Rozdział 25: The Children Of Kosovo - The Kelly Family

 

Polska

Po wpół do dwudziestej trzeciej pociąg zajechał na dworzec PKP w rodzinnym mieście Wiktorii. Dziewczyny wyszły z pociągu, zebrały się w jednej grupie, a następnie rozglądnęły się po peronie. Nie widzieć nigdzie Antoniego czy Tomka, przeszły w stronę przejścia. Przeszły przez nie, a następnie wyszły przed budynek dworca. Stanęły nie opodal parkingu, rozglądnęły się jeszcze raz czy czasami nie ma gdzieś nikogo znajomego.

- No nie, to jest żart. – powiedziała Ania rozglądając się dookoła

- Nikt z chłopaków po nas nie przyjechał. – powiedziała zdziwiona Kinga

Justyna wyjęła telefon z torebki i zadzwoniła do swojego męża Kuby.

- Do kogo dzwonisz. – zdziwiła się Agnieszka

- Do Kuby, może dopiero wyjeżdżą z pod domu. – powiedziała spoglądając na Agnieszkę – Szlak. Nie odbiera telefonu.

- Nie dziwie się wczoraj był męcz. – powiedziała Wiktoria

- Ja pierdzielę, całkiem zapomniałam. I co teraz, my wrócimy jednym transportem do domu, ale co z Justyną sama ma jechać.

- Nie ma mowy.

- Dajcie spokój, dam sobie rade. – powiedziała Justyna chowając telefon do torebki 

W pewnym Momocie pod dworzec zajechał ten sam bus, którym odwoził dziewczyny Antoni. Tylko, że tym razem za kierownicą siedziała Natalia.

- Cześć dziewczyny, odwiozę was. – powiedziała Natalia wychodząc z samochodu

- Niech zgadnę Antek ma kaca. – powiedziała Wiktoria podchodząc do busa

- Nawet nie pytaj.

- Rozumiem Antka, ale dlaczego Tomek po nas nie przyjechał. – powiedziała zdziwiona Ania

- Bo wczoraj, zrobili sobie imprezę w waszym mieszkaniu. Typowy męski wieczór. – powiedziała Natalia otwierając bagażnik

Wiktoria na słowa Natalii uśmiechnęła się. Wiedziała dobrze co kryje się pod słowami typowy męski wieczór.

- Co? – powiedziała zdziwiona Kinga

- A co z Jogiem. Ktoś go wyprowadzał. – dodała Agnieszka

- Nie martwcie się pies jest pod opieką twoich rodziców.

Dziewczyny wsadziły walizki do bagażnika busa.

- Jak to? – dziwiła się Agnieszka

- Twoja mama, wiedząc, że twój brat wrócił pijany z meczu od swoich kumpli, poszła do was sprawdzić co z psem. Widząc, że chłopaki przedłużyli sobie imprezę, więc postanowiła zabrać psa do siebie. A później dała nam znać, że pies jest u nich.

- Dobra, jutro się z nią skontaktuje i odbiorę psa.

- O rany to, już wiem czemu Kuba nie odbiera telefonu, też leczy kaca. – powiedziała Justyna wsiadając do busa

- Tomek czeka na was w domu. Dzwoniłam do niego i powiedziałam, że was odbiorę. Jeszcze by wsiadł w samochód.

Wiktoria usiadła z przodu na miejscu pasażera. Pozostałe dziewczyny zaś wsiadły do tyłu. Usiadły, tak, aby Justynie było łatwiej wyskoczyć z samochodu i iść do swojego domu. Natalia odwiozła najpierw Justynę do domu. Zaparkowała bus pod jednym z bloków nie opodal boiska, na którym najczęściej odbywały się mecze klubowe. Justyna pożegnała się z dziewczynami, a następnie wyszła wraz z Natalia z samochodu i poszła w stronę bagażnika. Wyjęła z niego swoją walizkę, a po chwili poszła w stronę klatki.

Natalia widząc wchodzącą do klatki Justynę odjechała z pod jej bloku, a następnie odwiozła dziewczyny pod ich blok. Nie mając miejsca na parkingu zaparkowała nie opodal parku. Dziewczyny wyszły z samochodu, a następnie wyjęły z bagażnika swoje walizki. Wiktoria żegnając się z Natalią przekazała, że jutro po pracy wpadnie do nich do domu, bo ma coś ważnego do powiedzenia mamie. Po chwili dziewczyny poszły w stronę swojego bloku. Natalia widząc, jak dziewczyny zbliżając się do swojej klatki odjechała.

Po wejściu do klatki, dziewczyny weszły do windy i windą pojechały na swoje piętro. Po wyjściu z niej cichym krokiem, nie robiąc hałasu przeszły pod swoje mieszkanie. Agnieszka w ręce trzymała, już wcześniej wyjęte klucze od mieszkania, otworzyła mieszkanie, a następnie po cichu wszystkie weszły do mieszkania. Tomek słysząc wchodzące dziewczyny do mieszkania wyszedł z salonu, by je przywitać. Poinformował je, że kolacja już czeka na nie w salonie. Ania witając się z mężem zdziwiła się, że mąż podał kolacje w salonie. Ale nie chcąc robić po nocach kłótni odpuściła pytanie dlaczego w salonie. Tomek odebrał walizkę od żony i zaniósł ją do swojego pokoju. Wiktoria zaś zdjęła buty, a następnie boso wraz z walizką poszła do swojego pokoju. To samo zrobiły pozostałe dziewczyny. Wiktoria położyła walizkę obok szafy, a dokładnie oparła walizkę o szafę, tak aby była widoczna i mogła następnego dnia ją wypakować. Torebkę zaś położyła na łóżku.

Słysząc słowa Tomka, jak woła dziewczyny do salonu na kolacje, Wiktoria wyszła z pokoju i poszła coś zjeść. Usiadła przy stole, przy którym siedziała już Ania i Agnieszka.   Kinga czując jeszcze zapach alkoholu po wejściu do salonu uchyliła okno i usiadła przy stole obok Wiktorii. Na stole stał już talerz kanapek z pomidorem, sałatą i ogórkiem i sałatka do tego. Tomek widząc, że wszystkie dziewczyny są salonie i zajadają się kolacją postanowił wrócić do kuchni i zrobić im jeszcze herbatę. 

- Trochę to dziwne. – powiedziała Kinga spoglądając w stronę kuchni i widząc, jak Tomek z chęcią robi im herbatę do picia

- A co ma być dziwne. – powiedziała Ania nakładając sobie trochę sałatki na talerz

- Ta cała jego uprzejmość.

- Daj spokój, chce być miły. Wie, że jesteśmy zmęczone. – powiedziała Agnieszka odbierając miskę od Ani

- Ciesz się Kinga, że chłop pamiętał o naszym przyjeździe i zrobił nam coś do jedzenia. – dodała Wiktoria chwytając za kromkę chleba

- Znam go, ale nie będę go już o nic pytać. Marze tylko o prysznicu, do łóżka i spać.

- Ja też. Jestem wykończona. – powiedziała Wiktoria nakładając sobie sałatki.

Po kilku minutach Tomek podał dziewczynom herbaty. Spytał czy jeszcze czegoś nie potrzebują, a następnie widząc, że dziewczyny nic nie chcą usiadł na jednym z foteli i czekał, aby zabrać od nich talerze i zanieś je do kuchni.

- A ty czemu nie idziesz do łóżka. – spytała Ania widząc siedzącego męża na fotelu

- Poczekam na ciebie i razem się położymy. Zresztą chce z tobą jeszcze o czymś porozmawiać.

- A to coś ważne.

- Nie, a co.

- To jutro na ten temat pogadamy, dziś już mój mózg nie działa.

- Niech ci będzie, ale i tak na ciebie poczekam.

- Jak uważasz. – powiedziała Ania upijając łyk herbaty

Dziewczyny pomału dokańczały kolacje. Tomek widząc to podniósł się z fotela i podszedł do stołu, a następnie zabrał z niego pustą miskę po sałatce i duży talerz po kanapkach i zaniósł do kuchni wsadzając wszystko do zmywarki. A następnie wrócił do salonu pozbierać pozostałe rzeczy ze stołu. Kinga widząc, jak Tomek jest uczynny i miły dla nich, cały czas się zastanawiała co za tym się kryje.

Po kolacji, jako pierwsza do łazienki poszła Agnieszka. Wzięła szybki prysznic, a następnie nie interesując się o czym dziewczyny jeszcze rozmawiają w salonie poszła do swojego pokoju spać. Kolejną osobą, która poszła do łazienki wziąć szybki prysznic była Kinga. Wiktoria w tym czasie poszła do swojego pokoju. Chwyciła za torebkę leżącą na łóżku i wyjęła z niej telefon, a następnie położyła ją na krześle stojącym obok toaletki. Trzymając cały czas telefon w ręce usiadła na łóżku. Wybrała w telefonie numer Patricka i wysłała jemu wiadomość, że jest, już u siebie w domu i że tęskni za nim. Po chwili słysząc, jak Kinga mówi, że łazienka jest wolna odłożyła telefon na stolik nocny, a następnie podniosła się z łóżka i z pod pościeli wyjęła piżamę. Słysząc, jak Ania jeszcze rozmawia z siostrą w salonie, jako pierwsza poszła do łazienki się umyć. Tam wzięła szybki prysznic, a następnie po wyjściu z łazienki weszła to salonu i z jednej ze zgrzewek z wodą, stojących obok komody wyjęła jedną butelkę wody, i  wraz z nią poszła do swojego pokoju. Podeszła do stolika nocnego, a następnie chwyciła za kubek stojący na stoliku. Widząc w nim resztki wody podeszła do okna i podlała jeden ze stojących kwiatów na oknie. Po chwili wytarła kubek kawałkiem ręcznika papierowego, który leżał na stoliku nocnym, a następnie nalała do kubka świeżej wody. Butelkę zaś położyła na podłodze obok łóżka, opierając ją o stolik nocny. Spojrzała jeszcze do telefonu, nie widząc odpowiedzi od Patricka postanowiła się położyć i iść spać.

Następnego dnia Wiktorię obudziły dziwne głosy dochodzące z kuchni. Chwyciła za telefon, by sprawdzić, która jest godzina.

- Ja pierdziele dopiero dziesięć po szóstej. – powiedziała spoglądając na zegarek – Kto się tak drze. – dodała podnosząc się z łóżka

Położyła telefon na stolik, a następnie wyszła z pokoju. Poszła w stronę kuchni, by sprawdzić co się tam dzieje. Stojąc w progu kuchni natknęła się na Agnieszkę i Kingę, która za drzwi wyciągała puste kartony po pizzy.

- Co wy tak wariujecie, dziewczyny jest dopiero po szóstej. – powiedziała spoglądając na nie

- Ona waruje, mnie w to nie mieszaj. – powiedziała Agnieszka spoglądając na Wiktorię

- Choć to zobaczysz. – powiedziała do niej Kinga – Mówiłam, że za tą całą uprzejmością Tomka coś się kryje.

Wiktoria weszła do kuchni i podeszła do Kingi. Kinga zaś ustawiła ją tak, aby mogła zobaczyć to co dzieje się za drzwiami i przy jednej z szafek. Wiktoria spojrzała w lukę i zauważyła stertę kartonów po pizzy i pustych butelek po piwie.

-  No co pudełka po pizzy, o co chodzi. – powiedziała spoglądając na Kingę

- Jak to co, pozostawił cholerny bałagan. Ciebie to nie rusza.

- Daj spokój Kinga. W sobotę mieli męski wieczór, oglądali mecz. Nic wielkiego.

- Też to jej powtarzam, a ona cały czas swoje. – powiedziała Agnieszka nalewając sobie szklankę wody

- Nic wielkiego, nie widzicie co tu się dzieje.

- Nie, to normalka u facetów, a w szczególności, gdy są mecze.

- Oj Kinga, Kinga. Widać, że nie miałaś nic wspólnego z męskim weekendem, gdy bab nie ma w domu. – powiedziała Wiktoria odwracając się na pięcie i idąc w stronę wyjścia

- A ty do kont. – powiedziała za nią Kinga

- Myć się i tak już nie zasnę. – powiedziała odwracając się do dziewczyn

- Mogły byście pomóc.

Kilka minut później do kuchni weszła Ania, która tak jak Wiktoria została obudzona ze snu.

- Co tu się dzieje. – powiedziała Ania wchodząc do kuchni

- Nic takiego. Twoja siostra dostaje białej gorączki na widok pustych butelek po piwie. – powiedziała spoglądając na Anie

- Rany, a ja myślałam, że coś się stało. 

- Bo się stało, twój mąż nabałaganił. – powiedziała Kinga spoglądając na siostrę

- Rany parę kartonów po pizzy i puste butelki po piwie, a ty robisz z tego nie wiadomo co.

- Czekaj siostra, ciebie to nie rusza.

- Odkąd mam męża to nie. Zresztą, jak wróci z pracy to posprząta.

- A ty z kąt wiesz.

- Bo tak zawsze robi, jak jest mecz. Jednego dnia ogląda mecz z kumplami, drugiego leczy kaca, a trzeciego sprząta.

- Odpuść Kinga. Twoja złość i tak nic nie da. – powiedziała Agnieszka zbliżając się do dziewczyn – Wiki mogę iść pierwsza się myć. Czy się śpieszysz do pracy. – dodała spoglądając na Wiktorię

- Możesz iść, ja poczekam. Zresztą dzisiaj bym wolała nie iść do pracy.

Agnieszka wyszła z kuchni i poszła do swojego pokoju, tam wzięła świeżą bieliznę i ubranie i razem ze wszystkim poszła do łazienki wziąć prysznic i przyszykować się do pracy. Ania spojrzała na zegarek i widząc zbliżająca się godzinę siódmą postanowiła, że dziś to ona zrobi śniadanie dla wszystkich, a nie Kinga, tylko najpierw pójdzie zbudzić męża do pracy. Kinga po namowach Wiktorii i siostry odpuściła tą cała awanturę, a następnie po wyjściu Agnieszki z łazienki poszła się myć.

Wiktoria po uspokojeniu się Kingi wróciła do swojego pokoju. Wiedząc dobrze, że zbliża się godzina siódma postanowiła, że nie będzie się drugi raz kłaść do łóżka. Zaścieliła więc łóżko, a następnie podeszła do szafy i wyjęła z niej czarne cygaretki, beżową koszulę i zielony żakiet, kładąc to wszystko na łóżko. Podeszła jeszcze do komody i wyjęła z niej białą koronkową bieliznę. Słysząc otwierające się drzwi łazienki, a także głos Kingi zbliżający się do jej pokoju postanowiła pójść się wymyć. Chwyciła za bieliznę, a następnie podeszła do krzesła i chwyciła za wiszące na nim szare spodnie dresowe i jasno niebieski t-shert i ze wszystkim poszła do łazienki. Tam wzięła szybki prysznic, a następnie po wyjściu z łazienki zaniosła piżamę do swojego pokoju.

Wiedząc dobrze, że wszyscy dzisiaj wychodzą do pracy po godzinie dziewiątej Ania podała śniadanie o godzinie ósmej. Na stole postawiła już dwa słoiczki dżemu, jeden o smaku truskawkowym, a drugi o smaku jagodowym. Ułożyła także dla każdego talerze a następnie wróciła do robienia grzanek. Dla każdego przygotowała po cztery grzanki. Kładąc grzanki na stół przypomniała sobie jeszcze o maśle. Podeszła wiec do lodówki i wyjęła z niej masło, wyjęła także dzbanek soku pomarańczowego i podała to wszystko na stuł.

Kilka minut później do kuchni weszli wspólnie Tomek i Agnieszka. Agnieszka usiadła od razu przy stole i nalała sobie soku pomarańczowego. Natomiast Tomek podszedł sobie zrobić kawy. Po chwili do kuchni weszła Wiktoria. Widząc co jest podane na dzisiejsze śniadanie uśmiechnęła się siadając obok Agnieszki. Nalała sobie soku, a następnie chwyciła za jedną z grzanek i zaczęła smarować dżemem jagodowym.

- Kinga śniadanie. – krzyknęła Ania

- Już idę. Spodni tylko szukam.

- Rany i ty chciałaś dziewczyno robić śniadanie. – powiedziała Ania siadając przy stole – A Tomek posprzątasz dzisiaj cały ten bajzel. – dodała spoglądając na męża siadającego obok niej

- Tak. Jak wrócę z pracy to posprzątam. – powiedział smarując sobie jedną z grzanek dżemem truskawkowym

Kilka minut później do kuchni weszła Kinga. Usiadła przy stole i nalała sobie soku i upiła łyk. Po chwili chwyciła za grzankę i posmarowała sobie masłem, a następnie dżemem truskawkowym.

- Aga dzisiaj odbierasz psa, od rodziców. Czy odpuszczasz dziś. – spytała Wiktoria

- Postaram się dzisiaj go odebrać. Ale nie wiem, o której wyjdę z pracy, jakieś zmiany mają wprowadzać. A co.

- Nic. Będę w tamtej okolicy, wiec mogę go odebrać od twoich rodziców.

- A co ty tam będziesz robić. – spytała ze zdziwię Kinga

- Mam spotkanie z klientami w sprawie remontu mieszkania.

- Dobra. To dam znać mamie, że przyjdziesz po niego.

- Ok. – powiedziała upijając łyk soku

- Wiki ty naprawdę masz w tej okolicy zlecenie, czy uciekasz przed Igorem. – powiedziała Ania spoglądając na Wiktorię

- Mam zlecenie. Nie bój się dam sobie radę. Najwyżej Adam będzie mnie znowu z aresztu wyciągał

- No proszę, ktoś tu pokazuje prawdziwe ja. – powiedziała Tomek upijając łuk kawy – A tak przy okazji Igor, to ten były chłopak Wiktorii, o którym mówiłaś. – dodał spoglądając na żonę

- Tak. Ten sam. – powiedziały wspólnie Ania, Kinga i Agnieszka

- No nieźle.

- Dam sobie radę nie martwcie się.

Kilka minut później po śniadaniu Wiktoria poszła do swojego pokoju. Tam przebrała się w ubranie wyjęte wcześniej z szafy, a następnie chwyciła za torebkę którą miała podczas pobytu w Krakowie. Wyjęła z niej wszystkie potrzebne rzeczy, które wcześniej wsadziła do niej i położyła je na łóżku. Torebkę zaś wsadziła do dolnej szuflady komody. Natomiast torebkę noszącą na co dzień zdjęła z haczyka przyczepionego do szafy. A następnie wsadziła do niej wszystkie wyjęte do niej rzeczy. Wsadziła jeszcze do niej telefon, leżący wcześniej na stoliku nocnym. Chwyciła za żakiet oraz torebkę i ze wszystkim wyszła do przedpokoju. Tam ze szafki z butami wyjęła czarne baleriny, a następnie je założyła. Widząc szykujących się do wyjścia Agnieszkę i Tomka, wyszła razem z nimi. Po wyjściu z klatki wsiadła w samochód i pojechała w stronę firmy.

W niecałych dziesięciu minutach Wiktoria dojechała do biura. Parkując pod kamienicą, w której znajdowało się biuro firmy, zauważyła na parkingu czarną Toyotę rav4 należącą wcześniej do wspólnika firmy, pana Janka Nowaka, a którą obecnie jeździł Igor. Widząc samochód nie za bardzo miała ochotę iść do pracy, ale po namyśle i przypomnieniu sobie słów wypowiedzianych wcześniej przez Dorotę, że nie powinna dać się Igorowi znowu omotać, a także nie powinna dać się jemu  sprowokować, do kolejnej kłótni.

Wyszła z samochodu i poszła w stronę kamienicy. Tam idąc po schodach usłyszała rozmowę między Magdą, a Igorem.

- Zwariowałeś, mam donosić tobie co robi Wiktoria. Nie ma mowy, nie proś mnie o to.

- A chcesz dalej tu pracować.

- Czekaj, czy ty mi grozisz.

- To że jesteś przyjaciółką Doroty, to nie znaczy, że możemy cię dalej tolerować w pracy. W każdej chwili możemy cię zwolnić.

- Ty czy reszta, bo niewierze w to, że Antek czy Wiki by to zrobili. A nawet jakbyś to zrobił bez ich zgody, to i tak by to nie przeszło.

- A po co mi ich zgoda, jako właściciel mogę wszystko.

- A po to, że twój ojciec wprowadził zmiany związane z zatrudnieniem i zwolnieniem pracowników …

- Co tu się dzieje? – spytała zdziwiona Wiktoria wchodząc do biura

- Cześć Wiki. – powiedział Igor ubrany tego dnia w dżinsy, białą koszulę i czarne pantofle

- Ten dupek groził mi zwolnieniem z pracy. – powiedziała Magda ubrana tego dnia w czarną spódnice typu ołówkowym, w zieloną bluzkę z krótkim rękawem zapinaną z tyłu i czarne szpilki

- Co, jakie zwolnienie. – powiedziała zdziwiona Wiktoria spoglądając na zmianę raz na Magdę, a raz na Igora

- Nie ważne, nie słuchaj jej.

- Nie słuchaj, przed chwilką mi groziłeś zwolnieniem.

- Czekajcie, o co chodzi z tym zwolnieniem. – dopytywała się Wiktoria

- Igor groził mi zwolnieniem, bo niechęcę informować go na temat ciebie, a dokładnie z kim się spotykasz itd.

- A ty czego chcesz ode mnie, nie wystarczy, że już raz chodziłeś z nosem w gipsie. Chcesz znowu zaliczyć wizytę na sorze. – powiedziała Wiktoria spoglądając na Igora

Po chwili Wiktoria podeszła do stolika, który stał nie opodal biurka przy którym siedziała Magda. Położyła na nim torebkę i wyjęła z niej telefon. Trzymając w reku telefon i sprawdzając czy przyszła do niej, jakaś wiadomość położyła torebkę na oknie, nie opodal biurka Magdy.

- Magda, Antek przyszedł dziś do pracy, czy zrobił sobie wolne. – spytała spoglądając na Magdę

- Przyszedł. Tylko, że cały dzień dziś jest na budowie. – powiedziała odstępując od biurka i idąc w stronę pokoju socjalnego – Wiki zrobić ci kawy. – dodała

- A wiesz co zrób mi. Doładuje się trochę, bo jeszcze czuje się jakaś zaspana. – powiedziała z nosem w telefonie

Wiktoria pisała sms do mamy. Poinformowała w nim, że po pracy przyjdzie do niej, bo ma ważną wiadomość do niej. Igor zaś dalej był w biurze. Usiadł na jednym z krzeseł stojących obok stolika i cały czas wpatrywał się w Wiktorię.

- Rany zapomniałam. Jak było w Krakowie na koncercie. – powiedziała Magda z drugiego pomieszczenia

- Po wiem ci, że świetnie się bawiłyśmy.

- Ty dalej masz obsesje na punkcie tych koncertów. Powinnaś już dorosnąć. – powiedziała Igor upijając łyk kawy, którą wcześniej zrobiła jemu Magda

- A ciebie co? Zabronisz mi słuchać muzyki czy co. – powiedziała odrywając się od telefonu i spoglądając na Igora

- Proszę Wiki. – powiedziała Magda kładąc na stuł filiżankę z kawą

- Dzięki kochana. – powiedziała podchodząc do stolika – A Magda, a są jeszcze te dobre ciastka z jagodami co kupiłaś ostatnio.

- Wiesz co, powinny być. – powiedziała Maga siadając wygodnie przy biurku – Przynieś ci.

- Nie siedź, sama sobie przyniosę.

Wiktoria podniosła się z krzesła, położyła telefon na stolik, a następnie oddaliła się w stronę pokoju socjalnego. Tam podeszła do jednej z szafek, wyjęła z niej pudełko kruchych ciastek nadziewanych jagodami. A następnie wyjęła z drugiej szafy talerz i nałożyła na nie ciastka.

W tym czasie, gdy Wiktoria przebywała w pokoju socjalnym na jej telefon przyszedł sms. Igor słysząc dźwięk telefonu spojrzał na telefon, a następnie w stronę Wiktorii i w stronę Magdy. Widząc, że Magda zajęta jest wypełnianiem nowych dokumentów, a Wiktoria cały czas stoi tyłem i wyjmuje ciastka na talerz, chwycił za telefon Wiktorii. Chcąc dowiedzieć od kogo dostała wiadomość próbował odblokować telefon najprostszym hasłem cztero cyfrowym. Ale nie mogąc złamać hasła żadnymi sposobami przeczytał tylko to, że wiadomość jest od niejakiego Michaela i pierwsze cztery słowa: „Przepraszam, że nie odpisałem … ”.

Wiktoria po wysypaniu kilku ciastek na talerz, wróciła wraz z nim do stolika. Widząc, jak Igor grzebie jej w telefonie próbowała opanować złość, nie chciała wplątać się w kolejną kłótnie.

- Nie baw się nim, bo i tak nie złamiesz hasła. – powiedziała siadając z powrotem na krześle

- Co? – powiedziała zdziwiona Magda odrywając się od papierów

- Nic Magda, do Igora mówiłam. Oddasz mi ten telefon. – powiedziała wyciągając rękę po telefon

- Oddam, ale najpierw powiedz mi kim jest Michael. – spytał Igor groźnym słowem

Nie twój zasrany interes. Oddasz mi ten telefon czy mam ci znów przywalić. – powiedziała rozłoszczona Wiktoria

Igor widząc złość na twarzy Wiktorii oddał jej telefon. Wiktoria zaś odczytała wiadomość, która do niej przyszła. Widząc, że wiadomość jest od Patricka uśmiechała się. A po chwili odpisała do niego.

- Spotykasz się z jakimś Michaelem!? – powiedział Igor podając telefon Wiktorii

- A ja się ciebie pytam z kim się spotykasz, albo z kim się spotyka twoja żona, nie. Więc się odwal. – powiedziała Wiktoria odbierając telefon

- Nie mówimy o Paulinie.

- A o kim, bo chyba nie o mnie.

- Posłuchaj, spytałem cię kim jest Michael, więc mam prawo wiedzieć. – powiedział podnosząc się z krzesła i podchodząc do Wiktorii

- Nie masz żadnego prawa, bo nie jestem twoją własnością. – powiedziała spoglądając na Igora

- Michael … Z tego co pamiętam znałaś tylko jednego Michaela, ale on jest w zakonie i mieszka we Francji.

- A ty skąd wiesz, gdzie on jest. Odwiedzałeś go, czy co. – powiedziała podnosząc się z krzesła

- Jak bym nie miał co innego do robienia.

- Właśnie, więc pilnuj swoich spraw, a nie wtrącaj się do moich. – powiedziała odsuwając się od Igora

Wiki miała już dość, tej całej rozmowy podeszła do okna i oparła się o parapet. Mając w ręku telefon odczytała kolejną wiadomość od Patricka, która w tym czasie do niej przyszła. Chociaż wiadomość była dla niej ukojeniem, to nie chciała po raz drugi pokazać Igorowi, że coś ją łączy z Patrickiem, wrzuciła więc telefon do torebki. A następnie oparta o parapet myślała tylko o jednym, jak najszybciej wyjść z budynku, by nie ciągnąc dalej tej kłótni.

Magda, która przyglądała się całej tej kłótni postanowiła pomóc Wiktorii, tylko nie wiedziała jak. W pewnym momencie przypomniało jej się, że Wiktoria ma dzisiaj spotkanie z klientami. Wiec postanowiła to wykorzystać.

- A Wiki, a ty nie masz dzisiaj spotkania o trzynastej z klientami na Kwiatowej. – powiedziała Magda odkładając segregator

- Rany całkiem zapomniałam, a już wpół do trzynastej. Dzięki, że mi przypomniałaś. – powiedziała Wiktoria odrywając się od parapetu – Wypije tylko kawę i lecę. – dodała podchodząc do stolika

- Nie ma za co. Gdyby nie wgląd w papiery, sama bym o tym zapomniała.

Wiktoria wypiła kawę, a następnie zabrała wszystkie swoje rzeczy i wyszła z budynku. Wsiadła w samochód i pojechała na umówione spotkanie z klientami. Tam omówiła z nimi wszystkie ważne szczegóły związane z remontem domu i projektowaniem ogrodu.

Po spotkaniu Wiktoria nie chcąc znów spotkać Igora i kłócić się z nim pojechała odebrać Joga od rodziców Agnieszki, którzy mieszkali dwie przecznicę od domu klientów. A następnie pojechała wraz z psem do rodzinnego domu. Tam przekazała mamie pozdrowienia od Kairy i Angelo, których spotkała w Krakowie.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 26: I Really Love You - The Kelly Family

Rozdział 27: Calling heaven - The Kelly Family