Rozdział 27: Calling heaven - The Kelly Family

 

Polska

Od dnia, w którym Janek, brat Wiktorii powiadomił rodzinę o swoim powrocie do Polski pani Ela, mama Wiktorii o niczym innym nie myśli, jak o powitalnym obiedzie w niedzielę i o wysprzątaniu mieszkania syna na czas. 

Tego dnia, gdzieś tak w godzinach popołudniowych Wiktoria pojechała pomóc mamie i Natalii, która także zdeklarowała się pomóc, w wysprzątaniu mieszkania Janka, które znajdowało się w jednej z kamienic nie opodal centrum miasta. Zajechała pod kamienicę, a następnie wygramoliła się z samochodu i poszła w stronę kamienicy, w której mieszkał Janek. Weszła so bramy, a następnie zaokrąglonymi schodami weszła na pierwsze piętro. Tam skręciła w głąb holu i podeszła pod drzwi mieszkania nr 4. Zapukała, a po chwili Natalia otworzyła jej drzwi.

- Cześć Wiki. Dobrze, że już jesteś, może ty porozmawiasz z mamą, bo ja już nie daje z nią rady. – powiedziała Natalia witając Wiktorię w drzwiach. Natalia tego dnia miała na sobie czarne spodnie typu aladynki, zielony t-shert z napisem love i białe sportowe buty

- A co się stało? – spytała zdziwiona Wiktoria wchodząc do mieszkania należącego do jej brata, ubrana tego dnia szare cygaretki, żółty t-shert, białe sportowe buty i czarny żakiet.

Mieszkanie Janka było nie duże, zaledwie 65m2: trzy pokoje, kuchnia i łazienka.

- Jak to co. Miałyśmy mamie pomóc w sprzątaniu mieszkanie. 

- No tak. A co? – Wiktoria zdjęła żakiet i położyła na pufie stojącej w przedpokoju, a następnie poszła za Natalią.

- A to, że przyszłyśmy na darmo. Mama tu, chyba od rana siedzi, zdążyła już posprzątać z kurzu i odkurzyć wszystko, wymyć podłogę, odświeżyć niektóre naczynia. A teraz skacze po drabinie i firanki zdejmuje do wymycia okien.

- Co? Przecież jej nie wolno, ma problemy z ciśnieniem. – Wiktoria słysząc słowa bratowej, szybkim krokiem poszła do sypialni, gdzie obecnie przebywała jej mama. – Mamo, oszalałaś przecież tobie nie wolno, tak skakać po drabinie. Słyszałaś co powiedział lekarz, musisz najpierw ustabilizować ciśnienie. – powiedziała Wiktoria widząc mamę na drabinie

- Przestańcie, wiem co robie. Leki rano wzięłam, wzięłam, więc o co chodzi. A po drugie lekarz za mnie nie wysprząta mieszkania syna. – powiedziała mama Wiktorii spoglądając z drabiny na córkę i synową. Tego dnia pani Ela miała na sobie brązowy komplet dresowy i baleriny, ale i tak na przebranie do sprzątania pani Ela miała ze sobą szare dresowe spodnie, w których najczęściej chodziła po domu i kapcie.

- Jak to o co? … Narzekałaś ostatnio na zawroty głowy. – powiedziała Natalia spoglądając na teściową 

- Raz czy dwa razy się zdarzyło, a wy już szalejecie. Do roboty byście się wzięły Janek wraca. 

- Dobra Natka bierzmy się do pracy, bo z nią i tak nie wygramy. – powiedziała Wiktoria odwracając się w stronę wyjścia

Pani Ela spojrzała na wychodzącą córkę, a następnie wróciła do dalszego ściągania firanek i szykowania okien do mycia. Natalia zaś zdecydowała się pomóc teściowej. Odbierała od niej firanki i poukładała je w kostkę, a następnie wsadzała do pralki. Wiktoria natomiast po wyjściu z sypialni brata zostawiła torebkę w przedpokoju na pufie, na której wcześniej położyła żakiet, a następnie poszła do kuchni. Tam wyjęła ze zmywarki naczynia, które wcześniej, wsadziła jej mama. Poukładała je wszystkie na stole, a następnie wsadziła do zmywarki kolejne talerze i kubki. Po chwili wyszła z kuchni i poszła z powrotem do sypialni, gdzie dalej przebywały Natalia z mamą. 

- Mamo myłaś meble w kuchni. – spytała wchodząc do sypialni

- Jakie meble. – zdziwiła się mama Wiktorii schodząc z drabiny

- Mówię o kuchni, myłaś już meble w kuchni czy tylko naczynia. – powiedziała Wiktoria spoglądając na mamę

- O nie moja droga, kuchnie to mi zostaw, a ty zajmij się myciem pozostałych okien z Natalią.

- A co w kuchni już wymyłaś? – spytała Natalia 

- Tak, a co miałam tyle czasu na was czekać. To wymyłam.

 - Dobra Natalia, to ja idę po świeżą wodę i bierzemy się za okna. 

Wiktoria poszła do łazienki, tam przygotowała wszystkie potrzebne rzeczy do mycia okien i razem z nimi wróciła do sypialni. Następnie razem z Natalią po wyjściu mamy zaczęły pomału myć okna. Mama Wiktorii poszła zaś do kuchni widząc świeżo wymyte naczynia na stole i pustą szafkę, nalała do zlewu trochę płynu odtłuszczającego i wody. A następnie pomału zaczęła myć meble. 

Po kilku minutach Wiktoria z Natalią przeniosły się do salonu. Tam Natalia wzięła się za mycie okien. Wiktoria zaś zaczęła po kolei sprawdzać sprzęt elektroniczny czy działa. Zaczęła od wierzy, sprawdziła czy wszystko jest podłączone, a następnie sprawdziła czy działa. Następnym sprzętem, którym Wiktoria sprawdziła był telewizor. Sprawdziła dokładnie czy telewizor podłączony jest do dekoderu, a następnie włączyła go. Natrafiła od razu na jeden z programów informacyjnych. Za namową Natalii zostawiła go, aby posłuchać co dzieje się w Polsce. A następnie chwyciła za drabinę i przeniosła ją do pokoju gościnnego, aby tam zdjąć firanki. Po zebraniu wszystkich firanek Wiktoria poszła do łazienki tam wrzuciła je do pralki, a następnie z informacją mamy, która cały czas przebywała w kuchni i myła meble, wsypała wyznaczoną ilość proszku do prania i włączyła pralkę. Po wyjściu z łazienki Wiktoria wróciła do salonu, by pomóc Natalii w myciu okien. W telewizji dalej leciał program informacyjny. 

W pewnym momencie program przedstawił historię młodej dziewczyny, a dokładnie osiemnastolatki o imieniu Kamila, która po śmierci rodziców chce wychować dwójkę swojego rodzeństwa w wieku czternastu i dziesięciu lat. Tylko ma jedną przeszkodę do zrealizowania planów, a dokładnie wyremontować dom, który ucierpiał w pożarze. Wiktoria słysząc tą całą historię zrobiło się jej żal dziewczyny i postanowiła pomóc dziewczynie. 

- Rany co za historia. – powiedziała podchodząc do Natalii, która w tym czasie myła okno

- Dziewczyna chce uratować rodzeństwo przed domem dziecka. – powiedziała Natalia spoglądając ukradkiem na telewizor

- Właśnie, tylko pieniędzy na remont domu nie ma. 

- Został jej tylko wyjazd za granicę. Ale wtedy dzieciaki na pewno wylądują w domu dziecka.

W pewnym momencie Wiktoria wpadła na pewien pomysł.

- Ty, a jak by jej pomóc. – powiedział spoglądając na bratową 

- A jak ty chcesz jej pomóc. – zdziwiła się Natalia 

 - Wyremontujemy jej dom na nasz koszt. 

- Ty mówisz poważnie. – powiedziała mama Wiktorii wchodząc do salonu, po tym jak usłyszała w kuchni rozmowę dziewczyn 

- Tak. Skontaktuję się z fundacją co wspiera dziewczynę, porozmawiamy z nimi i im pomożemy.

- Tylko czy nasi ludzie będą chcieli pomóc i robić za darmo.

- To się ogarnie mamo. 

- Jeśli Antek będzie za, to nie ma sprawy, pomóżcie tej dziewczynie.

- Tylko jest jedna przeszkoda. – powiedziała Natalia zamykając okno 

- Jaka? – zdziwiły się wspólnie Wiktoria z mamą spoglądając na Natalię

- Igor. Zapomniałaś, że on też jest wspólnikiem.

- A Igor. – powiedziała od niechcenia Wiktoria 

- Właśnie. 

- Z nim będzie ciężko. – powiedziała zawiedzionym głosem Wiktoria

- Wiesz co. Porozmawiaj najpierw z Antkiem, a następnie zróbcie zebranie, na którym będzie Igor, kierownicy budowy i projektanci. Opowiedz im o tej dziewczynie i opowiedz o swoich planach. A następnie zrób głosowanie, Jak będzie większość za tobą to Igor nie ma co do gadania. – powiedziała mama Wiktorii spoglądając na córkę

- Wiesz co, to nie jest głupi pomysł. Dzięki mamo. – powiedziała ściskając mamę – Zaraz wejdę na stronę programu i spiszę wszystkie informacje związane z fundacją, aby się z nimi skontaktować. – dodała wychodząc z salonu

Wiktoria podeszła do swojej torebki, wyjęła z niej swój telefon i notatnik. A następnie wraz z nimi wróciła do salonu. Tam usiadła na kanapie i przez aplikację Google znalazła dane dotyczące fundacji, która opiekuje się nastolatką. Spisała wszystko do notatnika, a następnie po z spisaniu wszystkiego położyła telefon wraz z notesem na kanapie. Po chwili podniosła się i wróciła do pomocy przy sprzątaniu.

Gdzieś tak dwie godziny później Wiktoria wraz z mamą i Natalia zakończyły prace sprzątające w mieszkaniu Janka. Wiedząc dobrze, że mama i Natalia przyszły wcześniej pieszo, Wiktoria postanowiła zawieś je do domu. Zabrały wszystkie swoje rzeczy, a następnie wyszły z mieszkania. Schodząc po schodach na duł pani Ela poprosiła córkę, aby ta jeszcze podwiozła ją do sklepu, który znajdował się nieopodal rodzinnego domu. Wiktoria zgodziła się, bo sama chciała zrobić drobne zakupy dla siebie i swoich współlokatorów. Po wyjściu z bramy poszły wszystkie w stronę samochodu Wiktorii, a następnie wsiadły do niego. Wiktoria zanim jeszcze odjechała wysłała sms do Agnieszki z pytaniem co dokładnie kupić. A po chwili odjechała w stronę osiedla, na którym znajdował się rodzinny dom.

Po dziesięciu minutach Wiktoria zaparkowała na parkingu pod sklepem znajdującym się na osiedlu, na którym znajdował się rodzinny dom Wiktorii. Sklep był nie wielki, typowy market stawiany na osiedlach. Wiktoria wraz mamą i Natalią wyszły z samochodu. Trzymając w ręku telefon weszła do marketu. Z listy zakupów przysłanej przez Agnieszkę, Wiktoria stwierdziła, że wystarczy jej tylko koszyk. Chwyciła za niego i poszła na zakupy. Inaczej było z mamą, która od razu kazała Nastali wziąć doży wózek. 

Dwadzieścia minut później Wiktoria wraz z mamą i Natalią wyszły ze sklepu. Wiktoria tylko z jedną torbą, w której miała tylko jabłka, truskawki, kawę, mleko, i chleb. Natomiast mama z Natalią wyszły z czterema torbami, każda trzymała po dwie torby. Zapakowane zakupami, aż po brzegi. Podeszły do samochodu, Wiktoria położyła swoje zakupy na tylnym siedzeniu. Mama zaś poprosiła Wiktorię, aby ta otworzyła bagażnik, a następnie wraz z Natalią tam wsadziły zakupy. Po zamknięciu bagażnika wszystkie trzy wsiadły do samochody i odjechały w stronę rodzinnego domu.

Po niecałych pięciu minutach Wiktoria zaparkowała pod rodzinnym domem. Wyjęła wraz z mamą i Natalią zakupy z bagażnika, a następnie pomogła je wnieś. Widząc w domu siedzącego w salonie na kanapie Antoniego wraz z synami, postanowiła wykorzystać sytuacje, że brat jest w domu i porozmawiać z nim o pomyśle, który chodził jej po głowie. Weszła więc do salonu i podeszła do kanapy, a następnie przywitała się z bratem i bratankami.

- Cześć kochany braciszku. – powiedziała całując Antoniego w policzek, a zarazem stojąc za kanapą – Cześć chłopaki, co oglądacie z tatą. – dodała odsuwając się od kanapy i siadając na jednym z foteli

- Cześć ciocia. – powiedział Kuba zajadając się popcornem. Michał tak był wpatrzony w telewizor, że nawet nie zauważył, że Wiktoria do nich przyszła.

- A ty czego chcesz. – powiedział Antonii spoglądając na siostrę – Jak chcesz podwyżkę to dopiero w przyszłym miesiącu, jak skończymy budowę nowego bloku. Bo w tym miesiącu to nie ma mowy o podwyżce. – dodał nabierając sobie garść popcornu z miski, którą trzymał Kuba 

- Podwyżki? Jakiej … A nie, nie oto chodzi. Wiesz fajnie by było dostać coś do portfela, ale to już się poczeka. Ja przyszłam w innej sprawie. – powiedziała, a po chwili nachyliła się w stronę chłopaków, by wziąć garść popcornu od chłopaków 

- Więc czego chcesz. 

- Przyszłam porozmawiać. Mam pewien pomysł i potrzebuje twojego wsparcia podczas rozmowy z pozostałymi pracownikami. – powiedziała zajadając się popcornem 

- Co to za pomysł? – spytał Antoni spoglądając na siostrę 

- Dziś w programie informacyjnym przedstawiali historię młodej dziewczyny, która po śmierci rodziców chce adoptować młodsze rodzeństwo, ale jest jedna przeszkoda…

- Spalony dom. – przerwał siostrze Antoni 

- Oglądałeś tą historię. – zdziwiła się Wiktoria poprawiając się na fotelu

- Tak, a co.

- Co byś powiedział, jak byśmy jej pomogli w remoncie tego domu. Szybciej wtedy dostanie dziewczyna prawa do opieki nad rodzeństwem. 

- Ty mówisz serio, a co z kosztami remontu, kto nam zapłaci.

- Fundacja, a jak nie to odbijesz mi z wypłaty.

- Ty na prawdę oszalałaś. – powiedział Antoni podnosząc się z kanapy, a następnie odsunął się od niej i poszedł w stronę kuchni

- Antek, ona chce wychować młodsze rodzeństwo. – powiedziała podnosząc się z fotela i idąc za bratem – Ty byś dla nas tego nie zrobił. – dodała wchodząc za nim do kuchni, w której dalej krzątały się mama z Natalią chowając kupione wcześniej zakupy

- Tego nie powiedziałem. – Antoni chwyciła za kubek wiszący na stojaku, a następnie zaczął pomału robić sobie kawę 

- Ale pomyślałeś. 

- Ty siostra bez przesady. Takim idiotą to ja nie jestem, żebym nie obronił własnego rodzeństwa w trudnych chwilach. – powiedział Antonii spoglądając złośliwie na Wiktorię

- To czemu nie chcesz pomóc tej dziewczynie. – powiedziała Wiktoria, która także chwyciła za kubek i zaczęła robić sobie kawę

- Bo wiem jak to się skończy.

- Jak? – spytała 

- To, że przegramy z Igorem. Zapomniałaś, że on ma drugą połowę udziałów w firmie. W każdej chwili może zablokować nasze plany.

- Nie, jak przekonamy głównych pracowników. A w szczególności kierownictwo budowy. 

- O czym ty mówisz? – zdziwił się Antonii spoglądając na siostrę 

 - O tym, że jeśli przekonamy do tego pomysłu pracowników, to Igor będzie miał gówno do gadania. 

- No nie wiem siostra, czy wszyscy będą za naszym pomysłem. – powiedział Antoni zalewając wodą kawę swoją i Wiktorii

- A to czemu? – spytała zdziwiona

- Jeśli dobrze z nimi porozmawiacie, to na pewno was wesprą. A po drugie synu zapomniałeś, że większość ludzi nie lubi Igora. Więc stanie po waszej stronie. – powiedziała pani Ela wtrącając się do rozmowy swoich dzieci

- O widzę, że już kogoś przekabaciłaś. – powiedział Antoni chwytając za swój kubek z kawą i idąc w stronę wyjścia 

- Nie przekabaciłam to był pomysł mamy. – powiedziała chwytając za swój kubek z kawą 

- Co? – zdziwił się Antonii zatrzymując się w progu kuchni, a następnie odwrócił się i spojrzał na mamę – No nie to jest żart. Ty to wszystko wymyśliłaś – dodała 

- A tak, a wiesz dlaczego, bo wasz ojciec na pewno nie odmówił by jej pomocy. – powiedziała spoglądając na syna

- To prawda, ale jego już z nami niema. 

- Widzę, że zapomniałeś synu, o dobrym imieniu ojca, a dokładnie o tym, aby iść jego śladami. Wasz tata na pewno by tego chciał, abyście jej pomogli.

Antoni wziął głęboki oddech, a po chwili zgodził się na propozycję Wiktorii.

- Dobra niech będzie, ja też oddam część swojej pensji na koszt remontu tego domu. 

- Nie musicie robić to ze swoich pieniędzy. – powiedziała Natalia po długiej ciszy

- Jak to? – zdziwili się wspólnie Antonii i Wiktoria

- A od czego są przyjaciele i fundacja. – powiedziała spoglądając na zmianę raz na Wiktorię raz na Antoniego – Z tego co pamiętam masz wszystkie dane fundacji. – dodała spoglądając na Wiktorie 

 - No tak, spisałam wszystko. A co? – powiedziała upijając łyk kawy

- A to, że fundacja na pewno ma już jakieś pieniądze nazbierane na rzecz tej dziewczyny. A my pomożemy zebrać resztę. 

- Natka co ci chodzi po głowie. – powiedziała Wiktoria marszcząc czoło i spoglądając na bratową. 

- Zróbmy składkę na rzecz tej dziewczyny. Każde pięćdziesiąt złoty od nas i od naszych kolegów w pracy na pewno przyśpieszą zbiórkę pieniędzy. A nie zapomnijmy, że wszyscy nasi znajomi mają rodziny. Więc kwota może się podwoić lub potroić. 

- Czekaj kochanie, czy ja dobrze rozumiem. Mamy wystawić w pracy puszkę. – powiedział zdziwiony Antoni spoglądając na żonę

- A czemu nie. To co nazbieracie przelejecie później na fundacje. Zresztą, ja też namówię szefa w swojej pracy na stworzenie takiej puszki. 

- Rany to nie jest głupi pomysł. Szybciej zbierzemy na remont tego domu. – powiedziała z uśmiechem Wiktoria 

- Zgoda, ale pod jednym warunkiem, że na mówisz swoje przyjaciółki, aby stworzyły puszki w swoich miejscach pracy. A ja pogadam z Adamem, aby też postawił taką puszkę na komisariacie.

- Nie ma sprawy, jeszcze dziś z dziewczynami porozmawiam. – powiedziała upijając łyk kawy 

- No nareszcie. Ojciec byłby z was dumny. 

Wiktoria posiedziała jeszcze godzinę w rodzinnym domu. Przez ten czas omawiała z mamą i Natalią niedzielny obiad, a dokładnie co podać na przyjazd Janka i jego dziewczyny. Czy tradycyjny obiad: ziemniaczki, schabowy i jakąś sałatkę czy coś z ulubionych potraw Janka. Antoni słysząc całą tą rozmowę śmiał się z mamy mówiąc, że to wraca Janek, jej syn, a nie jakiś król. Pani Ela starała się nie zwracać uwagi na słowa syna, ale gdy Antoni w pewny momencie przesadził ze słowami, odpowiedziała jemu, że gdy ten wracał ze studiów to też robiła dla niego jego ulubione potrawy, więc nie powinien się tak złościć. I że nigdy o nikim nie zapomniała, bo każdemu coś ulubionego robiła na powrót z Niemiec czy z koloni. Po namyśle i słowach mamy, Antoni przeprosił mamę, mówiąc, że ma rację i zaproponował jej, aby zrobiła zapiekankę, lub jakieś mięso w piekarniku, najlepiej kurczaka na piwie oblanego miodem. Bo wtedy nie będzie tyle zajęta gotowaniem, tylko spędzi więcej czasu z synem. Po słowach syna pani Ela zdecydowała, że zrobi tego kurczaka, pire z ziemniaków,  jakąś sałatkę. 

 Wiktoria zaś po ostatecznej decyzji mamy postanowiła wrócić już do siebie. Pożegnała się z mamą i pozostałymi członkami rodziny, a następnie wyszła przed dom i wsiadła do samochodu. Odpalając samochód w torebce leżącej na przednim siedzeniu pasażera, usłyszała dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzała na nią, ale po namyśle stwierdziła, że oddzwoni, jak dojedzie do siebie. A po chwili spokojnie odjechała z spod rodzinnego domu. 

Po niespełna dziesięciu minutach podjechała pod swój blok. Zaparkowała równo ze swoją klatką, a następnie chwyciła za torebkę i wyszła razem z nią z samochodu. Wyjęła jeszcze zakupy, które wcześniej kupiła, a następnie poszła w stronę klatki. Weszła do niej i widząc wchodzącego sąsiada do winny weszła razem z nim. W windzie przypomniała sobie, że wcześniej dzwonił jej telefon. Wyjęła go i trzymała go w ręku. Dopiero po wyjściu z windy w drodze do mieszkania spojrzała na telefon. Widząc nie odebrane połączenie od Patricka uśmiechnęła się, a po chwili odpisała jemu, że oddzwoni do niego, gdzieś tak za niecałe dwie godziny. 

Po wejściu do mieszkania, jak zawsze Wiktorię przywitał Jog. Nie obyło się od wąchania zakupów, które Wiktoria kupiła i krzyków Wiktorii na psa, że wsadza nos do torby z zakupami. Tomek po wyjściu z kuchni z kubkiem kawy widząc tą całą sytuację pogonił psa i zabrał od Wiktorii zakupy. Wiktoria zaś zdjęła buty, a następnie słysząc głosy dziewczyn w salonie poszła do niego, aby z nimi porozmawiać o pomyśle.

- Hejka kochane. – powiedziała wchodząc do salonu 

- No hej, już myślałyśmy, że o nas zapomniałaś i przeprowadziłaś się do rodzinnego domu. – powiedziała Agnieszka, która wraz z Kingą i Anią siedziała na kanapie 

- No bez przesady. 

- To co cię, aż tyle zatrzymało u mamy? – spytała Kinga spoglądając na Wiktorie

- Rozmowa o uroczystości powitalnej dla Janka i pewien pomysł.

- Jaki pomysł. – powiedziały wspólnie Kinga i Ania 

- Opowiem wam wszystko, tylko najpierw się przebiorę i zrobię coś do picia. A wy w tym czasie sprowadźcie Justynę. – powiedziała, a po chwili odwróciła się i wyszła z salonu

Wiktoria poszła do swojego pokoju, tam zdjęła żakiet i rzuciła go na łóżko. Torebkę wraz telefonem, którego cały czas trzymała w ręce położyła na toaletce, a następnie przebrała się w domowe ciuchy. A dokładnie w czarne spodnie dresowe i niebieski t-shert. Po chwili chwyciła za telefon i wraz z nim wyszła z pokoju i poszła do kuchni. Po drodze założyła jeszcze kapcie które leżały w przedpokoju. Po wejściu do kuchni położyła telefon na stole, następnie chwyciła za kubek stojący na suszarce. Podeszła wraz z nim do blatu kuchennego i pomału zaczęła robić sobie kawę. Postawiła więc wodę w czajniku, a następnie do kupka wsypała dwie łyżeczki kawy. Czekając na zagotowanie się wody wyjęła z jednej z szafek pudełko ciastek kruchych, a następnie wyjęła je na talerz.

Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi Wiktoria będąc najbliżej podeszła otworzyć drzwi. Za drzwiami stała Justyna, po którą na prośbę Wiktorii zadzwoniła Agnieszka. Wiktoria witając się z przyjaciółką spytała czy zrobić jej kawy. Słysząc odpowiedź, że tak wróciła do kuchni i wyjęła jednej z górnych szafek filiżanki, a następnie wsypała do niej dwie łyżeczki kawy i łyżkę cukru, bo taką kawę lubi Justyna. Po zagotowaniu się wody zalała obie kawy, a następnie na tacy zaniosła wszystko do salonu.

- Dobra kochana, co to za sprawa, że mnie ściągnęliście. – powiedziała Justyna siadając na fotelu

- Już wam mówię. – powiedziała wchodząc do salonu 

Wiktoria postawiła tacę na stoliku, a następnie zdjęła z niej filiżankę z kawą podając ją od razu Justynie i kubek ze swoja kawą. Zostawiła jedynie talerz z ciastkami. A następnie wraz kubkiem usiadła na kanapie obok Kingi, która wraz Agnieszką i Anią już siedziała, bo na drugim fotelu siedział Tomek. 

 - Słyszeliście historię dziewczyny, która chce adoptować młodsze rodzeństwo, tylko ma jedną przeszkodę. – powiedziała spoglądając na dziewczyny

- Mówisz o tym spalonym domu. – powiedział niespodziewanie Tomek 

- Tak. – powiedziała spoglądając na niego

- Co wykombinowałaś, że potrzebujesz naszej pomocy. 

- Chcę jej pomóc w remoncie tego domu, ale nie za darmo, żeby nie wkurzać Igora.

- Więc jak chcesz jej pomóc? – spytała zdziwiona Agnieszka 

- Przez fundację, która ją wzięła pod opiekę. 

- A wiesz o ty, że oni teraz zaczęli zbierać na nią. – powiedział Tomek chwytając za jedno z ciastek 

- Wiem. I tu jest mój pomysł. No przepraszam Natalii, bo to ona wpadła na ten pomysł, a mi się spodobał. Co wy na to, jak byście mi pomogli zebrać pieniądze dla tej fundacji poprzez puszki w swoich miejscach pracy. – powiedziała spoglądając na wszystkich po kolei – I o jest właśnie plan na Igora, zbierzemy pieniądze do puszki w wśród pracowników. – dodała 

- Ja jestem za. Wystawię w salonie taką puszkę z opisem historii dziewczyny. Na pewno klientki pomogą.

- Ja też jestem za, ale najpierw musiała bym dostać zgodę od dyrektorki na taką puszkę. – powiedziała Ania spoglądając na Wiktorię

- Ja też muszę porozmawiać z burmistrzem o całej tej akcji, ale znając jego to na pewno się zgodzi. – powiedziała Agnieszka

- U mnie zaś będzie ciężko, nie wiem czy właścicielka apteki się zgodzi. Ale postaram się z nią porozmawiać. Najwyżej uzbieram, jakąś kwotę w śród koleżanek w z pracy.

- Dzięki jesteście kochane. – powiedziała z uśmiechem chwytając za kubek z kawą 

- A ty czemu się nie odzywasz. – powiedziała Ania spoglądając na swojego męża, który nagle zaczął się odzywać. Wszystkie dziewczyny po słowach Ani spojrzały na Tomka.

- A co mam mówić. – powiedział zdziwiony Tomek

- Jak to co dołączysz się do tej akcji. 

- A co mam się przyłączać to wasza akcja.

- Ale każda złotówka się liczy. A w banku dużo ludzi się pojawia. Więc możecie dużo nazbierać. – powiedziała Wiktoria upijając łyk kawy

- Ale ja nie wiem czy wolno prowadzić taką akcje w banku.

- To się dowiedz. – powiedziała szorstko Ania 

- Rany, jakie wy jesteście uparte. Dobra w poniedziałek popytam się szefa. – powiedział podnosząc się z fo0tela

- A dlaczego w poniedziałek. – zdziwiła się Ania 

- Bo obecnie jest na wyjeździe z rodziną. – powiedział odsuwając się od fotela 

- Dobra. Tylko na pewno z nim porozmawiaj. – powiedziała Ania grożąc palcem Ania

- Dobra, a teraz  idę z psem na spacer. – powiedział idąc w stronę wyjścia – Choć Jog idziemy na dwór. – dodał 

- Co? Przecież ja w ten tydzień wyprowadzam psa. – powiedziała Agnieszka 

- To prawda. Ale mam dosyć waszego ględzenia. Dlatego idę z psem. 

- Dobra niech idzie, będzie chwila świętego spokoju. – powiedziała Ania spoglądając na Agnieszkę 

Tomek wyszedł do przedpokoju. Tam ubrał sportowe buty, a następnie założył psu smycz. I wraz z nim wyszedł z mieszkania. 

- Dobra dziewczyny, ja idę do siebie. Mam rozmowę z Michaelem. – powiedziała Wiktoria podnosząc się z kanapy – Ej widział, ktoś mój telefon. – dodała rozglądając się dookoła

- Uuuu… randka przez telefon. – powiedziała z uśmiechem Agnieszka 

- Sprawdź w kuchni. Wróciłaś tylko z tacą. – powiedziała Kinga spoglądając na Wiktorię 

- Dzięki kochana. – powiedziała Wiktoria idąc w stronę wyjścia 

Wiktoria wyszła z salonu i poszła do kuchni. Tam chwyciła za telefon, którego wcześniej pozostawiła na stole i wraz z nim poszła do swojego pokoju. Wchodząc do niego chwyciła za torebkę i wyjęła z niej notes. Po wejściu do pokoju chwyciła za żakiet, zaś telefon pozostawiła na łóżku. Podeszła do szafy, a następnie wyjęła z niej wieszak by powiesić na nim żakiet i wsadziła wszystko do szafy. Po chwili podeszła do łóżka, chwyciła z telefon, a następnie zadzwoniła do Patricka. Czekając na połączenie położyła się wygodnie na łóżku.  

- Hej. Przepraszam cię Michael, że teraz oddzwaniam, ale musiałam coś z dziewczynami omówić. – powiedziała słysząc w słuchawce głos Patricka 

- Nic się nie stało. 

- I co ustaliliście z Joeyem termin wyjazdu do Brukseli. – spytała poprawiając sobie opadający kosmyk włosów

- Tak. Jedziemy w następny weekend.

- Paddy błagam nie daj się jej sprowokować.  

- Nie bój się. Jadę tylko po swoje rzeczy i od razu wracam. Wiki wiem, że Janek wraca, ale co byś powiedziała, jak byśmy się spotkali w następny weekend w Berlinie u Hansa.

- Jasne, że tak. – powiedziała ucieszona – Oderwę się trochę od pracy. 

- Co Igor znowu daje w kość.

- Zapomniałam ci wczoraj powiedzieć. Grzebał w moim telefonie, gdy wysłałeś mi sms-a chciał wiedzieć kim jest Michael.

- Rany on ci nie da świętego spokoju.

- Dam sobie radę, ale dość o nim. Powiedz mi, dzwoniłeś do tego kolesia, na którego Hans dał ci namiary.

- Jeszcze nie.

- Michael czy ja cię mam siłą zaciągnąć do niego. – Wiktoria po swoich słowach usłyszała w słuchawce śmiech – Ty się nie śmiej. Wiesz, że ja ci nie pozwolę rzucić tego co kochasz. 

- Nie bój się. Zadzwonię do niego. Ale najpierw chcę zamknąć stare drzwi i namówić kumpla, aby zjechał też do Niemiec i dalej zemną współpracował.

- Ok, trzymam cię za słowo. Bo wtedy inaczej będziemy rozmawiać. 

- Rany, jak ja cię Wiki kocham, za te twoje dobroć i opiekę nad innymi.

- Oj przestań, od razu dobroć. Ja się po prostu o ciebie martwię.

- Kochana jesteś.

- Dobra Paddy, błagam. Dość już o mnie. Powiedz mi lepiej jak planujemy przyszły weekend.

- W poniedziałek po powrocie z Brukseli skontaktuje się z tobą i pomału będziemy ustalać co planujemy na weekend. 

- Dobrze.

Wiktoria jeszcze przez kilka minut rozmawiała z Patrickiem przez telefon. Rozmawiała by dużej, gdyby nie to, że ktoś dobijał się do Patricka. Patrick przeprosił Wiktorię, że musi zakończyć rozmowę i umówił się z nią, że zadzwoni do niej, następnego dnia. 


 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 24: Hope - MIchael Patrick Kelly

Rozdział 26: I Really Love You - The Kelly Family

Rozdział 25: The Children Of Kosovo - The Kelly Family