zbliżając się do fotela na którym siedział Jimmy 

- Na pewno. Dasz radę. – spytał Jimmy żony 

- Tak. Przecież nie raz zdarzyło się, że opanowałam jej ataki.

- Dobrze. 


Belgia/Bruksela 

W tym samym czasie w jednym z hoteli w Brukseli od wczoraj przebywał Angelo z rodziną. Dzień wcześniej Bruksela była kolejnym miastem, w której zawitał z rodziną podczas trasy koncertowej. W apartamencie rodzinnym Angelo z synem ćwiczył do kolejnego koncertu. Kaira z Helen i Emmą wyszły do miasta na drobne zakup.

- Dobra wystarczy. Poczekamy na mamę i dziewczyny. I jedziemy do wujka Michaela  w odwiedziny. – powiedział Angelo

- Ciekawe czy cioteczka Joelle jeż będzie. – powiedział Gabriel chowając swoją gitarę do futerału leżącego obok siebie

- Co stęskniłeś się za nią. – zdziwił się Angelo podnosząc się z fotela, aby schować gitarę do leżącego na kanapie futerału

- Gdzie tam wolał bym, żeby jej nie było.

- Powiem ci synu, że ja też. Ale co poradzimy mama się przyjaźni z Joelle. – dodał Angelo odkładając futerał z gitarą na podłogę

- Wiem tato. Szkoda, że wujek nie znalazł jakieś lepszej kobiety na żonę. – powiedział Gabriel wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął się nim bawić

- Czasu się nie cofnie synu. – powiedział Angelo siadając powrotem na fotelu 

- O czym ty mówisz tato. – zdziwił się Gabriel 

- A nic takiego synu. Nie ważne. 

- Jak nie ważne tato. Wujek miał kogoś innego, przed Joelle. – spytał Gabriel 

W pewnym momencie rozbrzmiał dźwięk telefonu. Angelo podniósł się z fotela i podszedł do torby która leżała na podłodze obok łóżka w pokoju sypialnianym apartamentu. Podniósł torbę i wyjął z niej telefon, na ekranie wyświetlił się numer jego siostry Maite.

- Cześć sioreczko! Stęskniłaś się za braciszkiem, że dzwonisz. – powiedział do telefonu

- A ha, jak bym miała za kim. – powiedział damski głos

- To po co dzwonisz. – spytał Angelo 

- Mam niusa. Musze ci wreszcie to powiedzieć.

- Co takiego. – zdziwił się Angelo siadając na łóżku 

- Od ponad dwóch tygodni Paddy mieszka u Patricii na poddaszu.

- Oooo…Joelle wreszcie się dała przekonać na przeprowadzkę do Niemiec.

- Jaką przeprowadzkę. Oni się rozstali. – powiedziała radośnie do słuchawki

- Co ty mówisz! Czy ja się przesłyszałem! – zdziwił się Angelo krzycząc do słuchawki. 

Angelo powiedział tak głośni, że aż Gabriel się przestraszył myśląc, że cos się stało przybiegł do pokoju sypialnianego

- Tato wszystko w porządku. Coś się stało cioci Barbie. – spytał przerażony Gabriel

- Wszystko w porządku, wracaj do pozostałych. – odpowiedział synowi, po chwili wrócił do rozmowy z Maite – O czym ty mówisz Maite.

- Mówię prawdę. Paddy zerwał z Joelle. Wszystko mi Patricia opowiedziała.

- Dobra siostra opowiadaj co wiesz.

Maite opowiedziała bratu, jak Patrick przyłapał Joelle w łóżku z innym. Jak nie wiadomo, dlaczego kobieta zaczęła wyzywać Patricka od gejów i wariatów, obrażając przy okazji całą ich rodzinę. Jak skrzywdziła słowami ich siostrę Barby. 

- Co ty mówisz siostra. – Angelo nie mógł uwierzyć chwycił się za głowę i zaczął nią kręcić przecząco

- Wszystko jest prawdą braciszku. 

- Jak ona mogła, tak go potraktować i naszą rodzinę. – powiedział rozłoszczony Angelo 

- Ja się cieszę, że od niej odszedł od razu.

- Ja tak samo. Mam nadzieje, że udławi się, tym kochankiem.

- Właśnie. Ciekawe, jak Kaira zareaguje na tą wiadomość.

- A jak ma zareagować. – zdziwił się Angelo  

- Nie obraź się braciszku. Ale twoja żona próbowała zrobić wszystko, żeby ona się czuła u nas jak w rodzinie. A tu proszę, taki numer.

- Wiem siostra. I tego się obawiałem. Rany boskie. Co teraz. Jimmy oszaleje, jak się o tym dowie. 

- Ponadto dziś Michael z Joeyem, mają z nim o tym porozmawiać. Będą go przekonywać, abyśmy wspólnie, o tym wszystkim porozmawiali.

- Żeby, tylko ich posłuchał.

 - To prawda. Ale największego niusa teraz ci powiem.

W tym momencie do apartamentu weszła Kaira z córkami. Kaira zdziwiła się, że Angelo nie prowadzi z synem dalszych prób. Spytała się synów, gdzie jest tato. Gabriel przekazał jej, że jest w drugim pokoju i rozmawia z ciocią Maite. Przekazał jej także, że coś złego się stało, bo tata aż krzyczał do słuchawki. A nigdy tego nie robił.

Kaira weszła do pokoju sypialnianego. Widząc siedzącego męża z telefonem przy uchu usiadła obok niego. 

- Już większego niusa chyba nie będzie siostra. – powiedział witając się z Kairą

- Będzie, lepiej jak usiądziesz. Bo jak ci powiem to nie uwierzysz.

- Cały czas siedzę mów. Kaira się teraz dosiadła do mnie.

- Nasz dobry przyjaciel Hans został ojcem. Emma urodziła córeczkę. I wybrali Michaela na ojca chrzestnego.

- Co. To się nazywa wiadomość. Ten który tyle czasu mówił, że rodziny nie założy, został tatuśkiem. – powiedział z uśmiechem Angelo 

- Co się stało. – dopytywała się Kaira

- Zaraz ci wszystko opowiem. – powiedział do Kairy odrywając się od słuchawki – Będzie trzeba zadzwonić do Hansa i jemu pogratulować. – powiedział znów do słuchawki

- Ja już dzwoniłam do Emmy i złożyłam jej gratulacje. Próbując się dowiedzieć kto zostanie matką chrzestną.

- I co. Wiesz kto nią będzie. 

- Niestety nie, Emma milczy. Ale na pewno nikt z naszych dziewczyn. 

- Może wezmą kogoś z kim wychowali się z domu dziecka. 

- Też tak pomyślałam. Ok. braciszku kończę, bo zaraz mam próby do koncertu w Koloni. Pozdrów Kaire i buziaki dla wszystkich.

- Ty też ucałuj, tam wszystkich od nas. – Angelo się rozłączył i schował telefon do kieszeni spodni

- No mów co się stało. – po wiedziała Kaira potrząsając męża

- Mam dwie nowiny dobrą i bardzo dobrą od której zacząć. – powiedział Angelo spoglądając na żonę 

- Co. Chyba złą.

- No nie wiem. Dla ciebie złą, a dla mnie bardzo dobrą.

- Angelo przestań, mów co się stało. – zezłościła się na męża Kaira

- To którą chcesz usłyszeć wiadomość. – powiedział podnosząc się z łóżka 

- Mów najpierw o tej, z której się aż tak ucieszyłeś.

- Czyli od wiadomości dobrej. Emma i Hans zostali rodzicami. A nasz Paddy został wybrany na ojca chrzestnego. 

- Nie, to trzeba zadzwonić i pogratulować. – powiedziała z uśmiechem Kaira

- Zadzwonimy do Hansa jutro, jak wylądujemy w Londynie.

- A Patrickowi pogratulujemy dzisiaj, jak do nich pójdziemy. Joelle na pewno się ucieszyła. – powiedziała Kaira podnosząc się z łóżka – Dobra dzieciaki ubierajcie się idziemy do wujka Patricka. – powiedziała wchodząc do pokoju, w którym przebywały dzieci 

- No właśnie kochanie, z tym pogratulowaniem dla Paddiego to się wstrzymaj. – powiedział Angelo idąc za żoną 

- Jak to? – spytała zdziwiona Kaira

- Michaelowi pogratulujesz, jak będziemy w Monachium.

- Cooo… - powiedzieli wspólnie wszyscy

- O czym ty mówisz. – zdziwiła się Kaira podnosząc z fotela torebkę, którą wcześniej położyła po powrocie z zakupów 

- O tym, że teraz czas na dobrą, ale to bardzo dobrą wiadomość. – powiedział Angelo 

- Co, przeprowadzili się z Joelle do Monachium. – powiedziała Kaira szukając w torebce telefonu – Gdzie ten telefon.

- Nie. Mój brat wreszcie zmądrzał i zerwał z Joelle. – powiedział Angelo odwracając się na pięcie w stronę dzieci, aby usiąść na kanapie

- Co! – zdziwiła się Kaira podnosząc głowę

- Nareszcie. – powiedzieli wspólnie Gabriel z Helen, którzy siedzieli na kanapie i patrzyli w telefony 

- O czym ty mówisz. Jak to zerwali. – powiedziała Kaira kładąc torebkę z powrotem na fotel

- Normalnie. A jak się zrywa, gdy dochodzi do zdrady.

- Zdrady! O czym tym ty mówisz. – powiedziała Kaira siadając na fotelu

- O tym, że twoja najlepsza przyjaciółka przyprawiła mojemu bratu rogi. – powiedział ze złości Angelo 

- To nie prawda, ona by tego nie zrobiła.

- A jednak. Michael przyłapał ją z innym w łóżku. Dobrze, że ma rozum i wyjechał od razu do Monachium, i Patricia przyjęła go do siebie na poddasze.

- Przestań. Może się tylko pokłócili. A Michael wymyślił wszystko, aby ją oczernić.

- Tak. A wymyślił by to, że Joelle wraz ze swoimi rodzicami, wyzwała naszą całą rodzinę od wariatów z Barby na czele. – powiedział rozłoszczonym głosem Angelo 

Gabriel i Helen widząc kłótnię rodziców, postanowili wziąć młodsze rodzeństwo do innego pokoju i tam przeczekać całą tą sytuacje.

- Przestań. To prawda Joelle nie przepadała za Barby, ale by tego nie powiedziała. 

- A jednak to zrobiła. Obsmarowała Barby błotem. Chociaż raz się zdarzyło, że Barby dostała przy niej atak. A ona taki tekst.

- Naszą Barby, nie wierze. Ona jest wykształconą osobą.

- Wykształconą. To że ma papierek jakiegoś doktora to nie znaczy, że jest inteligentną osobą. Zrozum ona nas wszystkich nazwała wariatami. Jak jedno chore to może my wszyscy jesteśmy chorzy. To są słowa Maite. A ja nie pozwolę, żeby ktoś obrażał moje dzieci. Nie pozwolę. – powiedział podnosząc się z kanapy 

- Nie wieże w to. Nas wszystkich. – powiedziała ze łzami Kaira

 - To nie wszystko. Maite mi powiedziała, że Joelle chce pogrążyć Patricka i jego przyjaciół w zakonie.

- Co. Jak to pogrążyć. – zdziwiła się Kaira

- Nazwała Paddiego gejem. Taka z niej przyjaciółka, a ty jej w dupę właziłaś. 

- Angelo przestań. 

 - A co nie. Nie ganiałaś przy niej, żeby czuła się, jak w rodzinie. Ostrzegałem cię, a ty mnie nie słuchałaś. – powiedział podchodząc do żony

- Chciałam, żeby się dobrze czuła. – Kaira siedząc na fotelu cały czas płacząc

- To proszę, poczuła się dobrze, że aż zdradziła Michael, a nas wyzwała od wariatów i nierobów.

- Mam już dosyć. Przestań! – krzyknęła Kaira – Wiem, że źle zrobiłam, nie musisz już mi tyle wypominać. Teraz ważniejsza jest Barby, ją trzeba obronić. I przekonać Jimmiego, aby nie robił niczego na własną rękę. – dodała ocierając łzy rękoma

- Z tego co Maite powiedziała Michael z Joeyem mają dziś rozmowę z Jimmym, mam nadziej, że wszystko pójdzie dobrze. 

- Ja też. Zadzwonię później do Maike i spytam się, jak poszła rozmowa. 

- Dobrze. Do wylotu mamy jeszcze siedem godzin, czas wolny który mieliśmy przeznaczyć na wizytę u Patricka wykorzystajmy na spacer i zwiedzanie miasta. Co. – powiedział Angelo siadając na poręczy fotela i przytulając żonę

Kaira się zgodziła, po chwili wszyscy wspólnie poszli na spacer po Brukseli.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 26: I Really Love You - The Kelly Family

Rozdział 27: Calling heaven - The Kelly Family

Rozdział 25: The Children Of Kosovo - The Kelly Family