Rozdział 17: Beautiful Madness - Michael Patrick Kelly


Po udanej obiadokolacji z przyjaciółmi, którą Emmie udało się zrobić na siedemnastą z minutami, Wiktoria wraz z Patrickiem pomału zaczęli się szykować do wspólnego wyjścia. W drodze do pokoi gościnnych Patrick namówił Wiktorię, że do centrum miasta pojadą jego samochodem, a z stamtąd już pójdą pieszo na spacer. Natomiast Hans zajmie się samochodem Wiktorii i wstawi go do garażu. Emma wiedząc, że przyjaciele się oddalają, aby przyszykować się do wspólnego wyjścia namówiła po cichu swojego męża, aby pomógł jej zamienić to spotkanie na randkę Wiktorii i Patricka. 

- Oszalałaś. Nie wystarczy, że namówiłem jego, aby ją gdzieś wziął na spacer. A ty chcesz jeszcze robić z tego randkę. – powiedział po cichu Hans spoglądając czasami czy ktoś z góry nie schodzi 

- No co. Paddy wyleczy ranę w sercu Wiktorii. 

- Jak ty chcesz ich wyswatać, jak ona dalej kocha Igora. Bo z Paddym nie mamy problemu.

- Czyli dobrze mówiłam, że on dalej w niej się podkochuje. – powiedziała Emma upijając łyk soku pomarańczowego podanego do obiadu 

- Podkochuje, to mało powiedziane, on jest w niej cholernie zakochany. Gdy opowiedziałem jemu historię z Igorem, to zaczął się obwiniać, że nie był przy niej, gdy Wiki tego potrzebowała. – powiedział Hans znów spoglądając w stronę schodów

- Czekaj, powiedziałeś jemu, że Wiki rozstała się z Igorem. Przecież wiesz, że Wiki nie lubi, jak ktoś coś za nią mówi. 

- Tak, wiem. Ale poprosiłem jego, aby sam od niej to wyciągnął.

- Ufff. I tak będzie najlepiej. – powiedziała Emma podnosząc się z krzesła – Idę upiększyć Wiki, a ty zajmij się Paddym. – dodała idąc w stronę schodów

- Upiększyć Paddiego. Mogę mu jedynie koszulę pożyczyć. – powiedział Hans w stronę oddalającej się żony, po chwili wstał od stołu i podszedł do córki, która obecnie przebywała w nosidełku nie opodal stołu – Powiedz mi córciu, jak zadowolić twoją mamę nie krzywdząc naszych przyjaciół. Choć, idziemy wujka upiększyć. – dodał biorąc córkę na ręce 

Podczas, gdy Emma wraz z Hansem prowadzili dyskusję, jak doprowadzić do randki Patricka i Wiktorii. W jednym z pokoi gościnnych na piętrze Wiktoria zaczęła pomału się szykować na wspólny wieczór z przyjacielem. Po szybkim prysznicu i wysuszeniu włosów ubrana, tylko w białą bieliznę pomału zaczęła wyjmować potrzebne rzeczy z walizki. Wyjęła bordowe cygaretki, błękitną bluzkę a’la kimono i ułożyła je na łóżku. Wyjęła jeszcze kosmetyczkę, czarne szpilki i małą czarną torebkę. Trzymając w dłoni mała torebkę postanowiła od razu ją wyposażyć. Z większej torebki, która leżała obecnie na łóżku wyjęła telefon, portfel i małe pudełko z łańcuszkiem dla Patricka. Z portfela wyjęła kartę i wsadziła ją do przegródki w etui telefonu i wraz z pudełkiem wsadziła wszystko do małej torebki. Torebkę położyła na łóżku, a następnie pomału zaczęła się ubierać. 

W pewnym momencie do pokoju Wiktorii weszła Emma.

- W tym chcesz iść. – powiedziała Emma widząc co ma ubrane na sobie Wiktoria

- A co, przecież dobrze leżą. – powiedziała Wiktoria spoglądając na spodnie, które obecnie miała na sobie

- To prawda. Ale idziesz po latach z przyjacielem na spotkanie. Nie lepiej ubrać czegoś bardziej sexi. – powiedziała Emma podchodząc do walizki – Co tam masz. – dodała sprawdzając zawartość walizki Wiktorii

- Co innego, a co może pasować na przyjacielski spacer. – powiedziała zdziwione Wiktoria 

Emma przejrzała całą walizkę Wiktorii. Nie widząc nic sexownego do ubrania, spoglądnęła w stronę szafy, na której wisiał pokrowiec z ubraniami.

- A tu co masz. – Emma pokazała palcem w stronę szafy na której wisiał pokrowiec

- Sukienkę, spódnicę i żakiet. – powiedziała Wiktoria zakładając błękitną bluzkę

- Hmmm … Sukienkę. – powiedziała Emma podchodząc 

Emma chwyciła za pokrowiec i położyła na łóżku, a następnie zajrzała do środka. Wyjęła z niego sukienkę i zaczęła przykładać ją do Wiktorii

- Może, w tym pójdziesz. 

- To na jutro kochana. – powiedziała Wiktoria odsuwając sukienkę od siebie 

-  Na jutro, mówisz. To ubierz spódnice. – Emma wyjęła beżową spódnice z pokrowca i ułożyła na łóżku

- Spódnicę. Bez przesady, to nie randka. – powiedziała Wiktoria 

- To prawda. Randka to nie jest, ale przyjacielskie spotkanie tak. Więc ubierz się sexi, a może się trafi, jakiś przystojniak. Albo przyjaciel zamieni się na coś bliższego. Albo się kogoś wkurzy. – powiedziała Emma szukając w walizce bluzki dopasowanej do sukienki – Co ty tutaj masz. – dodała 

- Że co? – zdziwiła się Wiktoria krzyżując ręce – O  co ci chodzi z tym wkurzeniem. – dodała 

- A, jak myślisz kochana przyjaciółeczko. – powiedziała Emma spoglądając na Wiktorię – Doszły mnie słuchy, że ktoś dzisiejszego wieczoru ma się pojawić na berlińskim lotnisku. – dodała z cynicznym uśmiechem

- Kto? – spytała zdziwiona Wiktoria

- Domyśl się. Bo ja jego imienia nie wypowiem. 

- Igor…

- Właśnie. Więc lepiej, żebyś wyglądała zjawiskowo, tak jak na pogrzebie jego ojca. 

- Ale ja się dobrze czuje w spodniach. A po drugie Igor ma być na lotnisku, a nie w centrum miasta.

- A skąd wiesz. Z nim różnie bywa.

- No nie Emma. Gadałaś z Dorotą i dziewczynami. – Wiktoria dalej stała ze skrzyżowanymi rekami, ale przy tym zrobiła dodatkowo złośliwą minę 

- Oj tam gadałam. Troszeczkę poplotkowałam. – powiedziała przymrużając oczy

- Coś mi się wydaje, że to plotkowanie opierało się, tylko na jednym temacie. 

- Oj tam… 

- Obiecuje sobie, że po powrocie, wezmę sobie Adama na słówko i porozmawiam z nim i powiem co wyprawia jego żona. – powiedziała Wiktora przesuwając spódnice, aby usiąść na łóżku 

- No bez przesady, ona się o ciebie martwi.

- Martwi. Prosiłam ją, żeby nic nie robiła na siłę. 

- Jaką siłę, to tylko była zwykła rozmowa. Więc co ubierzesz ją. – Emma chwyciła za spódnicę i położyła na kolana Wiktorii. – Proszę Wiki. – dodała piskliwym głosem

- Tak z ciekawości. Odpowiedz mi jeszcze na jedno pytanie. – powiedziała odbierając spódnicę – Z tym przyjacielem, to o co chodzi? – spytała 

- Że z kim? – zdziwiła się Emma siadając obok Wiktorii 

- Powiedziałaś, że przyjaciel może zamienić się na coś bliższego. O co chodzi? – powiedziała marszcząc czoło

- A o to chodzi. – powiedziała zakłopotana Emma – Powiedziało mi się to przez przypadek. – dodała nie chcąc ujawnić przyjaciółce co planuje

- Tak jasne, przez przypadek. 

- No co? Nie powiesz mi chyba, że serce nie zabiło ci mocniej po tylu latach. Jeszcze widząc takiego przystojniaka, jak dziś. 

- Z tym to masz rację. Paddy nieźle wyprzystojniał. – powiedziała spoglądając na przyjaciółkę 

- No właśnie. Odzyskasz przyjaciela, a może coś więcej.

 - O rany, ja z wami nie wytrzymam. 

Po namyśle i namowach Emmy, Wiktoria pomału zaczęła się przebierać. Dobrała do spódnicy białą elegancką bluzkę z krótkim rękawem zapinaną z tyłu. Następnie chwyciła za kosmetyczkę, aby zrobić sobie delikatny makijaż. Emma widząc, jak przyjaciółka wyjmuje kosmetyki przyniosła ze swojej sypialni lusterko, aby Wiktoria mogła dobrze się umalować. W drodze powrotnej do pokoju, w którym przebywała Wiktoria, Emma natknęła się Hansa i Patricka, którzy powiadomili ją, że będą czekać ma nie na dole. 


W tym samym czasie w drugim pokoju gościnnym, który znajdował się naprzeciwko sypialni Hansa i Emmy, Patrick pomału się szykował do wyjścia. Na łóżku leżały już wyjęte z pokrowca szare spodnie od garnituru i błękitna koszula, którą wcześnie spakowała jemu Patricia. Z walizki wyjął kosmetyczkę i wraz z nią poszedł do łazienki, aby się ogolić i przygotować na dzisiejszy wieczór. Idąc do łazienki z drugiego pokoju gościnnego Patrick usłyszał rozmowę dziewczyn na temat Igora. Rozłościł się, słysząc jego imię. Nie mógł uwierzyć, że po tym co zrobił Wiktorii Igor, on dalej siedzi w głowie Wiktorii. 

Kilka minut później Patrick wrócił do swojego pokoju. W pokoju wraz z córeczką czekał na niego Hans. 

- I jak gotowy na podbój. – Hans obecnie wraz z małą siedział na fotelu, który znajdował się w pokoju gościnnym 

- Tak jasne. Ehe … - powiedział Patrick wrzucając kosmetyczkę do walizki

- Co jest? – spytał Hans

- Nic stary. Naprawdę.

- Tak jasne, gadaj. 

- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć. To powiedz mi stary co on ma w sobie, że po tylu latach Wiktoria dalej wymienia jego imię. – powiedział zmieniając spodnie 

-  Czyje? – zdziwił się Hans 

- A jak myślisz. – powiedział ironicznie Patrick  

- Mówisz o Igorze. E tam, to chyba był przypadek. – Hans poprawił Anje na swoich kolanach i wytarł jej buzię – Od rozstania z nim Wiki rzadko wspominała Igora – dodał 

- Przypadek. Słyszałam, jak mówiły coś o lotnisku.

- A o to chodzi. W wczoraj Dorotii zadzwoniła do Emmy z informacją, że Igor dzisiaj wylatuje do Londynu i wreszcie Wiktoria odsapnie. 

- To on nie mieszka w Polsce. – zdziwił się Patrick zakładając koszulę 

- Nie. Przez tą wariatkę musiał uciekać z Polski. 

- Jak to uciekać. Czego, ty mi nie powiedziałeś. 

- Nie wiem, nie powiem ci. Z tym to już do Dorotii ona więcej ci powie niż Wiki. – powiedział Hans w stronę Patricka – Ja się tylko ucieszyłem z wiadomości, że się rozstali. – dodał po chwili 

- Mówisz Dorotii. A jest coś czego ona nie wygadała. – powiedział zakładając buty

- Daj już spokój stary. Masz szansę wreszcie zawalczyć o Wiki. – Hans wraz córeczką podniósł się z fotela i podszedł do przyjaciela – Wykorzystaj to póki ona go nie nienawidzi. – dodał 

Po słowach Hansa Patrick się uśmiechnął. Widząc, jak mała Anja go zaczepia wziął ją na ręce. I wraz z Hansem zeszli na dół, aby tam zaczekać na Wiktorię. 


Kilka minut później Wiktoria zeszła na dół. Ubrana w beżową spódnicę, białą bluzkę, czarne szpilki i czarną zamszową ramoneskę z rozpuszczonymi włosami wyglądała zjawiskowo. W lewej ręce trzymała jeszcze czarną małą torebkę. Patrickowi na jej widok mocniej zabiło serce. Tak samo było u Wiktorii, która schodząc z ostatnich schodów zobaczyła sexsownie ubranego Patricka. Żegnając się z Emmą, Hansem i małą Anją Wiktoria znów zażartowała z Emmy mówiąc, że wrócą z Patrickiem przed 22. A Patrick dołączył do żartów i dodał, że jak tak bardzo Emma się o nich martwi to co piętnaście minut będzie wysyłał Hansowi smesa z informacją gdzie są. Po wyjściu z domu Wiktoria z Patrickiem wsiedli wspólnie do jego samochodu i odjechali w stronę centów. 

Dojazd do centrum zajęło im 15 – 20 minut, no może trochę więcej. Ale to i tak dobrze, jak na wieczorne godziny, bo w sobotnie dni o tej godzinie dojazd do centrum zajmuje co najmniej 30 – 35 minut. Przez ten czas Wiktoria wypytała się Patricka o pozostałych, a w szczególności o Barbie. Chciała się przekonać, czy to co się dowiedziała od Tanii na Krecie jest prawdziwe. Spytała także o Patricka, chciała się dowiedzieć, jak czuje się po zerwaniu z Joelle. 

- A ty, jak się czujesz? – spytała niepewnie spoglądając na Patricka

- Co ja? – zdziwił się Patrick spoglądając kontem oka na Wiktorię stojąc w tym czasie na światłach

- Wiem od Tanii co dokładnie cię spotkało. 

- Pytasz, czy nie próbowałem zrobić sobie krzywdy. Nie bój się, nie próbowałem. 

- Paddy, ale ja pytam serio. Co dusisz w sobie? 

- Nic.

- Jasne, za dobrze cie znam. Więc. – powiedziała wpatrując się w Patricka 

Patrick spojrzał na Wiktorię, a następnie się uśmiechnął. Znając Wiktorię wiedział, że dziewczyna nie odpuści, więc postanowił opowiedzieć Wiktorii co dokładnie spotkało jego. 

- Nie wiem co Tania dokładnie wam powiedziała. Ale najmocniej mnie zabolało, jak Joelle niespodziewanie zaczęła wyzywać całe moje rodzeństwo z Barbie na czele. – powiedział poprawiając lusterko.

- Cooo? – zdziwiła się Wiktoria – Wyzywając wszystkich? O czym ty mówisz? – dodała po chwili 

- Czyli Tania nie powiedziała ci całej prawdy. 

- Jakiej prawdy. Jedynie co nam powiedziała to, to, że cię zdradziła. – powiedziała poprawiając włosy – Coś jeszcze się wtedy wydarzyło? – spytała

Patrick nie chciał mówić na ten temat, ale widząc spojrzenie Wiktorii postanowił wyżalić się z tego co spotkało jego rodzeństwo, a szczególności Barbie.

- Nie wiem co, wtedy wstąpiło w Joelle. Ale w pewnym momencie zaczęła wyzywać wszystkich, a szczególności Barbie. 

- Wyzywać!? Co masz na myśli. – powiedziała marszcząc czoło

- Ze względu na chorobę Barbie wyzwała nas wszystkich od wariatów. 

 - Dorosła kobieta z takim tekstem. To co ona nie wiedziała że Barbie jest chora. 

- Wiedziała. Ale nie umiała się nią zając, jak Barbie dostała przy niej ataku. 

- To ile razy Barbie dostała przy niej atak? Tak z ciekawości. – spytała spoglądając na Patricka 

- Jak dobrze pamiętam to chyba dwa razy. Raz na weselu Hansa i Emmy. Ale nie wiem czy go zauważyła, bo z tego co pamiętam to Meike z Patricią wyczuły, że z Barbie jest coś nie tak i wyprowadziły ją z przyjęcia. A drugi raz, jak Barbie była pod moją opieką. – powiedział skręcając w stronę parkingu – Zostawiłem Joelle w tedy samą z Barbie, może na godzinę, półtora nie pamiętam, a w tym czasie, gdy mnie nie było Barbie miała atak. – dodał 

- A ona nie umiała wtedy dać sobie rady z Barbie.  

- Tak. Zresztą jej rodzice, zawsze mieli do mnie pretensje, jak nie o testament naszego ojca, to o Barbie, że podjąłem się opieki nad nią i czasami brałem ją do siebie do Brukseli.

- Ja pierdziele, co to za ludzie. – powiedział odpinając pas widząc, jak Patrick parkuje

- Nie mówmy już, o tym. 

Patrick zaparkował na parkingu nie opodal rynku Gendarmen. Chwycił za swoją kurtkę i wraz z Wiktorią wyszli z samochodu i poszli w stronę centrum. Cały czas rozmawiali, ale tym razem o pozostałych członkach rodzin. 

W pewnym momencie Patrick postanowił wykorzystać chwilę, że są z Wiktorią sami i sprawdzić, czy Wiktoria ma dalej żal do niego o bójkę z Igorem.

- A ty? – spytał spoglądając na Wiktorię spacerując dalej po placu Genderman

- Co ja? – zdziwiła się Wiktoria spoglądając na Patricka 

- Jak tam u was? Igor, czymś jest zajęty, że nie przyjechał z tobą. – powiedział Patrick

Patrick nie chciał pokazać Wiktorii, że wie od Hansa o jej rozstaniu z Igorem. Wolał, żeby to Wiktoria sama jemu powiedziała.

Po słowach Patricka Wiktoria posmutniała. Zatrzymała się i spuściła głowę. Patrick spojrzał na Wiktorię i podszedł do niej.

- Co się dzieje Wiki? Pokłóciliście się z Igorem przed wyjazdem i dlatego nie przyjechał? – spytał niepewnie 

- Nie. Nie, jestem już z Igorem i to od kilku lat. – powiedziała w stronę Patricka

- Jak to? – spytał, chodź w duchu się cieszył, że słowa kumpla się potwierdziły 

- Po prostu nie pasowaliśmy do siebie. 

- Jak to?

- Chcesz wiedzieć, Igor mnie zdradził i to przed ślubem. – powiedziała odwracając wzrok od Patricka

- Co o czym ty mówisz Wiki? 

Wiki znów spuściła głowę. Zamknęła oczy i zagryzła wargi. Patrick widząc to przestraszył się, że Wiktoria po latach mogła przestać jemu ufać. Znał ją dobrze pamiętał, że w taki właśnie sposób reagowała, jak komuś nie ufała. 

- Wiki, jak nie chcesz tego mówić, to nie mów. Zrozumiem. – powiedział poprawiając włosy Wiktorii – Wiem, że przez to co zaszło między mną, a Igorem przestałaś mi ufać i dlatego boisz się tego powiedzieć. – dodał 

- Ufam tobie, zawsze ci ufałam. Tylko … To tak cholernie boli. – powiedziała ze łzami w oczach 

Wiktoria wzięła głęboki oddech. Nie chcąc budzić zainteresowania ludzi, że razem z Patrickiem stoją cały czas w jednym miejscu ruszyła dalej. A następnie opowiedziała Patrickowi całą historię rozstania z Igorem. Wiedziała, że tylko tak uwolni się od wspomnień o Igorze i odzyska znów przyjaciela. 

Opowiedziała co zrobiła Paulina podczas ich zaręczyn. Opowiedziała o swojej reakcji na wieść, o tym i o awanturze zrobionej przez babcie Pauliny, która niespodziewanie przyszła na przyjęcie i na gadała rodzicom Igora, jakiego to oni mają syna, że zostawia ciężarną dziewczynę dla innej. Opowiedziała, także o swojej ucieczce i myślach mówiących o skończeniu samej ze sobą.

- A wiesz co było najgorsze. – powiedziała spoglądając na Patricka, cały czas mając łzy w oczach 

- Co. – powiedział próbując objąć Wiktorię i ją pocieszyć

- To, że nie miałam się komu wypłakać. – powiedziała zatrzymując się znowu – Nie było cię przy mnie, gdy cię najbardziej potrzebowałam. Dlaczego się ode mnie odsunąłeś? – spytała spoglądając na Patricka 

- Wiesz dobrze dlaczego? – powiedział, a po chwili wziął głęboki oddech – Po tej całej bójce sama mnie odtrąciłaś. – dodał

- Wiem. Ale dlaczego znikłeś, tak nagle z mojego życia. Nie przyjeżdżałeś do nas na święta, jak pozostali. – powiedziała ze łzami w oczach – Nie poinformowałeś mnie nawet o tym, że chcesz wstąpić do zakonu. Wszystko się od Emmy dowiedziałam. Dlaczego? – dodała po chwili

- No bo… - Patrick się zatrzymał nie wiedział, jak powiedzieć Wiktorii o tym, że całe życie ją kochał 

- No bo. – powiedziała wycierając łzy  

- Nie chciałem być problemem waszych kłótni, wolałem się usunąć. – powiedział niepewnie 

- Usunąć, o czym ty mówisz. 

Podczas, gdy Patrick z Wiktorią stali i rozmawiali na placu rynkowym nie opodal pomnika niemieckiego poety Fryderyka Schillera z jednej z uliczek nie spodziewanie wjechała grupa ludzi na rolkach, łyżworolkach i hulajnogach. Była to grupa weselników z parą młodą na czele. Widząc Wiktorię i Patricka wpatrzonych w siebie, wzięli ich na cel, aby otoczyć ich miłosną wstęgą trzymającą przez parę młodą i gości.

- Bierzemy ich. – powiedział damski głos

- Uuuuwaaagaa!… - krzyknął męski głos z oddali

- Co jest. – powiedziała Wiktoria odwracając się stronę głosu

Widząc zbliżającą się grupę ludzi przestraszyła się.

- Jezus Maria. Paddy. – posiedziała zbliżając się do Patricka 

Patrick też się przestraszył, nie wiedząc co dokładnie się dzieje, objął Wiktorie i przyciągnął ją do siebie. W ramionach Patricka Wiktoria była tak blisko niego, jak nigdy dotąd. Pierwszy raz poczuła bicie jego serca. Poczuła też zapach jego kosmetyków, tych samych kosmetyków, których poleciła Patrickowi przed laty. 

Para młoda wraz gośćmi trzymając wstęgę otoczyła Wiktorię i Patricka ze trzy razy, a następnie odjechała w poszukiwaniu kolejnej zakochanej pary.

- Rany boskie, co to było. – powiedziała Wiktoria widząc odjeżdżających ludzi

- Pomyśleli, że jesteśmy parą. – powiedział Patrick odwracając się w stronę grupy 

- Parą. – powiedziała ze śmiechem

- Chodź przejdziemy się jeszcze trochę, a następnie kupimy pizze dla Emmy. – Patrick chwycił Wiktorie za rękę i pociągnął na dalszy spacer

Idąc dalej Wiktoria chwyciła Patricka pod rękę. Cały czas rozmawiali o sytuacji, jaka ich spotkała przed chwilą. Patrick w pewnym momencie spytał Wiktorie, czy wybaczy jemu całą tą wojnę z Igorem. I czy będzie chciała po latach nawiązać z nim na nowo kontakt. Wiktorię zdziwiło to całe pytanie, przecież od bójki z Igorem minęło, już tyle lat, więc wszystko poszło u niej w zapomnienie. Zgodziła się i jako pierwsza wyjęła z torebki swój telefon, by zapisać obecny numer Patricka. Podczas wymiany obiecali sobie, że będą się wspierać w najtrudniejszych chwilach. 

Po wymianie kontaktów, Wiktoria z Patrickiem poszli w stronę Pizzernii, która znajdowała się nie opodal  Genderman. Weszli do niej i kupili pizze zamówioną przez Emmę. Kupili jeszcze jedną pizze, a dokładnie pizze sycylijską i coś do picia. Po wyjściu z pizzerii postanowili, że wrócą już pomału do domu i spędzą pozostały czas z przyjaciółmi. 

W drodze do samochodu Wiktorii zadzwonił telefon. Odbierając go na ekranie wyświetli się numer Agnieszki.

- Cześć Aguś. Coś się stało, że dzwonisz. – powiedziała odbierając telefon

Patrick słysząc słowa Wiktorii uśmiechnął się. Wiedząc, jak mocno Wiktoria związana jest z przyjaciółkami, kapnął się od razu, że dziewczyny dzwonią o recenzję z pobytu w Niemczech. 

 - Cześć Wiki. Będziemy miały kolejnych współlokatorów. Ja się cieszę, ale nie wiem jak ty. Dlatego dzwonie. 

- Jakich współlokatorów. – zdziwiła się Wiktoria

- Ania wraca do nas. Niestety, jej mąż też z nami zamieszka. 

- Jak to, o czym ty mówisz. Przecież oni maja mieszkanie w jednej z kamienic w rynku. 

- Już nie. Stało się coś strasznego. – powiedziała rozpaczliwym głosem Agnieszka 

- Co takiego? – spytała Wiktoria dochodząc do samochodu Patricka 

Patrick otworzył drzwi samochodu Wiktorii, aby mogła spokojnie wsiąść do samochodu. A następnie na tylnym siedzeniu ułożył pizzę, pozostałe zakupy i swoją kurtkę. 

- Jeden z sąsiadów Ani doprowadził do pożaru. Właśnie gaszą go strażacy.

- Co? Powiedz, że im się nic nie stało. – wiadomość o pożarze przeraziła Wiktorię 

- Nie bój się, nic im się nie stało. W tym czasie, gdy doszło do pożaru wszyscy byliśmy na działce. Dowiedzieliśmy się od Adama, jego brat bierze udział w akcji gaśniczej.

- Ufff … A już myślałam, że coś im się stało. – Wiktoria spojrzała w stronę Patricka, który, w tym czasie wsiadał za kierownicę. Widząc, jak odpala samochód chwyciła go za ramię – Poczekaj nie odjeżdżaj jeszcze. Mam coś dla ciebie. – dodała odrywając telefon od ucha 

Patrick spojrzał na Wiktorie i zmarszczył czoło.

- Co? – powiedział zdziwiony 

- Jak skończę to się dowiesz. – powiedziała znów odrywając słuchawkę od ucha

- Wiki, z kim ty tam gadasz, bo nie był to głos Hansa. – powiedział zdziwiona Agnieszka

- A z pewnym sympatycznym, miłym panem. – powiedziała ze śmiechem spoglądając na Patricka, dotykając przy okazji jego policzka  

- Że z kim? – dziwiła się dalej Agnieszka 

- Powiem wam, jak wrócę do domu. A wracając do nowych współlokatorów, będzie trzeba oddać im jeden z pokoi i ustalić, które z nas będą dzielić wspólnie pokój.

- To się ustali, jak wrócisz. Obecnie do twojego powrotu Ania będzie spała z Kingą, a Tomek na kanapie w salonie. 

- Oooo… Biedny Tomcio, wylądował na kanapie. 

- Niech się cieszy, że w ogóle będzie miał, gdzie spać.

- Oj to prawda. Po moim powrocie będzie trzeba zrobić nowy harmonogram opieki nad Jogiem.

- Na razie ten weekend należy do Kingi, a od poniedziałku Ania z Tomkiem zdeklarowali się, że będą wyprowadzać Joga na zmianę.

- Ok, Aguś. Ja pomału kończę, bo jeszcze chciałabym poplotkować z Emmą, a obecnie z tajemniczym panem jesteśmy po za domem. – powiedziała ze śmiechem spoglądając znów na Patricka 

- Dobre Wiki. To ucałuj od nas Emmę i pozdrów Hansa. A zdradzisz chociaż mały szczegół, o tym tajemniczym panu.

- Nie. Wszystko wam opowiem po moim powrocie.

- Ok, to pa.

Wiktoria pożegnała się i zakończyła rozmowę z Agnieszką. Chowając telefon do torebki wyjęła z niej małe pudełeczko, w którym był łańcuszek dla Patricka

- Los tak chciał, że od kilku dni leżało to u mnie w torebce od dnia zakupu. – powiedziała podając pudełko Patrickowi – Kupiłam to dla ciebie zaraz po powrocie z Krety. – dodała spoglądając na Patricka 

Patrick odebrał pudełko od Wiktorii i otworzył je. Widząc zawartość pudełka uśmiechnął się.

- Łańcuszek z krzyżykiem. – powiedział wyjmując go z pudełka

- Jest podobny do tamtego, który Igor wtedy tobie zerwał. Chciałam, żebyś znów coś miał ode mnie i żeby przypominało ci o mnie. – powiedziała z uśmiechem na twarzy

- Jest przepiękny. Dziękuję Wiki. – powiedział chwytając za rękę Wiktorii, aby ja ucałować. A następnie schował z powrotem łańcuszek do pudełka – Ja też coś mam dla ciebie. – dodał spoglądając na Wiktorię 

- Co? – zdziwiła się Wiktoria 

Patrick schował pudełko z łańcuszkiem podarowanie przez Wiktorię do kieszeni spodni. A następnie ze schowka wyjął skórzane białe pudełeczko i podał Wiktorii.

- Co to. – powiedziała odbierając pudełko

 - Otwórz. Mam nadzieje, że ci się spodoba.

Wiktoria spojrzała na Patricka, a następnie otworzyła pudełko. Przed jej oczami ukazały się przepiękne kolczyki z podwójnego złota, o kształcie podwójnej nieskończoności.

- Są przepiękne. Paddy dziękuję. – powiedziała całując przy okazji Patricka w policzek 

Wiktoria spojrzała i przeczytała dedykację przyklejoną do wewnętrznej strony pudełka: Przyjaźń to nie słowo, ani relacja. To cicha obietnica, która mówi: byłem, jestem i będę przy Tobie, w każdej chwili, w której będziesz mnie potrzebować. 

- Proszę. Wiedziałem, że ci się spodobają. – powiedział zakłopotany drapiąc się po głowie, ale zarazem szczęśliwy, że ma szansę zdobyć Wiktorię 

- Nawet z dedykacją strzeliłeś w dziesiątkę. – powiedziała po przeczytaniu dedykacji 

- Oj tam w dziesiątkę. 

- Czekaj. – powiedziała marszcząc czoło – Kiedy Joey powiedział wam o testamencie i o tym, że nas widział na Krecie. – dodała spoglądając na Patricka  

Patrick się uśmiechnął i spojrzał przed siebie. A po chwili znów spojrzał na Wiktorię. 

- Paddy co jest. 

- Dobra, powiem ci prawdę. Ale obiecaj mi, że nie wkopiesz naszego przyjaciela przed jego żoną.  

- Przyjaciela? 

- Tak, przyjaciela. Kilka dni przed uroczystością Hans wygadał mi się, że to ty zostałaś wybrana na matkę chrzestną. A kolczyki kupiłem dzień przed wyjazdem.

- No nie. Tobie się wygadał, a mi to już nie. – powiedziała zgryźliwie Wiktoria 

- Znasz go, chciał pomóc żonie. 

- Wiem. – powiedziała zamykając pudełko, a następnie schowała kolczyki do swojej torebki  

Patrick przyglądając się Wiktorii w trakcie rozmowy zauważył na jej lewym policzku rzęsę. 

- Wiki zamknij oczy. 

- Co? – powiedziała zdziwiona zapinając torebkę

- Zamknij oczy i pomyśl marzenie. Masz rzęsę na policzku. 

- Jaką rzęsę? – zdziwiła się

- Na lewym policzku masz rzęsę. – powiedział pokazując palcem na swoim policzku

Wiktoria spoglądając na Patricka uśmiechnęła się. Ufając Patrickowi zamknęła oczy i pomyślała życzenie: „Boże, nie pozwól, żebym znów straciła najlepszego przyjaciela”. 

Patrick po kilku sekundach delikatnie uderzył w policzek Wiktorii zdejmując rzęsę z jej policzka. Wiktoria czując dotyk jego dłoni poczuła dziwne zakłopotanie. Spuściła głowę, a następnie znów się uśmiechnęła. Wykorzystując to Patrick postanowił posłuchać przyjaciela i zawalczyć o serce Wiktorii po przez pocałunek.

Chwycił ją za brodę i delikatnie podniósł do góry, aby spojrzeć w jej zielone oczy. Nachylił się i delikatnym muśnięciem warg pocałował Wiktorię próbując zdobyć jej odwzajemnienie. Wiktoria widząc to poczuła znów, jakby ogarniało ją zakłopotanie. Tak dawno nie miała bliskości z mężczyzną, a co dopiero z Patrickiem. Chciała odepchnąć przyjaciela, ale serce mówiło jej co innego. Po chwili chwyciła go za szyję i przyciągnęła do siebie, aby odwzajemnić pocałunek.

Pocałunek był tak namiętny, jak tamtego dnia, gdy Wiktoria pocałowała Patricka na farmie. Natomiast ten trwał dużej niż tamtego dnia. Całowali się chyba przez 7 – 8 minut z małymi przerwali na oddech wpatrując się w swoje oczy. Całowali by się dłużej, gdyby nie dźwięk przejeżdżającej karetki, która nie daleko nich się zatrzymała 

 /

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 26: I Really Love You - The Kelly Family

Rozdział 27: Calling heaven - The Kelly Family

Rozdział 25: The Children Of Kosovo - The Kelly Family