Rozdział 32: Flop A Coin - The Kelly Family

 Polska 

Nadszedł wreszcie upragniony weekend, w którym Wiktoria wraz Patrickiem mają się spotkać w Berlinie na potajemnej randce u swoich przyjaciół. Ustaliła z Patrickiem, że wyjadą już w piątek, tak aby być na miejscu, gdzieś tak w godzinach popołudniowych. Wtedy będą mieli więcej czasu dla siebie. Na ten czas Wiktoria wcisnęła swojej rodzinie i przyjaciołom z pracy historie, którą ustaliła z Emmą, że jedzie do niej, aby pomóc im sąsiadom w zaprojektowaniu ogródka. Jedyne osoby, które wiedziały po co dokładnie Wiktoria jedzie do Berlina to jej przyjaciółki. 

Tego dnia Wiktoria pomału kończyła się pakować. Do walizki leżącej na łóżku schowała już dwie ostanie bluski, gdy do jej pokoju weszła Ania z informacją o wcześniejszym obiedzie.

- Choć Wiki zjesz coś przed wyjazdem. – powiedziała Ania wchodząc o jej pokoju

- Już kochana idę. – powiedziała Wiktoria zamykając walizkę – A co jest na obiat. – dodała wychodząc z pokoju

- Wiesz co zrobiłam łazanki z kapusta. 

Po słowach Ani Wiktoria się zaśmiała. Dobrze wiedziała, że to ulubione danie jej męża, a Tomek od kilku dni cały czas nadawał, że zjadł by z chęcią łazanki z kapustą.

- A ty co. – powiedziała Ania spoglądając na przyjaciółkę w drodze do kuchni

- A nic. Widzę, że wreszcie uległaś Tomkowi. 

- A idź ty. Zresztą ty też byś uległa, jak by ktoś godzinami nad uchem tobie gadał, zrób mi łazanki. 

Dziewczyny weszły do kuchni. Na stole czekały już na nich dwa talerze łazanek, nałożone wcześniej przez Anie. Ze względu na godzinę, a było już po jedenastej nie było już nikogo więcej, oprócz nich i Joga, który obecnie leżał w swoim kojcu w salonie. Reszta lokatorów była już w pracy, a Ania w tym tygodniu miała na drugą zmianę do przedszkola.  

Wiktoria wraz z przyjaciółką zasiadły do stołu i zaczęły zajadać się łazankami, cały czas rozmawiając o wyjeździe Wiktorii do Berlina i jej spotkaniu z Patrickiem.

- Mam nadzieje, że wreszcie będziesz szczęśliwa. – powiedziała Ania spoglądając na Wiktorię

- Przecież jestem szczęśliwa. – zdziwiła się Wiktoria słysząc słowa przyjaciółki 

- Nie o takie szczęście mi chodzi. 

- A o jakie.

- A o takie, przy którym wreszcie będziesz promienieć ze szczęścia. A ja wiem, że Michael to w tobie wywoła.

- Ania przestań. Na razie chcemy być tylko przyjaciółmi.

- Ehe … przyjaciółmi. To czemu codziennie do niego dzwonisz i śmiejesz się pod nosem widząc na ekranie jego numer telefonu. 

- Oj tam raz czy dwa razy się zdarzyła. Wielkie co.

- Wielkie co. Dziewczyno ty się wreszcie zakochałaś, tylko nie chcesz tego przyjąć do siebie. – powiedziała Ania spoglądając na Wiktorię 

- Dobra masz racje, coś poczułam do Michaela. Ale ciężko stwierdzić co to jest, bo dopiero się poznajemy na nowo. 

- No nareszcie to powiedziałaś. Już myślałyśmy z Kingą i Agnieszką, że będziemy musiały jakieś tortury tobie robić, żebyś wreszcie powiedziała, że coś czujesz do Paddiego. 

- No wiecie co jesteście nie do zniesienia. – powiedziała Wiktoria spoglądając złośliwie na przyjaciółkę.

W pewnym momencie zadzwonił domofon. Jog na jego dźwięk zerwał się, jak szalony i zaczął skakać przy drzwiach. Wiktoria podniosła się jako pierwsza i podeszła do domofonu. Słysząc w słuchawce głos Janka, bo to on właśnie do niej przyszedł. Zdziwiła się, że brat nie spodziewanie do niej przyszedł i to przed jej wyjazdem. Otworzyła jemu bramę, a następnie wróciła do kuchni. Chwyciła za pusty talerz po łazankach i wraz z nim podeszła do zmywarki, a następnie wsadziła go do niej. 

- Siemka siora. – powiedział męski głos wchodząc do mieszkania 

- Cześć Janek. – odezwały się wspólnie Wiktoria z Anią 

- No co mordeczko. Poznajesz pana. No daj buziaczka, buzi, buzi panu. – powiedział Janek witając się z psem

Wiktoria słysząc słowa brata wyszła z kuchni do przedpokoju, by dowiedzieć się w jakiej sprawie przyszedł Janek do niej. Ale widząc, jak brat całuje się z psem pokiwała tylko przecząco głową. 

- No nie kolejny wariat. – powiedziała widząc, jak pies oblizuje twarz Janka 

- Co wariat z psem się witam. Nie mordeczko moja kochana. 

- Ciekawe czy z Dagmarą witasz się tak czule, jak teraz z psem. – powiedziała wracając do kuchni – Kawę czy coś chłodnego do picia chcesz. 

- No co ta pani mówi zazdrości ci co. No już wystarczy. – powiedział odrywając się od psa

- Jak bym miała czego.

- Jak macie jakiś dobry sok to poproszę. – powiedział Janek wchodząc do kuchni – O cześć Anka. – dodał widząc przyjaciółkę siostry w kuchni 

- Hejka. – odpowiedziała Ania wsadzając talerz do zmywarki

Wiktoria podeszła do lodówki i wyjęła szklaną butelkę z sokiem pomarańczowym, a następnie z jednej ze szafek wyjęła szklankę i nalała do niej soku. Janek widzą pełna już szklankę soku chwycił za nią, aby się napić łyka soku. 

- Po co przyszedłeś. Przecież wiesz, że zaraz wyjeżdżam do Niemiec. – powiedziała chowając butelkę do lodówki 

- Wiem. I ja w tej sprawie.  

- Wszystko wam powiedziałam. Jadę tam w interesach. – powiedziała wychodząc z kuchni

- Tak jasne w interesach. – powiedział Janek upijając łyk soku

Wiktoria poszła do swojego pokoju. Tam z szafy wyjęła czarne spodnie typu Aladyn, a następnie widząc, że Janka jeszcze nie ma w jej pokoju założyła je na siebie. Zaś spodnie dresowe, które miała obecnie na sobie złożyła je w kostkę i położyła na łóżku. Po chwili z jednej z szuflad komody wyjęła niebieski t-shert w białe kropki i położyła go  na łóżku

- Tą bajkę o interesach to ty możesz wciskać tym co cię mało znają. A nie mnie. – powiedział Janek wchodząc do pokoju Wiktorii, trzymając cały czas w reku szklankę

- Ale ja jadę w interesach. – zdziwiła się Wiktoria spoglądając się na brata

- Wiki znam cię, wiem kiedy próbujesz coś ukryć. – powiedział podchodząc do siostry – Więc z kim się masz spotkać po tajemnie. – dodał robiąc przy tym śmieszne miny, aby rozweselić siostrę i słonic do wyznania tajemnicy 

Janek był starszym bratem Wiktorii. Dzieliło ich tyle samo lat co między Wiktorią i Dorotą. Ale to z Wiktorią umiał się lepiej dogadać niż z własną siostrą bliźniaczką. 

- O matko. Ja z tobą nie wytrzymam. – powiedziała Wiktoria spoglądając na brata i widząc co wyprawia

- Wal siostra, przyjmę wszystko na klatę, nawet romans z palantem, którego nie nienawidzę. – powiedział Janek pokazując na siebie

Wiktoria się zaśmiała. Dobrze wiedziała, że Janek nie odpuści. Więc postanowiła powiedzieć z kim ma się spotkać w Berlinie. I przekabacić brata na swoją stronę, aby nic nikomu nie mówił, do czasu kiedy sami nie zdecydują ogłosić tej wiadomości.

- Tego palanta to polubisz. – powiedziała z uśmiechem na twarzy 

- No nie wiem. Wiesz, że nie lubię palantów. Ale mów, przyjmę wszystko na klatę. Kim jest palant, który zawrócił ci w głowie. – powiedział znowu wygłupiając się 

- Ten palant to Michael Patrick Kelly. – powiedziała podchodząc do łóżka – A teraz braciszku odwróć się, bo chce zmienić bluzkę. – dodała pokazując bratu palcem, żeby się obrócił do tyłu

Janka tak pochłonęły żarty i wydurnianie się, że nawet nie zrozumiał o kim Wiktoria mówi. Dopiero po czasie, gdy odwrócił się do tyłu doszło do niego o kim mówi siostra. Wiktoria widząc zaś, że brat się odwrócił tyłem, zdjęła z siebie szary bawełniany t-shert i położyła go na łóżku. A następnie chwyciła za niebieski t-shert i założyła go na siebie.

- Dzięki bogu, że nie … Co? – powiedział Janek stojąc tyłem do siostry – Ty mówisz serio. – dodał 

- Tak. Michael i ja jesteśmy parą. Na razie na etapie przyjaźni, ale chcemy czegoś więcej. – powiedziała zakładając t-shert 

- Mama wie. 

- Nie. Wiedzą tylko Emma i Hans. I oczywiście moje przyjaciółki. No i teraz ty, ale mam nadzieje, że zachowasz to dla siebie. Do póki nie zdecydujemy się tego ujawnić. – powiedziała spoglądając na brata – Możesz się już odwrócić. – dodała 

 - Co za czasy, żeby własny kumpel mnie nie poinformował, że moja siostra u niego robi sobie schadzki z drugim moim kumplem. – powiedział odwracając się w stronę Wiktorii

- Pamiętaj ani słowa Dośce. – powiedziała podchodząc do brata i grożąc jemu palcem 

- Dobra, dobra nie powiem jej. Zresztą wiesz, że nie jestem, jak nasza szalona siostra. – powiedział zbliżając się do siostry, aby ją uściskać – Chodź tu kochana. – dodał ściskając Wiktorię – Pozdrów Michaela ode mnie. I niech się wam ułoży, życzę wam to z całego serca. 

- Dobrze pozdrowię go. A teraz braciszku to ja się już zbieram, jadę do Berlina. – powiedziała odsuwając się od brata 

Wiktoria podeszła do toaletki, tam z krzesła chwyciła za torebkę, w której miała już schowany portfel, dokumenty i telefon, a także inne potrzebne rzeczy. Janek zaś chwycił za walizkę leżącą na łóżku Wiktorii. I wraz z nią i Wiktorią wyszedł z pokoju. W przedpokoju Wiktora założyła sportowe buty. Chwyciła jeszcze za zamszową ramoneske w kolorze beżu, a następnie pożegnała się z Anią i Jogiem, a po chwili wyszła z Jankiem z mieszkania. W drodze do windy, a nawet w samej windzie, Wiktoria wraz z Jankiem cały czas rozmawiali na temat Patricka. Wiktoria opowiedziała bratu, jak po solidnej rozmowie z Patrickiem zdecydowała się na związek z nim. I że trochę do tego przyczyniła się rozmowa z Emmą i Natalią, która chciała się czegoś więcej dowiedzieć o Patricku. Janka nie zdziwiła rozmowa z Emmą, ale z Natalią to już całkiem. Nie mógł uwierzyć że ich bratowa wytłumaczyła Wiktorii, że miłość nie musi się zaczynać od namiętnego uczucia tylko, też od przyjaźni. 

Po wyjściu z bramy podeszli wspólnie do samochodu. Janek umieścił walizkę na tylnym siedzeniu samochodu Wiktorii, Wiktoria zaś położyła na przednim siedzeniu pasażerskim torebkę i ramoneskę, a następnie pożegnała się z bratem. Wiktoria żegnając się poprosiła jeszcze raz Janka, by nic nie mówił pozostałym członkom rodziny, a szczególności Dorocie. Janek obiecał że dotrzyma tajemnicy, ale poprosił siostrę, żeby nie ukrywała tego zbyt długo, bo wyjdą jeszcze jakieś nieporozumienia. Wiktoria powiedział, że przemyśli to i porozmawia o tym z Patrickiem. Po chwili Wiktoria wsiadła do samochodu. Pomachała jeszcze Jankowi, a następnie odjechała.

Wiktoria pojechała tą samą drogą co ostatnio, przez Gurlic. Nie miała żadnych utrudnień, jak wtedy. Dojechała do Berlina po niecałych czterech godzinach. Jedynie tylko raz się zatrzymała na stacji paliw, by zatankować samochód i to jeszcze na polskiej ziemi w Zgorzelcu. Zaparkowała samochód pod domem przyjaciół. Nie widząc jeszcze samochodu Patricka postanowiła zadzwonić do niego. Chwyciła wiec za torebkę, a następnie wyjęła z niej telefon i wykręciła numer Patricka. Patrick powiadomił ją, że będzie z małym opóźnieniem, ze względu na telefon od znajomego. Powiadomił ją też, że jest obecnie pod Dreznem i żeby się nie martwiła, bo na pewno się spotkają. 

Po rozmowie z Patrickiem Wiktoria chwyciła za torebkę i ramoneskę, a następnie wyszła z samochody i wyjęła walizkę. Mając wszystko z czym przyjechała podeszła do domu przyjaciół. Po zapukaniu, drzwi otworzyła jej. Dziewczyny przywitały się. Wiktoria witając się z Emmą spytała się, gdzie jest jej chrześnica. Emma poinformowała ją, że Ania obecnie śpi, a następnie widząc zmęczoną podróżą przyjaciółkę zaprowadziła ją do pokoju gościnnego, który ma dzielić wspólnie z Patrickiem. Tam Wiktoria zostawiła walizkę i kurtkę, a następnie poszła się umyć po podróży. Emma zaś zeszła na duł do kuchni, by tam zrobić kawy dla Wiktorii i dla siebie.


Niemcy/Monachium 

Tego dnia Patrick wstał gdzieś tak po godzinie siódmej. Wiedząc, że wyjeżdża do Berlina dopiero przed godziną dziesiątą, mógł więc pozwolić sobie na krótki jogging nie opodal domu Patricii. Cały trening zastanawiał się czy jego rodzeństwo uwierzyło w jego historię, a dokładnie w jego spotkanie z Oskarem Weberem i rozmowie z nim w sprawie powrotu Patricka na rynek muzyczny. Bo właśnie taka bajkę wcisnął swojemu rodzeństwu Patrick.

Po powrocie Patrick wziął solidny prysznic. W samych czarnych bokserkach przeszedł do sypialni, mijając w salonie stojącą przy kanapie walizkę, którą dzień wcześniej spakował do wyjazdu. Tam w sypialni ubrał się w czarne dżinsy, szary t-shert i czarne skarpetki, które wyjął i przygotował sobie dzień wcześniej pozostawiając na komodzie. Następnie widząc, że telefon ma niespełna czterdzieści procent postanowił go podładować. Podszedł wiec do biurka stojącego pod oknem, a następnie chwycił za ładowarkę i podłączył do niej telefon. Pozostawiając telefon na biurku wyszedł z sypialni, a następnie zszedł na duł do kuchni, aby zjeść śniadanie, a dokładnie jajecznicę przygotowaną przez Patricie dla wszystkich. Tam usiadł obok Barbie, która jeszcze przebywała pod opieką siostry. 

Po solidnym śniadaniu Patrick widząc, że jest już po godzinie dziewiątej wrócił do siebie na poddasze, aby pomału zacząć szykować się do wyjazdu. Tam założył wygodne buty sportowe, które stały w salonie, nie opodal drzwi. A następnie poszedł do sypialni by odłączyć telefon od ładowarki. Chwycił więc za telefon i odłączył wraz z ładowarką. Telefon od razu schował do tylnej kieszeni spodni, z ładowarką zaś trzymającą w ręce podszedł do komody. Chwycił za portfel leżący na komodzie, a następnie wraz ze wszystkim wyszedł z sypialni. Podszedł do walizki stojącą przy kanapie i do bocznej kieszeni zapinanej na zamek wsadził ładowarkę, zaś portfel schował do tylnej kieszeni spodni. Następnie rozejrzał się jeszcze po poddaszu by upewnić się czy czegoś nie zostawił. Widząc, że nic nie zostawił chwycił za walizkę i wraz z nią zszedł na duł. Tam pożegnał się z siostrami i pozostałymi członkami domu, a następnie w przejściu przy drzwiach chwycił za katanę i wraz ze wszystkim wyszedł z domu. Podszedł do samochodu, który stał na podjeździe. Otworzył go, a następnie wsadził walizkę do bagażnika. Po chwili rzucając katanę na przednie siedzenie pasażerskie wsiadł do samochodu. Wyjął z kieszeni telefon i umieścił go w uchwycie, a następnie odjechał z pod domu Patricii.   

Tym razem Patrick pojechał przez Norymbergię. Mógł sobie na to pozwolić, bo od kilku dni droga była już zrobioną i przejezdna. Wybrał tą trasę ze względu, że była ona krótsza od poprzedniej, którą jechał na uroczystość chrztu małej. Chciał szybciej dojechać na spotkanie z Wiktorią, ale niestety nie udało się. Dojechał do Berlina dopiero po ponad sześciu godzinach. Nie ze względu na wypadek, czy inne utrudnienia drogowe, ale ze względu na postoje, które miał dwa. Jeden za Norymbergią, gdzie zatrzymał się na ze stacji paliw, aby zatankować samochód, znajdującej się nie opodal zajazdu, w którym Patrick zamówił od razu coś do jedzenia. Drugi postój miał już pod Lipskiem, gdzie zatrzymał się na parkingu by odebrać telefon od Chrisa. 

- Siema Chris. Coś się stało, że dzwonisz. – powiedział odbierając telefon 

- Siema stary. Mam dobrą wiadomość. – powiedział głos w telefonie 

- Niech zgadnę, przenosisz się do Niemiec.

- Strzał w dziesiątkę. Rozmawiałem z Rebeką, jej firma otwiera oddział w Niemczech, i to w Monachium. Wybrali ją ma kierownika oddziału.

- Świetnie. Stary to mamy szansę odnowić zespół. – powiedział uradowany Patrick słysząc słowa przyjaciela 

- Odnowić to nie, prędzej nowy skład założymy. 

- No tak, wszystkich nie ściągnę do Niemiec. No trudno zrobimy casting i wybierze się nowych członków. 

- Właśnie. Zrobimy to wszystko, jak zjadę do Niemiec.

- A macie już konkretną datę na przeprowadzkę. – powiedział Patrick otwierając butelkę wody, aby się napić 

- Niestety, ale konkretnej daty jeszcze nie znamy. Nie wiemy kiedy ona ma tam zacząć. 

- Rozumiem, to daj znać, jak coś będziesz wiedział.

- Jasne. A rozmawiałeś, już tym facetem, którego Hans ci polecił. 

- Jeszcze nie. – powiedział upijając łyk wody

- Myślałem, że już z nim gadałeś. I mniej więcej wiesz, jakie ma oczekiwania od nas. 

- Nie, ale mogę się z nim umówić i pogadać, bo właśnie jadę do Berlina. 

- Do Berlina? Po co jedziesz do Berlina? – zdziwił się Chris

- Jadę odwiedzić Emmę i Hansa. Potrzebują pomocy przy małej. – powiedział nie pewnie Patrick drapiąc się po brodzie

Nie chcąc, aby kumpel pomyślał, że zmienia kobiety, jak rękawiczki, Patrick skłamał. Wolał powiedzieć, że jedzie pomóc przyjacielowi niż na randkę z Wiktorią. Zresztą myślał, że Chris uwierzy i nie będzie tyle wypytywał. Niestety, ale plan się nie udał Chris bardzo dobrze znał Patricka i szybko wyczuł, że kumpel kłamie.

- Od kiedy ty taki pomocny przy niańczeniu takich małych dzieci. – zdziwił się Chris

- Przecież zawsze pomagałem rodzeństwu, jak potrzebowali mojej pomocy przy opiece swoich pociech.

- Właśnie, a z tego co wiem to zawsze opiekowałeś się, już dużymi dziećmi, a nie maluchami w pieluchach. Więc, jaka jest prawda.

- Przecież mówię. Jadę pomóc przy małej.

- Paddy znam cię, wiem kiedy kłamiesz. Więc słucham. 

- O matko. Dobra powiem ci prawdę. Mam spotkanie z Wiktorią.

- Z tą dziewczyną, o której mi opowiadałeś.

- Tak, chcemy nadrobić zaległości. 

- To czemu mówisz mi, że jedziesz pomóc Hansowi. 

- Bo to u nich mamy się spotkać. Oni nas po latach ze sobą spiknęli, więc muszą znieść nasze spotkania.

-  A rozumie, schadzki z dziewczyną u kumpla. – powiedział ze śmiechem Chris

- No coś w tym stylu. – zaśmiał się Patrick 

- Ok, to życzę ci szczęścia w nowym związku.

- Nie dziękuje, stary. A co z tym kolesiem, mam się z nim kontaktować i umawiać na spotkanie.

- A wiesz co, Jak byś znalazł czas to z nim pogadaj.

- Dobra, bo znając Wiki to nie da mi spokoju, jak się z nim nie spotkam. To będę miał już to za sobą

- Chociaż nie znam jej to coraz bardziej ją lubię. – powiedział ze śmiechem Chris

- Nie martw się poznasz ją. 

- Dobra stary nie przeszkadzam ci. Dam ci znać, kiedy dokładnie będziemy się przenosić so Niemiec. Udanej randki stary.

- Dzięki. Ok, to do usłyszenia. – powiedział zakańczając rozmowę z Chrisem 

Po skończonej rozmowie z Chrisem Patrick postanowił od razu zadzwonić do Oskara Webera i umówić się z nim na spotkanie. Poinformował go, że jest w drodze do Belina i przez weekend będzie w stolicy. Mężczyzna ucieszył się i od razu umówił się na spotkanie z Patricka, które odbędzie się jutrzejszego dnia w sobotę w godzinach popołudniowych. Konkretną godzinę i miejsce spotkania Oskar ustalił, że wyśle Patrickowi smsem. Patrick zgodził się, a następnie podziękował mężczyźnie. 

Po skończonej rozmowie Patrick usadowił zmów telefon na uchwycie. Po chwili chwycił za butelkę wody i napił się. A następnie spojrzał na zegarek w telefonie i widząc, że jest po szesnastej postanowił odjechać. Wiedząc, że ma spory kawał do przejechania, postanowił, że już więcej nie będzie się zatrzymywał i nie zwróci uwagi na dzwoniący telefon. Jedyny telefon, jaki jeszcze odebrał to telefon od Wiktorii, który odebrał za Lipskiem.


Niemcy/Berlin 

Od przyjazdu Wiktorii do Berlina minęło już ponad godzinę. Przez ten czas Hans wrócił z pracy i mała się obudziła. Zaś Wiktoria z Emmą zdążyły przegadać chyba na wszystkie tematy, jakie miały: przyjazd Janka do polski, Poród Doroty, kłótnie z Igorem i pomysł zbiórki dla potrzebującej dziewczyny. Emma słysząc historię poszkodowanej dziewczyny, postanowiła, że razem z Hansem pomogą i dołączą się do zbiórki. Wiktoria podziękowała przyjaciołom i przyjęła ich pomoc wiedząc, że Emma i tak nie odpuści i będzie chciała jej pomóc. 

W pewnym momencie Wiktoria zaczęła się denerwować widząc, że Patricka jeszcze nie ma. 

- Już powinien dawno dojechać. – powiedziała upijając łyk kolejnej kawy, którą zrobiła dla niej Emma 

- Spokojnie dojedzie. – powiedziała Emma, próbując uspokoić Wiktorię

- Co jest. – powiedział Hans wchodząc do salonu wraz z małą Anją, której wcześniej zmieniał pieluchę 

- Nic, Wiki się martwi, że Paddy jeszcze nie dojechał. – powiedziała Emma spoglądając na męża

- Może późno wyjechał.

- No jak późno. – powiedziała zdenerwowana Wiktoria spoglądając na Hansa – Dzwoniłam do niego, mówił, że jest już za Lipskiem. – dodała 

- Dojedzie nie denerwuj się. – powiedział Hans siadając obok żony

W pewnym momencie pod dom zajechał samochód. Wiktoria słysząc trzask drzwi uspokoiła się. Po chwili słysząc dźwięk dzwonka Emma podniosła się i poszła otworzyć drzwi. Widząc, że to Patrick wpuściła go. 

- No nareszcie stary. – powiedział Hans widząc wchodzącego do domu kumpla – Bo już tutaj ktoś o mało włos kręćka z nerwów nie dostał. – dodał ze śmiechem spoglądając na Wiktorię 

Wiktoria słysząc słowa Hansa spojrzała złośliwie na niego, a następnie podniosła się z kanapy i podeszła do Patricka by z nim się przywitać.

- Hej, już myślałam, że coś się stało. – powiedziała witając się z Patrickiem. Patrick objął Wiktorię, a następnie pocałował ją czule. 

- Hej przecież znasz mnie. Nie zostawił bym cię teraz kiedy jesteśmy razem. – powiedział spoglądając Wiktorii głęboko w oczy 

- Wiem, ale i tak się martwiłam. – powiedziała odsuwając się po chwili od Patricka 

- Co cię stary zatrzymało, że nie mogłeś dojechać na czas. – spytał Hans witając się z kumplem

- Paddy, kawy. – spytała Emma idąc w stronę kuchni 

- Jak byś mogła kochana. – powiedziała z uśmiechem spoglądając na Emmę, ułożył walizkę obok kanapy na której siedziała Wiktoria i usiadł obok niej

- Mogę, mogę. – powiedziała Emma znikając w kuchni 

- Chris do mnie dzwonił i trochę nam zeszła rozmowa. – powiedział spoglądając na Hansa 

- A Chris, co u niego. – spytał Hans poprawiając na kolanach małą 

- Dał mi znać, że Rebekę przenoszą do Niemiec, więc i on przeprowadzi się do Niemiec.

- To super stary. Taki muzyk jak Chris to skarb.

- Wiem, dlatego bez niego bym nie zaczynał powrotu.

Wiktoria się nie odzywała. Nie znała tak dobrze Chrisa, jak Patrick i Hans. Więc wolała się nie wtrącać w rozmowę. Tylko kilka razy, gdy upijała łyk kawy spoglądała na zmianę na Patricka i na Hansa.

- A co z resztą. – spytała Emma wracając z filiżanką kawy i podając ją Patrickowi 

- Nie wiem. Najwyżej będziemy nowy skład robić. 

- Czyli wracasz na scenę. – powiedziała Wiktoria po kilku minutowej ciszy

- Zobaczymy kochanie. – powiedział całując Wiktorię w policzek – Na razie poczekam na przyjazd kumpla – dodał po chwili chwytając za filiżankę z kawą

Cała czwórka przegadała wspólnie jeszcze przez godzinę, może więcej, wspominając przy okazji stare czasy spędzone na farmie i w Polsce w rodzinnym mieście Wiktorii. A następnie Wiktoria z Emmą podzieliły się pracami. Wiktoria poszła do kuchni przyrządzić dla wszystkich kolacje, zaś Emma zabrała małą od Hansa i wraz z nią poszła na górę pomału ją uśpić. Panowie natomiast zrobili sobie męską pogawędkę o swoich samochodach. Wyszli nawet przed dom by ocenić kto ma lepszy z samochód. 

W kuchni Wiktoria na prośbę Emmy pomału zaczęła robić wytrawną tarte. Wyjęła stolnicę, która schowana była za drzwiami i położyła ją na stuł. Po chwili wytarła ją z kurzu, a następnie wyjęła z lodówki wszystkie składniki do ciasta i pomału zaczęła wyrabiać ciasto. Następnie mając już gotowe ciasto, owinęła je folią i schowała na kilka minut. A następnie, wiedząc od Emmy gdzie co jest wyjęła z szuflady, znajdującą się pod kuchenką ceramiczną blaszkę do tarty. Wytarła ją z kurzu, a następnie wysmarowała ją masłem wysypała ją bułką tartą, tak aby wszystkie rogi się zakleiły. Mając już gotową blaszkę Wiktoria postanowiła pomału zacząć przygotowywać nadzienie do tarty. Wyjęła więc z zamrażarki mieszankę warzyw mrożonych. Sprawdziła dokładnie co w niej jest i widząc, że są tam w składzie ziemniaki, marchewka, fasola szparagowa, cukinia, papryka i kukurydza, a także saszetka dodatkowych aromatycznych przypraw, zaczęła pomału przygotowywać farsz. Chwyciła więc za patelnie i pomału zaczęła na niej rozgrzewać olej. Po chwili wrzuciła na rozgrzany tłuszcz warzywa i pomału zaczęła je przysmażać, dodając do nich saszetkę przypraw, która była w warzywach. Po kilku minutach Wiktoria odstawiła patelnie na bok, by farsz trochę wystygł. Następnie włączyła piekarnik i wyjęła z zamrażarki ciasto i zaczęła nakładać je na blaszkę.

W trakcie, gdy Wiktoria nakładała ciasto ma blaszkę, do kuchni wszedł Patrick.

- Hej, coś ci pomóc. – powiedział Patrick wchodząc do kuchni

- Nie, jest już prawie wszystko zrobione. Zostało mi tylko podpiec ciasto, nałożyć farsz i do piekarnika. – powiedziała Wiktoria nakłuwając ciasto – A Hansa wcięło. – dodała spoglądając na Patricka 

- Poszedł ogarnąć miejsce w garażu na nasze samochody. – powiedział podchodząc do Wiktorii, aby ją ucałować w policzek

-  A ten znowu swoje. Przecież nikt nam samochodów nie świśnie. 

- Też to jemu mówiłem, ale znasz go. 

- Znam, znam. Boi się, że po kradzieży straci nas, jako przyjaciół. – powiedziała wsadzając ciasto do piekarnika 

- Właśnie. 

Po chwili Wiktoria podeszła do Patricka, który obecnie stał oparty o stół. Zbliżyła się do niego, aby być bliżej jego ust. Patrick widząc to objął Wiktorię, aby ja przyciągnąć do siebie. A następnie wpatrzony w jej zielone oczy pocałował ją. Tym razem pocałunek był namiętny, nie taki, jak podczas ich przywitania.

- Zaniosłeś walizkę do naszego pokoju. – powiedziała po chwili 

- Tak, Hans mi wszystko pokazał. – powiedział wpatrując się w jej oczy

- A rozmawiałeś już z tym kolesiem co Hans dał ci namiary.

- Rany Wiki, a ja już myślałem, że zapomniałaś. – powiedział próbując ją znowu pocałować 

- Nie ma mowy. Dzwoniłeś czy nie. – powiedziała ze skrzyżowanymi rękami i marszcząc czoło 

- Jeśli cię to uspokoi to dzwoniłem.

- I …

- Co I? – zdziwił się Patrick, choć wiedział dokładnie o co Wiktoria pyta

- Michael nie zaczynaj. Wiesz, że nie lubię, jak ktoś się ze mną droczy.

- Wiem kochanie. – powiedział całując Wiktorię w usta – Jesteśmy umówieni na jutro. Miejsce i godzinę spotkania wyśle mi smsem. – dodał 

- No i bardzo dobrze. – powiedziała odsuwając się od Patricka 

- A ty gdzie idziesz. – powiedział zdziwiony

- Jak to gdzie kolacje dokańczać. – powiedziała zbliżając się do piekarnika 

Wiktoria podeszła do piekarnika i wyjęła spód tarty kładąc ją na stolnicy. Następnie chwyciła za patelnie z warzywami i pomału zaczęła nakładać na spód. Patrick widząc to wyjął z szafki małą miskę, a następnie  z lodówki jajka i śmietanę i zaczął pomału przyrządzać masę jajeczną. Po przygotowaniu jej podał Wiktorii. Wiktoria zaś po dokładnym rozprowadzeniu farszu wylała masę jajeczną na tarte, a następnie wsadziła blaszkę wraz z zawartością powrotem do piekarnika.  

W tym czasie, gdy Wiktoria wsadzała blaszkę do piekarnika do kuchni weszła Emma.

- Nareszcie zasnęła. – powiedziała ziewając 

- Widzę, że nie tylko ona. – powiedziała Wiktoria spoglądając na Emmę 

- Dobra przysnęło mi się. A teraz zmykać z stąd, bo kolacje idę robić.

- Kolacja już w piekarniku. – powiedziała Wiktoria podchodząc do okna i chwytając butelkę z wodą, aby nalać sobie do jednej ze szklanek stojącej obok 

- Co? Jak to? – zdziwiła się Emma 

- Normalnie, powiedziałaś co chcesz zrobić na kolację to, to zrobiłam. Tarta się już piecze w piekarniku. – powiedziała upijając łyk wody

- Wiki nie musiałaś.

- Wiesz co siostra nie denerwuj mnie. Jak nie musiałam, po to tu jesteśmy, aby wam pomóc.

- Wiki ma rację. – powiedział Patrick spoglądając na zmianę na dziewczyny 

- Dobra, niech wam będzie. To kiedy kolacja.

- Za dwadzieścia minut.

Dwadzieścia minut później cała czwórka zasiadła do kolacji w salonie. Emma pokroiła dla każdego po kawałku tarty, zaś Hans otworzył do niej czerwone wino, które dostał w prezencie ślubnym od jednego ze swoich kumpli z kancelarii. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 24: Hope - MIchael Patrick Kelly

Rozdział 26: I Really Love You - The Kelly Family

Rozdział 25: The Children Of Kosovo - The Kelly Family