Rozdział 12: Roses Of Red - The Kelly Family

 

Na Krecie wszyscy wspólnie spędzili ze sobą czas jeszcze przez tydzień. Okazało się nawet, że obie rodziny opuszczają hotel tego samego dnia, tylko o innych godzinach.

Przez ten czas Joey namówił Antoniego do powrotu do joggingu i wspólnego udziału w maratonie, który miał się odbyć w Monachium. Antoni się zgodził, choć wiedział, że będzie musiał solidnie się przygotować do maratonu, bo od pewnego czasu, rzadko uprawia jogging. Tylko wtedy, gdy sobie przypomni, że jego pasją jest bieganie. Namówili również Adama, aby się do nich przyłączył i wziął udział w maratonie. Joey po wcześniejszym uzgodnieniu z żoną zaprosił Antoniego i Natalię do Niemiec na sierpniowy weekend, aby panie mogły bliżej się poznać i zaprzyjaźnić.

Dziewczyny, jak to dziewczyny dalej plotkowały. Obgadały chyba wszystkich członków obu rodzin. Wspominając stare czasy, a także dowiadując się coś nowego o nich. Wiktoria z Dorotą dowiedziały się od Tani, że Angelo nie usiądzie w miejscu i co jakiś czas musi zmienić miejsce zamieszkania, jak nie Dania to Irlandia. Dziewczyn to nie zdziwiło, wiedziały dobrze, że Angelo nigdy nie umiał odnaleźć się w jednym miejscu zawsze chciał coś zmienić i coś nowego poznać. Dorota zaś wygadała się Tani, że Wiktoria podczas wieczoru panieńskiego swojej przyjaciółki pobiła mężczyznę i wylądowała na komisariacie, a Adam musiał ją wyciągać. Tania była w szoku, ale gdy Wiktoria poinformowała ją, że to w obronie przyjaciółki, to ją nie zdziwiło. Pamiętała o tym, że Wiktoria zawsze broniła słabszych, a szczególności Barbie przed wścibskimi ludźmi. Wiktoria jeszcze podpytała Tanię o Barby, a szczególności czy Jimmy wziął sobie do serca radę jej mamy i Barby kontynuuje swoją pasję malarstwo, jako terapię. Tania potwierdziła, i kazała podziękować cioci za taki pomysł. Bo wszyscy zwrócili uwagę, że podczas malowania Barbie się relaksuje i rzadziej dostaje ataki.

Wszyscy dzień przed odlotem do domów, spotkali się na pożegnalnej kolacji, w tej samej restauracji, w której wcześniej spotkali się Antoni z Joeyem.

 

Niemcy/Monachium 

Trzy dni po powrocie Joey umówił się z Patrickiem na spotkanie, aby ustalić wspólnie termin wyjazdu do Brukseli po rzeczy Patricka. Panowie wieczorem spotkali się w rodzinnej restauracji, a dokładnie na zapleczu. Chcieli wciągnąć do rozmowy Paula, który tego dnia rządził w restauracyjnej kuchni.

Pierwszy przyszedł Joey i to kilka minut przed czasem. Nie przeszkadzając kucharzom zrobił sobie kawę i usiadł przy małym stoliku, który znajdował się nie opodal lady do wydawania gotowych potraw podawanych przez kelnerów dla gości.

- Joey chcesz golonkę bo zostały mi dwie. A one są zbyt przypieczone i nie nadają się dla gości. – powiedział Paul podchodząc do Joeya

- A daj jedna, będzie kolacja z głowy. – Paul podał Joeyomi talerz jeszcze z ciepłą golonką po bawarsku

- Młody, o której miał przyjść. – spytał Paul dosiadając się do Joeya w ręce trzymał kubek kawy

- O dwudziestej. – odpowiedział krojąc golonkę – Coś się działo, jak nas nie było. – spytał spoglądając na brata

- Nie. Wyjątkowo nic. Jedynie Barby po wyjściu z ośrodka trochę powrzeszczała na Jimmiego, że ukrył przed nią rozpad związku Paddiego i Joelle. A tak nic ciekawego.

- Jak zawsze nadopiekuńczość Jimmiego.

Piętnaście minut później do restauracji przyszedł Patrick. Spóźnił się parę minut, ale to z powodu rozmowy z Hansem, który przekazał Patrickowi ostateczny termin i godzinę ze chrztem małej Anji.

- Cześć chłopaki. – powiedział wchodząc do kuchni – Sorki za spóźnienie, ale Hans dzwonił. – dodał siadając do stolika

- Coś poważnego. – spytał Paul

- Nie. Podali mi ostateczna datę i godzinę chrztu małej. – powiedział rozglądając się po kuchni – Co tak pachnie. – dodał

- Żeberka w miodzie się pieką. Dla małej grupy turystów, którzy za parę minut zlecą się do restauracji. – Paul poszedł do piekarnika, w którym piekły się żeberka, zaglądnął do niego i podlał żeberka dodatkową marynatą miodową – Paddy, jeśli jesteś głodny to mam na zbyciu jeszcze jedną golonkę. Trochę przypieczoną, ale zjadliwą.  – dodał, po chwili podszedł do jednego z kucharzy – Za półgodziny dasz kolejne golonki do piekarnika. Ale tym razem pilnuj je, aby za mocno się nie podpiekły.

- Dobrze szefie. – powiedział mężczyzna w okularach ubrany w fartuch kucharski i czepek

- Dzięki. Paul siadaj ja sobie odgrzeje i wezmę jedno z piw do tego. – powiedział wsadzając golonkę do mikrofali

Patrick wyszedł z kuchni i podszedł do jednej z kelnerek, która krzątała się na zapleczu i poprosił o piwo. Dziewczyna weszła do głównej sali restauracyjnej i stanęła za barem nalewając Patrickowi jedno z piw. Po chwili wróciła z piwem na zaplecze i podała Patrikowi. Patrick wrócił do kuchni wraz z piwem, położył je na stoliku, a następnie wyjął golonkę z mikrofali i wrócił do stolika

- Mam takiego niusa, że Paddy na krześle nie usiedzi. – powiedział ze śmiechem Joey do siadającego z powrotem Paula, widząc wychodzącego Patricka z kuchni

- Co jest stary. – zdziwił się Paul

- Widziałem Wiktorię po latach.

- Co?

- Poczekajmy na Paddiego, to wam obojgu opowiem wszystko. Obserwuj jego reakcje. Zobaczymy czy to co mówią dziewczyny jest prawdą. – powiedział spoglądając na brata

- Że on dalej ją. Dajcie wy już jemu święty …. – Paul nie dokończył, przerwał w momencie, gdy Patrick zbliżał się do stolika z piwem

- Co jest, kogo obgadujecie. – spytał widząc miny braci, a następnie podszedł do mikrofali i wyjął z niej golonkę

Joey widząc Patricka podchodzącego do mikrofali, postanowił powiadomić braci o znalezionym testamencie, i że po latach spotkał się z rodziną Kowalików. Najbardziej chciał zobaczyć reakcję Patricka na wieść, że widział Wiktorię.

- Zanim ustalimy Paddy co i jak w twojej sprawie. Mam do przekazania dwie nowiny, w tym jedna bardzo ważna. – powiedział popijając kawę

- Jaką? – powiedział Patrick siadając z powrotem do stolika

- Testament naszego ojca znalazł się.

- Co? – zdziwili się wspólnie Paul i Patrick

- Jak to znalazł się testament, gdzie jest? – dopytywał Paul

- O czym, ty mówisz. – dodał Patrick

- Wszystko po kolei. – Joey wziął głęboki oddech – Na Krecie, w tej samej miejscowości co byliśmy z Tanią na urlopie spotkałem Antona Kowalika z żoną. Okazuje się, że testament jest u nich w Polsce. – dodał spoglądając na braci

- Jak to, tyle lat go mieli i nic nam nie powiedzieli. – zdziwił się Paul

- Nie dokładnie. 

Joey opowiedział braciom całą historię z testamentem, jaką przekazał jemu Antoni. Chłopaków zdziwiła ta cała historia, nie mogli uwierzyć, że ktoś zapomniał wysłać go w odpowiednim czasie do rodziców Wiktorii.

- Jak można zapodziać dokumenty. – zdziwił się Patrick słysząc całą historię

- Będzie trzeba zrobić rodzinne zebranie i przekazać innym. – powiedział Paul

- Też, o tym pomyślałem i poprosiłem Antona, aby przetrzymali jeszcze testament, aż się po niego zgłosimy. I tak tyle lat go szukaliśmy, że możemy jeszcze poczekać. – powiedział spoglądając na Paula, następnie dał znać Paulowi by obserwował Patricka bo zmierzał poinformować brata, że widział Wiktorię – Tak przy okazji Paddy, Wiktoria kazała cię ucałować. Całować stary się nie będziemy, ale wiadomość przekazuje. – dodał ze śmiechem Joey

Joey okłamał Patricka, tak naprawdę Wiktoria kazała, tylko wszystkich pozdrowić. Ale Joey chciał zobaczyć reakcje brata na wieść, o tym że spotkał Wiktorię.

- Co? Jak to ucałowanie od Wiki. Gdzie, ty ją widziałeś? – Patrick oderwał się od jedzenia i spojrzał na brata

- Na Krecie, byli razem z Antonem i jego żoną, a także z Dorotii i jej mężem. – powiedział obserwując cały czas Patricka

- Niech zgadnę. Cała szóstka zrobiła sobie wspólne wakacje. – powiedział Paul upijając łyk kawy

- Nie do końca, Wiki była sama.

- Co? Wiki jest skłócona z mężem, że była bez niego. – zdziwił się Paul

- Nie wiem. – powiedział kiwając przecząco głową – Kurcze, przez tą rozmowę o  testamencie zapomniałem, się spytać Antona czemu przyjechała bez męża. – Joey spojrzał na Paula, a następnie wrócił do dalszej konsumpcji golonki.

Tania tak, jak obiecała, dotrzymała obietnicy nie powiedziała nikomu, że Wiktoria zerwała z Igorem, nawet Joeyowi.

- Może był czymś zajęty i nie mógł przyjechać. – powiedział Patrick popijając piwo

Patrick próbował nie pokazywać braciom, że dalej jemu zależy na Wiktorii. Wystarczy, że cała rodzina już wie, że miał kryzys po powrocie z Belgii i wpatrywał się w jej zdjęcia.

- Może. – powiedział z niechcenia Joey spoglądając z ukradkiem na Patricka. Widząc, że Patrick nie reaguje na jego słowa, postanowił powiadomić brata, jak bardzo zmieniła się uroda Wiktorii – Ale powiem ci jedno bracie, że gdyby Wiktoria tu weszła, nie poznał byś jej to już nie jest ta sama osoba, którą znaliśmy. – dodał

- Aż tak się zmieniła. – spytał Paul

- Kurczę, jak ona wyładniała. Ta figura, uroda, nawet kolor włosów się zmienił. – powiedział popijając kawę – Zostały jej, tylko te piękne zielone oczy. – dodał wzdychając

- Uważaj, bo jak Tania się dowie, to cię chyba rozniesie. – powiedział ze śmiechem Paul widząc, jak Joey opowiada o Wiktorii

Patrick cały czas spoglądał na Joeya. Widząc, jak brat opisuje nową figurę Wiktorii zabiło jemu mocno serce. Chciał się wyrwać i wypytać o Wiktorię, ale się powstrzymał. Nie chciał pokazać, że jednak siostry mają racje, że dalej coś czuje do Wikrorii. 

- Oj tam, Tania. Sama była w szoku, jak ją zobaczyła. Do tej pory nie może uwierzyć, że brzydkie kaczątko zmieniło się w pięknego łabędzie. Zresztą, gdy Anton nam powiedział, że ona się zmieniła fizycznie i psychicznie, to nie myślałem, że aż tak. – powiedział spoglądając na braci – Naprawdę mówię ci Paddy istny anioł z niej. – dodał

Patrick na słowa brata się zdziwił.

- Psychicznie, o czym ty mówisz?

- Cytuje słowa Antona, ale o co chodzi to nie wiem. – pokręci przecząco głową – Może Tania coś wie. – dodał spoglądając na Patricka

- Może się zmieniła po śmierci Piotra. Zawsze była mocno z nim związana, jak to córeczka tatusia. – powiedział Paul odstępując od stołu i idąc w stronę piekarnika, w którym piekły się golonki – A jak reszta się ma. – dodał

- Reszta. U Dorotii małżeństwo kwitnie, bo widzieliśmy ją z brzuszkiem. A Anton się rozwiódł z Iwon.

- Ooo … - powiedzieli wspólnie Paul z Patrickiem

- Jak to rozwiódł? Przecież powiedziałeś, że był z żona? – dodał zdziwiony Paul wracając do stolika

- Tak to prawda, ale poznaliśmy jego drugą żonę. Fajna babka. Jak dobrze pamiętam to chyba … Natalii. – powiedział Joey podnosząc sie z krzesła i idąc w stronę restauracyjnej zmywarki – A Paddy namówiłem Antona do powrotu do joggingu, weźmie z nami udział w maratonie. – dodał w połowie drogi odwracając się w stronę braci

Paul widząc, jak Joey się oddala postanowił wykorzystać sytuację i porozmawiać z Patrickiem w cztery oczy. Zbliżył się do Patricka i spytał

- Co się dzieje młody.

- A co ma się dziać. – zdziwiła się Patrick spoglądając na Paul

- Ten nadaje o Wiktorii, a ciebie nie rusza.

- Kuźwa, ty też.

- Nie. Przecież wiesz, że zawsze byłem po twojej stronie.

Chociaż między braćmi była bardzo duża różnica wieku i byli z dwóch różnych matek, Patrick zawsze mógł liczyć na Paula. A w szczególności w sprawach sercowych. W tych tematach Paul trzymał zawszę stronę Patricka, może dlatego, że sam nie związał się z osoba, którą tak bardzo kochał w młodość. Tłumaczył wszystkim, że Patrick ma prawo być szczęśliwy, nie ważne z kim i nikogo nie powinno to obchodzić.

- Kuźwa, jeszcze jedno zdanie o Wiktorii to zwariuje. – powiedział po cichu do Paula

- Wytrzymaj. – Paul odwrócił się widząc wracającego Joeya szybko zmienił temat, nie chciał, aby Patrick dalej cierpiał – To kiedy planujemy ten cały wyjazd do Brukseli.

- Wiecie co. Za tydzień zaczynamy trasę koncertową, będzie trwała kilka tygodni. Więc może po niej, ustalimy wszystko i pojedziemy po twoje rzeczy. – powiedział Joey wracając do stolika

- Nie ma sprawy. – Patrick chwycił za piwo i upił łyk – Jedziesz z nami Paul. – dodał

- Tak, pojadę z wami. Ktoś musi Jimmiego przypilnować, aby z czymś nie wyskoczył, jak Joelle zobaczy.

- Rany. I tego się boję, ich spotkania. – westchnął Patrick

- To trzeba tak zrobić, żeby się nie spotkali. – powiedział Joey spoglądając na Patricka

- Żeby, było to takie proste stary. 

- A Chris coś wie czy ona coś zrobiła przeciwko nam. – spytał Paul

- Z tego co z nim rozmawiałem ostatnio, to na razie cisza. Mi się wydaje, że ona, wtedy wyzwała Barbie po to, aby doszło do kłótni ze mną, a potem rozpadu związku. – powiedział niepewnie Patrick

- Też pomysł. Nie umiała powiedzieć ci prosto w oczy, że chce odejść od ciebie. – powiedział zdziwiony Paul

- Wygląda na to, że nie.

- Dobra chłopaki ja znikam do domu. Trochę zmęczony jestem jeszcze tą podróżą. – powiedział Joey podnosząc się – Podwieść cię Paddy, czy wracasz taksówką. – dodał spoglądając na Patricka

- Wiesz co, wrócę taksówkę. A ty jedź i się wyśpij.

- Dobra. Na razie. – powiedział Joey idąc stronę wyjścia


Polska 

Od przyjazdy z Krety minęły już trzy dni. Wiktoria na ten czas wzięła sobie tydzień urlopu. Chciała przez ten czas odpocząć po podróży i wykorzystać wolny czas na poszukiwanie prezentu dla przyszłej chrześnicy Anji.

Tego dnia Wiktoria wieczór spędziła w rodzinnym domu. Wraz z rodzeństwem postanowiła, że wszyscy razem poinformują mamę, że na Krecie spotkali Joeya i od razu poinformowali go o testamencie.

- Mamo usiądź z nami. – powiedział Antoni do krzątającej się kobiety w kuchni, ubranej w czarne spodnie dresowe i szary t-shert z różowym sercem

- Już, tylko pokroje ciasto i zaraz wszystko mi opowiecie, jak było na urlopie. – powiedziała starsza pani krojąc szarlotkę – Wercia, wyjmij talerzyki i połóż na stoliku. – powiedziała w stronę blond włosej nastolatki ubranej w zielone legginsy i błękitny t-shert

- Dobrze babciu. – powiedziała nastolatka

Mama Wiktorii pokroiła szarlotkę, a następnie postawiła talerz z ciastem na stoliku w salonie. Wróciła się jeszcze do kuchni po szklanki i sok.

- Mammoooo …. – powiedzieli wspólnie wszyscy

- Już, już idę. – powiedziała kobieta z kuchni – Dobrze opowiadajcie, jak było. – dodała wracając z ze szklankami i sokiem

Weronika przyniosła z kuchni talerzyki i widelce deserowe. Położyła wszystko na stolik i dosiadła się do Wiktorii, która siedziała na kanapie obok Natalii.

- No to, kto zaczyna, tą dobrą nowinę. – powiedziała radosnym głosem Dorota siedząca na fotelu. Dorota tego dnia ubrana była w zielonej sukience ciążowej z krótkim rękawem oraz wiosennych brązowych botkach.

- Ja. – powiedział Antoni siedzący na poręczy fotela, na którym usiadła pani Ela

Adama na spotkaniu nie było. Zaraz po powrocie z urlopu wrócił do pracy. Tego dnia miał nocny dyżur w policji. Nie było także Magdy, starszej córki Doroty, która tego dnia miała dodatkowe zajęcia młodzieżowym domu kultury z plastyki. I którą odbierali dziś rodzice Adama.

- Mamciu, masz pozdrowienia. – powiedział spoglądając na mamę.

Dorota z Wiktorią zaczęły się podśmiewywać.

- Od kogo. – powiedziała zdziwiona pani Ela spoglądając na syna ubranego w zielony t-shert i czarne dżinsy

- A od Joeya i Tanii. – powiedział, a po chwili spojrzał na siostry, które cały czas się podśmiewywały

- Od kogo? – zdziwiła się Weronika córka Natalii z pierwszego małżeństwa 

- Cooo … Gdzie wyście ich widzieli. – powiedziała zdziwiona kobieta

- Na Krecie. – powiedzieli razem Antoni i Dorota

- Cooooo…. Wy nie mówicie serio.

- Mówimy mamciu. Naprawdę ich widzieliśmy. – powiedziała Wiktoria poprawiając koka, w który miała spięte włosy. Wiktoria tego dnia ubrana była swobodnie: niebieskie dżinsy, szary t-shert i białe sportowe buty.

- Ktoś tam na górze chciał, że ich spotkaliśmy, w tym samym hotelu co mieliśmy rezerwację. – dodał Antoni pokazując palcem w górę

Antoni opowiedział, jak doszło do spotkania z Joeyem. Jak na siebie natrafili w jednej z restauracji, do której zaprosił Natalie na kolację.

- Poinformowaliście Joeya o testamencie. – spytała patrząc synowi w oczy

- Tak. Był zdziwiony tą całą historią. Poprosił mnie, abyśmy przetrzymali ten testament jeszcze przez pewien czas. On poinformuje resztę i ustalą, kto się zgłosi po niego.

- Znając ich, to wszyscy tu przyjadą. – powiedziała ze śmiechem Dorota

- A czemu nie. Po rozmowie z Tanią stęskniłam się trochę za Kairą i Maite. – powiedziała ze śmiechem Wiktoria

- Powiem wam dziewczyny, że ja też bym się spotkał ze wszystkimi chłopakami przy dobrym piwie.

- Przy dobrym piwie. To mało Antek. Do tego dodaj ognisko, kiełbaski i żarty robione przez Angelo i Janka. Pamiętacie. – po słowach Wiktorii wszyscy wspólnie zaczęli się śmiać

- Zapomniałaś Wiki o gitarze. – powiedziała Dorota 

- O tak, gitara najważniejsze siostrzyczko. – powiedział przybijając z siostrą piątkę

- O kim wy mówicie. – dopytywała się Weronika

- O naszych starych przyjaciół z Niemiec. – odpowiedziała Wiktoria

- O kim? – dopytywała się dalej nastolatka

- Weronika, ja ci później wszystko opowiem. – powiedziała Natalia widząc, jak córka wypytuje

Wiktoria podniosła się z kanapy i nalała wszystkim soku, a następnie chwyciła za swoją szklankę i usiadła z powrotem na kanapie.

- A czy któreś z was spytał się, jak się czuje Barby. – spytała mama spoglądając na swoje dzieci

- Tak mamciu. Myśmy rozmawiały z Tanią. – powiedziała Wiktora spoglądając na Natalie – Niestety mam złe wieści. – dodała

- To znaczy.

- Tania poinformowała nas, że ostatnio Barby się pogorszyło. Ale nic nam nie powiedziała co spowodowało to pogorszenie.

- Myślisz, że jakaś sytuacja spowodowała częstsze ataki u Barby. – powiedział zdziwiony Antoni

- Antek, mieliśmy nie raz styczność z atakami u Barby. Większość z nich spowodowana była zdenerwowaniem.

- Pamiętam. Ale ty myślisz, że Tania coś ukryła.

- Znam trochę Tanie. Wtedy, gdy ją wypytywaliśmy o Barbie zawiesiła się, bała się czegoś nam powiedzieć.

Wiktoria umiała rozszyfrować mimikę twarzy. Wiedziała, kiedy ktoś ją okłamuje, albo boi się powiedzieć prawdę. Okazało się, że w tym przypadku tak było, Wiktoria podczas rozmowy z Tanią rozszyfrowała, że Tania boi się powiedzieć prawdę.

- Jeśli się z nami skontaktują weźmiemy Barby na jakiś czas do siebie. – powiedziała mama Wiktorii nakładając sobie szarlotkę na talerz – Jedzcie, specjalnie dla was upiekłam. – dodała

- Mamo…

Antoni nałożył szarlotkę na talerzyk Dorocie i Natalii. I podał dziewczynom

- No co, miały się jabłka zmarnować. 

- I znów wrócę do domu z wałówą. – powiedział Wiktoria popijają sok

- Oj tam, dziewczyny też zjedzą. Zawsze im smakowała moja szarlotka.

Dorota odbierając ciasto spojrzała na Wiktorię. Widząc, że Wiktoria ani razu nie wspomniała o Patricku postanowiła to zrobić za nią.

- A mama. A ja mam niusa. – powiedziała ze śmiechem

- Jakiego. – powiedział Antonim

- Paddy wystąpił z zakonu.

Natalia po słowach Doroty spojrzała na Wiktorię i cały czas ją obserwowała. Chciała przekonać się czy jej przypuszczenia są prawdziwe, że Patrick dla Wiktorii znaczy coś więcej niż, tylko przyjaciel. Pamiętała, że podczas rozmowy z Tanią na temat Patricka Wiktoria milczała, cały czas była wpatrzona w jeden punkt, mało kiedy spoglądała na rozmawiające dziewczyny, za to jej ciało mówiło co innego.

- Co. – powiedzieli wspólnie mama z Antonim

- A ty skąd wiesz. – dodał Antoni upijając łyk soku

- Od Tani. Powiedziała nam podczas babskiego spotkania.

- Jak to wystąpił? – spytała mama

- Ale sensacja. Chciał wystąpić z zakonu to wystąpił. A ty robisz z tego wielkie „Halo” – powiedziała złośliwie Wiktoria, trzymając przy ustach szklankę z sokiem

- No nie Wiki, bez jaj. Ty się nie cieszysz.

- A czym się cieszyć, wystąpił przecież dla dziewczyny.

- Która go zostawiła.

- Rany Julek. Ale to jest, jego sprawa. Jak by chciał nam to powiedzieć to by tu przyjechał.

- Oj, tam jego.

Dorota dalej nadawała o Patricku i o jego wystąpieniu z zakonu. Cały czas powtarzała tylko jedno: dlaczego Patrick po wystąpieniu z zakonu nie pokazał się przyjaciołom w Polsce, a szczególności Wiktorii. Wiktoria nie chciała wchodzić w dyskusję na temat Patricka więc mało się odzywała. A jeśli tak, to tylko powtarzała, że Dorotę nie powinno to obchodzić. Za to do rozmowy z Dorotą dołączyli Antonii i pani Ela, którzy zastanawiali się, jak bardzo zmienił się Patrick i jego rodzeństwo.

Wiktoria z minuty na minutę miała już dosyć słuchania o Patricku. Nie chciała robić awantury, jak ostatnio i wychodzić wściekła z domu. Więc postanowiła zmienić temat. Wiedząc, że zbliżają się chrzciny małej Anji postanowiła, że wypyta wszystkich o dobry prezent dla przyszłej chrześnicy.

- A Antek, bo zapomnę ty wiesz, że ja mam wolne do przyszłego wtorku. – powiedziała niespodziewanie

- Tak wiem. Nie wiem, tylko po co wzięłaś sobie dodatkowy tydzień urlopu, ale niech ci będzie.

- Jak to po co. Przecież Emma wczoraj dzwoniła, w przyszły weekend są chrzciny małej. Chcę pochodzić po mieście i kupić prezent. Tylko nie wiem co. Myślałam o jakimś ubranku, albo o jakieś zabawce. – powiedziała spoglądając na brata, podtrzymując jedną ręka brody, a drugą trzymając opartą o brzuch

- No tak, chrzciny Anji się zbliżają. – powiedział nalewając sobie kolejna szklankę soku

- Wiesz co jest dobre na taki prezent, który będzie stał wiecznie, jako pamiątka od rodzica chrzestnego. – powiedziała po długiej przerwie Natalia

- Co? – powiedziała spoglądając na bratową

- Kup jej obraz przedstawiający anioła stróża.

- Wiki, ja bym na twoim miejscu kupiła taki obraz. To jest pamiątka na wiele lat. Tego nikt nie wyrzuci. – powiedziała mama upijając łyk soku – A ciuszki od nas dostanie. – dodała

- No nie wiem. Jakoś nie jestem przekonana do takiego prezentu.

- Taki obraz dostała Weronika od swojej matki chrzestnej i do tej pory jest. Obecnie wisi w pokoju bliźniaków. – powiedziała Natalia

- Mówisz, o tym obrazie, co Antek ostatnio ramę odrestaurowywał.

- Tak. Ten obraz dostała Weronika. I popatrz ile czasu jest, a chrzciłam ją, jak miała cztery miesiące. – wszyscy spojrzeli na Weronikę, która siedziała i była zakłopotana tą całą rozmową

- Jak ja nie lubię, jak ktoś mnie. – powiedziała nieśmiało, dziewczyna

- Kupisz jej ubranie, to za kilka miesięcy wyrośnie. I nie będzie pamiątki. – powiedziała Dorota nakładając sobie kolejne kawałek ciasta

- Może macie rację. Pochodzę po sklepach, które sprzedają te obrazy i po patrzę, może jakiś mi wpadnie w oko.

- A Wiki, zawieziesz prezenty od nas. – spytała Dorota

- Tak, jadę samochodem, to wszystko się zmieści.

- A co ma się nie zmieścić, wsadzasz do walizki parę ubranek i już. – powiedział Antoni chwytając za paczkę papierosów, leżącą na parapecie okna

- Parę ubranek. Antek, żebyś ty wiedział z czym ja jadę. – powiedziała chwytając za szklankę i upiła łyk soku – Czasami się zastanawiam czy dziewczyny sklepu z zabawkami nie obrabowały, bo tyle tego jest, że aż. Nie wiadomo, jak na granicy mnie z tym przepuszczą. – dodała

- I ty siostrzyczko chcesz kupić zabawkę.

- O nie mój drogi, ty się chyba zapomniałeś. Wynocha mi, z tym papierosem przed dom. – powiedziała mama widząc, jak syn wraca z odpalonym papierosem i siada obok niej

- Mamo, zimno jest, o tej porze. Nie będę wychodził z papierosem na dwór.

- Wynocha powiedziałam. – powiedziała odpychając syna z fotela

- Dobra, dobra już idę. – Antoni ubrany w zielony t-shert i czarne dżinsy, wraz z papierosem wyszedł na taras – Rany Julek, jak zimno. – dodał stojąc na tarasie

- Ja cię palić nie uczyłam. Więc nie narzekaj! – krzyknęła za synem

- Dobra mamcia, pakuj to ciasto. Ja pomału się zbieram. – Wiktoria podniosła się z kanapy i poszła w stronę łazienki. Po chwili odwróciła się do wszystkich i dodała – Dośka podwieźć cię czy idziesz pieszo.

- Jak byś tak mogła, to mnie podwieź.

- Dobra to się zbieraj, bo ja chcę z dziewczynami jeszcze film obejrzeć. – powiedziała idąc w stronę łazienki

Dorota podniosła się z fotela i poszła na górę po syna, który w tym czasie bawił się z kuzynami w ich pokoju. Po chwili razem z nim zeszła na dół i zaczęła się pomału szykować do wyjścia.

Mama Wiktorii poszła do kuchni, tam wyjęła pojemniki do których schowała ciasto. Poszła jeszcze do spiżarni, z stamtąd wyjęła kilka słoików z przetworami: sałatki, dżemy i soki z własnych owoców. Wszystko razem spakowała do szmacianych torb i wychodząc z kuchni jedną z nich podała Wiktorii, która wychodziła tym czasem z łazienki, a druga Dorocie, która zakładała letnią kurtkę synowi.

- Proszę dziewczyny. – powiedziała podając córkom torby

- Mamo, miało być tylko ciasto. – Wiktoria spojrzała do torby, a następnie na mamę

- Bież i nie marudź. To także dla dziewczyn. Dobra buziak. – powiedziała całując córkę

- Teraz to ja na prawdę wrócę z wałówą.

- Co wy już jedziecie. – powiedział Antoni wracając z tarasu

- Tak. Ja chcę jeszcze z dziewczynami zrobić sobie wieczór filmowy. Więc pomału się zbieram. – powiedziała spoglądając na brata

- A ja zaoszczędzę na taksówce. – Dorota chwyciła za torebkę i podeszła pożegnać się ze wszystkimi

Wiktoria położyła torbę na podłodze w przejściu i chwyciła za czarną katanę wiszącą na wieszaku i ubrała ją. Cały czas rozmawiała jeszcze z mamą, tym razem o zbliżającym się niedzielnym obiedzie, na które oczywiście Wiktoria obowiązkowo miała przyjść i o wyjeździe do Berlina. Podczas rozmowy chwyciła jeszcze za torebkę, która leżała na komodzie i wyjęła z niej klucze od samochodu, które podała Antoniemu, aby wyjął z bagażnika zapasowe krzesełko dziecięce, aby mógł je zamontował. Następnie podeszła do pozostałych z rodziny i się z nimi pożegnała.

Dorota chwyciła syna za rękę i wyszła pomału razem z nim przed dom. Wraz z nimi wyszedł Antonii, który podszedł do samochodu Wiktorii i z bagażnika wyjął krzesełko, a następnie je zamontował i usadził Huberta. Wiktoria wychodząc z domu chwyciła jeszcze za torbę, którą wcześniej dała jej mama i wyszła przed dom. Dziewczyny pożegnały się jeszcze z Antonim i weszły do samochodu, a następnie odjechały w stronę domu Doroty. 

Dorota wykorzystując, że są z Wiktorią same bez pozostałych. Postanowiła spytać się siostry, dlaczego tak bardzo jest zła na Patricka.

- Aż tak jesteś zła na niego. – powiedziała spoglądając na Wiktorię.

- Cooo … - zdziwiła się Wiktoria

- Jesteś zła, że Paddy po wystąpieniu nie przyjechał do nas.

- Nie, nie jestem zła. Tak jak mówiłam, to jest jego decyzja co zrobił.

- Znam cię Wiki. Taka sama byłaś, jak dowiedziałyśmy się od Emmy, że Paddy wstąpił do zakonu i teraz, też tak samo reagujesz. – Dorota odwróciła się do tyłu, aby sprawdzić co robi jej syn – Hubert nie zasypiaj zaraz dojedziemy do domu. – dodała

- Dobra, niech ci będzie. Może mam trochę żal do niego, że zniknął nagle z naszego życia. Wiesz dobrze, że jestem inna niż ty. Rzadko ufam mężczyzną tak, żeby stworzyć z nimi wieloletnią przyjaźń.

- To prawda. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że Igor tak szybko zdobył twoje serce. …

- A Michael od początku miał coś w sobie, że tak bardzo chciałam mieć go za przyjaciela. Nie patrząc na to, że dzieli nas tyle lat różnicy. – Wiktoria nie usłyszała dokładnie wcześniejszych słów siostry, weszła jej w słowo. Dopiero po czasie doszło do niej co Dorota powiedziała – Że co? O czym ty mówisz? – spytała spoglądając ukradkiem na siostrę

- Mówiłam, że do tej pory nie mogę uwierzyć, że Igor tak szybko zdobył twoje serce. – powtórzyła wcześniejszą wypowiedź Dorota

- A Igor. Nie mówmy, o tym darmozjadzie.

- A Wiki, zastanawiałaś się kiedyś, jak Paddy po latach wygląda.

- Wiesz co, nie bardzo. Nawet, o tym nie myślałam. A ty.

- Ja tak samo się nie zastanawiałam. Ale od kiedy ciągnie się ta sprawa z testamentem wujka Dana, cały czas o nich myślę. Jaka jest Meite po latach, jak się zmieniły Patricia i Kathe. Czy któryś z chłopaków ściął też włosy.

- O nie, tylko nie to siostra. Wystarczy, że mnie Paddy zabrał, wtedy na tortury, jak obcinał włosy. Kolejnego w krótkich włosach bym nie wytrzymała. – powiedziała Wiktoria spoglądając ukradkiem, do podśmiewującej się Doroty.

- Pamiętam, byłaś wtedy taka wścieka, że się nie odzywałaś do niego przez tydzień. – powiedziała ze śmiechem Dorota

- Ok. Siostra, dojechaliśmy – powiedziała parkując pod domem Doroty

Wiktoria pomogła wyjść siostrze z samochodu. Śpiącego Huberta z samochodu przeniósł do domu pan Bogdan ojciec Adama, który otworzył drzwi Dorocie. Wiktoria nie chciała zachodzić do siostry, pożegnała się z nią. Wsiadła od razu do samochodu i odjechała do siebie.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 24: Hope - MIchael Patrick Kelly

Rozdział 26: I Really Love You - The Kelly Family

Rozdział 25: The Children Of Kosovo - The Kelly Family