Rozdział 26: I Really Love You - The Kelly Family

 

Niemcy/Monachium

Po trzymiesięcznej trasie koncertowej po Europie, Angelo wraz z żoną i dziećmi przylecieli do Monachium na ostatni koncert zaplanowany w tej trasie. Na lotnisku czekał już na nich John, który zobowiązał się odebrać najmłodszego brata i jego rodzinę z lotniska, a następnie zawieść ich do domku w lesie, by tam przenocowali i nie płacili za pobyt w hotelu. 

Po przywitaniu się z bratem i jego rodziną John zabrał wszystkich na parking, gdzie czekał już na nich bus, a dokładnie brązowy Opel Vivano, wynajęty przez Denisa, dla Angelo i jego rodziny. John wraz z Angelo i Gabrielem powsadzali wszystkie walizki do bagażnika. Natomiast Kaira wraz z pozostałymi dziećmi wsiadła do samochodu usadawiając się tak, aby zrobić wolne miejsce Gabrielowi. 

- Wieść was od razu do chatki, czy chcecie jeszcze gdzieś podjechać. – spytał John odpalając samochód 

- Chyba od razu. – powiedziała Angelo siedząc na przednim siedzeniu 

- Jeśli zakupy są zrobione to tak. – powiedziała Kaira 

- Tak. Patricia z Kathe zrobiły wam solidne zakupy, nie musicie się martwić. A bus jest wasz na ten czas pobytu, Denis załatwił wszystko u swojego sąsiada.

- O dzięki. Przez to zamieszanie w Krakowie, całkiem zapomniałem o rezerwacji transportu w Niemczech dla nas.

- Jakie zamieszanie. – zdziwił się John

- A … W Wiedniu o mały włos się nie spóźniliśmy na samolot. A w Polsce mięliśmy zamieszanie z busem. Mieliśmy mieć go wynajętego na cztery dni, a ktoś wynajął tylko na dwa dni i to na poniedziałek i dzisiejszy dzień, jak już się szykowaliśmy do wyjazdu. Dobrze, że na lotnisku nam pomogli i załatwili nam taxówkę, jako bus.  

- No to niezłą jazdę mieliście.

- Nawet nie pytaj. Lepiej powiedz mi po co Joey robi to zebranie. – spytał Angelo spoglądając na brata

- Chodzi o wyjazd do Brukseli po rzeczy Paddiego. 

- A całkiem zapomniałem. A wiesz może, gdzie to spotkanie ma się odbyć.

- Tak. Zebranie będzie jutro u Patricii w ogrodzie, bo restauracja jest wynajęta dla jakiś biznesmenów. Z tego co Denis mówił to zrobią z Paulem grilla.

- A ok. Może nawet dobrze, że u Patricii to wszystko będzie, bo muszę z Paddym pogadać.

- A co masz do niego.

- Męską rozmowę. Trzeba z nim pogadać, jak chłop z chłopem i wbić mu do głowy, że powinien się wreszcie wziąć za Wiktorię. 

- Co… O co chodzi z Wiktorią.

- Masz pozdrowienia od brzydkiego kaczątka. – powiedziała ze śmiechem Kaira

-  Co… To jest żart. – powiedział zdziwiony John

- Nie, spotkaliśmy ją i jej przyjaciółeczki w Krakowie. – powiedział Angelo 

- Niech zgadnę, były na jakimś koncercie. – powiedział John spoglądając ukradkiem na brata

- Tak, tylko szkoda, że nie na naszym.

- Jedna z jej przyjaciółek wyszła za mąż. Dziewczyny zrobiły sobie spóźniony wieczór panieński. – powiedziała Kaira

- A ty z skąd wiesz. – zdziwił się Angelo odwracając się do żony

- Bo mi powiedziała.

- Rany co za rok. Najpierw Joey z Tanią na nich natrafiają, później Paddy przywozi nowinę, że się z nią widział, a teraz wy. Na kogo teraz trafi. 

- Żebyś ty widział, minę Angelo, jak Wiki odegrała się po latach. – powiedziała ze śmiechem Kaira

- Oj tam odegrała. Po prostu jej nie zauważyłem. 

- Tak, jasne trzy razy ci mówiłam, że Wiki jest w Krakowie, a ty na mnie nawrzeszczałeś.

- A Paddy z nią utrzymuje kontakt? – spytała zaciekawiony Angelo 

- Wiem tylko to, że z  nią rozmawiał. A co dalej to nie wiem.

Po niespełna godzinnej jeździe John pomału dojeżdżał pod domek w lesie. Na miejscu czekali już na nich Patricia z Denisem i Maite, żona Johna, która przyjechała do domku, aby odebrać męża. Patricia z Maite przyrządzały w kuchni posiłek dla Angelo i jego rodziny. Natomiast Denis widząc nadjeżdżający samochód wyszedł na podwórko, by pomóc przy bagażach. Po zaparkowaniu wszyscy wyszli z samochodu. Angelo, wraz z Johnem i Gabrielem po przywitaniu się z Denisem wyjęli z bagażnika walizki, a następnie wnieśli do środka. Kaira wraz z pozostałymi dziećmi weszła do środka. Od razu poszła przywitać się z Patricia i Maite, a następnie wymyła ręce po podróży. 

Po wprowadzeniu wszystkiego do środka, Angelo z Kaira rozdzielili pokoje dla dzieci, a sami zostali salonie. Na prośbę Patricii Denis wraz z Johnem i Gabrielem rozłożyli stół, który stał w salonie. Patricia wraz z Maite rozłożyły na nim przygotowane wcześniej przez nie dania, a następnie wszyscy przy nim zasiedli. 

Po kilkuminutowym posiłku Patricia wraz z Denisem zaczęli pomału zbierać się do wyjścia. Patricia przypomniała jeszcze wszystkim, że zebranie odbędzie się u niej o godzinie trzynastej, tak aby wszyscy mogli przyjechać. Denis wiedząc, że Angelo z rodziną dopiero co przyjechał do Monachium zwolnił go z obowiązku przynoszenia czegoś na grilla. Kaira, jednak się uparła i powiedziała, że zrobi, jakąś sałatkę z tego co kupiły dziewczyny. Patricia po namyśle i ciągłych namowach Kairy zgodziła się na jej pomysł. Następnie wraz z Denisem pożegnali się ze wszystkimi. Po chwili wyszli z domku i wsiedli do swojego Audi A5 i pojechali w stronę swojego domu.

 John wraz z żoną zostali jeszcze w domku. John pomógł Angelowi wypakować wszystkie instrumenty. Natomiast Maite pomogła Kairze pozmywać wszystkie naczynia po posiłku, a następnie chwyciły za dwa krzesła i wyszły przed dom, aby tam posiedzieć i odpocząć.  

Następnego dnia, gdzieś tak po godzinie jedenastej Angelo wraz z Kairą i dziećmi zaczęli pomału szykować się do wyjazdu na rodzinne zebranie. Angelo wraz z synami szykował samochód do wyjazdu. Natomiast Kaira wraz z córkami przygotowywała w kuchni sałatkę, która zdeklarowała się przynieś na dzisiejsze spotkanie. 

- Mamo orzechów tu nie znajdziemy. – powiedziała Emma przeszukując szafki

- Zostaw. Orzechy weźmiemy od cioci Patricii. – powiedziała Kaira pukając liście sałaty lodowej – Przygotujcie dresing, a ja jeszcze podpiekę liście botwinki. 

Kaira wyjęła z jednej z szafek miskę. Wypłukała ją, a następnie wrzuciła do niej poszarpane liście sałaty lodowej i przyprawiła ją. Po chwili chwyciła za liście botwiny wypłukała ją, a następnie na rozgrzaną patelnie bez tłuszczu wrzuciła liście botwiny. Przetrzymała je trochę na patelni, aby się przy rumieniły, a po chwili odstawiła na bok by wystygły. W tym czasie Emma zrobiła dresing z dodatkiem soku pomarańczowego, oliwy, musztardy i miodu, a następnie podzieliła jednego z pomarańczy. Helen zaś pokroiła mozzarellę i pomidor. Następnie Kaira widząc wszystkie składniki przygotowane do sałatki wrzuciła do miski i dodała potrzebne przyprawy, a także dresing. Mieszając wszystko razem poprosiła Helen by wyjęła folię spożywczą. 

Po zabezpieczeniu folią miski Kaira wraz z córkami poszła na górę przebrać się do wyjścia. Tam w pokoju wybranym przez dziewczynki przebrała się w letnią sukienkę w kwiaty i baleriny. Helen zaś ubrała na siebie letnią niebieską spódnicę, biały t-shert i baleriny. Natomiast Emma ubrała beżowe cygaretki, niebieski t-shert z koronką i sportowe buty. Po chwili słysząc głos Angelo i jego wołanie dziewczyn, wszystkie zeszły na dół. Emma z Helen wyszły z domku i wsiadły do samochodu. Natomiast Kaira poszła do kuchni, chwyciła za miskę z sałatą i wraz z nią wyszła z domku. Angelo pozamykał wszystko, a następnie wraz z Kaira wsiedli do samochodu i pojechali w stronę domu Patricii. Po drodze zajechali jeszcze do lokalnego sklepu spożywczego i kupili zgrzewkę wody mineralnej i kilka butelek soku jabłkowego.


W tym samym czasie Patrick zakończył trening na ściance wspinaczkowej. Wychodząc z hali, w której znajdowała się ścianka dostał sms-a. Nie chcąc bawić się telefonem na ulicy postanowił odebrać go dopiero w samochodzie. Przeszedł na pasach, a następnie poszedł w stronę parkingu, który znajdował się po drugiej stronie ulicy.  Wsiadając do samochodu torbę położył na przednim siedzeniu pasażerskim. A następnie wiedząc, że dostał w drodze do samochodu sms-a, wyjął telefon z małej przegródki, znajdującej się po boku torby. Zapinając pas odczytał wiadomość, a była to wiadomość od Denisa, który poprosił Patricka, aby dokupił 10kg. worek węgla do grilla. Patrick odpisał Denisowi, że nie ma sprawy zaraz zajedzie do jakiegoś marketu i kupi to co jest potrzebne na dzisiejszy dzień, a następnie wrzucił telefon powrotem do przegródki. Ustawił jeszcze lusterko boczne, które przez przypadek ktoś mu poruszył, a następnie odpalił samochód i pojechał w stronę domu. Po drodze zajechał do jednego z marketów ogólno spożywczego, który znajdował się na obrzeżach Monachium, a dokładnie na drodze prowadzącej do domu Patricii. Tam kupił poproszony przez Denisa worek węgla. Dokupił jeszcze dwa worki o tej samej wadze, a także ze dwa kilo pomarańczy, ze dwie cukinie, kilka papryk, sałatę lodową, i szparagi. Kupił jeszcze kilka zgrzewek wody mineralnej i soku pomarańczowego, a także duża torebkę bakalii, które zdeklarował się kupić, przed wyjściem ma trening. Po zapłaceniu i wyjściu z marketu, Patrick wózkiem podjechał do samochodu. Do bagażnika schował wszystkie zgrzewki z napojami. Natomiast pozostałe rzeczy, jak węgiel ułożył na podłodze przy tylnim siedzeniu, a pozostałe produkty, jak owoce, warzywa czy bakalie ułożył w reklamówce na tylnim siedzeniu. Odstawił koszyk na miejsce, a następnie odjechał w stronę domu Patricii.

Po niespełna trzydziestu minutach Patrick zaparkował pod domem Patricii. Na podjeździe stały już dwa samochody: Maite i Jimmiego. Wychodząc ze swojego samochodu Patrick otworzył bagażnik, a następnie poprosił Ignacego, który w tym czasie wychodził z domu o pomoc w niesieniu zakupów. Ignacy podszedł do bagażnika samochodu i wraz z Patrickiem wyjął dwie po dwie zgrzewki napoju. I wraz z nimi panowie weszli do domu, a następnie skręcili w stronę kuchni. W kuchni krzątały się już Patricia, Maite, Meike i Barbie.

- Cześć dziewczyny. – powiedział Patrick wchodząc do kuchni – Pati dokupiłem wodę i sok pomarańczowy i jeszcze kilka rzeczy. Gdzie ci to wszystko postawić. – dodał rozglądając się po kuchni

- Cześć Paddy. – powiedziały wspólnie Meite i Meike

- Wiesz co napoje postaw koło lodówki, zaraz Denis z Alexem coś do ogrodu zabiorą. – powiedziała Patricia pokazując dłonią kont koło lodówki – A kupiłeś węgiel, czy Denis zapomniał wysłać ci sms-a. – dodała spoglądając na Patricka 

- Tak kupiłem zaraz wyjmę z samochodu. 

Patrick odwrócił się i wraz z Ignacym wyszli do samochodu po pozostałe zakupy. Ignacy wyjął jeszcze z bagażnika jedną zgrzewkę wody mineralnej, zaś Patrick z tylnego siedzenia wyją trzy worki węgla i reklamówkę z pozostałymi rzeczami. Ignacy chwycił za jeden z worków węgla i wraz z tym wszystkim wszedł do domu. Natomiast Patrick ostawił wszystko na bok, a następnie pozamykał wszystko w samochodzie. 

W tym czasie pod dom Patricii podjechali Joey z rodziną i Kethe z synem.

- Cześć stary. – powiedział Patrick witając się z bratem 

- Siema. Widzę, że Denis wysłał cię po zakupy. – powiedział Joey otwierając bagażnik swojego samochodu 

- Witaj Tania. Cześć Kathe. – powiedział Patrick witając się z bratową i siostrą – Wracam z treningu, zresztą sam się zdeklarowałem, że coś kupię. – dodał spoglądając na brata

- A ty co na niego huczysz. Każdy z nasz miał przywieść coś swojego. – powiedziała Kathe wyjmując ze swojego samochodu miskę z zamarynowaną karkówką na grilla i reklamówką owoców

- Wiesz co siostra. A idź z tobą. – powiedział Joey spoglądając na Kathe 

Patrick słysząc słowa siostry uśmiechnął się, chwycił za worki z węglem i reklamówką i wraz z tym wszystkim poszedł do domu. Zaraz za nim poszła Kathe i Tania, która wyjęła z samochodu ciasto przyniesione z kawiarni. Joey zaś został przy samochodzie i wraz z Seanem wyjęli z bagażnika pozostałe produkty kupione na dzisiejszy dzień.

Patrick wraz z siostrą i bratową weszli do kuchni. Maite widzą, jak Tania kładzie ciasto na stole podeszła do niej i zaczęła pomału kroić ciasto na kawałki. Kathe zaś po wymyciu rąk zabrała się do przygotowywania wraz z Barbie szaszłyków. Patrick natomiast postawił torbę z zakupami na stole informując przy okazji Patricię co dokładnie kupił. Patricia słysząc słowa brata ucieszyła się z zakupów zrobionych przez brata. Podeszła więc do stołu i wyjęła z niej zakupy zrobione przez Patricka. Patrick zaś chwycił za worki z węglem i wraz z nim poszedł do ogrodu. Tam przywitał się Jimmym, który wraz z Denisem rozgrzewał grilla.

- Denis, gdzie ci to postawić. – powiedział podchodząc do mężczyzn

- O dzięki stary. – powiedział Denis odrywając się od grilla – Połóż obok grilla, ja zaraz wszystko pochowam do garażu

- Cześć Jimmy – powiedział Patrick witając się z bratem

- Cześć brachu.

- Sorry stary, w ostatniej chwili zauważyłem, że węgiel mi się kończy. – powiedział Denis otwierając jeden z worków

- Nie ma sprawy i tak miałem kupić napoje i bakalie.

Po chwili do ich towarzystwa dołączyli Joey i Sean. Denis podszedł do stołów rozłożonych wcześniej w ogrodzie i nalał wszystkim soku do szklanek. Patrick podziękował za sok, mówiąc, że idzie najpierw wziąć solidny prysznic bo jest po treningu, a później się do nich dołączy i pogada. 

 Patrick odsunął się od pozostałych i poszedł w stronę domu. Po drodze wyjął jeszcze z samochodu swoją torbę sportową i wraz z nią poszedł do domu. Tam wchodząc do kuchni minął się z Maite, która już niosła do ogrodu talerz z ciastem. spytał się Patricii czy nie jest do czegoś potrzebny. Słysząc, że nie jest potrzebny, poszedł do siebie na poddasze. Torbę położył na kanapie, a następnie od razu poszedł do łazienki. Tam zrzucił z siebie ubranie na podłogę i poszedł pod prysznic umyć się po treningu. 


Podczas, gdy Patrick brał prysznic pod dom Patricii podjechali pozostali goście: John z żoną, Paul i Angelo z rodziną. John z Paulem poszli od razu do ogrodu zanosząc przy okazji jedną zgrzewkę wody kupionej przez Angelo. Natomiast Angelo wraz paniami i dziećmi weszli do domu. Tam Gabriel wraz z rodzeństwem poszli na górę, do pokoju Alexa, gdzie przebywało pozostałe kuzynostwo. Angelo wraz z dziewczynami poszedł do kuchni. Tam Kaira wraz z Maite przekazały Patricii dania zrobione na dzisiejszy dzień. Angelo zaś położył pozostałe zgrzewki z napojami w wyznaczone miejsce przez Patricię. Słysząc od sióstr, że Patrick poszedł do siebie na poddasze, postanowił pójść do niego i z nim poważnie porozmawiać. Odwrócił się na pięcie, a następnie schodami poszedł na poddasze. Tam słysząc lejącą się wodę w łazience, postanowił poczekać na brata i w cztery oczy z nim porozmawiać. Z kieszeni wyjął telefon i wraz nim usiadł na kanapie obok torby, położonej wcześniej przez Patrick.   

 Kilka minut później Patrick wyszedł z łazienki. Widząc brata siedzącego na kanapie odwrócił się do tyłu by poprawić ręcznik, który o mały włos się nie zsunął.

- Siema brachu. – powiedział Angelo do wychodzącego z łazienki Patricka 

- Ja pierdziele. Jak bym wiedział, że tu w paradujesz bez zapowiedzi to zamkął bym poddasze na klucz. – powiedział poprawiając ręcznik – Co tu robisz stary.

- Nie masz co zasłaniać. Sto razy widziałem twój goły tyłek. – powiedział Angelo bawiąc się telefonem, a dokładnie sprawdzał komentarze umieszczone przez fanów pod zdjęciami z ostatnich koncertów na instagramie 

- A jak, bym tu z kimś był. 

- Ciekawe z kim.

- Nie ważne. Gadaj czego chcesz. 

- Przyszedłem po męsku z tobą pogadać. – dodał spoglądając na brata 

- Pogadać?! – zdziwił się Patrick – A o czym chcesz gadać. – dodał idąc do sypialni

Patrick poszedł do sypialni, tam ze szuflady komody wyjął szare bokserki, czarne skarpetki i granatowy t-shert i położył to wszystko na komodę. Nie chcąc dalej paradować przed bratem w ręczniku Patrick stojąc przy komodzie szybko ubrał bokserki i t-shert, a następnie chwycił za skarpetki i wraz z nimi usiał na łóżku i założył je. Po chwili podszedł do szafy i wyjął z niej szare dresowe spodnie. Angelo zaś dalej kontynuował rozmowę z bratem. 

- O tobie i o Wiktorii. – kontynuował Angelo 

- Wiki, a co cię wzięło naglę na Wiktorię. – zdziwił się Patrik 

- A to, że w Krakowie z nią się widziałem. – powiedział Angelo spoglądając w stronę sypialni w której był Patrick

- Wiem o tym. 

- Ciekawe z skąd? – spytał Angelo 

- Wiki mi powiedziała, jak gadaliśmy ostatnio przez telefon. Ponadto psikusa ci zrobiła.

- A ok …. Że co, to ty masz kontakt z Wiktorią. – zdziwił się Angelo 

- Tak mam, a możesz powiedzieć mi o co ci chodzi.

- To, że siedzisz tu, zamiast wspierać Wiktorię w trudnych chwilach. – powiedział Angelo dalej bawiąc się telefonem 

- Możesz jaśniej, bo zaczynam nie jarzyć. – powiedział Patrick zatrzymując się w drzwiach i spoglądając na brata

- Stary sam powiedziałeś Maite, że Wiki rozstała się z tym dupkiem. – Angelo znów oderwać od telefonu i spojrzał na brata

- Tak, ale Wiki nie potrzebuje mojej pomocy, da sobie sama radę.

- Tylko, żeby ci znowu, ktoś nie świsnął jej z przed nosa. – Angelo wrócił z powrotem do czytania komentarzy 

- A kto ma mi ją świsnąć.  

- Nawet ten dupek. – Patrick zaśmiał się po słowach Angelo, dobrze wiedział, że Wiktoria nie da Igorowi drugiej szansy, a po drugie przecież jest z nim – A ty z czego się śmiejesz. – powiedział Angelo słysząc śmiech brata

Patrick z Angelo od dziecka mieli dobre relacje. Nie było miedzy nimi żadnych kłótni czy bójek. Ale jeśli chodzi o sercowe rady, Patrick wolał by, aby Angelo nic jemu nie doradzał. Nie ze względu, że Angelo był w nieszczęśliwym związku bo przecież dobrze wiemy, że tak nie było, ale ze względy na to, że jego rady nigdy się nie sprawdzały.

- Z twojej rady. 

- A co źle ci radzę. 

- Nie, ale lepiej niech Wiki sama zdecyduje z kim chce być. – powiedział Patrick wychodząc z sypialni

- Nie chcesz być z nią. – spytał Angelo spoglądając na brata, który w tym czasie podchodził do kanapy i chwytał za torbę leżącą na niej 

- Chce, ale najpierw chce odzyskać jej zaufanie. – powiedział Patrick idąc wraz z torbą do sypialni. Tam Patrick położył torbę na łóżku, a następnie z przegródki wyciągnął telefon i wyszedł wraz z nim trzymając go w ręce – Dobra brachu chodź do ogrodu bo zaraz Maite w paraduje i zacznie wypytać o czym gadamy. – dodał idąc w stronę drzwi wyjściowych

- A Paddy, poczekaj jeszcze chwilę. – powiedział Angelo podnosząc się z kanapy 

- Co jest. – powiedział odwracając się w stronę Angelo 

- Ty wiesz w ogóle, jak doszło do rozstania Wiktorii z Igorem. – spytał Angelo podchodząc do Patricka 

-  Tak, Wiktoria mi wszystko opowiedziała. A czemu pytasz.

- Bo, gdy spotkaliśmy się z Wiktorią na kawie, to więcej na ten temat mówiły jej przyjaciółki niż ona.

- Ja jej się nie dziwię, sam niechęcę gadać na temat rozstania z Joelle. Dobra stary choć już na duł.

Patrick wraz z Angelo zeszli na dół. Widząc, jak Patricia wraz z Tanią i Maite przygotowują jeszcze posiłki na dzisiejszy dzień, spytali czy nie są im do czegoś potrzebni. Słysząc, że nie, wyszli z domu i poszli wspólnie do ogrodu. Tam czekali już na nich pozostali członkowie rodziny, którzy w większości siedzieli przy stołach, na których podane już było kilka dań. Jedynie Jimmy wraz Denisem i Paulem na zmianę kręcili się przy grillu, na którym piekła się karkówka, szaszłyki . Angelo widząc wolne miejsce usiadł przy żonie, która siedział już obok Barbie. Natomiast Patrick usiadł między Kathe, a wolnym miejscem, na którym siedział już wcześniej Denis. Denis widząc przysiadających się szwagrów podszedł do stołu i nalał im soku pomarańczowego. Angelo widząc co jest na stole nałożył sobie na talerz pieczone ziemniaczki i jedną z sałatek. Patrick zaś chwycił za talerz z warzywami i nałożył sobie kilka grillowanych warzyw.  

Kilka minut później do ogrodu przyszły Patricia, Maite i Tania. Doniosły one jeszcze kilka dodatkowych dań na grilla i talerz z ciastem. Joey widząc wszystkich przy stole w ogrodzie postanowił zacząć rozmowę na temat wyjazdu do Brukseli po rzeczy Patricka.

- Dobra, jak już jesteśmy wszyscy to pogadajmy o wyjeździe do Brukseli. Kto jedzie ze mną i Patrickiem. – powiedział Joey zajadając się grillowanymi szparagami 

- A macie konkretny termin wyjazdu. – spytał John nakładając sobie jedną z sałatek

- Wiesz co, myślałem o następnym weekendzie, my i tak mamy chwilę wolnego podczas trasy, więc możemy to wykorzystać. Tylko nie wiem czy tobie Paddy pasuje. – powiedział Joey spoglądając na Patricka 

- Pasuje. Im szybciej pojadę i pozabieram swoje rzeczy, tym szybciej pozbędę się ciągłych telefonów od Joelle i jej narzekania. – powiedział Patrick upijając łyk soku pomarańczowego

- Dobra to termin już mamy. Więc kto jedzie z nami. – powiedział Joey spoglądając na wszystkich

- Kurczę w ten weekend. – powiedział nie zadowolonym głosem Angelo 

- Tak, a co. – zdziwił się Joey

- My w ten weekend mamy ostatni koncert w Monachium. – powiedział spoglądając na żonę 

- Ok, rozumiem. Przecież nie muszą wszyscy jechać z nami. – powiedział Patrick spoglądając na Angelo i Kaire 

- My też nie damy radę pojechać z wami. Wczoraj Maite dostała telefon w piątek lecimy do Hiszpanii mamy tam wywiad dla hiszpańskiej telewizji. – powiedział John 

- Ok, to wasza dwójka odpada, a co z resztą. – spytał Joey upijając łyk soku

- Tak, jak mówiłem wcześniej, ja też jadę z wami. – powiedział Denis odstępując od stołu i idąc w stronę grilla. Tam zdjął z grilla upieczoną cześć szaszłyków i nadziewaną cukinię, a następnie podał to wszystko na stół 

 - Dobra, więc kto się jeszcze dołączy do nas. – spytał Joey – Tak, żeby Paddy mógł ostatecznie powiadomić Joelle i Chrisa. – dodał upijając łyk soku

- Maite zajmiesz się na ten czas sama restauracją. – spytał Paul spoglądając na siostrę 

- Jasne, że tak. Patricia i Florian mi pomogą. – powiedziała spoglądając na siostrę 

- Oczywiście, że tak. Razem z Barbie będziemy ci pomagać w kuchni. 

- To już mamy jasne, jadę z wami. – powiedział Paul nakładając sobie jednego szaszłyka 

- A ty Jimmy jedziesz z nami. – spytał Paddy spoglądając na brata siedzącego obok Kathe 

- Oczywiście, że jadę przecież muszę się rozliczyć z Joelle za te słowa co powiedziała. – odpowiedział Jimmy spoglądając na Patricka 

- O nie, to zostaw adwokatowi. Jeszcze brakuje, że by ciebie oskarżyła. – powiedziała Maike spoglądając na męża 

- A mnie za co. – powiedział zdziwiony Jimmy spoglądając na żonę – To jej powinno się oberwać nie minie. – dodał 

- Maike ma rację. Nie potrzeba nam drugiej wojny. – powiedział John spoglądając na brata 

- Dobra, opanuje się, ale będzie to trudne.

- Ok. Czyli jedziemy w piątkę. – powiedział Joey upijając łyk soku

- Dobra, to ja dziś wieczorem dam znać Chrisowi co ustaliliśmy. – powiedział Patrick nakładając sobie szaszłyka 

- Joey, a co z testamentem. Kiedy planujesz po niego jechać. – spytała Kathe spoglądając na Joeya

- Porozmawiamy, jak wrócimy z Brukseli. 

- A Anton z ciociom nie będą źli, że tak długo zwlekamy z odbiorem tego testamentu. 

- Na spokojnie Kathe, najpierw jedno, później drugie. Anton mówił, żebyśmy załatwili to co ważniejsze, a oni to jeszcze u swojego adwokata przetrzymają.  

- Dobra.

- Zresztą, oni teraz mają co innego na głowie. Janek wraca do Polski. – powiedział Patrick zajadając się szaszłykiem 

- Co… A ty z skąd wiesz. – powiedział zdziwiony Angelo 

- Od Hansa. A bo co? – Patrick skłamał, tak naprawdę wiedział o tym od Wiktorii, ale nie chciał znów być dręczony ciągłymi pytaniami o Wiktorie – Więc z testamentem możemy poczekać, bo na pewno ciocia czym innym głowę ma zajętą. – dodał upijając łyk soku 

- A nic, bo nam Wiktoria powiedziała, jak się z nią widzieliśmy w Krakowie. – powiedział Angelo spoglądając na żonę 

- Kazała was wszystkich pozdrowić i ucałować. – dodała Kaira

- Co? – powiedziały wspólnie Barbie i Maite

- A co ona robiła w Krakowie. – spytała Tania 

- Razem z przyjaciółkami była na jakimś koncercie. 

Widomość o koncercie nikogo nie zdziwiła. Wszyscy dobrze pamiętali, że wielką pasją Wiktorii były wypady z przyjaciółkami na jakiś dobry koncert.  

- Dobrze, że swojej pasji nie zmieniła, podczas tego dorastania. – powiedziała Kathe upijając łyk soku

- Ciekawe czy Wiki wysłuchała naszych rad i zajęła się show biznesem. – powiedziała zaciekawiona Maite. Patrick wraz z Angelo i Barbie buchnęli śmiechem, dobrze pamiętali, że Wiktorię nigdy nie interesował show biznes. A po drugie Wiktoria miała inne pasje, na których by zarabiała. – A was co śmieszy. – dodała spoglądając na rodzeństwo 

- Wiki i show biznes, już to widzę. – powiedział Angelo spoglądając na siostrę siedzącą obok niego

- Maite, dla niej ważniejsza jest teraz firma, niż show biznes. – powiedział Patrick 

- Wszyscy dobrze pamiętamy, że Wiki nie interesowało takie życie. – dodała Patricia 

- Maite to, że Wiktoria lubiła słuchać muzyki i jeździć po koncertach, to nie znaczy, że lubiła życie na walizkach.

  - Paddy ma racje. Maite przypomnij sobie dobrze, ile razy zdarzyło się tak, że Wiktoria nie chciała jeździć na długie trasy koncertowe z nami. 

- No ale ona miała talent.

- To, że talent miała, to nie znaczy, że nas posłuchała. – powiedział Joey spoglądając na siostrę

- Właśnie.

Biesiada przy grillu, trwała jeszcze kilka godzin. Dopiero po dwudziestej drugiej wszyscy zaczęli pomału się zbierać do wyjścia. Jako pierwsi opuścili rodzinną sielankę Angelo wraz z Kairą i dziećmi, informując wszystkich, że są jeszcze zmęczeni podrożą. Kolejnym gronem osób, którzy opuścili rodzinne spotkanie była Kathe, wraz synem Seanem, Maite z rodziną, a także Jimmy z Meike i dziećmi. Patricia widząc zbierające się rodzeństwo zaczęła pomału sprzątać ze stołów. Do pomocy przyłączyła się Barbie, która jeszcze była pod opieką Patricii, a także Tania i Maite, żona Johna. Panowie zaś zaczęli pomału składać stoły i grilla. Po zakończeniu sprzątania wszyscy rozjechali się do swoich domów. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 27: Calling heaven - The Kelly Family

Rozdział 25: The Children Of Kosovo - The Kelly Family