Rozdział 18: We Are The World - USA from Africa
Niemcy/Berlin
Następnego dnia, od samego rana Wiktoria cały czas myślała o wczorajszym pocałunku z Patrickiem. Zastanawiała się, także nad słowami Natalii, które mówiły, że nie rozróżniła czym jest miłość, a czym przyjaźń.
- Boże, czyżby Natka miała rację. Pomyliłam przyjaźń z miłością. – pomyślała w drodze do łazienki – To już drugi taki pocałunek, gdzie nie mogłam się oderwać od niego. – dodała
Wiktoria w łazience wzięła szybki prysznic. Wymyła i wysuszyła od razu włosy. Następnie ubrała się w szare spodnie dresowe i zielony t-shert, w rekach trzymając kosmetyczkę przeszła z łazienki do pokoju, w którym była ugoszczona. Po drodze natknęła się na Patricka, który w tym czasie wracał z porannego joggingu.
- Hej. – powiedziała niepewnie podchodząc do Patricka , a następnie witając się z nim
Wiktoria nie wiedziała co ma zrobić. Czy przywitać się z przyjacielem, czy z osobą, która jest kimś więcej niż przyjacielem. Cały czas miała mętlik w głowie.
- Cześć Wiki. Znajdziesz chwilę dla mnie. – powiedział z uśmiechem poprawiając jej kosmyk włosów, a następnie odwrócił się za siebie, by sprawdzić czy ktoś za nim nie stoi i dodał – Chciałbym z tobą porozmawiać.
- No nie wiem, czy dziś Emma i Hans dadzą nam chwilę. Dzisiaj są chrzciny małej. – powiedziała zakłopotana
- Zajmę ci, tylko parę minut. – powiedział niepewnie widząc, że znów Wiktoria jest nieufna wobec niego
- Dobrze, jak znajdę czas to porozmawiamy.
- Wiki, ty już na nogach. – powiedziała Emma idąc po schodach, która w tym czasie wracała z kuchni
Wiktoria na głos Emmy odsunęła się od Patricka. Nie chciała pokazać przyjaciółce, że zaszło coś miedzy nią, a Patrickiem. Patrick, też nie chciał pokazać Emmie, że coś miedzy nim, a Wiktorią zaszło. Najpierw chciał się upewnić, czy Wiktoria naprawdę coś do niego czuje. Przywitał się z Emmą, a następnie wszedł do swojego pokoju.
Emma widząc Wiktorię już na nogach poprosiła ją o pomoc przy małej, gdy ta będzie robić śniadanie. Wiktoria się zgodziła, ale zanim zeszła do kuchni najpierw poszła do swojego pokoju, by tam zostawić swoje rzeczy. Po kilku minutach Wiktoria zeszła na dół, aby pomóc Emmie przy małej.
- Coś się stało? – spytała Emma widząc minę Wiktorii, gdy ta trzymała mała Anje na rękach
- Nie. A co miało się stać.
- Cały czas, jesteś zamyślona. – Emma szykowała dla wszystkich śniadanie, a dokładnie grzanki z dżemem i sok pomarańczowy
- A myślę, o tym co spotkało Anie i jej męża. – powiedziała, chodząc z małą po kuchni. Tak naprawdę myślała cały czas, o tym co zaszło miedzy nią, a Patrickiem wczorajszego dnia.
- Przecież nic im się nie stało.
- I dzięki Bogu. Bardziej myślę, jakie szkody wywołał pożar. – powiedziała całując małą
- Daj spokój. Uzgodnicie to z Antonem, jak wrócisz do domu. powiedz lepiej, jak było wczoraj.
- Co wczoraj? – zdziwiła się Wiktoria słysząc słowa Emmy
- No nie Wiki. – powiedziała Emma odwracając się twarzą do Wiktorii – A nie byłaś wczoraj na randce. – dodała z uśmiechem
- Na jakiej randce? – zdziwiła się Wiktoria
- No dobra, na spotkaniu po latach z przyjacielem. – poprawiła się Emma, chociaż dla niej to była randka dwojga najlepszych przyjaciół
Emma wróciła do dalszego przygotowania śniadania.
- Przecież wam opowiadaliśmy co spotkało nas. I o czym rozmawialiśmy.
- Rozmowa, rozmową. A ja pytam co poczułaś po latach.
- Emma, czy ty coś knujesz. – powiedziała spoglądając na przyjaciółkę
- Ja, nie skąd? – spytała zdziwiona Emma, bojąc się, że Wiktoria ją przejrzała
- To czemu, tak o to wypytujesz.
- Z ciekawości. Zresztą musiałaś coś poczuć po tylu latach.
- Emma, błagam. Nie zaczynaj, jak Dorota. Cały czas chcecie mnie na silę wyswatać. – powiedziała poprawiając małą na rękach.
- Dobra sok wyciśnięty, grzanki zrobione, dżemy wystawione. Idę wołać chłopaków. – powiedziała Emma kładąc na stół dzbanek z sokiem pomarańczowym – Wiki kocham cię, jak siostrę i chcę, żebyś była szczęśliwa. A według mnie Michael jest odpowiednim kandydatem dla ciebie. – dodała wychodząc z kuchni
- Co? – zdziwiła się Wiktoria – O czym, ty mówisz? – dopytywała się Wiktoria
Emma nie odpowiedziała, poszła na górę po chłopaków, którzy w tym czasie przebywali wspólnie w pokoju Patricka
W tym samym czasie, gdy dziewczyny rozmawiały w kuchni, Patrick wziął szybki prysznic i ogolił się. Ubrany w czarne spodnie i szary t-shert przeszedł do swojego pokoju. Tam natknął się na Hansa, który czekał już na niego, aby dowiedzieć się od Patricka, jak minęła wczorajsza randka.
- Siema stary. – powiedział Hans witając się z Patrickiem
- Cześć.
- Dobra opowiadaj. – powiedział Hans siadając na fotelu, a po chwili dodał – Wykorzystałeś szansę, powiedziałeś Wiki co do niej czujesz.
- Nie. Nie miałem jak. – Patrick chwycił za walizkę i schował do niej kosmetyczkę. Przy okazji wyjął z niej turystyczne żelazko, i położył je na stolik nocny. Po chwili chwycił za pokrowiec, który wisiał na szafie i wyjął z niej białą koszulę i ułożył na łóżku
- Jak to. Nie odważyłeś się.
- Chciałem jej to powiedzieć, ale przerwała nam ta grupa gości weselnych. – powiedział siadając na łóżku naprzeciwko Hansa
- A rozmawiałeś z nią o Igorze. – spytał niepewnie Hans spoglądając w stronę drzwi bojąc się, czy ktoś nie stoi za nimi
- Tak. Opowiedziała mi cała historię. Wiesz, za co ma do mnie największy żal.
- Za co.
- Że się poddałem. Że nie byłem przy niej, gdy mnie potrzebowała. Nawet, gdyby nie bójka z Igorem nie mógł bym być przy niej, widząc ją szczęśliwą.
- Tylko, o to ma do ciebie żal. – poprawiając się na fotelu – Czyli dalej ci ufa. – dodał
- Ufa. – powiedział szyderczym głosem – Wątpię stary. Ją cholernie ciężko, teraz rozgryźć. – dodał
- O czym, ty mówisz.
- Podczas rozmowy zauważyłem, że w niektórych momentach naszej rozmowy znów mi nie ufała. Wówczas, gdy z nią rozmawiałem na ten temat to mi powiedziała, że mi ufa. – powiedział podnosząc się z łóżka – A dzisiaj znów zachowuje się, jak by mi nie ufała. Po tym, co wczoraj zaszło miedzy nami. – dodał
- Czekaj, zaszło coś wczoraj miedzy wami. – zdziwił się Hans
- Tak, zaszło. – powiedział idąc w stronę stolika nocnego, chwycił za szklankę z wodą i upił łyk
- Siadaj i opowiadaj.
Patrick wrócił i usiadł z powrotem na łóżku naprzeciwko Hansa.
- Doszło miedzy nami do pocałunku. – powiedział niepewnie ze spuszczoną głową
- Co? – zdziwił się Hans – Czekaj, nie powiedziałeś jej, że ją kochasz, ale ją pocałowałeś. – dodał
- Tak. Byliśmy już w samochodzie, gdy doszło do pocałunku.
- Tak, bez żadnej przyczyny doszło do waszego pocałunku.
- Nie całkiem. – powiedział spoglądając na Hansa
- To znaczy. – powiedział Hans poprawiając się na fotelu
- W pewnym momencie zauważyłem na jej policzku rzęsę. Poprosiłem, żeby zamknęła oczy i pomyślała życzenie. I w tedy wykorzystałem szansę i ją pocałowałem.
- A Wiki co na to.
- Na początku się opierała, ale w pewnym momencie uległa. Myślałem, że po tak długim pocałunku coś poczuła do mnie. Ale się myliłem.
- Co masz na myśli? – spytał Hans
- Gdy wracałem z porannego joggingu natknąłem się na nią. Niepewnie się zachowywała wobec mnie. Jak by się mnie bała.
- A może poczuła, tylko sama, o tym nie wie. Znasz Wiki, ona zawsze musi wszystko przeanalizować krok po kroku. A od kiedy sparzyła się na Igorze, to związek z kimś innym musi kilkakrotnie przeanalizować.
- Może masz rację. – powiedział zastanawiająco Patrick – Wczoraj podczas rozmowy o Igorze, cały czas miała łzy w oczach. – dodał
- Sam widzisz.
- Wiesz co. Spróbuję najpierw odzyskać jej przyjaźń, a później zdobyć jej serce.
- I to jest dobry pomysł.
W pewnym momencie za drzwi dobiegł głos Emmy wołający chłopaków na śniadanie. Patrick z Hansem wyszli z pokoju i razem z Emma zeszli do kuchni.
Wiktoria wraz z małą Anją czekała na wszystkich w kuchni. Siedząc przy stole z małą na kolanach cały czas myślała o wczorajszym pocałunku i co ma robić na widok Patricka. Uciekać i unikać jego, czy z nim porozmawiać na ten temat. Zastanawiała się, także nad słowami Emmy, która przed chwilą wspomniała, że idealny kandydat dla Wiktorii to Patrick.
- Co ona miała na myśli mówiąc, że Michael to idealny kandydat. Czyżby Paddy coś do mnie czół. Nie, nie może być. Przecież on jest tyle lat ode mnie starszy, gdzie by coś mógł do mnie czuć. Do takiej brzyduli jak ja. – pomyślała
Słysząc zbliżające się głosy Emmy i chłopaków, szybko otrząsnęła się z myśli. Nie chciała pokazać, że czymś jej głowa jest zajęta. Wystarczy, że Emma zaczęła ją wypytywać o wczorajszy wieczór. Poprawiła małą Anje na kolanach, a następnie chwyciła za jedną z grzanek i zaczęła ją smarować dżemem jagodowym. Na widok wchodzącego Patricka uśmiechnęła się niepewnie, a następnie przywitała się z Hansem i Patrickiem.
Patrick widząc znów niepewną minę Wiktorii postanowił usiąść obok Hansa, który zaś usiadł naprzeciwko Wiktorii. Emma odebrała córeczkę od Wiktorii i wraz z Anja usiadła obok Wiktorii. Hans nalewając wszystkim soku postanowił rozluźnić atmosferę przy stole rozmową na temat powrotu Patricka do show biznesu. I poinformować go, że ma dla niego namiary na nowego menadżera. Wiedział dobrze, że Wiktoria, jak usłyszy o jego wahaniach w sprawie powrotu na scenę to na pewno nie pozwoli Patrickowi rzucić tego co najbardziej kocha. Śpiewania i koncertowania dla innych.
- Rozmawiałeś z Chrisem o powrocie na scenę. – powiedział Hans nalewając soku do szklanek dla wszystkich
- Jeszcze nie. A czemu pytasz. – powiedział zdziwiony Patrick chwytając za jedną z grzanek
- Bo mam dla ciebie namiary na Oscara Webera, syna Ksawerego Webera, tego słynnego łowcy talentów, pamiętasz. Był wspólnikiem waszego menadżera w latach ’90, jak mu tam.
- Daniel Oltero.
- Właśnie. Teraz jego syn, tym się zajmuje. Poleciłem ciebie dla nich. – powiedział Hans chwytając za szklankę z sokiem, aby się napić
- Co, jak to poleciłeś? – spytał zdziwiony Patrick spoglądając na Hansa
- Normalnie. Stary Weber, był moim klientem. Gdy wygrałem, jego sprawę wspomniał, że jak bym znał jakiegoś muzyka, który chce się rozwijać i szuka dobrego menadżera to, żebym walił do niego. Więc cię poleciłem.
- O rany, Hans. Dlaczego nie powiedziałeś mi o nim, podczas ostatniej naszej rozmowy.
- Bo sam facet nie był pewny czy syn się zgodzi. A po drugie, znam cię od razu być odmówił pomocy z mojej strony.
- Bo to prawda stary. Ja muszę się solidnie zastanowić czy ciągnąć to wszystko. – powiedział Patrick upijając łyk soku – Po tym, jak się sparzyłem na współpracy z wytwórnia w Brukseli nie chce mi się, już wracać i robić ze siebie idioty na scenie. – dodał
- Czekaj ty chyba nie mówisz o rezygnacji z kariery. – powiedział Hans spoglądając na Patricka
- Właśnie, o tym. Chcę rzucić to wszystko i zająć się czym innym.
- Zwariowałeś. Rzucić to co kochasz, Paddy. – powiedziała Emma
Wiktoria podczas śniadania cały czas przysłuchiwała się rozmowie, nie chciała wtrącać się do rozmowy Patricka i Hansa. Ale słysząc, że Patrick planuje zakończyć karierę postanowiła wejść w rozmowę. I nie pozwolić przyjacielowi rzucić tego co najbardziej kocha, muzyki i występów na żywo dla innych.
- Co? Ja się chyba przesłyszałam. – powiedziała spoglądając na Patricka – Chcesz rzucić karierę. – dodała
Wszyscy spojrzeli na Wiktorię. Hans widząc reakcję dziewczyny ucieszył się, że jego plan zadziałał.
- Nie przesłyszałaś się. Chcę rzucić to wszystko i iść inną drogą. – powiedział Patrick spoglądając w stronę Wiktorii
- Jaką? – spytała Wiktoria
- Nie wiem. Może zacznę uczyć muzyki, a może rzucę to wszystko i pójdę do normalnej pracy i będę żył, jak zwykły człowiek.
- Ja chyba na prawdę mam jakiś problemy ze słuchem. – powiedziała próbując sobie odetkać uszy
Emma z Hansem widząc zachowanie Wiktorii zaczęli się śmiać.
- Wiki, tak będzie najlepiej. – powiedział spoglądając na Wiktorię
- Dla kogo, bo chyba nie dla ciebie.
- Zrozum, sparzyłem się na współpracy z tamtą wytwórnia. Drugi raz nie chcę do tego wracać.
- A skąd wiesz, jak teraz będzie. Może będziesz miał otwarte drzwi do realizacji swoich marzeń.
- Jasne, już to widzę. Znów będą mi wypominać, ile pieniędzy we mnie włożyli. Dlatego wole to rzucić.
- A pomyślałeś chociaż o członkach swojego zespołu, czy oni chcą to wszystko rzucać, albo zaczynać od nowa.
- Oni to rozumieją. Sami myśleli o zerwaniu kontraktu z wytwórnią. – powiedział upijając łyk soku
- Z wytwórnią, ale nie z tobą.
- Rany Wiki, zrozum.
- O nie mój drogi, ja ci nie pozwolę rzucić tego co kochasz. Jeśli chcesz to zrobić to dopiero po moim trupie. – powiedziała grożąc Patrickowi palcem
- Wiki błagam…
- Co, Wiki? – spytała spoglądając na Patricka – Paddy, wszyscy cię dobrze znamy i wiemy, że muzyka jest twoim dopalaczem. To dzięki niej żyjesz i masz energie do dalszego działania i rozwijania się. A bez niej będziesz, jak wysuszony kwiat, którego zapomniało się podlać przez kilka dni. – dodała
- Wiki ma rację. Nie możesz rzucić tego co kochasz, tego czym żyjesz. – powiedziała Emma – Chcesz wpaść w kolejną depresję. – dodała
- O co to, to nie. Nie pozwolę. – powiedziała Wiktoria spoglądając na Emmę – Codziennie będę ci, o tym przypominać, a jak nie pomoże to siłą cię do niego zawiozę. – dodała spoglądając, tym razem na Patricka
Patrick spojrzał na Wiktorię i delikatnie się uśmiechnął. Po słowach Wiktorii zrozumiał, że po latach odzyskał przyjaciółkę, taką jaką miał kiedyś.
- Dobrze. Daj te namiary na tego faceta. Bo widzę, że z nią nie wygram. – powiedział spoglądając na Wiktorię
- Żebyś wiedział. – powiedziała ze złośliwą mina Wiktoria – Pamiętaj, będę ci o tym przypominać. – dodała upijając łyk soku
- No stary. Jednym słowem masz przesrane. – powiedział ze śmiechem Hans
- Dzięki. Ciekawe, tylko kto się do tego przyczynił. – powiedział spoglądając ma Hansa
- No ja. – powiedział ze śmiechem Hans – Ale chociaż teraz wiem, że znowu mam przy sobie zwariowanych przyjaciół, jak za tamtych lat. – dodał.
Wszyscy się zaśmiali.
- Wy naprawdę jesteście porąbani, za przeproszeniem. Najpierw Emma szykuje szalony plan, aby nas pogodzić prosi nas na rodziców chrzestnych, a teraz ty wywołujesz kłótnię miedzy nami. – powiedziała Wiktoria spoglądając na zmianę raz na Emmę raz na Hansa
- Oj tam porąbani po prostu was kochamy i nie lubimy, jak nasi bliscy są na siebie obrażeni. – powiedziała ze śmiechem Emma
- A kto tu jest obrażony? – spytała Wiktoria
- A co nie, ile to lat się do siebie nie odzywaliście.
- No trochę było. – powiedział Patrick upijając łyk soku
- Właśnie. I nie mówcie mi, że przez ten czas za sobą nie tęskniliście.
- Tęskniliśmy. – powiedzieli wspólnie Wiktoria z Patrickiem spoglądając na siebie
- Dobra Emma, dość bo jeszcze się tu wszyscy rozczulimy. – powiedział Hans podnosząc się z krzesła – Jadę zatankować samochód, będę za pół godziny. – dodał
Gdzieś tak w południe wszyscy pomału zaczęli się szykować do wyjścia na dzisiejszą uroczystość. Emma postanowiła, że wraz z córeczką będzie się szykować w pokoju Wiktorii, chciała jeszcze chwilę porozmawiać z Wiktorią o wczorajszym wieczorze. Panowie zaś szykowali się w swoich pokojach.
Patrick poprosił jeszcze od Emmy deskę do prasowania i żelazko, aby mógł uprasować sobie białą koszulę. Wiktoria z Emmą chciały zrobić to za niego, ale Patrick stwierdził, że da sobie radę, bo przecież nikt za niego tego nie robił, jak był w zakonie. Wiktoria widząc, jak Patrick daje sobie radę podczas prasowania nie mogła się nadziwić, jak bardzo zmienił się jej przyjaciel. Pamiętała go, jako roztrzepanego, nieogarniętego chłopaka, a tu taka zmiana.
W pewnym czasie Emma poprosiła Wiktorię o pomoc w wyborze kreacji na dzisiejszy dzień. Ostatecznie Emma wyjęła ze swojej szafy niebieską sukienkę w białe groszki z rękawem trzy czwarte i dekoltem w serek oraz granatowe szpilki i granatową torebkę, do której włożyła wszystkie potrzebne rzeczy na dziś. Wyjęła jeszcze komplecik do chrztu dla Anji i wraz ze wszystkim i małą Anią przeniosła się do pokoju Wiktorii.
Emma wykorzystując, że są z Wiktorią same postanowiła wypytać Wiktorię o wczorajszy wieczór.
- Powiesz mi wreszcie o czym od rana rozmyślasz. – powiedziała Emma widząc znów zamyśloną Wiktorię
- Co? Nie wydaje ci się. – powiedziała Wiktoria wyjmując z pokrowca zieloną sukienkę, a następnie ułożyła ją na brzegu łóżka
- Kochana, nie okłamuj mnie, za dobrze cię znam. Wiem, kiedy twoje serce się zakocha, a myśli wtedy buzują bo boją się zmian. Tak jest od wczorajszego waszego powrotu. – Emma odeszła od córki, którą w tym czasie ubierała, podeszła do Wiktorii, aby jej spojrzeć prosto w oczy
- Że co? O czym ty mówisz? – powiedziała zdziwiona Wiktoria próbując uniknąć wzroku
- O tym, że się zakochałaś. – powiedziała znów Emma próbując spojrzeć Wiktorii prosto w oczy
- Daj spokój, gdzie ja zakochana. – powiedziała odrywając się od Emmy i idąc w stronę fotela, na którym leżała już mała czarna torebka – Zresztą musiała bym mieć w kim się zakochać. A tu się taki nie znalazł. – dodała chwytając za torebkę, aby sprawdzić czy wszystko ma
Emma zaś wróciła z powrotem do dalszego ubierania córeczki.
- Znalazł się, cały czas się w niego wpatrujesz.
- W kogo? – spytała Wiktoria odwracając się w stronę Emmy
- W Michaela. – powiedziała spoglądając w stronę Wiktorii – I nie mów, że to nie jest prawda, cały czas wpatrujesz się w niego, jak w obrazek. – dodała
- Rany Emma, ale sobie coś ubzdurała. Jakie wpatrywanie się w Michaela, ja tylko obserwowałam czy naprawdę umie prasować. – powiedziała odkładając torebkę na fotel
- Oj Wiki, jak ty boisz się miłości.
- Emma powiesz wreszcie, o co ci chodzi? – spytała Wiktoria podchodząc do łóżka, aby zacząć się pomału przebierać
- O tym, że oboje z Michaelem jesteście w sobie zakochani, aż po uszy. Tylko, że nie umiecie tego dostrzec, że jedno drugie kocha. – powiedziała wsadzając małą Anje do nosidełka – Dobra Anja, już gotowa teraz nasza kolej. – dodała sięgając po swoją sukienkę, którą wcześniej powiesiła na szafie
Wiktoria słysząc słowa przyjaciółki usiadła na progu łóżka. Nie mogła uwierzyć w to co mówi Emma. Przecież Patrick jest od miej starszy o pięć lat więc, jak mógł się w niej zakochać.
- O czym ty mówisz? Patrick we mnie zakochany? – spytała niepewnie
- Tak, on jest w tobie zakochany i to od wielu lat.
- Przecież on jest ode mnie, o tyle lat starszy, to jak mógł się zakochać, w takiej gówniarze, jak ja.
- Wiki wiem, że nie możesz w to uwierzyć, ale to wszystko jest prawda. Michael jest cholernie w tobie zakochany. Nawet z miłości do ciebie wstąpił do zakonu. Wiedział wtedy, że już cię nigdy nie zdobędzie. – powiedziała Emma pomału zakładając sukienkę na siebie
- Daj spokój. On wstąpił z powołania, a nie z miłości do mnie. – powiedział Wiktoria podnosząc się z łóżka, a następnie pomału zaczęła się przebierać
- Nie Wiki, on to zrobił z miłości. I na pewno dalej cię kocha, bo nie wierze, że nie. – powiedziała Emma zapinając Wiktorii sukienkę
- To czemu mi nigdy, o tym nie powiedział.
- Nie wiem, może bał się, jak zareagujesz, że go wyśmiejesz.
Wiktoria zamknęła oczy i spuściła głowę. Przed oczami miała wczorajszy namiętny pocałunek z Patrickiem.
- Emma, muszę się tobie do czegoś przyznać. – powiedziała ze spuszczona głową – Michael mnie wczoraj pocałował i nie był to przyjacielski pocałunek. – dodała
- Co? I dopiero teraz mi, o tym mówisz? – zdziwiła się Emma
- Ale obiecaj mi, że nikomu, o tym nie powiesz, a w szczególności Dorocie. – powiedziała odwracając się w stronę Emmy – Ja muszę sobie wszystko przeanalizować, bo mam cholerny mętlik w głowie. A z tym co teraz powiedziałaś, to już całkiem. – dodała
- Dobrze obiecuję. Chodź będzie, to trochę trudne.
- Boże, co ja teraz mam robić. – powiedziała Wiktoria zakrywając twarz rękami
- Porozmawiaj z nim na ten temat, nawet dzisiaj, póki jest jeszcze i daj mu szansę. Wy naprawdę do siebie pasujecie. – powiedziała Emma przytulając Wiktorię – Dobra kochana musimy pomału kończyć się szykować, bo panowie na pewno na nas już czekają. – dodała
Kilka minut później Wiktoria z Emmą i małą Anją zeszły na dół. Patrick z Hansem czekali już na nie w salonie. Hans widząc wszystkich stwierdził, że szybciej będzie, jak pojadą samochodami niż pieszo. Wiktoria poinformowała, że pojedzie z Patrickiem.
W drodze do kościoła Patrick postanowił, że porozmawia z Wiktorią o wczorajszym pocałunku i o tym co do niej czuje. Tak samo było z Wiktorią, chciała też porozmawiać z Patrickiem na temat wczorajszego pocałunku i dowiedzieć się czy, to co Emma mówi jest prawdą, że Patrick tyle czasu ukrywał miłość do niej.
- Przepraszam. – powiedzieli wspólnie. Spojrzeli na siebie, a następnie wybuchli śmiechem.
- Mów pierwsza. – powiedział spoglądając kontem oka na Wiktorię
- Przepraszam za dzisiaj, nie powinnam się tak unosić. Wiem, że chcesz odpocząć od tego co cię spotkało w Belgii. Ale obiecaj mi, że przemyślisz propozycję tego faceta w sprawie powrotu na scenę. – powiedziała spoglądając na Patricka
- Dobrze przemyślę. Ale najpierw muszę zabrać z Belgii resztę swoich rzeczy.
- To jeszcze tego nie zrobiłeś.
- Nie. Sam tego wszystkiego od razu nie miałem, jak zabrać. Musiał bym częściej tam jeździć. A nie chcę mieć częstych spotkań z Joelle i jej rodzicami.
- To co planujesz? – spytała Wiktoria
- Po powrocie do Monachium ustalimy z Joeyem termin wyjazdu i dowiem się kto jeszcze do nas dołączy, bo na razie zgłosili się, tylko do pomocy Denis i Paul, no i oczywiście Joey.
- Jak byś potrzebował dodatkowych rąk do pomocy to mów. Wspomnę Antoniemu na pewno ci nie odmówi.
- Dziękuje, ale na miejscu pomoże nam mój dobry przyjaciel Chris. Więc dodatkowe ręce będę.
- Ale, jak by był ktoś potrzebny to mów.
- Dobrze. Wiki, a ja chciałem cię przeprosić za to co wczoraj miedzy nami zaszło. Nie powinienem wykorzystywać twojej słabości, po tym co przeszłaś z Igorem. – powiedział niepewnie
Wiktoria spuściła głowę i delikatnie się uśmiechnęła.
- Nie przepraszaj. Nie, żałuję tego pocałunku. – powiedziała ze spuszczoną głową
- Myślałem, że jesteś na mnie zła.
- Nie, nie jestem wręcz przeciwnie. – powiedziała spoglądając na Patricka – Ale mam do ciebie pewne pytanie. – dodała niepewne.
- Pytaj.
Wiktoria wzięła głęboki oddech, a następnie spytała Patricka czy coś do niej czuje.
- Paddy, powiedz mi szczerze, czy ty coś do mnie czujesz?
- Co? – zdziwił się Patrick
- Ten pocałunek nie był bezinteresowny. Nie pocałował byś mnie, gdybyś coś do mnie nie czuł.
Patrick spojrzał na Wiktorię. Był zdziwiony tym, że to Wiktoria pierwsza go o to spytała. Wiedząc, że sam chciał jej wyznać miłość, postanowił powiedzieć jej prawdę.
- To prawda. – powiedział spoglądając na Wiktorię – Od początku naszej znajomości coś do ciebie poczułem. A z roku na rok, gdy byłaś coraz starsza to uczucie zamieniło się w coś więcej niż w samą przyjaźń. – dodał niepewnie
- To czemu nigdy mi o tym nie powiedziałeś. – powiedziała kładąc dłoń na jego nodze
- Chciałem ci to powiedzieć i to nie raz, ale zawsze coś stawało nam na przeszkodzie. A twój związek i Igora, to już całkiem mnie od ciebie oddalił.
- Dlatego się odsunąłeś ode mnie? – spytała niepewnie dalej trzymając go za nogę
- Tak. Nie chciałem być przyczyną waszych kłótni.
Po słowach Patricka w samochodzie zapadła cisza. Wiktoria zamknęła oczy zasłaniając sobie dłońmi twarz. Zaczęła w myślach dokładnie wszystko układać. Słowa wypowiedziane przez Antoniego, że Patrick się w niej podkochiwał, słowa wypowiedziane dzisiaj przez Emmę mówiące, że Patrick cały czas ją kochał. Najbardziej zastanawiała się nad słowami Natalii, które mówiły, że Wiktoria pomyliła miłość z przyjaźnią. Zastanawiała się, także czy dać Patrickowi szansę i stworzyć z nim związek.
- A może z nim będę szczęśliwa. On zna mnie dobrze, więc czemu nie spróbować. – pomyślała
- Wiki wszystko w porządku. – powiedział Patrick widząc co dzieje się z Wiktorią
- Tak. – powiedziała odsłaniając twarz – Musiałam wszystko sobie przeanalizować. – dodała kładąc znów rękę na jego nodze
- Co przeanalizować. – zdziwił się Patrick spoglądając na Wiktorię
- Słowa, które powiedziałeś, że coś do mnie czujesz.
- Przepraszam nie powinienem tego mówić.
- Przestań Paddy. Oboje potrzebujemy kogoś bliskiego. Więc … - Wiktoria się zatrzymała, nie wiedziała, jak powiedzieć Patrickowi, że chce dać jemu szanse
- Więc co? – zdziwił Patrick marszcząc czoło
- O rany, jak to powiedzieć. – Wiktoria znów zamknęła oczy, wzięła głęboki oddech, a po chwili powiedziała to co chodziło jej po głowie – Więc zacznijmy od nowa naszą przyjaźń, a po czasie przekonamy się czy to coś więcej czy, tylko przyjaźń. – dodała spoglądając na Patricka
- Czekaj ty mówisz o wspólnym związku? – spytał z niedowierzeniem Patrick
- Mówię o związku, który zacznie się naszą przyjaźnią, a który kiedyś zamieni się w coś więcej. Oboje potrzebujemy wsparcia w trudnych chwilach, a tylko ty mnie dobrze rozumiałeś. Wiec spróbujmy na nowo stworzyć to wszystko.
- Ty mówisz serio. – powiedział z uśmiechem Patrick
- Tak. Bądźmy znów przyjaciółmi, a miłość przyjdzie z czasem.
- Na pewno tego chcesz. – powiedział spoglądając na Wiktorię
- Tak Paddy. Chce odzyskać twoją przyjaźń. Spędzać z tobą, jak najwięcej czasu.
Po słowach Wiktorii Patrick się ucieszył. Wreszcie będzie miał Wiktorię przy sobie.
- Rany Wiki. Ja też tego chcę, a najbardziej chcę odzyskać twoje zaufanie. – powiedział spoglądając na Wiktorię – Jaki ja jestem szczęśliwy, że znów odzyskałem twoją przyjaźń. – dodał
- Ja też. Tylko … - Wiktoria znów się zatrzymała, nie wiedziała czy Patrick się na to zgodzi, na to co ona chce jemu powiedzieć - … Czy możemy na razie nikomu nic nie mówić, do póki nie będziemy oboje pewni, że chcemy dalej to ciągnąć. A znając nasze rodzeństwo, to nie dadzą nam żyć. Codziennie będą się o wszystko pytać. – dodała
- Chcesz na razie zachować to dla siebie. – spytał niepewnie
- Tak. Powiemy im, ale w odpowiednim czasie.
- Dobrze, zgadzam się. Bo sam na razie nie chcę mieć Maite i Barbie na głowie. – powiedział spoglądając na Wiktorię – Tylko co powiemy Hansowi i Emmie, jak cos dzisiaj zauważą. – dodał
- Nie martw się, ja się nimi zajmę. Mam sposób na Emmę. Zresztą, gdzieś musimy się spotykać, a niema lepszej wymówki, jak wyjazd do chrześnicy. – powiedziała ze śmiechem spoglądając na Patricka
- Tylko czy oni to wytrzymają, te nasze najazdy.
- Wytrzymają. Przecież sami, w tym wszystkim brali udział. Więc lepiej im od razu powiedzmy i przeciągnijmy ich na swoją stronę.
- A co z twoimi przyjaciółkami? Nie będą nic podejrzewać? – spytał
- Nie bój się, jak się nawet domyślą, to zachowają to dla siebie. – powiedziała spoglądając w stronę Patricka
- Ok, to zacznijmy od przyjaźni. – powiedział spoglądając na Wiktorię
Wiktoria spojrzała na Patricka, a po chwili go pocałowała w policzek.
Trzydzieści minut później z małym opóźnieniem odbyła się uroczystość chrztu małej Anji. Uroczystość była skromna, bez żadnego tłumu. Tylko ksiądz, Emma, Hans, Wiktoria i Patrick, no i oczywiście mała Anja. Przez całą uroczystość Wiktoria z Patrickiem próbowali, nie afiszować się swoim szczęściem. Dopiero po uroczystości poinformowali przyjaciół, że dali sobie szansę, przy okazji prosząc o pomoc przy ich spotkaniach. Emma była zdziwiona, że przyjaciele chcą zachować to dla siebie, że nie chcą powiadomić bliskich. Wiktoria wytłumaczyła Emmie, że nie chce mieć ciągłych pytań ze strony siostry i innych ciekawskich. Chcą się po prostu cieszyć Patrickiem. Patrick, też poprosił, aby Emma nic nie mówiła jego siostrze Maite. Hans wszystko rozumiał i był za ich decyzją i obiecał, że przypilnuje żonę, żeby ta nic nie powiedziała pozostałym członkom obu rodzin.
Komentarze
Prześlij komentarz