Rozdział 21: Thanking Blessed Mary - Michael Patrick Kelly
Kilka dni później
Niemcy/ Monachium
Od powrotu Patricka z Berlina minęło już ponad tydzień przez ten czas Maite zdążyła już przekazać pozostałemu rodzeństwu informację, że Patrick widział się z Wiktorią, i że Wiktoria rozstała się z Igorem. Przekazała także, nie którym członkom rodziny obecne zdjęcie Wiktorii, które Patrick przesłał jej następnego dnia po powrocie z Berlina.
Tego dnia pogoda w Monachium była przepiękna. Promienie słońca wpraszając się do pomieszczeń budziły o wczesnych godzinach mieszkańców Monachium i okolic. Tak było z Patrickiem, który wstał wcześniej po godzinie szóstej. Widząc przepiękną pogodę za oknem bez wahania zdecydował się pójść od razu na poranny jogging. Przebrał się w sportowe ciuchy. Z szuflady biurka wyjął naramienny pokrowiec na telefon. Założył go na ramie chowając przy okazji do niego swój telefon. Następnie zszedł do kuchni i nalał sobie wody do małej butelki i wraz z nią wyszedł z domu. Znając dobrze okolice, postanowił pobiec w stronę lasu znajdującego się nieopodal domu Patricii.
Trasę miał wspaniałą, dużo zieleni i wspaniały widok na Alpy, które tak lubił. Całą czas zastanawiał się, czy po tak długiej przerwie, jaką miał, będzie potrafi tak dobrze wspinać się, jak kiedyś. Przecież nie robił tego od kilku lat więc mógł wypaść z sprawy. Aby się przekonać Patrick postanowił, że wieczorem zadzwoni do znajomego, który prowadzi w Monachium ściankę wspinaczkową i umówi się z nim na zajęcia treningowe.
Po niespełna godzinnym joggingu Patrick wrócił do domu. Wchodząc do niego usłyszał dobiegający z salonu głos Patricii, która w tym czasie rozmawiała przez telefon.
- Ale jak to, przecież dziś miałam mieć wolne. – powiedziała do telefonu – Przecież wiesz o tym, że przez ten miesiąc Barbie jest pod moją opieką. Nie mogę tak o na twoje zawołanie rzucić wszystko i jechać na wywiad do telewizji.
Patrick wszedł do salonu, spojrzał na siostrę, ale widząc ją zdenerwowaną nie zdecydował się spytać co się dzieje. Przeszedł do kuchni, tam przy stole zobaczywszy Barbie wraz z synami Patricii zajadających się śniadaniem postanowił spytać się ich o co kłuci się Patricia.
- Co jest? Z kim się Pati kłuci? – spytał wchodząc do kuchni. Patrick podszedł do siostry, aby się z nią przywitać
- O matko Paddy, jak ty śmierdzisz. – powiedziała Barby po przywitaniu się z bratem
- No trochę śmierdzę, na joggingu byłem.
- Nie mogłeś od razu iść pod prysznic. Tylko tu przyszedłeś. – powiedziała złośliwie Barby spoglądając na brata
- Nie. Zresztą ciekawi mnie z kim kłuci się Pati.
- Ze swoim menadżerem. – odpowiedział Aleksander
- Zadzwonił niespodziewanie i kazał mamie jechać na wywiad do telewizji. – wtrącił Ignacy
- Nie miała tego w planach. – powiedział nalewając sobie szklankę wody
- Nie. Patricia miała dzisiaj jechać ze mną do lekarza. – powiedziała Barby upijając łyk soku pomarańczowego podanego wcześniej do śniadania – Dlatego jest taka zła. – dodała
- Do lekarza. A co atak miałaś w nocy. – powiedział zdziwiony Patrick upijając łyk wody
- Nie. Wizyta kontrolna po wyjściu ze szpitala.
- A rozumiem.
Po kilkuminutowej rozmowie z menadżerem Patricia wróciła do kuchni. Była nie zadowolona z całej tej rozmowy. Okazuje się, że dla dobra premiery nowej solowej płyty musi pojechać na wywiad do telewizji.
- No i jesteśmy w kropce. – powiedziała wchodząc do kuchni – Jednak muszę jechać do Monachium na ten wywiad. – dodała siadając przy stole
- I co teraz. – spytała Barby
- Nie wiem. Kathe jest na wakacjach w Hiszpanii, a do Maite nie mogę się dodzwonić. Jeszcze Jimmy zapomniał zostawić u mnie twoje wyniki z ostatnich badań.
- A wujek Jimmy przecież on także jeździł z ciocią do lekarza. – powiedział Aleksander
- No jak przecież tato do nich pojechał mają razem z Johnem odnawiać busa naszej rodziny, którym jeździmy na koncerty.
- A o której masz ten wywiad, zdążysz przyjechać po nią. – spytał Patrick
- No niestety nie. Wywiad mam za dwie godziny nie wiem, jak długo będzie trwał. A Barby ma za trzy i pół godziny wizytę u lekarza. Nie zdążę.
- To ja z nią pojadę do tego lekarza.
- Jak to, przecież ty nigdy z nią nie chodziłeś po lekarzach. – zdziwiła się Patricia spoglądając na Patricka
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
- A nie miałeś w planach dziś dzwonić do Chrisa. – powiedziała Patricia spoglądając na Patricka
- Nie, z Chrisem będę rozmawiał w weekend.
- Jak jest Paddy na miejscu to niech jedzie ze mną. – powiedziała Barby
- No nie wiem, spróbuję dodzwonić się do Maite, może teraz odbierze i przyjedzie po ciebie.
- Daj spokój Pati, jestem na miejscu po co będziesz resztę ściągać. Ja z nią pojadę.
- No nie wiem. Nie było cię jakiś czas, nie wiesz co się działo przez ostatnie dni z Barbie. A co dopiero przed twoim przyjazdem z Brukseli. Trzeba powiedzieć lekarzowi o jej pobycie w szpitalu i co spowodowało, że znowu dostała ataku.
- Powiesz mi dokładnie co mam mówić lekarzowi. A resztę Jimmy mi przekaże, jak pojadę do niego wyniki.
- Na pewno dasz radę.
- Tak.
- Na pewno, bo wiesz o tym, że Barby czasami próbuje zataić przed lekarzem najcięższe ataki, które doprowadziły do jej leczenia w szpitalu.
- Wiem o tym. Przecież nie raz przymnie próbowała nie dopuścić, abym coś przekazał Jimmyemu, jak była u nas w Brukseli.
- Oj tam raz się zdarzyło wielkie halo. – powiedziała Barby upijając soku
- Raz. Barby o mały włos nie wypadłaś z okna, a ty chciałaś to zataić. – powiedział w stronę siostry
- Gdyby rodzice Joelle tak nie narzekali, to bym wtedy nie dostała tego ataku.
- Dobrze już dobrze. – powiedziała Patricia chwytając Barby za rękę – Ok Paddy. Przekażę ci później wszystko co masz mówić lekarzowi. Zaraz zadzwonię do Jimmiego i powiem, jaka jest sytuacja. – dodała spoglądając na Patricka
- Dobra idę wziąć prysznic, a potem coś zjem. – powiedział odkładając szklankę do zlewu
Patrick poszedł do siebie na poddasze. Wziął szybki prysznic, a następnie ubrał się wygodne ciuchy, tak aby od razu wsiąść w samochód i pojechać z Barby do lekarza. Następnie zszedł na dół na śniadanie przyrządzone wcześniej przez Patricie.
Półgodziny później Patricia przed wyjściem z domu przekazała Patrickowi wszystkie informacje co dokładnie ma mówić lekarzowi podczas kontrolnej wizyty. Opowiedziała Patrickowi ostatnią dziwną sytuacje z Barby, jaka zaszła w niedzielę. Poprosiła, aby Patrick przekazał lekarzowi, że zauważyła u Barby dziwne objawy, jakby się czegoś lękała lub obawiała. Poprosiła także, aby Patrick podał siostrze przed wyjazdem wyznaczoną dawkę leków. Patrick obiecał, że przekaże wszystko co trzeba lekarzowi i po pyta co dokładnie mają robić.
Z minuty na minutę zbliżała się wizyta Barby u lekarza. Patrick chcąc jeszcze zajechać do Jimmiego po wyniki ostatnich badań siostry poprosił Barby, aby pomału szykowała się do wyjazdu. Barbie nie chcąc podpaść Patrickowi, który pierwszy raz z nią jedzie na wizytę, posłuchała go i poszła na górę do pokoju. Tam przebrała się w dżinsy i beżowy t-shert. Chwyciła jeszcze za torebkę i zeszła na duł. W przejściu przy drzwiach założyła baleriny, a następnie na prośbę Patricka wróciła do kuchni. Tam Patrick, tak jak obiecał Patricii podał przed wyjazdem siostrze leki. Podał także leki uspokajające, aby Barby nie denerwowała się zbyt mocno wizytą u lekarza, co spowodowało by u niej atak schizofremi. Po chwili wsiedli razem do samochodu i pojechali w stronę domu Jimmiego.
Po dwudziestu minutach Patrick zajechał pod dom Jimmyego. Byli tam już Denis i John z żoną. Wyszli wspólnie z samochodu. Barby od razu poszła do domu, a Patrick w stronę garażu, w którym przebywali panowie.
- Cześć chłopaki. – powiedział wchodząc do garażu
- No hej, stary. Przyszedłeś nam pomóc. – spytał John
- Nie. Przyjechałem po ostatnie wyniki badań Barby. – powiedział witając się z bratem
- Już ci wszystko daję i powiem ci co dokładnie masz mówić lekarzowi. – powiedział Jimmy witając się z Patrickiem
- Dobrze. Patricia ci mówiła co ostatnio było z Barby.
- Tak też to przekażesz lekarzowi.
- Ok.
Jimmy odsunął się od pozostałych i poszedł w stronę wyjścia z garażu. Patrick zrobił to samo.
- A Paddy słyszałem że widziałeś się z naszym brzydkim kaczątkiem. – powiedział John stronę wychodzących braci
- Co? – Jimmy słysząc słowa brata cofnął się z powrotem w stronę niego
- Niech zgadnę szalona się już wszystkim wygadała. – powiedział Patrick ze śmiechem
- A kto by mógł inny. Paul mi powiedział, że od kilku dni Meite o niczym innym nie mówi jak o Wiki.
- To prawda widziałem się z naszą Wiktorią. I, żebym nie zapomniał Wiki was pozdrawia.
- Słyszałem o tym, ale myślałem, że Maite coś odbiło i to sobie wymyśliła, więc nie zwracaliśmy z Meike na jej słowa. Czyli to prawda. – powiedział Jimmy
- Przecież Maite powysyłała wszystkim zdjęcia obecnej Wiktorii. Naprawdę nie zwróciłeś na to uwagi. – powiedział John w stronę Jimmiego
- Coś mi Meike mówiła i pokazywała, ale przez te nasze problemy z obecną trasą koncertową, nawet na nie, nie spojrzałem.
- Wyście się z Wiktorią widzieli w Berlinie u Hansa. – powiedział Denis odkładając do skrzynki z narzędziami śrubokręt
- Dobra chłopaki chodźcie wszyscy pogadamy w domu na ten temat. – powiedział Jimmy idąc w stronę wyjścia z garażu
Wszyscy wyszli z garażu i poszli w stronę domu Jimmiego kontynuując rozmowę.
- Tak. Zastała poproszona przez Emme i Hansa na matkę chrzestną. – powiedział wychodząc z garażu
- Też ją pozdrów od nas. – powiedział John
- Dobrze.
- Ooo … aniołka wzięli na matkę chrzestną. – powiedział Jimmy wchodząc do domu
Razem z nim do domu weszli pozostali panowie.
- O już skończyliście z tym busem. – powiedziała Meike widząc wchodzących panów
- Jeszcze nie. Zrobiliśmy sobie chwile przerwy. Zresztą muszę wszystko przekazać Michaelowi w sprawie Barby.
- Cześć Meike! – powiedział Patrick witając się z bratową
- Witaj!
- Szczerze mówiąc lepszej kandydatki, jak Wiki i tak by nie znaleźli. – powiedział John wchodząc do kuchni, w której przebywały Maite i Barbie
- O czym wy rozmawiacie i kogo Paddy ma pozdrowić. – powiedziała Maite, spoglądając na wchodzących panów
Jimmy poszedł na górę do swojej sypiali po ostatnie wyniki badań Barby.
- Nie o czym, tylko o kim. – powiedziała Barby uśmiechając się
- O Wiktorii, Paddy przecież widział się z Wiktorią. – powiedział John nalewając sobie szklankę wody mineralnej, która stała nie opodal chlebaka
- A no tak, przecież Maite rozesłała nam zdjęcie Wiki.
- Wiki was wszystkich pozdrawia i całuje. – powiedział Patrick z uśmiechem na twarzy
- O rany, jaka ona jest kochana. Też ją pozdrów. – powiedziała Maite
- Dobrze.
- Niech ciocię ucałuje od nas. - dodał John
- Przekażę.
- Paddy, a Wiki naprawdę nie powiedziała ci dlaczego rozstała się z tym Igorem. – spytała niepewnie Meike
- Powiedziała, ale nie chciałem mówić tego Maite, bo zaraz by siedziała, jak nie na Emmie to na Dorotii. A z tego co wiem od Wiki to Dorotii niedługo ma rodzić i jeszcze na głowie ma mieć Maite. O nie.
- No niestety, nasza siostra jest szalona i zapomina czasami o innych. – powiedział John upijając łyk wody
- A powiesz dlaczego. Obiecuje, że nie powiem Maite. – powiedziała Barby
- No wie wiem, czy Wiki nie będzie zła. – Patrick wiedząc, że ma zgodę od Wiktorii, dalej nie chciał mówić o rozstaniu Wiktorii i Igora
- Proszę braciszku.
- A nie lepiej, aby Wiki sama wam o tym powiedziała.
- A po co, jak już coś wiesz to uchyl rąbka tajemnicy.
- Oho, kolejna ciekawska, jak szalona Maite. – powiedział Denis
- Oj tam ciekawska, tylko tak pytam. – powiedziała spoglądając na Denisa
- Powiedz jej bo będzie ci całą drogę jęczeć w samochodzie. – powiedziała Meike
- Dobra. – powiedział podchodząc do jednej z szafek by wyjąc z niej szklankę – Igor zdradził Wiktorię, a Wiktoria się o tym dowiedziała w dniu ich zaręczyn. – dodał nalewając sobie wody
- Coooo…. – powiedzieli wszyscy wspólnie
- Co, co? – powiedział zdziwiony Jimmy wchodząc do kuchni trzymając w reku kopertę z wynikami badań Barbie
- Ten dupek, skrzywdził naszą Wiktorię. – powiedział zdziwiony John
- Tak.
- O czym wy mówicie? – spytał zdziwiony Jimmy
- Wiktoria rozstała się z tym bucem. – powiedziała Barby w stronę Jimmiego
- To ja wiem. Maite o niczym innym nie ględzi.
- A Paddy się dowiedział, że ten dupek zdradził Wiki.
- Co Wiki, jest po rozwodzie. – powiedział zdziwiony Jimmy
- Nie doszło do ślubu. – powiedział Patrick upijając łyk wody
- I dzięki bogu. – odetną Jimmy
- Jak ty się o tym dowiedziałeś stary. – powiedział Denis
- Wiktoria mi wszystko opowiedziała. Zresztą ona się z tym nie kryje, to nie jest tajemnica, że zerwali.
- I dzięki bogu, że zerwali, bo nie nadawał się dla niej. – stwierdził Jimmy
- Rany boskie tak potraktować naszą Wiki. Mam nadzieje, że nie cierpi przez niego, jak go widzi. – powiedziała Meike
- Nie bój się. Z tego co się dowiedziałem od Hansa, to Wiki da sobie radę. Ponadto złamała jemu nos, jak ją nachodził.
- Co? Nasza cicha Wiki? – powiedział zdziwiony John – Nie wieże.
- Ja na początku też nie. Ale ona naprawdę się zmieniła. Mówiłem już dziewczynom, że Wiki zrobiła mi już awanturę, że chcę chwilowo odpocząć od show biznesu.
- No to można powiedzieć, że Wiki zmieniła się nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. – powiedział Denis
- Oj to prawda. – przytaknął Patrick upijając łyk wody
- A Paddy, bo zapomnę. Chris coś mówił tobie o dalszych wybrykach Joelle w sprawie naszej rodziny. – spytał Jimmy
- Nic mi o tym nie wiadomo. Ale w weekend będę rozmawiał z nim w sprawie sprzedanego samochodu i naszego wyjazdu do Brukseli, to popytam co i jak.
- Ok. Lepiej się przygotować na starcie z nią.
- Do tej pory była cisza. Myślisz, że z czymś wyskoczy, po tak długiej przerwie. – powiedział John upijając łyk wody
- Nie wiem, ale lepiej się przygotować za czasów.
- Myślisz, że taka głupia by była wchodząc w wojnę z nami. – powiedziała Meike
- Mi się wydaje, że ona chciała tylko na mnie się odegrać. Inaczej już dawno coś by sprzedała gazetom. – powiedział Patrick
- Głupszego pomysłu to ja nie widziałam, jeśli chodzi o zerwanie z kimś. Zrobić awanturę i wyzwać czyjąś rodzinę. – powiedziała Meike kiwając przecząco głową
- Dobra my tu gadamy o Wiktorii i Joelle. A z tego co wiem zbliża się godzina wizyty Barby u lekarza. – powiedział Patrick odkładając szklankę do zlewu
- Chodź do salonu przekaże ci wszystko co trzeba.
Patrick z Jimmym przeszli do salonu. Tam Jimmy przekazał Patrickowi kopertę z ostatnich badań Barby. Wytłumaczył dokładnie Patrickowi, jakie badania ich siostra miała robione podczas pobytu w szpitalu. Poinformował także co dokładnie ma mówić lekarzowi. Poprosił także, aby Patrick nie przejmował się, gdyby Barby będzie próbowała zataić przed lekarzem, niektóre ataki.
Po rozmowie z Jimmym Patrick wrócił do kuchni po Barby i wraz z nią wsiadł do samochodu i pojechał w stronę Monachium.
W drodze do lekarza Barby nie mogła usiedzieć w samochodzie. Co jakiś czas spoglądała na Patricka próbując o coś zapytać. Widząc to Patrick postanowił sam rozpocząć rozmowę.
- Co jest siostra? – spytał spoglądając kontem oka na Barby
- A nic. – powiedziała zasmuconym głosem
- Jak to nic przecież widzę. Od kilku minut chcesz o coś spytać, ale cały czas się wahasz.
- Nie, wydaje ci się.
- Jasne, mów. Bo zaraz wybuchniesz w powietrze z tej ciekawości.
- Dobra. Rozmawiałeś z Wiktorią, jak widzieliście się w Berlinie.
- Przecież mówiłem wam, że rozmawiałem z nią. Więc po co pytasz.
- Ale nie o taką rozmowę mi chodzi.
- A o jaką. – zdziwił się Patrick
- Tyle lat się nie widzieliście z Wiktorią. Powiedz wróciła iskierka przyjaźni miedzy wami. Tak dobrze się dogadywaliście.
- Barby, bo widzę, że robisz się, taka jak Maite.
- Co taka, jak Maite. Ja tylko pytam, jako kochająca cię starsza siostra, która martwi się o brata. – powiedziała spoglądając na Patricka
- Jasne. Widzę, że za długo byłaś ostatnio pod opieką Maite, bo robisz się taka, jak ona.
- No nie, Paddy powiedz, wróciła do was iskierka przyjaźni.
- Jak ci powiem to odczepisz się ode mnie i od Wiki.
- No nie wiem. Wiesz, jak bardzo chciała bym zobaczyć Wiktorię i jej rodzinę. Tak się za nimi stęskniłam.
- Wszyscy się za nimi tęskniliśmy.
- Właśnie. Więc powiesz wreszcie czy dalej będziecie się przyjaźnić.
- Tak, mam kontakt z Wiktorią. Zobaczymy po czasie czy wróci ta twoja iskierka przyjaźni. – Patrick nie przyznał się siostrze, że Wiktoria zaproponowała jemu coś więcej niż tylko przyjaźń, wolał to zachować dla siebie. Zresztą sami muszą być pewni, że chcą kontynuować związek.
- Wróci ja to wiem. Wiki lubiła spędzać z tobą czas.
- Rany Barby, to były tamte lata. Sama słyszałaś, że Wiktoria się zmieniła, wiec z kąt wiesz, że będzie chciała z nami się przyjaźnić.
- A byliście na wieczornym spacerku, tak jak kiedyś. – spytała spoglądając na brata
- O matko.
- Co o matko?!
- A było nie zaczynać tej rozmowy.
- Co nie zaczynać? Ja tylko pytam z czystego serca, a nie jak Maite z ciekawości.
- Dobra, chcesz wiedzieć. Tak byliśmy z Wiktoria na wieczornym spacerze, i to właśnie tam Wiki wygadała się o Igorze.
- O niego nie pytam. I tak mnie on nie interesuje. Za to cieszę się, że znów Wiki pojawiła się na twojej drodze.
- Wiesz co siostra, a ja się cieszę, że wreszcie odzyskamy starych przyjaciół. – powiedział spoglądając kontem oka na Barby
- Ja tez. Ciekawe, jak reszta się zmieniła.
- A wiesz siostra, że Wiki dużo o ciebie pytała.
- A co dokładnie. – powiedziała zdziwiona Barby
- Pytała się, jak się czujesz i czy podjęłaś się terapii, która ci ciocia zaproponowała.
- A ja myślałam, że ona mnie nienawidzi, po tej całej sytuacji z nożem. – powiedziała ze spuszczoną głową
- Co ty siostra. Wiki ma cię nienawidzić, ona cię kocha, jak siostrę i martwi się o ciebie.
Po słowach Patricka Barby uśmiechnęła się. Przypomniała sobie, że zawsze mogła liczyć na Wiktorię w trudnych chwilach. Wiktoria zawsze stanęła w jej obronie.
- Wiesz co braciszku, jak będziesz z nią rozmawiał to pozdrów ją ode mnie.
- Dobrze.
Po niespełna trzydziestu minutach Patrick podjechał pod jedną z przychodni, w której przyjmował lekarz prowadzący Barby, dr Marcin Słowiński. Polak, który od czterdziestu lat mieszkał w Niemczech, a od dziesięciu był lekarzem Barby.
Patrick wraz z Barby wyszli z samochodu. Z tylnego siedzenia Patrick zabrał jeszcze kopertę, którą przekazał jemu Jimmy. Przed wejściem do budynku Patrick w głowie przeanalizował sobie co ma przekazać lekarzowi. Barby zaś wzięła głęboki oddech, nie przepadała za częstymi wizytami kontrolnymi u lekarza. W recepcji Patrick poinformował o przyjściu Barby na wizytę kontrolną. A następnie wspólnie z siostrą poszli na drugie piętro, gdzie znajdował się gabinet lekarza.
Przyjście Patricka z Barby do lekarza nie uniknęło rozdawania autografów przez nich oboje, ale także zrobiło duże zamieszanie. Mało kto z personelu przychodni spodziewał się, że Patrick, także zaangażowany jest w opiekę zdrowotną nad siostrą. W mediach więcej mówiono, że zabiera Barby na krótkie urlopy do siebie, a nie interesuje się jej wizytami u lekarza.
O wyznaczonej godzinie dr Słowiński poprosił Patricka w raz z Barby do gabinetu. Tam Patrick przekazał kopertę z ostatnimi badaniami siostry. Opowiedział, także to co przekazali jemu Patricia i Jimmy. Barby, jak zawsze nie za bardzo chciała informować lekarza o swoim pobycie w szpitalu. Zawsze powtarzała Jimmiemu i innym, że takie leczenie w ośrodku psychiatrycznym ją tylko przytłacza. Wolała by się leczyć w domu w otoczeniu bliskich, a nie z innymi chorymi.
Lekarz wysłuchał Patricka, poprosił także o opinię Barby, jak przebiegało leczenie w ośrodku. Barby poinformowała doktora o nowych terapiach leczenia, które zostały wprowadzone w ośrodku. Opowiedziała, jak przebiegała taka terapia i co jej się nie podobało. Lekarz wysłuchał ją i pozapisywał w notatkach jej sugestie w sprawie nowych terapii. A następnie wypisał recepty i poinformował Patricka o kolejnej wizycie, która ma się odbyć za trzy miesiące. Poprosił także, aby Patrick poinformował Jimmiego o zmianie dawkowania leków i o zbliżającej się terapii, a dokładnie o wystawie jej obrazów. Bo to właśnie malarstwo było jej podstawową terapią. Barby nie była zadowolona, że dr Słowiński wprowadził zmiany w dawkowaniu i to na mocniejsze, ale wiedziała, że tylko tak pomoże sobie w chorobie.
Po wizycie kontrolnej Patrick odwiózł siostrę do Patricii. Po drodze skontaktował się z Jimmym i poinformował, że przyjedzie im pomóc w naprawie busa.
Anglia/Londyn
Tego dnia w Londynie i całej Wielkiej Brytanii, ze względu na organizowaną przez monarchię uroczystość był dzień wolny od pracy. Choć pogoda nie sprzyjała organizowanej dziś imprezie, to i tak większość londyńczyków i Brytyjczyków, którzy przyjechali specjalnie do stolicy na to święto, wyszło na ulicę Londynu by uczestniczyć w uroczystościach organizowanych przez monarchię Brytyjską. Ale nie wszyscy mieszkańcy stolicy byli tym zainteresowani. Grupa imigrantów wolała spędzić ten dzień ze swoimi rodzinami w domu lub zająć się własnymi sprawami, niż moknąć i machać do królowej. W tej grupie była właśnie rodzina Nowaków, którzy od rana, wraz z pracownikami firmy przeprowadzkowej należącej do Maurycego, brata Igora zabezpieczali meble i inne rzeczy do przetransportowania do Polski.
- Do jasnej cholery uważajcie. To drogie meble. – powiedziała Paulina widząc jak wynoszone są jej meble
- Uspokój się. Przecież nic nie jest uszkodzone. – powiedział Igor widząc jak żona krzyczy na pracowników firmy przeprowadzkowej należącej do jego brata Maurycego
- Ale to są drogie meble. – powiedziała w stronę męża
- Jakie drogie, większość mebli sprowadziliśmy z Polski.
- Ale nikt nie musi o tym wiedzieć. Zresztą co pomysł, żeby ściągać do przewózki firmę z Polski.
- A kto miał to przewieść, jak nie ludzie Maurycego.
- Przecież mogliśmy wziąć firmę z Londynu. – powiedziała Paulina zaklejając jeden z kartonów, w których były talerze
- Jasne. I jeszcze może płacić miliony. Po co, jak mamy za darmo.
- Ale chociaż nie było by wstydu przed rodziną.
- Paulina ty znowu swoje. Przecież i tak twoja rodzina wie, że pracowałem w Londynie jako śmieciarz.
- No i co z tego. Mogliśmy pokazać, że na czymś się dorobiliśmy.
- Ciekawe czym, jak nie umiałaś oszczędzać. Powiedz lepiej o co ci chodzi. – powiedział Igor spoglądając na żonę.
- Szlak mnie trafia, jak tylko pomyślę, że wracamy do Polski.
- To pomyśl, że teraz twój mąż będzie pracował, jako współwłaściciel firmy, a nie jako śmieciarz. – powiedział Maurycy zabezpieczając z Igorem komodę
- To ja wiem, nie musisz mi o ty mówić. Tylko dlaczego musisz przejmować firmę po ojcu.
- A kto miał to zrobić, jak nie ja. Maurycy ma własną firmę, a Agata dopiero zaczęła studia.
- Nie wiem. Zresztą mogliście oddać tą firmę Kowalikom.
- Jasne, a kto by utrzymywał rodzinę. Zapomniałaś, jak ci mówiłem, że ta firma utrzymywała naszą rodzinę, dlatego mama nie pracowała. Zresztą ty tez nie będziesz musiała iść do pracy, jak przejmę wspólnictwo po ojcu.
- A może ja chcę wrócić do zawodu. Pomyślałeś o tym, albo pracować gdzie kolwiek. – powiedziała w stronę męża. Paulina z zawodu była pielęgniarką. Ale po ślubie I,gor postanowił, że tylko on będzie pracował i utrzymywał rodzinę.
- Przestań. Sto razy ci mówiłem, że to głupi pomysł, żebyś szła do pracy, jak ja pracuje, a ty cały czas się upierasz.
Paulina zamilkła na jakiś czas. Zajęta zabezpieczaniem porcelany, cały czas myślała o jednym. A dokładnie o Wiktorii, że znów stanie na drodze jej męża i zawróci jemu w głowie.
- Dobra stary wynosimy tą komodę i zabieramy się za resztę. – powiedział Maurycy podnosząc z Igorem zabezpieczoną komodę
Igor z bratem wynieśli komodę przed dom. Tam pozostali pracownicy Maurycego wsadzili ją do ciężarówki. Po powrocie do salonu bracia zajęli się zabezpieczaniem kanapy i foteli.
- Ciekawe czy jej kazał byś pracować. Zresztą i tak wiem, że wracasz do Polski, by widzieć się z nią częściej. – powiedziała Paulina po krótkim milczeniu widząc wracającego męża
Igor spojrzał na żonę wiedział dobrze o kim Paulina mówi, ale nie chciał się kłócić z żoną wiedząc co zrobiła jemu Wiktoria.
- A co nie jest tak. – powiedziała widząc minę męża.
- Daj już spokój kobieto. Zwariować z tobą można.
- I tak wiem swoje, Wiki znowu ci zawróci w głowie, a ja zostanę z niczym i bez pracy.
Maurycy spojrzał na bata i bratową. Wiedząc co zrobiła Wiktoria Igorowi zaczął się śmiać. Słysząc to Paulina spojrzała na szwagra.
- A ty czego się śmiejesz? – spytała
- Sorry, to ty nic nie wiesz. – powiedział ze śmiechem Maurycy
- A co mam wiedzieć.
- Igor ci mówił dlaczego ma nos w gipsie.
- Tak. Przez przypadek jakiś idiota uderzył go drzwiami.
Maurycy słysząc słowa bratowej znów zaczął się śmiać. Ale tym razem Ne mógł, już opanować śmiechu.
- Stary, ty jej nie powiedziałeś prawdy. – powiedział zwijając się ze śmiechu
- Jakiej prawdy. – zdziwiła się Paulina spoglądając na zmianę raz na Igora, raz na Maurycego
- Ani mi się wasz. Zresztą to był zwykły wypadek. – powiedziała wściekły Igor
- Tak, jasne wypadek.
- Czy ktoś mi może powiedzieć o co chodzi.
- Wiesz kto złamał twojemu mężowi nos.
- Maurycy przestań.
- No mów, kto. – powiedziała Paulina podchodząc do szwagra
- To Wiktoria złamała jemu nos.
- Co… O czym ty mówisz…
- Twój mąż przed wyjazdem natknął się na Wiktorie. Ponadto ją nachodził, aż się wkurzyła i złamała jemu nos.
- Czekaj… Ty mówisz serio …
- O ... tak. Wiki przywaliła twojemu mężowi. Chyba ma już go serdecznie dość. – powiedział Maurycy spoglądając na bratową
- Wielkie halo. Zresztą wątpię, że ma mnie już dość. – powiedział rozłoszczony Igor
- Tak. To powiedz dlaczego Wiktoria ci przywaliła – powiedział Maurycy spoglądając tym razem na brata
- Nie ważne. – powiedział Igor owijając fotel folią
- Jak to, nie ważne. Coś musiało to spowodować.
- Nie coś, tylko ktoś. – powiedziała Paulina spoglądając na męża – Kogo obraziłeś, że Wiktoria ci przywaliła. Bo tylko tak reagowała, złością, jak ktoś obraził jej bliskich lub znajomych.
- O czym ty Paulina mówisz. – zdziwił się Maurycy
- Pamiętam dobrze, że Wiktoria zawsze złością reagowała, jak ktoś obraził jej rodzinę i naszą paczkę. Nie zawsze była cichą dziewczynką.
- To już wiemy przyczynę, ale kogo to nie wiemy.
- Dajcie spokój. Jej po prostu odbija. Zresztą skąd miałem wiedzieć, że się aż tak zmieniła.
- Odbija. A przed chwilką powiedziałeś, że wątpisz, że ma cię już dość.
- Rany boskie, robicie z tego wielkie halo, jakby niewiadomo co się stało. – Igor chwycił za owinięty folią fotel i wyniósł przed dom
- Coś mi się wydaje, że uderzył w czuły punkt Wiktorii, że aż tak jemu przywaliła. – powiedziała Paulina widząc jak mąż wychodzi przed dom
- Dobra Paulina skończmy te tortury nad nim, bo i tak nam nie powie co dokładnie spowodowało, że Wiki jemu przywaliła. – powiedział Maurycy podnosząc kolejny fotel do wyniesienia przed dom
- Masz rację i tak się kiedyś dowiemy.
Igor wrócił do salonu. Widząc, jak Maurycy wynosi drugi fotel chwycił za kolejną folię i zaczął owijać nią kanapę. Paulina widząc minę męża nie spytała już więcej o Wiktorię i co dokładnie się wydarzyło podczas jego pobytu w Polsce. Zajęła się swoimi obowiązkami. Chwyciła za kolejny karton i poszła z nim do kuchni, tam zajęła się zabezpieczaniem kolejnej części porcelanowych filiżanek.
Zabezpieczanie mebli i cennych rzeczy zajęło im cały dzień. Zmęczeni całą tą sytuacją poszli wszyscy na piętro, gdzie rozłożone w pokojach były materace i śpiwory. Paulina z Igorem zamknęli się w swojej sypiali, a Maurycy z pracownikami w pozostałych pokojach.
Następnego dnia po śniadaniu Igor z bratem i jego pracownikami pochowali do samochodu już tylko przygotowane przez Paulinę kartony. Paulina zaś poszła do sąsiadów mieszkających obok, gdzie przebywały przez ten czas jej dzieci. Podziękowała za opiekę i pożegnała się ze sąsiadami. A następnie wraz z dziećmi poszła w stronę domu, tam zaczekali na pozostałych, aż skończą pakowanie. Gdzieś tak za dwie, trzy godziny Igor oddał klucze właścicielowi domu, a następnie wsiedli wszyscy do samochodów i odjechali.
Komentarze
Prześlij komentarz