Rozdział 20: Nie jest źle - Łukasz Łyczkowski & 5 Rano
Polska
Następnego dnia po śniadaniu Wiktoria zaczęła pomału szykować się do wyjazdu. Zniosła z góry wszystkie swoje rzeczy, z którymi przyjechała i pozostawiła w przejściu. Wiedząc, że Hans, z którym się już pożegnała przed śniadaniem poszedł do pracy, wyprowadziła sama swój samochód z garażu na posesję. Następnie wsadziła wszystkie swoje rzeczy do samochodu: torebkę i katanę położyła na przednie siedzenie pasażerskie, a pokrowiec z ubraniami ułożyła na tylnym siedzeniu, walizkę zaś wsadziła do bagażnika. Do bagażnika wsadziła także mały karton prezentów, które Emma kupiła dla rodziny Wiktorii i jej przyjaciółek. Pożegnała się z Emmą i ze swoją chrześnicą, a następnie wsiadła do samochodu i odjechała.
Drogę do domu miała spokojną bez żadnych utrudnień. Wybrała na powrót do Polski tą sama drogę, którą przyjechała do Berlina, wolała przez miasta niż autostradą, ponieważ lepiej skupiała się na drodze. Po drodze zatrzymała się może ze dwa razy: raz, aby zatankować samochód, a drugi raz zatrzymała się przy sklepie spożywczym, aby coś kupić do jedzenia.
Po niespełna pięciu godzinach Wiktoria dojechała do domu. Zaparkowała pod blokiem, a następnie wygramoliła się z samochodu ze wszystkim. Katanę i torebkę założyła na siebie, pokrowiec i pudełko z prezentami wzięła do jednej ręki, a walizkę do drugiej i ze wszystkim poszła do swojej klatki. Widząc, że winda działa weszła do niej i wjechała na swoje piętro, a następnie poszła w stronę swojego mieszkania.
- Wiki! – powiedziała Agnieszka witając Wiktorię w drzwiach – Daj pudełko i pokrowiec. – dodała odbierając od Wiktorii karton z prezentami i pokrowiec
- Cześć Aguś. – powiedziała wchodząc do mieszkania
W progu przywitał ją także Jog, który ucieszył się z powrotu swojej pani. Z salonu dobiegały głosy pozostałych dziewczyn i Tomka męża Ani. Wiktoria po przywitaniu się z Agnieszką i Jogiem poszła ze wszystkim do salonu.
- Patrzcie, kto wrócił. – powiedziała Agnieszka wchodząc do salonu. Karton z prezentami położyła na stole w salonie, a pokrowiec położyła na oparcie fotela
- Cześć wszystkim. – powiedziała Wiktoria wchodząc za Agnieszką, walizkę położyła obok fotela, na którym Agnieszka ułożyła wcześniej pokrowiec
- Wiki nareszcie, opowiadaj. – powiedziała Justyna witając się z przyjaciółką
- Jak się Emma czuje? – spytała Ania witając się z Wiktorią
- Wszystko wam opowiem, jak było, tylko się ogarnę po podróży i dam znać Emmie i mojej mamie, że dojechałam już do domu. – powiedziała witając się z dziewczynami
Spojrzała na kanapę, gdzie siedział obecnie Tomek mąż Ani, szczupły brunet z włosami ściętymi do ucha ubrany w szare spodnie dresowe oraz biały t-shert, który wpatrzony był w telewizor
- A ten co, żyje. – powiedziała Wiktoria w stronę Tomka
- Żyje, żyje. Nie musisz się, tak o mnie martwić. – powiedział mężczyzna – Cześć Wiki. – dodał odwracając się w stronę dziewczyn
- Martwić to ja się nie muszę o ciebie, tylko się dziwie, że milczysz jak grób.
- A nie wystarczy, że moja żona ci trajkocze z pozostałym dziewczynami.
- Daj mu spokój, niech ogląda telewizję. Spokój jest, jak nie narzeka i nie dogaduje nam. – powiedziała Kinga
- Ok.
- E… Szwagierka, bo cię kiedyś. – powiedział Tomek słysząc słowa Kingi
- Dobra Wiki no mów wreszcie, jak było. – powiedziała podekscytowana Agnieszka
- Zaraz wam opowiem. Idę zanieść Walizkę do siebie, odświeżyć się po podróży, a wy zróbcie mi dobrej kawy. – powiedziała chwytając za walizkę i pokrowiec
- Ok. – powiedziały wspólnie Justyna z Kingą
Wiktoria poszła w stronę swojego pokoju, tam pozostawiła na łóżku walizkę i pokrowiec z ubraniami. Torebkę położywszy na toaletce wyjęła z niej telefon. Zadzwoniła do Emmy dając jej znać, że dojechała do domu cała i zdrowa. Zadzwoniła, także do swojej mamy by powiadomić ją, że jest już w Polsce. Mama Wiktorii umówiła się z córką, że jutro przyjdzie do niej w odwiedziny i po pyta co i jak. Po skończonej rozmowie z mamą Wiktoria wysłała sms-a do Patricka, że już jest w Polsce oraz, że czeka na jego telefon.
Schowała telefon do tylnej kieszeni spodni, a następnie poszła w stronę łazienki. Po drodze zdjęła buty i katanę, którą powiesiła na wieszaku. Weszła do łazienki, by szybko umyć twarz i ręce po podróży. Następnie podeszła do stołu w salonie, gdzie czekała na nią kawa i pozostałe dziewczyny.
- Masz zdjęcia córeczki Emmy. – powiedziała Agnieszka widząc podchodzącą do stołu Wiktorię
- Mam, już wam pokazuje. – powiedziała wyjmując z kieszeni telefon. Otworzyła galerię zdjęć i pokazała dziewczyną zdjęcie małej Anji.
- Rany, jaka słodycz. – powiedziała Agnieszka widząc zdjęcie Anji
- Jak się Emma czuje? – spytała Ania spoglądając na Wiktorię
- Powiem wam, że nawet dobrze. Macierzyństwo jej służy. – powiedziała siadając przy stole. Chwyciła za kubek i upiła łyk kawy
- Tylko jedno zdjęcie małej masz? – spytała Kinga
- Nie. W telefonie są pozostałe zdjęcia, w tym zdjęcia z uroczystości, robione przez jednego z ministrantów.
Dziewczyny zaczęły przeglądać zdjęcia w telefonie Wiktorii. W pewnym momencie natknęły się na zdjęcie, na którym był z bliska pokazany Patrick trzymający małą Anje na rękach.
- A ten przystojny brunet, to kto? – spytała Justyna pokazując zdjęcie Wiktorii
- A jak myślisz.
- Jeśli trzyma dziecko na rękach, to chyba ojciec chrzestny. – powiedziała Kinga spoglądając na Agnieszkę
- Tak, to ojciec chrzestny. – powiedziała ze śmiechem Wiktoria
- Wow, niezłe ciacho z niego. – powiedziała Ania spoglądając na zdjęcie
- E… kotku, czy ja się przesłyszałem. – powiedział Tomek słysząc słowa żony oglądając cały czas telewizor, na którym leciał turecki serial
- Siedź tam cicho, psem byś się mógł zająć.
- A to mój.
- Nasz wszystkich, więc i twój. – powiedziała Ania spoglądając na męża
- A jak ten przystojniak ma na imię? –spytała Justyna spoglądając na Wiktorię
- A zgadnij. – powiedziała ze śmiechem Wiktoria
- Wiki, przecież nie znam jego.
- Znasz i to dobrze. Kogo ci on przypomina. – powiedziała upijając łyk kawy
- Jak go mogę znać, pierwszy raz go widzę.
- A przyglądnij się dobrze. Bo z tego co pamięta to nieraz go widziałyście dziewczyny.
Justyna cały czas przyglądała się zdjęciu. Nie rozpoznała na nim Patricka, nawet na powiększonym zdjęciu.
- Naprawdę nie wiem, kto to.
- Pamiętacie długowłosego chłopaka, który kręcił się obok mnie.
- Co? – powiedziały dziewczyny
Kinga chwyciła za telefon i zaczęła przyglądać się zdjęciu.
- To jest…
- Tak. To jest Michael Patrick Kelly, we własnej osobie.
- To ciacho to Paddy. – podziała Justyna spoglądając na Wiktorię
- A ha… - powiedziała upijając łyk kawy
- Czekaj, bo ja chyba śnie. – Kinga odstąpiła od stołu i poszła w stronę regału na płyty CD. Wyjęła z niego jedną z płyt wydanych przez rodzinę Kelly w latach ’90 i wróciła do stołu. Tomek widząc to spojrzał na szwagierkę marszcząc czoło.
- A ciebie, co wzięło. – powiedział widząc co trzyma w ręku Kinga – Tylko mi nie puszczajcie tego badziewia. Serial oglądam. – powiedział odwracając się do dziewczyn
- Tureckie, trele morele. – powiedziała zgryźliwie Ania spoglądając na męża
- Trele morele, ale ponabijać się można.
Kinga wróciła do stołu. Położyła płytę na stole i pokazała palcem ma Patricka.
- Chcesz powiedzieć, że to ciacho na zdjęciu w twoim telefonie, to długowłosy dzieciak z tamtych lat.
- Tak. Sama byłam w szoku, jak go zobaczyłam po latach.
- Ja nie mogę, ale się zmienił. – powiedziała Justyna
- Jak on się tak zmienił, to jak reszta wygląda? – spytała Ania spoglądając na Wiktorię
- Też jestem ciekawa, widziałam się tylko z Michaelem no i z Joeyem, gdy byliśmy na Krecie. Tylko Joey, aż tak bardzo się nie zmienił.
- Czekajcie, idę po laptop wygooglujemy wszystkich. – Agnieszka odstąpiła od stołu i poszła w stronę swojego pokoju, po chwili wróciła z laptopem.
Położyła laptop na stole i podłączyła do sieci, a następnie zaczęła wpisywać w wyszukiwarkę pozostałych członków zespołu The Kelly family.
- Dobra zaczynamy. Kogo pierwszego wpisujemy. – powiedziała Agnieszka spoglądając po kolei na każdą z dziewczyn
- Meite. – powiedziały wspólnie Wiktoria i Justyną.
Ania z Kingą potaknęły głową. Dały znać Agnieszce by zaczęła od Maite. Dziewczyna wpisała w wyszukiwarkę Google Maite Kelly. Widząc po latach obecne zdjęcie Maite, dziewczyny nie mogły uwierzyć, że to ona. Tak samo było z pozostałymi członkami rodziny Kelly. Dla Wiktorii jedynie Jimmy się nie zmienił, bo pamiętała jego już w krótkich włosach. Wielkim zaskoczeniem była dla Wiktorii zmiana u Angelo, ale nie na twarzy, tylko w budowie ciała.
- Rany boskie, Angelo, aleś ty przytył. – powiedziała widząc obecne zdjęcie przyjaciela
- No zmienił się, i to bardzo. – powiedziała Ania
- A ja się w nim podkochiwałam. – powiedziała rozczarowana Agnieszka
- Kaira musi dobrze gotować, że aż tak przytył. – powiedziała Wiktoria upijając łyk kawy
- Oj, to na pewno. – powiedziała Agnieszka
- Aga, a wygoogluj jeszcze Paddiego. Zobaczymy więcej zdjęć tego przystojniaka. – powiedziała Ania
- E… słyszę. – powiedział znów Tomek słysząc słowa żony
- Dobra, już wpisuję: Michael Patrick Kelly. – powiedziała Agnieszka wpisując w wyszukiwarkę
Po wpisaniu w wyszukiwarkę Agnieszka weszła w grafikę. Przed oczami dziewczyn ukazały się wszystkie zdjęcia Patricka. I te obecne, i te z lat ’90.
- Wiki, choć tu bliżej zobaczysz jak twój psiapsiel zamienił się w niezłe ciacho. – powiedziała Agnieszka widząc zdjęcia na ekranie
- O matko, Aga. Zapomniałam, go tym wkurzyć. Pamietam, jak nie lubił, gdy przekręcam słowa
- A rozmawiałaś z nim, po latach. – spytała Ania spoglądając na Wiktorię
- Tak. Zrobiliśmy sobie wieczorny spacer po Berlinie, jak kiedyś.
- Uuu… Wieczorny spacer. Czyżby, komuś serducho zabiło na widok takiego przystojniaka. – powiedziała ze śmiechem Justyna
- Justa…
- No co. Nie zabiło ci serce.
- Zabiło. – powiedziała upijając łyk kawy
Tomek słysząc całą rozmowę dziewczyn, postanowił sprawdzić kim się tak dziewczyny zachwycają. Wstał z kanapy i podszedł do stołu. Stanął za Agnieszką i zaczął spoglądać na zdjęcia w laptopie.
- Co wy tak świrujecie moje drogie. – powiedział stojąc za plecami Agnieszki i Kingi
- Podziwiamy przyjaciela Wiktorii. – powiedziała Ania spoglądając na męża
- Przyjaciela! – zdziwił się Tomek – Ja tu widzę, że znowu odbiło wam na punkcie Kellysów. Wiki mówi o jakimś ojcu chrzestnym, a wam naglę odbiło. – dodał widząc zdjęcia Patricka
- To jest ojciec chrzestny małej Anji. – powiedziała Ania
- Tak jasne, a ja jestem Brad Pitt.
- Sam zobacz, że to on. – powiedziała Kinga pokazując Tomkowi zdjęcie Patricka w telefonie Wiktorii
- Facet jest łudząco do niego podobny. – powiedział spoglądając na zdjęcie w telefonie – To, że ma to samo imię, jak ten gościu z waszej obsesji to nieznaczny, że to wasz, jak mu tam było … Paddy czy coś. – dodał odkładając telefon na stół
- Tomek, to jest Michael Patrick Kelly, naprawdę jest moim przyjacielem. – powiedziała Wiktoria spoglądając na Tomka
- Wiki, błagam nierób z siebie idiotki, jak moja żona, bo nie uwierzę.
- Co? Coś ty powiedział. – rozłościła się Ania podnosząc się z krzesła
- A co nie, nie mówię prawdy. A kto się do telewizora ślini, jak Voice leci.
- A wiesz co, a niech cię diabli wezmą. Oglądam ten program bo lubię trenerów, a ty jakieś głupoty wymyślasz.
- Głupoty. A nie jest tak, że co odcinek ślinisz się do chłopaków z Afromental.
- Rany boskie, to że lubię słuchać ten zespół, to nie znaczy, że się ślinie do chłopaków.
- Ja bym powiedział co innego.
- Dobra siostra siadaj, nie denerwuj się, niech sobie mówi co chce, my i tak wiemy swoje. – powiedziała Kinga
- Nawet, jeśli byłaby to prawda to nikt wam w to nie uwierzy. – powiedział odwracając się w stronę kuchni
Ania wróciła do dziewczyn, usiadła z powrotem przy stole. Dziewczyny dalej rozmawiały na temat Patricka, jak bardzo się zmienił. Zaczęły także wspominać wspólne wypady na koncerty zespołu The Kelly Family.
W pewnym momencie Agnieszce przypomniało się o zbliżającym wyjeździe na koncert zespołu Ira do Krakowa.
- Słuchajcie, a co wyjazdem do Krakowa. Załatwiamy busa, czy jedziemy pociągiem i wynajmujemy nocleg. – powiedziała spoglądając na dziewczyny
- Rany, całkiem, o tym zapomniałam. Za dwa tygodnie jedziemy na koncert. – powiedziała Justyna
- Wiecie co dziewczyny, nie wiem jak wy, ale ja bym pojechała pociągiem. – powiedziała Wiktoria
- Pociągiem. – powiedziała zdziwiona Justyna – No nie wiem. – dodała zastanawiająco
- Słuchajcie, pojedziemy w piątek wieczorem pociągiem do Krakowa, a wrócimy w niedziele wieczorem. Co wy na to. Załatwimy sobie nocleg i pozwiedzamy miasto.
- Ja jestem za. – powiedziała bez zastanowienia Agnieszka
- Na jaki koncert wy się wybieracie. – zdziwił się Tomek wracając z kuchni z miską popcornu
- Ja też. – dodały wspólnie Kinga i Ania
- No dobra, na taki pomysł to ja się zgadzam. – powiedziała po zastanowieniu się Justyna
- Przecież ci mówiłam, że jedziemy na koncert do Krakowa. – powiedziała Ania spoglądając na męża
- Myślałem, że zapomniałyście o tym i nie kupiliście biletów.
- Kupiłyśmy, kilka tygodni temu Wiki załatwiła bilety.
- A ja mam sam w chałupie siedzieć.
- A co źle ci będzie. Z tego co wiem to za dwa tygodnie w sobotę ma być jakiś mecz, bo Antek w biurze, o tym ględzi cały czas. – powiedziała Wiktoria spoglądając na Tomka
- A Polska – Włochy. No to macie szczęście, bo inaczej bym was nie puścił na ten koncert. – powiedział Adam siadając z powrotem na kanapie z miską popcornu. Chwycił za pilot i zaczął przełączać programy.
- A to dlaczego? – spytała Ania odwracając się w stronę męża
- A kto wie, co wy tam będziecie robić. Jeszcze się uchlacie i będzie po was.
- Nie bój się przypilnuje je. – powiedziała Wiktoria podnosząc się z krzesła. Chwyciła za pusty kubek i poszła do kuchni by wymyć kubek po kawie.
- I tego się boję. – powiedział Tomek odwracając się za Wiktorią
- Słucham. – powiedziała Wiktoria będąc w kuchni. Po chwili wróciła do salonu i stanęła naprzeciwko Tomka zasłaniając jemu telewizor. – Co chcesz tym powiedzieć, że nie umiem przypilnować twojej żony. – dodała
- Tego to ja nie powiedziałem. Mogłabyś odsłonić, bo nic nie widzę.
- Ty mnie chyba pomyliłeś z moją siostrą.
- Znam cię Wiki, tak dobrze, jak moją żonę wiem kiedy wam odbija. Znając was wszystkie to wiem, że na każdym wyjeździe musicie się wyszaleć. – powiedział spoglądając na Wiktorię – Odsłoń wreszcie kobieto. – dodał
- My tylko pozwiedzamy. Nie bój się mężu, za stare jesteśmy na dyskotekę więc olejemy kluby. – powiedziała Ania spoglądając na męża
- Ale na wypady na koncert to nie jesteście za stare.
- Nie. – powiedziała Wiktoria chwytając garść popcornu i idąc w stronę dziewczyn
- Dobra Wiki, choć tutaj, bo z nim się nie da gadać. – wtrąciła Kinga
- Wiecie co dziewczyny, idę się zrelaksować po podróży. Wezmę sobie solidną kąpiel i odpocznę od tego ciętego języka. – powiedziała podchodząc do stołu
- Jakiego ciętego? Ja mówię co wiem. – powiedział Tomek słysząc słowa Wiktorii
- A co wiesz? – spytała Wiktoria odwracając się na pięcie w stronę Tomka
- Na pewno to, że znów wam odbija na stare lata.
- Odbija pogrzało cię chłopie.
- A nie, a kto za Kellysami znowu świruje. Po latach zachciało wam się jechać na ich koncert.
- Tylko, że my nie jedziemy na ich koncert, mężu. – powiedziała Ania
- A na czyj? – spytał
- Na koncert Gadowskiego z zespołem.
- Co jedziecie na koncert Iry i nic mi nie mówiliście.
- Mówiłam tylko, że ty nie słuchasz.
- Ok. Idę wziąć kąpiel. Zrelaksuje się trochę. – powiedziała Wiktoria odsuwając się od dziewczyn
- Dobra kochana. A my tutaj jeszcze pogrzebiemy i popatrzymy na twojego psiapsiela. – powiedziała Agnieszka z nosem w laptopie
Wiki zjadła garść popcornu, a następnie poszła do swojego pokoju. Wyjęła z walizki swoją kosmetyczkę, a z komody świeże skarpetki i bieliznę. Chwyciła jeszcze za szare spodnie dresowe i niebieski t-shert, które pozostawiła na łóżku przed wyjazdem i ze wszystkim poszła do łazienki. Tam nalała sobie wody do kąpieli. Dodała do niej kilka kropel olejku różanego i kilka płatków róży. A następnie rozebrała się i weszła do wody.
Zamknąwszy oczy podczas relaksacyjnej kąpieli Wiktoria wróciła myślami do pocałunków z Patrickiem. Do pocałunków, które według niej mogłyby trwać wiecznie. Zastanawiała się, dlaczego wcześniej nie zauważyła, że Patrick ją kocha, dlaczego była ślepa na jego zaloty. Zastanawiała się też, jak nie doprowadzić do ponownego utraty Patricka, nie tylko jako przyjaciela, ale też jako partnera.
Następnego dnia po powrocie z Berlina Wiktoria miała wolne. Chciała odpocząć po podróży i nabrać siły do jutrzejszej pracy, a dokładnie do walki o kolejny przetarg.
Wiedząc, że do godzin popołudniowych jest sama w domu, postanowiła zadzwonić do mamy jeszcze raz i ustalić dokładną godzinę spotkania. Podczas rozmowy z córką pani Ela ustaliła, że przyjdzie do niej po godzinie 13. Do tego czasu Wiktoria postanowiła zrobić zakupy i zastanowić się po drodze co zrobić na dzisiejszy obiad. Przebrała się w swoim pokoju w dżinsy i szary t-shert. Chwyciła za torebkę stojącą od wczoraj na toaletce, sprawdziła w niej czy wszystko ma, a następnie wraz z nią poszła do przedpokoju kładąc ją na pufie. Wróciła się jeszcze do kuchni po telefon, który zostawiła na stole po rozmowie z mamą i schowała go do tylnej kieszeni spodni. Widząc, że miska z wodą dla Joga jest pusta dolała jemu wody. Następnie wróciła do przedpokoju, aby ubrać sportowe buty, chwyciła za torebkę i wyszła z mieszkania. Po wyjściu z klatki wsiadła w samochód i pojechała w stronę targowiska. Tam po przemyśleniu postanowiła kupić warzywa na dzisiejszą zapiekankę. W sklepie mięsnym znajdującym się na targowisku kupiła pierś z kurczaka i wędliny do kanapek dla wszystkich. A w pobliskim sklepie spożywczym kupiła chleb i inne potrzebne rzeczy.
W drodze do samochodu niespodziewanie Wiktorii zadzwonił telefon. Widząc numer Patricka z uśmiechem odebrała telefon.
- Hej. Coś się stało, że dzwonisz tak wcześniej. – powiedziała do słuchawki w stronę parkingu na którym stał jej samochód
- Nie. Chciałem po prostu usłyszeć twój głos.
- O rany, Paddy. Jakie to słodkie.
- Wieczorem nie za bardzo będę miał czas, więc postanowiłem teraz zadzwonić. No jeśli przeszkadzam to przepraszam.
- Nie przeszkadzasz jestem obecnie na zakupach. A nie boisz się, że ktoś z twojej rodziny usłysz naszą rozmowę.
- Nie bój się, jestem w pobliskim lesie na space0rze z jednym z psów Patricii.
- Ok. Pozdrowiłeś ją ode mnie. – powiedział podchodząc do swojego samochodu
- Tak. Na razie pozdrowienia trafiły do Patricii, Maite, Barbie i Denisa. Resztę pozdrowię, jak się z nimi spotkam.
- O Maite była u Patricii. – Wiktoria otworzyła samochód i położyła zakupy na tylnym siedzeniu
- Tak. Pomagała przy Barbie przez ten weekend, jak mnie nie było. Zresztą miała do mnie żal z Barbie, że cię do nas nie przywiozłem.
- Szalona Maite coś pytała.
- Pytała. A w szczególności o ciebie i Igora.
- Co? Jak to o mnie i o Igora. – powiedziała zdziwiona Wiktoria wsiadając za kierownicę
- No tak. Powiedziałem, że się rozstaliście, ale nie powiedziałem z jakiej przyczyny.
- Paddy, przecież to nie jest tajemnica mogłeś jej powiedzieć całą prawdę. – Wiktoria ustawiła telefon na głośno mówiący i ułożyła go na uchwycie wiszącym przy radiu
- Wiem, ale nie chciałem narażać się dla Ciebie. Wiki po prostu nie chcę, żeby coś spowodowało, że znowu cię stracę.
- Nie stracisz. – powiedziała upijając łyk wody kupionej wcześniej w sklepie
- Wiki, chciałem cię przeprosić za to co zaszło między nami w weekend. – powiedział Patrick nie pewnie do słuchawki
- Paddy przecież rozmawialiśmy już na ten temat. Nie masz za co przepraszać.
- Tak wiem. Ale mi chodzi o to co zaszło między nami w niedzielę.
- Mówisz o cudownej chwili, którą sam przerwałeś. Nie wiem tylko dlaczego to wszystko przerwałeś, widziałeś przecież, że oboje tego chcieliśmy, nie opierałam się, a mogło być cudownie. A po drugie jesteśmy dorośli Paddy.
- Aaaa… - Patrick nie widział co powiedzieć. Nie spodziewał się tego, że Wiktoria nie będzie miała żalu do niego, za to co o mały włos się nie wydarzyło między nimi. Po krótkim milczeniu Patrick dodał – Wiem, ale jeszcze raz przepraszam. Nie chcę żebyś pomyślała, że jestem nachalny.
- No nie Paddy bez przesady.
- A wiesz różnie bywa, znienawidzisz mnie czy co. – powiedział Patrick nie pewnie do słuchawki
- Dobra zmieńmy temat, bo zaraz ze złości palnę coś głupiego i będzie po związku. – powiedziała odpalając samochód – Powiedz mi lepiej kiedy znów się zobaczymy. – dodała wyjeżdżając z parkingu
- Zobaczymy. Najpierw załatwię wszystkie sprawy w Brukseli, a po powrocie ustalimy termin kolejnego spotkania.
- Uważaj na siebie Paddy, nie daj się jej sprowokować jakimś głupim tekstem o waszej rodzinie.
- Dobrze Wiki. Będzie to ciężkie, ale spróbuję.
- Z tego co opowiedziałeś, to już raz pokazała swoje prawdziwe oblicze, drugi raz może być gorzej.
- Wiem. Wiesz czego najbardziej się boję, to spotkania jej z Jimmym. Jimmy do tej pory ma żal do mnie, że nie kapnąłem się wcześniej co planuje.
- Paddy, to była kłótnia. Każdy podczas kłótni mówi co mu ślina na język przyniesie, więc to nie jest twoja wina.
- Ja, o tym wiem. Ale znasz Jimmyego.
- Oj znam dobrze twojego brata, oj znam. Jak by mógł to by dla bezpieczeństwa Barby wysłał ją na bezludną wyspę, żeby tylko nikt ją nie skrzywdził. – powiedziała spoglądając na telefon na którym zauważyła, że ktoś do niej się dodzwania – Paddy przepraszam cię, ale musimy pomału kończyć, ktoś się do mnie dobija. – dodała
- Dobrze Wiki.
- Widzimy się wieczorem na Skype, czy już jutro. – spytała
- Dam ci znać sms-em o której będę dostępny. Bo chciałbym coś załatwić dzisiaj i nie wiem ile mi to zajmie.
- Dobrze, to do zobaczenia. Pa.
- Pa Wiki.
Wiki zakończyła rozmowę w Patriciem.
Po zaparkowaniu samochodu pod blokiem sprawdziła jeszcze, kto do niej się dobijał. Widząc numer doradcy finansowego z banku, olała, nie oddzwoniła do niego. Zresztą nie chciała słyszeć ciągłych namówień na kredyty czy lokaty.
Wrzuciła telefon do torebki i wyszła z samochodu. Z tylnego siedzenia wyjęła wszystkie zakupy i poszła w stronę swojej klatki. Tam wyjęła ze skrzynki wszystkie listy. Nie patrząc dokładnie do kogo co przyszło wrzuciła wszystkie listy do jednej z reklamówek z zakupami, a następnie poszła w stronę widny. Weszła do niej i po kilku sekundach wyszła z niej na swoim piętrze W drodze do mieszkania natknęła się jeszcze na sąsiadkę, mieszkającą obok. Porozmawiała chwilę z nią, a następnie weszła do swojego mieszkania.
Położyła zakupy na pufie, a torebkę powiesiła na wieszaku. Zdjęła buty, a następnie przywitała się z Jogiem. Po chwili chwyciła za zakupy i zaniosła je do kuchni. Wyjęła wszystko z reklamówek i pochowała to co trzeba do lodówki i szafek, a potrzebne produkty na dzisiejszą zapiekankę zastawiła na stole. Wróciła się do przedpokoju, chwyciła za torebkę i w drodze do swojego pokoju wyjęła z torebki telefon i zostawiła go na komodzie w przedpokoju. Torebkę zaś położyła na łóżku w swoim pokoju. Przebrała się w domowe ciuchy, a następnie chwyciła za ładowarkę i wraz z nią poszła do salonu. Położyła ładowarkę na stole, a następnie podeszła do odtwarzacza i włączyła radio. Natrafiła na piosenkę Michaela Jacksona „Dirty Diana”, która w tym czasie leciała w radiu Zet. Zaczęła nucić pod nosem, lubiła ten utwór. Ustawiła tak radio, aby słyszeć w kuchni. Chwyciła za ładowarkę i poszła wraz z nią po telefon, a następnie ze wszystkim weszła do kuchni. Podłączyła telefon do ładowarki, a następnie chwyciła za listy leżące na stole i zaczęła sprawdzać co do kogo przyszło. Listy zaadresowane do niej zaniosła do swojego pokoju i rzuciła na łóżko. Pozostałe listy zaniosła do salonu i położyła na stole. W drodze powrotnej do kuchni pogłaskała jeszcze raz psa, który cały czas szwendał się za Wiktorią.
W kuchni Wiktoria pomału wzięła się za przygotowanie zapiekanki. Pokroiła wszystkie potrzebne warzywa, a następnie podpiekła je na patelni. Podobnie zrobiła z piersią kurczaka. Przygotowała, także sos pomidorowy do zalania zapiekanki. Mając wszystko przygotowane z jednej ze szafki wyjęła formę do zapiekanek. Formę przetarła z kurzu i umyła, a następnie ułożyła po kolei do niej wszystkie składniki oprócz sosu. Widząc, że ma jeszcze czterdzieści minut do przyjścia mamy postanowiła pójść z psem na spacer. Poszła więc szybko do swojego pokoju. Tam przebrała się z powrotem w dżinsy i szary t-schert, a następnie wyszła z pokoju i poszła do salonu, by ściszyć radio. Spojrzała na Joga lezącego na dywanie w salonie i zawołała go wychodząc z nim do przedpokoju. Ubrała szybko buty, a następnie założyła psu obroże i smycz. Wróciła się jeszcze do kuchni po telefon, który schowała do tylnej kieszeni spodni. Następnie chwyciła za smycz i wraz z Jogiem wyszli z mieszkania. Po wyjściu z klatki skręciła w stronę parku. Tam puściła Joga ze smyczy, aby się wybiegał i wyszalał. Nie była ubrana w strój do biegania więc postanowiła pospacerować po parku. Okrążyła wraz z psem ze cztery razy park, a następnie posiedziała chwilę na ławce sprawdzając przy okazji w telefonie co dzieje się na kontach społecznościowych.
Po półgodzinnym pobycie w parku zapięła Joga znów na smycz i wraz z nim poszła w stronę bloku. Widząc zbliżające się do jej bramy mamę i Dorotę krzyknęła do nich.
- Mamcia!
Dorota odwróciła się na głos Wiktorii, widząc siostrę uśmiechnęła się. Wiktoria szybkim krokiem podeszła do bramy, przy której stały Dorota i mama.
- Hejka. – powiedziała witając się z mama i siostrą – Miałaś być sama bez tej ciekawskiej. – dodała w stronę mamy piętro
- Co ciekawskiej, co ciekawskiej. Ja też powinnam coś wiedzieć. – powiedziała złośliwie Dorota
- Tego to nie musisz wiedzieć. – powiedziała zgryźliwie Wiktoria otwierając bramę
Weszły wszystkie do klatki, a następnie windą pojechały na drugie, na którym mieszkała Wiktoria. W drodze do mieszkania w przejściu Wiktoria puściła Joga ze smyczy, który cieszył się z przyjścia gości. Po chwili weszły wszystkie do mieszkania. Wiktoria zdjęła buty, a następnie poszła do swojego pokoju przebrać się w domowe ciuchy. Dorota wraz z mamą poszły do salonu usiąść na kanapie.
- Mamcia, dla ciebie kawa czy sok. Bo dla tej ciekawskiej to na pewno będzie sok. – powiedziała Wiktoria wchodząc do salonu
- No co też chcę wiedzieć, jak było u Emmy. – powiedziała Dorota w stronę Wiktorii
- Kawę poproszę. – powiedziała pani Ela
- Już robię. – powiedziała Wiktoria idąc w stronę kuchni – Ty siostra jesteś jak Maite, tylko byś cały czas o wszystko dociekała.
- A co wspólnego ma z tym wszystkim Maite. – zdziwiła się Dorota
Wiktoria postawiła wodę na kawę, a następnie wyjęła z szafki filiżankę i dwie szklanki. Z lodówki wyjęła zaś sok jabłkowy i nalała do szklanek. Do filiżanki zaś wsypała dwie łyżeczki kawy. Znając zwyczaje mamy dodała od razu jedna łyżeczkę cukru. Następnie chwyciła za szklanki i zaniosła je do salonu.
- Jak to co, cały czas wypytuje Paddiego co u nas słychać. Dlaczego mnie nie przywiózł do Monachium. – powiedziała wchodząc do salonu ze szklankami z sokiem
- Co… Jak to? Gdzie ty widziałaś Michaela? – spytała podekscytowana Dorota
- W Berlinie. Został poproszony przez Emmę i Hansa na ojca chrzestnego małej Anji. – powiedziała kładąc szklanki na stoliku – Przy okazji mamciu, buziak i pozdrowienia od niego. – dodała całując mamę w policzek
- No nareszcie. Jak ja się cieszę, że znów nawiązałaś z Michaelem kontakt. – powiedziała pani Ela słysząc słowa córki
- Oj tam przyjaźń, na razie nawiązaliśmy, tylko znajomość po latach. – Wiktoria nie przyznała się do tego, że obecnie są z Patrickiem w związku
- Jak ja bym się cieszyła, gdyby między wami było coś więcej.
- Mamo przestań. Wiesz, że Paddy był dla mnie, jak brat. – słysząc gwizd czajnika Wiktoria skręciła w stronę kuchni. Zalała kawę dla mamy, a z szuflady wyjęła łyżeczkę, następnie zaniosła filiżankę z kawą do salonu.
- Wasz ojciec, bardzo chciał, abyście z Michaelem byli parą. – powiedziała widząc wchodzącą córkę do salonu
- Co? – zdziwiły się wspólnie dziewczyny
- O czym ty mówisz mamo. – dodała Dorota
Wiktoria usiadła na jednym z foteli. Przybliżyła do siebie szklankę z sokiem.
- O tym, że myśleliśmy z tatą, że wasza znajomość zamieni się w coś więcej niż, tylko przyjaźń.
- O rany wy znowu swoje. – powiedziała Wiktoria upijając łyk soku
- Siostrzyczko, a masz jakieś fotki z tej uroczystości. – spytała Dorota
- Mam w telefonie zaraz wam pokarze. – Wiktoria podniosła się z fotela i poszła do swojego pokoju po telefon
- Wrzuć je na duży ekran, bo moje oczy już nie bardzo. – powiedziała pani Ela widząc wychodząca córkę
- Dobrze.
Wiktoria poszła do swojego pokoju. Z jednej z szuflad komody wyjęła swój laptop, a następnie chwyciła za telefon, położony wcześniej na toaletce koło torebki. Chwyciła jeszcze za ładowarkę i ze wszystkim wróciła do salonu. Włączyła laptop, a następnie podłączyła do niego telefon, by wyświetlić zdjęcia na dużym ekranie.
- O to one. – powiedziała odwracając ekran w stronę Doroty i mamy
- Pokaż je. – powiedziała Dorota chwytając za laptop
Dorota przybliżyła do siebie laptop tak, aby także pani Ela mogła obejrzeć zdjęcia. Przeglądając zdjęcia Dorota wraz z mamą cały czas rozmawiały o tym, że Wiktoria nie związała się z Patrickiem już wcześniej. Wiktoria nie chcąc dać do zrozumienia, że obecnie jest z Patrickiem postanowiła zmienić temat.
- Mamo, rozmawiałaś już z Antkiem o zbliżającej się rocznicy śmierci taty. – powiedziała chwytając za szklankę z sokiem
- Jeszcze nie, ale dobrze, że przypomniałaś trzeba coś zaplanować.
- Przy niedzielnym obiedzie zaplanujmy wszystko, a nie teraz. – powiedziała Dorota odrywając się od laptopa
- Masz racje Dosiu w niedzielę wszystko omówimy.
- Jak uważasz myślałam, że dzisiaj coś zaplanujemy. – powiedziała niezadowolonym głosem Wiktoria
- Wiki, tylko mi niemów, że ten przystojniak ze zdjęcia obok ciebie to Paddy. – powiedziała Dorota natykając się na jedno ze zdjęć na którym był Patrick
- Tak, siostra to Paddy.
- O Boże, jak on się zmienił. – powiedziała mama Wiktorii widząc zdjęcie Patricka
- Oj zmienił się, zmienił. – powiedziała Wiktoria z delikatnym uśmiechem na twarzy
- To teraz niezłe ciacho.
- Ej… siostra, nie zapomnij, że masz męża.
- A czort z mężem. Rozmawiałaś z nim.
- Z kim? – zdziwił się Wiktoria
- Jak to z kim z Michaelem. – powiedziała Dorota spoglądając na siostrę, a zarazem upijając łyk soku
- A z Michaele. Tak dzisiaj, przed waszym przyjściem.
- Co … I nie zaczekałaś na nas. – powiedziała zdziwiona Dorota
- Na co miałam czekać. Zresztą byłam na zakupach, a on zadzwonił niespodziewanie do mnie, a nie do ciebie.
- Jak ja się cieszę, że wróciłaś do przyjaźni z Michaelem. – powiedziała mama Wiktorii upijając łyk kawy
- Coś pytał o mnie. – powiedziała Dorota upijając łyk soku
- Nie. Kazał cię tylko pozdrowić.
- Co? Jak to nie pytał. – powiedziała zdziwiona Dorota
- A co miał pytać. Rozmawialiśmy o starych czasach. – Wiktoria skłamała, zresztą nie chciał powiedzieć prawdy o czym dokładnie rozmawiała z Patrickiem.
- Ale…
- Dość Dosia. Jeszcze zdąży o ciebie spytać. Porozmawiajmy lepiej o czym innym. – powiedziała pani Ela spoglądając na Dorotę
Pani Ela wraz z Dorotą posiedziały jeszcze u Wiktorii godzinę, może półtora. Przez ten czas kontynuowały rozmowę o Patricku, jak bardzo się zmienił. Rozmawiały, także o jego rodzeństwie i starych czasach spędzonych wspólnie.
Komentarze
Prześlij komentarz