Rozdział 13: 100 - Filip Lato & Sound'n'Grace

 

Polska 

Następnego dnia Wiktoria postanowiła, że pomału zacznie się rozglądać za prezentem dla małej Anji. Powiedziała dziewczynom co ma w planach kupić i wraz z Agnieszką zaczęły przeglądać Internet w poszukiwaniu idealnego obrazu przedstawiającego Anioła Stróża. Dopiero, gdy Kinga powiedziała, że wracając z pracy zajrzała do sklepu z dewocjonaliami religijnymi i widziała tam takie obrazy. Wiktoria postanowiła, że jutro sprawdzi co sklep oferuje, a z Internetu ostatecznie kupi, jak nic nie znajdzie ciekawego.


Tej nocy Wiktoria nie mogła zasnąć. Nie ze względu na deszcz i burzę, która tej nocy przeszła nad miastem, ale ze względu na dręczące ją dziwne wspomnienia i myśli, które nie pozwalały jej zasnąć. Nie były to dobre wspomnienia, wręcz przeciwnie. Złe myśli przeplatały się ze wspomnieniami, których Wiktoria nie chciała pamiętać, jak bójka Igora i Patricka, do której doszło w stadninie koni, podczas jednego z wakacyjnych pobytów Wiktorii na farmie należącej, wtedy do pracownicy domu dziecka, na której dzieciaki z domu dziecka spędzały tam wakacje. Czy pożar w Hanowerze nie daleko sceny, na której odbywał się koncert rodziny Kelly i szybka ewakuacja ludzi, którą przeprowadzili wtedy Antoni, John i Joey. Chociaż wszystko wtedy skończyło się pozytywnie, tym razem myśli przedstawiały jej co innego. A dokładnie, że Wiktoria zostaje przygnieciona przez tłum ludzi, a Patrick nie może jej pomóc. Za trzecim razem Wiktoria miała całkiem inny sen. Sen przedstawiał całkiem inną sytuację, sytuację która nigdy nie odbyła się w życiu Wiktorii. Śniło jej się, że w białej sukni stanęła na ślubnym kobiercu. Prowadzona przez Antoniego szła po czerwonym dywanie, a przy ołtarzu czekał na nią mężczyzna ubrany w grafitowy garnitur. Twarz mężczyzny była nie wyraźna,  Wiktoria nie mogła rozszyfrować kogo dokładnie widzi i kto przed nią stoi. Wiedziała tylko, że jest to mężczyzna, o krótko ściętych włosach i promienistym uśmiechem. 

Niespodziewanie po trzeciej wizji Wiktoria zerwała się i usiadła na łóżku. Oblana ciepłym potem chwyciła za kubek z wodą, który stał na nocnym stoliku i upiła łyk wody. Siedząc dalej na łóżku i trzymając w rękach kubek, wzięła kilka głębokich oddechów, aby uspokoić bicie serca. Po dojściu do siebie upiła jeszcze raz łyk wody i położyła kubek na miejsce. Zapaliła lampkę stojącą na stoliku, podniosła się z łóżka i wyszła z pokoju. Ubrana w letnią piżamę poszła prosto do łazienki, tam obmyła twarz zimną wodą. Wycierając twarz ręcznikiem cały czas zastanawiała się, kto stał przed nią przed ołtarzem. 

W pewnym momencie do drzwi łazienki zapukała Agnieszka.

- Wiktoria wszystko w porządku. – spytała uchylając drzwi łazienki 

- Tak Aga. Coś mnie obudziło w nocy i się zerwałam. Idź spać, ja też zaraz pójdę jeszcze się położyć. – powiedziała spoglądając na przyjaciółkę 

- Na pewno.

- Tak. Idź spać. Rano pogadamy. – Agnieszka wróciła do swojego pokoju 

Wiktoria nie chciała opowiadać, co dokładnie jej się śniło. Powiesiła ręcznik i wyszła z łazienki. Po drodze pogłaskała jeszcze Joga, który słysząc głosy dziewcząt, zaczął machać ogonem. 

Położyła się z powrotem do łóżka i zgasiła lampkę. Natomiast zamiast zasnąć cały czas zastanawiała się z skąd zna ten tajemniczy uśmiech. „Już gdzieś widziałam ten uśmiech. Tylko, gdzie. ” pomyślała.


Po nieprzespanej nocy, Wiktoria, jako pierwsza wstała. Wyprowadziła psa, choć ten tydzień należał do Kingi. Podczas porannego spaceru z psem, zrobiła sobie przy okazji jogging. Wracając po półgodzinnym spacerze z psem zajrzała jeszcze do skrzynki i wyjęła zaległe listy. Po powrocie do domu wzięła poranny prysznic, a następnie poszła zrobić dla wszystkich śniadanie. Wyjęła z lodówki jajka, mleko i kilka warzyw: pomidor, szczypiorek, paprykę i zielona pietruszkę. Następnie z szafki pojemnik z mąką i pomału zaczęła robić ciasto na omlet.

W trakcie, gdy Wiktoria w kuchni przyrządzała śniadanie wstały wspólnie Kinga i Agnieszka. Agnieszka pierwsza poszła wziąć prysznic, Kinga zaś ubrała się od razu, aby wyprowadzić psa. Wiktoria widząc ją, jak szykuje się do wyjścia poinformowała ją, że pies był już na dworze. 

- Kinga nie musisz się ubierać, pies już był. – powiedziała widząc jak Kinga się ubiera 

- Jak to. Przecież ten tydzień należy do mnie. 

- Tak wiem. Ale wstałam dziś po szóstej i nie czekając na ciebie wyprowadziłam od razu Joga. Zrewanżujesz się, wtedy kiedy to ja nie będę mogła go wyprowadzić. 

- A coś się stało, że wstałaś wcześniej. – zdziwiła się Kinga zdejmując buty

- Dziwną noc miałam, nie mogłam całą noc zasnąć. Więc wcześniej wstałam. 

- A ok. – Kinga podeszła do drzwi łazienki i zapukała – Aga długo jeszcze będziesz. – spytała 

- Daj mi jeszcze dziesięć minut. 

 - Dobra. 

Wiktoria wróciła do dalszego przygotowanie śniadania. Zrobiła dla każdej po cztery cienkie omlety i zaparzyła kawę. Kinga zaś wróciła do swojego pokoju, aby przygotować ubranie do pracy. 

Półgodziny później po prysznicu Agnieszki i Kingi wszystkie trzy zasiadły do stołu. 

- Powiesz co cię stało, że się tak w nocy zerwałaś. – spytała Agnieszka 

- Zerwałaś, o czym ty mówisz Aga. – zdziwiła się Kinga

- Nie słyszałaś, jak w nocy Wiki po domu chodziła.

- Coś słyszałam, ale miałam wrażenie, że mi się zdaje.  

- Nie, Wiki miała jakąś śmieszną noc. 

- Dajcie spokój dziewczyny, nic się nie stało. – Wiktoria chwyciła za kubek kawy i upiła łyk 

- Nic. Dziewczyno znam cię. Mów co się dzieje. – powiedziała Agnieszka spoglądając na Wiktorię

- Nie wiem. Na początku nie mogłam zasnąć, miałam dziwne myśli i wspomnienia, a później coś dziwnego mi się śniło. Dlatego się zerwałam i poleciałam do łazienki.

-  Wspomnienia, o czym ty mówisz. – dopytywała się dalej Agnieszka 

- A czasy na farmie mi się przypomniały. Emma i tak dalej. – Wiktoria nie powiedziała prawdy, co dokładnie jej się śniło

- Dlatego się zerwałaś. Przecież masz dobre wspomnienia z tamtych czasów. 

- No właśnie, a tu miałam jakieś dziwne wizje. Jakaś kłótnia na farmie, tylko nie wiem o co poszło i kto się kłócił. Emma i jej ucieczka z domu dziecka. A na końcu to już sama nie wiem co, chyba ślub Justyny. Rany co za noc. – Wiktoria skłamała nie powiedziała, że to ona była w białej sukni. Chwyciła się za głowę i cały czas się zastanawiała, kto był tym tajemniczym panem młodym

- No to miałaś niezłą nockę. – Agnieszka podniosła się i podeszła do okna, urwała kawałek ręcznika papierowego, który stał na oknie i wytarła rozlaną przez siebie kawę

- A może, ty się boisz. – powiedziała Kinga upijając łyk kawy

- Czego? – zdziwiła się Wiktoria

- Chrzciny małej zbliżają się wielkimi krokami. A ty nie wiesz czy podołasz roli matki chrzestnej.

- Ale przecież jestem matka chrzestną Magdy, więc wiem co mnie czeka. 

- Tak. Ale tym razem jedziesz do Niemiec i nie wiesz czy tam ksiądz czegoś nie wymyśli.

- Z jednej strony masz rację Kinga. Trochę się boje, może dlatego, że do tej pory nie wiem, kto ma być ojcem chrzestnym.

- Coooo …. – zdziwiły się wspólnie dziewczyny 

- To ty dalej nie wiesz, kto ma być ojcem chrzestnym. – dodała Kinga 

- Niestety nie. 

- Ale Emma cię załatwiła. – powiedziała Kinga, podnosząc się z krzesła i podchodząc do zmywarki z brudnym talerzem

- No nie Kinga, bez przesady. – rozłościła się Wiktoria – Po prostu zapomniała mi powiedzieć. – dodała spoglądając złośliwie na Kingę 

- A ty, Wiki idziesz dziś do pracy? – spytała Agnieszka 

- Nie. Wzięłam sobie kilka dni dodatkowego urlopu. Dziś pójdę sprawdzić te obrazy, o których Kinga wczoraj wspomniała, może jakiś wpadnie mi w oko, to kupię od razu. Następnie resztę dni chcę przeznaczyć na działkę. Justyna coś wspominała, że zamówiła jakieś nowe kwiaty, więc będzie trzeba przygotować nową ziemię pod nie. 

-  Myśmy z Kingą i resztą dziewczyn były na działce, przez ten czas co ciebie nie było. Trochę posprzątałyśmy,  po plewiłyśmy w kwiatach, a Kuba z Tomkiem odmalowali altanę. 

- No nareszcie, bo Antka już proszę tyle dni i nic.

- Dobra dziewczyny ja pomału się zbieram. Za godzinę dyżur zaczynam w aptece. Muszę być dziś trochę wcześniej.  – powiedziała Kinga wychodząc z kuchni 

- Dobra. – powiedziały wspólnie dziewczyny

- A tak miedzy, nami. – powiedziała Agnieszka widząc, jak Kinga się oddala – Widziałam wczoraj Igora pod naszym domem. – dodała 

- Wiem, też go widziałam. 

- Ciekawe, co oni tyle czasu robią w Polsce.

- Z tego co się dowiedziałam od żony Maurycego, to tym razem przyjechał sam. Ma załatwiać jakieś mieszkanie dla nich. Wracają do Polski.

- No to się zacznie. 

- Powiem ci jedno, że mnie nawet to nie ruszyło, te jego wpatrywanie się w nasze okna. Chyba naprawdę zaczynam wychodzić, z tej głupiej miłości. 

- Jesteś pewna. 

- Tak. Ale dla dobra tego wszystkiego, będę omijać Igora wielkim łukiem.

Kinga ubrana była tego dnia w niebieska letnia sukienkę, katanę i czarne baleriny. Pożegnała się z dziewczynami i jako pierwszy wyszła z domu. Agnieszka jeszcze miała czas do pracy, wyjątkowo dziś miała na dziewiątą, niż jak zawsze na siódmą trzydzieści. Razem z Wiktorią miały jeszcze czas na babskie pogaduszki.

Godzinę później Wiktoria została sama w domu. Posprzątała w kuchni po porannym śniadaniu. To co było do wymycia ręcznego wymyła, resztę naczyń wsadziła do zmywarki i włączyła ją na ten czas, póki siedzi w domu. Dolała wody psu i zrobiła listę zakupów. 

Po skończonej pracy w kuchni i schowaniu listy zakupów do portfela, Wiktoria wraz z kawą, którą zrobiła sobie przez ten czas usiadła wygodnie na kanapie w salonie i włączyła telewizor. A dokładnie Pytanie na Śniadanie, które tak lubiła oglądać, tylko rzadko udawało jej się obejrzeć w całości. Temat, który, w tym czasie był omawiany w programie przez prowadzących ten odcinek Idę Nowakowską, Tomasza Wolnego, no i oczywiście Frajdę, psa rasy Rhodesian ridgeback, to depresja i samobójstwa wśród gwiazd poprzez zażycie narkotyków czy przedawkowanie alkoholu. Zaproszeni goście, jak Ania Lewandowska jedna z prowadzących cykl „Czerwonego dywanu” w Pytaniach na Śniadanie, Marcin Kusy dziennikarz Jedynki polskiego radia i Pani dr Anna Kowalska psychiatra, omawiali przyczyny samobójstw wśród gwiazd. Częstymi przykładami byli artyści należący do słynnego klubu 27, jak Kurt Cobain z Nirwany, Amy Winehose i inni. Wzięci byli, także polscy artyści, którzy zmagali się z depresją, i dalej są wśród nas. W pewnym momencie Ida Nowakowska wspomniała, że wśród artystów zagranicznych, którzy przeszli depresję i nie udaną próbę samobójczą jest Michael Patrick Kelly, który obecnie według niej przebywa w zakonie. 

- Ooo… Chyba ktoś wam nie zaktualizował Wikipedii, że mówicie, że obecnie przebywa w zakonie. A mnie ptaszki wyćwierkały, że jakiś czas temu wystąpił z zakonu. – powiedziała po usłyszanych słowach dziennikarki – Tak to jest, jak się nie sprawdza regularnych informacji o znanych osobach. – dodała popijając kawę – Rany co ja mówię, przecież sama bym nic nie wiedziała, gdyby nie Tania. – dodała zakrywając twarz dłońmi

W trakcie dalszej rozmowy dziennikarzy z gośćmi pojawił się fragment teledysku do piosenki „An Angel” z repertuaru zespołu The Kelly Family, Wiktoria słysząc utwór spojrzała na ekran telewizora. Widząc młodego Patricka wróciły do niej wspomnienia, wspomnienia, które zbliżyły ich do siebie, jako przyjaciół. Jak wspólna noc spędzona w stadninie na farmie, podczas, której Wiktoria zasnęła w ramionach Patricka, a on mając Wiktorię w ramionach czuwał nad nią i nad ciężarna klaczą. Czy ich wspólne wieczorne spacery, które tak lubili. W szczególności Wiktoria zaczęła wspominać dzień, który najmocniej ich zbliżył do siebie, a dokładnie dzień, w którym Wiktoria podała Patrickowi rękę i wsparła go w walce z depresją, dzień w którym Patrick próbował popełnić samobójstwo. Dzień, który, także zmienił życie siedemnastoletniej wtedy Wiktorii. 


Wiktoria nie pamiętała dokładnie, jaki to był dzień i jaką miał datę... Jedynie co pamiętała to, to że tego dnia było już ciemno, gdzieś tak po godzinie 22, a może po 23, nie ważne. Pamiętała, że wracała wtedy wraz z rodziną Kelly z ich koncertu w Berlinie do jednego z hoteli. Była z nimi, także Kaira, która tak jak Wiktoria i jej rodzeństwo gościnnie uczestniczyła podczas tamtej trasy koncertowej. 

Pamiętała, że podjeżdżali w tedy pod hotel, a John wiedząc, że zbliżał się powrót Wiktorii i jej rodzeństwa do domu, do Polski zaprosił, tego dnia wszystkich na pizzę do pizzerii, która znajdowała się na przeciwko hotelu. Pamiętała też, że tego dnia Patrick nie za bardzo chciał iść ze wszystkimi świętować. Nudziło go już od pewnego czasu robienie z siebie „artystycznego klauna”, bo tak od pewnego czasu się czuł. Zdecydował, że pójdzie od razu do hotelu, wmawiając wszystkim, że źle wpłynęły na niego dzisiejsze fajerwerki, które były puszczane na zakończenie koncertu i cholernie boli go głowa. Wiktoria też nie za bardzo chciała iść ze wszystkimi świętować. Od rana dręczyło ją dziwne przeczucie, że coś złego się wydarzy, jak nie tego dnia, to następnego. Zresztą obiecała Patrickowi, że z nim porozmawia i go wysłucha. 

- Nie, Maite błagam. Idźcie beze mnie. – powiedziała widząc, jak Maite ciągnie ją do pizzerii  

- Nie ma mowy, on jak chce, to niech idzie do hotelu. A ty idziesz z nami. –  Maite, chwyciła Wiktorię pod rękę i siłą za ciągła ją do pizzerii 

- Wiktoria… Mieliśmy porozmawiać….

- Przepraszam cię Michael. Ale widzisz, że ona mnie nie puści. Obiecuje, że jeszcze z tobą porozmawiam. 

- Tak jasne. Już, to widzę. – mruknął pod nosem, widząc oddalającą się Wiktorię 

- Co tak się złościsz, Wiktoria ci nie ucieknie. Jeszcze zdążycie pogadać. – powiedziała Kathe słysząc ton u Patricka – A z resztą braciszku powinieneś już przestać marudzić. Bo ostatnio jesteś nie do wytrzymania – dodała mijając brata 

- Tylko nie wiem, czy będzie wtedy sens rozmawiać. – powiedział odwracając się w stronę hotelu. Patrick poszedł do hotelu, z recepcji wziął klucz do swojego pokoju. 

Wiktoria nie za bardzo dobrze się czuła tego dnia w towarzystwie. Cały czas dręczyło ją dziwne przeczucie, że coś złego się wydarzy. Podczas rozmowy z dziewczynami próbowała nie pokazać, że nie jest zainteresowana ich towarzystwem. Zresztą jak raz już wcześniej wspomniała Meite i Kairze, że ma złe przeczucia, to dziewczyny zbagatelizowały jej słowa. Więc nie chciała powtórki. Dopiero Antoni w pizzerii zauważył, że z Wiktoriom jest coś nie tak. Widząc jak siostra próbuje uspokoić rytm serca, postanowił wyciągnąć ją z towarzystwa i chwilę z nią porozmawiać. Wmówił w tedy, że na jego telefon dzwoniła jedna z jej przyjaciółek, wyszli więc wspólnie przed pizzerie.

- Co jest siostra. – spytał wyciągając ze spodni paczkę papierosów i zapalniczkę 

- A co ma być. – powiedziała opierając się o ścianę budynku – Dobra daj ten telefon oddzwonię do dziewczyn. 

- Nie było żadnego telefonu. 

- Co? To po co, mnie tu ściągnąłeś.

- Od pewnego czasu obserwuję cię i widzę, że coś cię dręczy.

Wiktoria spuściła głowę, wiedziała, że nie ukryje tego.

- Aż tak widać. – powiedziała ze spuszczoną głową

- Tak. Mów co się dzieje. 

- Nie wiem Antek, ale od pewnego czasu mam złe przeczucie, że coś złego się wydarzy.

- A co ma się wydarzyć. – spytał odwracając się w stronę siostry

- Nie wiem, naprawdę nie wiem. Ale moje przeczucie mówi co innego. – powiedziała podnosząc głowę

W pewnym momencie Wiktoria spojrzała przed siebie. Przed jej oczami, ukazał się Patrick i dziwne jego zachowanie przy oknie. Wiktoria się przestraszyła, bała się o życie swojego przyjaciela.

- Jezus Maria. Antek patrz. – powiedziała pokazując palcem na okno pokoju w którym przebywał Patrick – A mówiłam, że coś złego się wydarzy. 

- Rany boskie, on chyba nie chce zrobić, tego co ja myślę . 

- Idź po chłopaków, ja biegnę do niego. Może zdążę go powstrzymać. – powiedziała odrywając się od ściany.

Antoni, wyrzucił nie dokończonego papierosa, wszedł do pizzerii, aby poinformować resztę, o sytuacji, jaką z Wiktorią zobaczyli. 

Wiktoria pobiegła do hotelu. Poprosiła w recepcji o dodatkowy klucz do pokoju Patricka i razem z kierownikiem hotelu pojechali windą na piętro, na którym znajdował się pokój Patricka. Po otwarciu pokoju zastali otwarte całe okno, Patrick zaś siedział skulony na podłodze i płakał. Wiktoria poprosiła kierownika, aby oprócz jego, rodziny i przyjaciół nikt inny nie wszedł do pokoju Patricka. Następnie podeszła do Patricka zamknęła okno i usiadła obok niego przytulając go do siebie. 

- Michael, coś ty chciał zrobić. – powiedziała obejmując przyjaciela

Patrick widząc, że ktoś jest przy nim położył głowę na kolanach Wiktorii, aby poczuć bliskość drugiej osoby. 

- Ja nawet nie umiem się zabić. Ktoś cały czas do mnie mówił, żebym tego nie robił. Wiki.

-  Ktoś? O czym ty mówisz? – zdziwiła się Wiktoria

Patrick opowiedział Wiktorii całą tą sytuację z próbą samobójczą. Opowiedział, jak stojąc na oknie. Jakiś tajemniczy głos powiedział, że jeszcze nie czas na niego, że jeszcze ma misję do zrobienia. A próbując się zabić, krzywdzi tym swoją rodzinę i przyjaciół. 

Po słowach Patricka, do Wiktorii dotarło, że Patrick ma depresję i od początku chciał jej to powiedzieć. Tylko, że ona nie miała dla niego czasu.

- O rany. Michael, ty potrzebujesz pomocy. Pomocy psychiatry, nie tylko naszej. – powiedziała głaszcząc Patryka po jego długich włosach – Jutro pójdziemy, tam skąd dochodziły twoje głosy. – dodała całując Patricka w policzek

Tą noc Wiktorią spędziła u boku Patricka nie chciała go opuszczać, chciała być blisko przyjaciela i być pewna, że przez noc Patrick nic sobie nie zrobi. Nie pomagały argumenty, że za nią zostanie Joey albo Patrysia. Wolała sama dopilnować. …

 

Wiktoria, tak się zamyśliła, że nawet nie zauważyła, kiedy skończył się program. Dopiero ciągłe popiskiwanie i lizanie jej stopy przez Joga wyciągnęły Wiktorię ze wspomnień.

- Jog, aleś mnie oślinił. – powiedziała spoglądając na psa – Fuj …

Wiktoria podniosła się z kanapy aby odmyć stopę. Będąc w łazience cały czas słyszała, jak Jog piszczy i drepcze w stronę drzwi wyjściowych. 

- Co ty, tak piszczysz. – powiedziała wychodząc z łazienki – Przecież jest dopiero niespełna jedyna… Że co dwunasta za dziesięć. – dodała wchodząc do salonu – Rany Julek, aż tak się zamyśliłam, że straciłam rachubę czasu. Dobrze psiaku, już się pani ubiera i idziemy na spacer.

Wiktoria poszła do swojego pokoju. Z szafy wyjęła niebieskie dżinsy, a z półki szary t-shert z twarzą Marylin Monroe. Szybko się ubrała. W przedpokoju założyła sportowe buty, ubrała psa, a następnie chwyciła za katanę, która wisiała w przedpokoju na wieszaku i za klucze leżące w koszyku na szafce z butami.  

Wychodząc z klatki poszła razem z psem w stronę parku. Tam spędziła, gdzieś tak półgodziny może więcej. Chciała, aby Jog solidnie się załatwił. Przy okazji spotkała starą dobrą znajomą Klaudie wraz z wózkiem niemowlęcym, z którą chodziła do liceum. Dziewczyny porozmawiały i powspominały trochę stare czasy. Wiktoria opowiedziała z kim dalej się przyjaźni, a kto stał się wrogiem. Klaudia była zdziwiona, że Paulina wykręciła przyjaciółce taki numer. Zawsze uważała, że dziewczyny są tak ze sobą zżyte, że żadna nie wykręciła by takiego numeru przyjaciułce. A tu takie coś.  

Po powrocie do domu, Wiktoria wykorzystując, że jest już ubrana postanowiła, że od razu pójdzie do miasta rozglądnąć się za obrazem. Puściła psa ze smyczy, a następnie poszła do swojego pokoju po torebkę. Sprawdziła czy wszystko ma w portfelu: karty płatnicze, gotówkę. Przed wyjściem nasypała Jogowi jeszcze trochę suchego pokarmu i dolała wody. Po wyjściu z klatki postanowiła, że pójdzie pieszo. Sklep z dewocjonaliami znajdował się nie daleko ratusza. Więc miała nie cały kilometr do sklepu.

Wiktoria idąc w stronę centrum, gdzie znajdował się sklep, nie zauważyła Igora, który w tym czasie załatwiał sprawy z notariuszem. Igor widząc Wiktorię postanowił ją śledzić. Chciał w odpowiedniej chwili podejść do niej, aby z nią porozmawiać. I dowiedzieć się dlaczego Wiktoria tak go potraktowała na pogrzebie jego ojca. I czy to jest prawda, że kogoś ma. 

Wiktoria doszła do sklepu, który znajdował się nie opodal ratusza. Weszła do niego i od razu powiedziała z jaką konkretną sprawą przyszła.

- Dzień dobry. Szukam obrazu przedstawiającego Anioła Stróża. – powiedziała do brunetki po pięćdziesiątce ubranej w czarne spodnie, błękitną koszulę damską i sportowe buty, która w tym czasie rozkładała dodatkowe zaproszenia do chrztu

- Dzień dobry. Już pani pokazuję. – kobieta odeszła od zaproszeń, które w tym czasie układała i podeszła do obrazów, które znajdowały się w specjalnej półce, tak aby nie doszło do porysowania lub pęknięcia szkła.

Ekspedientka wyjęła kilka obrazów przedstawiających Anioła Stróża. Ale żaden z wcześniejszych nie wpadł Wiktorii w oko. Dopiero, gdy kobieta wyjęła już chyba szósty, czy siódmy obraz Wiktoria zareagowała. 

- Przepraszam, mogę go zobaczyć z bliska. – powiedziała do kobiety, która trzymała w tym czasie obraz, na którym były dwa małe aniołki modlące się przy dziecku leżącym w łóżku. Kobieta podała obraz Wiktorii.

- Jeśli to prezent dla osoby, która dopiero będzie chrzczona. To jest idealny prezent.

- Też tak sądzę. – powiedział męski głos stojący za Wiktorią

Wiktoria na dzwięk głosu się obróciła, aby sprawdzić kto za nią stoi. Widząc, że tajemniczym męskim głosem jest Igor odsunęła się od niego. Igor widząc to i tak zbliżył się do niej i pocałował ją w policzek witając się z Wiktorią. Wiktoria zmierzyła Igora, niechciała, aby ekspedienta pomyślała, że coś ich łączy, widząc obrączkę na palcu Igora.

- Proszę zapakować. – powiedziała podając z powrotem obraz ekspedientce

- Zapakować w papier czy w specjalne pudełko na obrazy. – powiedziała kobieta kładąc obraz na ladę – Powiem państwu od razu, że pudełko ma uchwyt, aby ułatwić niesienie obrazu. – dodała do podchodzących do lady Wiktorii i Igora 

- To poproszę od razu w pudełko. – powiedziała Wiktoria

- Docha już urodziła, że kupujesz obraz. – spytał Igor obejmując Wiktorię

- To nie dla Doroty. – Wiktoria uwalniając się z obiedź Igora podeszła do szklanej lady pod która były łańcuszki i krzyżyki 

- Więc dla kogo? – dopytywał się Igor

- Nie twój interes. – po słowach Wiktorii ekspedientka spojrzała na nich. Po zachowaniu Wiktorii zrozumiała, że to spotkanie byłych kochanków

Wiktoria prubójąc nie reagować na dalsze słowa Igora zaczęła oglądać krzyżyki. Niespodziewanie przypomniało jej się, że kiedyś obiecała sobie, że odkupi Patrickowi łańcuszek z krzyżykiem, który został zerwany i wyrzucony gdzieś w siano przez Igora podczas jego bójki z Patrickiem. Postanowiła, że od razu odkupi Patrickowi łańcuszek i wręczy, go jak się spotkają po latach. Bo przecież w każdej chwili może się spotkać z Ptrickiem. Sprawa z testamentem jest już załatwiona. 

W pewnym momencie Wiktoria zauważyła pewien krzyżyk. Czysty srebrny krzyżyk, bez żadnych dodatków, bez wygrawerowanych wzorów, sam krzyż. Krzyż był taki sam, jak tamten, który był wtedy prezentem dla Patricka od Wiktorii, po jego wyjściu ze szpitala, gdzie leczył depresję. 

- Przepraszam, poproszę jeszcze ten krzyżyk. – powiedziała pokazując na srebrny krzyżyk – Czy jest możliwość dobrania do niego łańcuszka i zapakowania go jako prezent. – dodała widząc, jak ekspedientka wyjmuje krzyżyk z oszklonej lady 

- Tak, już dobierzemy wszystko. – powiedziała kobieta podchodząc do drugiej szuflady z łańcuszkami 

Kobieta wyjęła kilka pasujących do krzyża łańcuszków i pokazała Wiktorii. Wyjęła, także ozdobne pudełko na biżuterię. Aby mogła od razu zapakować łańcuszek z krzyżykiem. Wiktoria przyglądając się łańcuszkom wybrała odpowiedni, który według niej pasował do krzyżyka i do charakteru Patricka. Ekspedientka od razu założyła krzyżyk na łańcuszku i zapakowała do ozdobnego pudełka.

Igor się nie poddawał, podszedł znów do Wiktorii, aby się do niej zbliżyć. Wiedział, że Wiktoria nie zrobi jemu awantury przy innych, jak jego żona Paulina. Znów objął ją w pasie i zbliżył się do jej włosów, aby powąchać delikatny zapach jej kosmetyków. Wiktoria czując jego bliskość ogarnęła ją złość, że znów musi przez niego cierpieć. Chciała zrobić jemu awanturę, ale ze względu na reputację firmy i reputację świętej pamięci jej ojca, którego wszyscy w mieście znali. Nie chciała doprowadzić do kłótni w miejscu publicznym. 

Wiktoria widząc, jak ekspedientka wbija ceny w kasę fiskalna, zbliżyła się do niej, aby móc zapłacić. Wyjęła z portfela kartę i kartą zapłaciła za wszystko. Następnie odebrała od kobiety pudełko z łańcuszkiem, który schowała do torebki i zapakowany obraz. Podziękowała i wyszła za sklepu. Igor widząc to wszystko wyszedł za nią, chciał się dowiedzieć dlaczego Wiktoria jest osła wobec niego. 

Po wyjściu ze sklepu Wiktoria skręciła w mała uliczkę zaraz za sklepem, która znajdowała się miedzy kamienicami w centrum miasta. Chciała, jak najszybciej uciec przed Igorem, który wyszedł zaraz za nią. 

- Wiktoria poczekaj. Porozmawiajmy. – powiedział dobiegając do Wiktorii 

- Zostaw mnie do cholery. – powiedziała odsuwając się od niego

- Chcę, tylko wiedzieć czy dalej mnie kochasz.

Chcąc znaleźć się w bezpiecznym miejscu, Wiktoria skręciła w stronę ulicy, na której znajdował się salon kosmetyczny „Rozalin”, a którego właścicielem była Justyna jej przyjaciółka, a także Paula kuzynka Justyny. Tylko tam mogła się schronić przed Igorem. Igor zaś nie dawał za wygraną doszedł za nią do samego salonu, aby z nią porozmawiać.

- Wiktoria przestań zachowywać się, jak dzieciak i porozmawiaj ze mną. – powiedział wchodząc za Wiktorią do salonu kosmetycznego

- Słucham, ja się zachowuje jak dzieciak. – powiedziała odwracając się w stronę Igora

Oboje znaleźli się w małym korytarzyku, który w salonie był wykorzystany, jako szatnia dla klientów. Następnie prowadził do pozostałych pomieszczeń. Wiktoria nie zauważyła, że oprócz Justyny, Pauli, a także pozostałych  pracownic salonu, była jeszcze jedna klientka. 

- Co ty myślałeś, że co? Że ja ci się rzucę na szyję, po tych wszystkich latach, po tym co mi zrobiłeś. Zapomnij.

- Chce tylko wiedzieć, czy dasz mi drugą szansę. Bo nie wierze w to, że mnie nie kochasz. – powiedział zbliżając się do Wiktorii

- Jaką szansę. O czym, ty mówisz człowieku.

- O tym, że chce znowu dzielić z tobą życie.

- Przecież ty masz żonę, jak ty sobie to wyobrażasz. Co rozwiedziesz się z nią.

- Przecież wiesz, że nie mogę się rozwieść z Pauliną, ze względu na dzieci. 

- No właśnie to czego ty chcesz.

- Abyś dała mi szansę. Zrobię tak, aby Paulina zostanie z dziećmi w Anglii. A my zamieszkamy razem w Polsce. Ona nie kapnie się, że mamy romans.

- Słucham. Ja się chyba przesłyszałam. Ty mi proponujesz rolę kochanki. – powiedziała rozwścieczonym głosem Wiktoria 

- Przecież nic by się nie stało, gdybyśmy się spotykali po tajemnie.

- Zejdź mi z oczu człowieku. Wynoś się wreszcie z mojego życia. – po słowach Wiktorii do korytarza weszła Justyna, która próbowała uspokoić tą cała sytuacje

- Co tu, do cholery robisz. Po co tu za nią przyszedłeś. – powiedziała w stronę Igora 

- Nie wtrącaj się kiedy rozmawiam z Wiktorią. – powiedział Igor w stronę Justyny 

- Wbij sobie wreszcie do głowy to, że to co dotyczy Wiktorii dotyczy, także mnie i pozostałe dziewczyny. Jesteśmy, jak siostry. Więc jeśli Wiki mówi wynoś się, to się wynoś. 

- Siedem lat zbierałam się po rozstaniu z Tobą, siedem lat. Kiedy wreszcie doszłam do siebie i zapomniałam o tobie. To ty znów musiałeś się pojawić i zniszczyć mi życie. – w oczach Wiktorii pojawiły się łzy

- Nie ożenił bym się, gdyby nie… - Igor nie dokończył Wiktoria weszła mu w słowo 

- Gdyby co? Gdyby nie dziecko. To chciałeś powiedzieć. Cały czas wyzywałeś Michaela i jego rodzeństwo, że nie maja silnej woli, że cały czas słuchają ojca i robią co on im każe. Powiem ci jedno myliłeś się w tej sprawie. To ty nie masz silnej woli bo dałeś się Paulinie omotać, aż tak, że cię zaciągnęła do łóżka. 

Po słowach Wiktorii dotarło do Igora dla kogo był kupiony łańcuszek.

- To dla niego kupiłaś ten łańcuszek. – powiedział chwytając Wiktorie za ramię i szarpiąc nią

- Puść mnie do cholery. – powiedziała wyrywając się Igorowi – To nie twój zasrany interes dla kogo to kupiłam. – dodała odwracając się plecami do Igora. Wiktoria wzięła wszystkie swoje rzeczy i poszła w głąb salonu

- Wiktoria, przemyśl to wszystko. Możemy być znów razem. A ten dupek i tak do ciebie nie wróci, zamknął się w zakonie. Zresztą szkoda, że się nie zabił nie myślałabyś w tedy o nim.

- Coooo? … - Powiedziała zdziwiona Justyna 

- Coś ty powiedział. – powiedziała Wiktoria wracając do Igora, ale tym razem bez zakupów i torebki, które zostawiła w pokoju socjalnym – Pożałujesz tych słów Igor. – dodała uderzając mężczyznę w nos

- Zwariowałaś. – Igor złapał się za nos. Wiktoria zaś znów odwróciła się na pięcie i poszła do pokoju socjalnego

- Wyjdź z stąd Igor, bo wezwę policje. – powiedziała Justyna pokazując w stronę drzwi

Igor wyszedł z salonu. Justyna wróciła do klientki i przeprosiła ją za cała tą sytuacje. Opowiedziała co spotkało Wiktorię, gdy była w związku z Igorem. Klientka zrozumiała wszystko i nie dziwiło ją dlaczego Wiktoria, aż tak się zachowała. Wiktoria zaś poszła do pokoju socjalnego, aby tam ochłonąć po całej tej sytuacji. 

Została w salonie może jeszcze przez godzinę. Przez ten czas ustaliła z Paulą swoją wizytę na pazurki, przed wyjazdem do Berlina. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 26: I Really Love You - The Kelly Family

Rozdział 27: Calling heaven - The Kelly Family

Rozdział 25: The Children Of Kosovo - The Kelly Family