Rozdział 38:Boats - Michael Patrick Kelly
Francja
W ten sam weekend w którym Joey, Jimmy i John pojechali do Polaki odwiedzić rodzinę Kowalik, Patrick pojechał do Francji. A dokładnie do Burgundii, jednego z regionów Francji, w którym znajdował się zakon św. Jana, do którego wcześniej należał, a w którym obecnie przebywali jego przyjaciele. Chciał przekonać się sam, że słowa wypowiedziane wcześniej przez ojca Samuela dotyczące Joelle i jej oskarżeń pedofilskich są prawdziwe.
Samolot, w którym leciał Patrick wylądował na lotnisku w Paryżu, gdzieś tak po godzinie ósmej rano. Patrick zaraz po wyjściu z lotnika poszedł w stronę wypożyczalni samochodów, która znajdowała się kilka przecznic za lotniskiem. Tam wypożyczył niebieskiego Forda Focus RS. Następnie po zapłaceniu i załatwieniu wszystkich formalności w sprawie wypożyczenia samochodu, wsiadł w samochód i pojechał w stronę miejscowości, w której znajdował się zakon św. Jana. Wiedząc, że podróż zajmie jemu ponad cztery godziny Patrick zaraz po wyjeździe z wypożyczalni zajechał na pobliską stacje paliw. Tam zatankował samochód, a także kupił sobie kawę i dwie słodkie bułki.
Drogę do miasteczka, w którym znajdował się zakon miał wyjątkowo dobrą, bez żadnych utrudnień. Czasami zdarzyło się jemu, że zwalniał jadąc samochodem. Ale to tylko, ze względu na krajobraz, który ukazywał się jemu podczas jazdy. Piękne pola rzepaku, lawendy czy pszenicy, które ukazywały się podczas jazdy fascynowały Patricka. Widząc to wszystko powtarzał sobie czasami, że to co widzi na polu, sadzie czy w ogrodzie to dar od Boga, który pozwala człowiekowi przetrwać.
Po niespełna czterech godzinach Patrick dojechał na miejsce. Za zgodą ojca przełożonego wjechał na teren zakonu. Następnie zaparkował na małym parkingu, który znajdował się na terenie zakonu.
- Szczęść boże ojcze Samuelu. – powiedział Patrick wychodząc z samochody
- Szczęść boże synu. – powiedział starszy siwy mężczyzna po siedemdziesiątce ubrany w strój mnicha
- Mam nadzieje, że nie przeszkadzam. – powiedział Patrick podchodząc do mężczyzny, aby się z nim przywitać
- Gdzie tam. Zawsze jesteś mile widziany. Witaj. – powiedział ojciec Samuel witając się z Patrickiem
- Dzień dobry. Przepraszam ojcze, że tak na wstępie o to pytam, ale czy macie jakieś kłopoty z prasą, albo policją.
- Z policją!? – zdziwił się brat Tomas, brunet krótko ostrzyżony w stroju zakonnika stojący zaraza za ojcem przełożonym
- Może inaczej spytam. – powiedział Patrick spoglądając na zmianę na zakonników – Czy Joelle kogoś na was nasłała? – spytał
- A o to chodzi. – powiedział ojciec Samuel, po chwili dodał – Nie martw się synu nic złego nam się nie dzieje. Jest tak, jak co dzień. Nie ma żadnych afer.
- Na pewno. – dopytywał się Patrick
- Tak, nikt u nas nie był. Zresztą po co ona miała by to robić. Co jej by to dało, jak by wywołała jakiś skandal. No zastanów się.
- Z jednej strony ojciec ma racje, ale z drugiej strony jej zachowanie podczas naszego rozstania daje dużo do myślenia. – powiedział Patrick wyjmując walizkę z samochodu
- Rozumiem cię, ale czy od tego czasu Joelle napisała coś przeciwko twojej rodzinie. – powiedział ojciec Samuel
- Nie. Nie było żadnej afery wokół mojej rodziny.
- No właśnie. Więc nie masz się o co martwić. A teraz słuchaj. Twoja cela już na ciebie czeka. Brat Tomas cię zaprowadzi. – powiedział ojciec Samuel pokazując na zakonnika stojącego za nim – Widzimy się na wieczornej modlitwie synu. – dodał oddalając się od Patricka i drugiego zakonnika
Patrick podszedł do brata Tomasa, a następnie się z nim przywitał. Po chwili wraz z bratem Tomasem, którego dobrze znał, poszli w stronę celi, która znajdowała się w zachodnim skrzydle zakonu. Tam Patrick wyjął z walizki wszystkie potrzebne rzeczy na wieczorna modlitwę. Następnie wraz z bratem Tomasem poszli do ogrodu by tam przywitać się z pozostałymi braćmi, którzy w obecnym czasie pracowali w ogrodzie przy kwiatach, warzywniaku czy w sadzie. Po drodze Patrick postanowił wypytać przyjaciela czy na pewno Joelle, jakiegoś pismaka na nich nie nasłała.
- Dobra Tomas, mów prawdę. Joelle kogoś nasłała na was. – powiedział Patrick spoglądając na kolegę
- Paddy, przecież ojciec mówił, że nie doszło do żadnej afery wokół nas. Więc po co drugi raz się o to pytasz. – powiedział brat Tomas idąc wraz z Patrickiem zaciemnionym korytarzem w stronę wyjścia do ogrodu
- To była wersja ojca Samuela. A jaka jest ta prawdziwa. – powiedział Patrick spoglądając cały czas na kolegę
- Prawda jest taka, jaką usłyszałeś. Naprawdę nic złego się wokół nas nie dzieje. Uwierz w to.
- Na pewno.
- Tak. Zyjemy tak jak co dzień.
- Trochę to dziwne, że Joelle grożąc mi do tej pory nie zrobiła niczego głupiego. – powiedział zastanawiająco Patricku
- Może zrozumiała, że nie warto wywoływać skandali.
- Może.
Po paru minutach Patrick wraz z bratem Tomasem wyszli do ogrodu, ogrodu pełnym kwiatów i krzeów kwitnących, ogrodu stworzonego przez zakoników zaraz po założeniu zakonu. Patrick przywitał się z braćmi, którzy w tym czasie pielęgnowali kwiaty w ogrodzie. Następnie przeszedł do ogrodu warzywnego, by tam przywitać się z kolejną grupą braci. Po chwili wraz z bratwm Tomasem i dwoma innymi zakonnikami przeszedł do sadu by tam przywitać się z pozostałymi braćmi, a także pomóc w zbieraniu owoców, które w tym czsie były w sezonie.
O godzinie osiemnastej w małym drewnianym kościułku znajdującym się na terenie zakonu odbyła się wieczorna modlitwa, w której, jak każdego dnia uczestniczyli wszyscy mieszkańcy zakonu i ich goście. Tego dnia modlitwa prowadzona była przez brata Filipa. Ciemnoskórego mężczyznę pochodzenia tunezyjskiego, który w 2003r. wstąpił do zakonu. Bracia modlili się tego dnia za czterech innych braci pochodzących właśnie z zakonu św. Jana, którzy obecnie przebywali na misji w Kenii.
Po godzinnej modlitwie Patrick wraz ze wszystkimi zakonnikami wrócili do zakonu. Tam w stołówce, która znajdowała się w wschodniej części budynku usiedli do kolacji. Następnie po kolacji wszyscy zakonnicy poszli do swoich cel, aby tam rzucić się w wir swoich pasji i indywidualnych modlitw. Tak samo zrobił Patrick. Poszedł do swojej celi, aby tam odpocząć po podróży, a także skomponować kilka nowych utworów.
Dobrze znając zasady i poranny rytuał zakonu Patrick następnego dnia wstał punktualnie o godzinie piątej. Po zaścieleniu łóżka klęknoł przed krzyżem, który wisiał nad drzwiami i zaczął się modlić za własną rodzinę i przyjaciół. Następnie po szybkim prysznicu, który wziął w łaźni zakonu i ubraniu się Patrick zszedł do stołówki. Tam wraz z pozostałymi zakonnikami zasiadł do śniadania. Następnie po śniadaniu wraz ze wszystkimi braćmi zaczął sortować pozbierane dzień wcześniej owoce i warzywa. Część warzyw i owoców wraz z trzema innymi zakonnikami pochował do spiżarni. Pozostałe zaś patrick wraz kilkoma innymi zakonnikami rozwiózł po okolicy i przekazał charytatywnie domu dzieka, który znajdował się w wiosce obok, a także biednym rodzinom mieszkającym w okolicy.
Trzy godziny później Patrick wraz z bratem Hieronimem, ciemnoskórym mężczyzną w okularach pochodzenia jamajskiego, wyszedł do ogrodu na spacer, by trochę powspominać czasy, w których przebywał w zakonie. Tam usiedli na jednej z ławek i zaczęli rozmawiać. Brat Hieronim widząc pogodnego Patricka zdziwił się, że jego przyjaciel po rozstaniu z dziewczynom tak bardzo nie cierpi. Postanowił więc wypytać przyjaciela co go tak zmieniło.
- Powiesz mi co się dzieje. – powiedział zaniepokojonym głosem brat Hieronim
- A co miało się stać. – zdziwił się Patrick spoglądając na przyjaciela
- Jak to co? Dziewczyna cię zostawiła, a ty jesteś pogodny. Nie cierpisz, aż tak bardzo.
- Mam żal do niej i to duży. Obraziła moją rodzinę.
- Ja mie mówie o tym.
- A o czym. – zdziwił się Patrick
- Dziewczyna cię zostawiła, a ty zachowujesz się, jak zakochany, a nie jak zdradzoby mężczyzna.
- Bo jestem zakochany – powiedział z uśmiechem Patricki spoglądając na przyjaciela
- Jak to o czym ty mówisz. – zdziwił się brat Hieronim
- O tym, że wreszcie jestem najszczęśliwszym facetem, bo wreszcie jestem z kimś kogo tyle lat kochałem.
- To ty nie roztałeś się z Joelle. – powiedział zdziwiony brat Hieronim
- Rozstałem się z Joelle. Ja mówię o kimś innym. – powiedział z uśmiechem Patrick spoglądając na przyjaciela
- Czekaj, to ty się zakochałeś w nowej kobiecie.
- Ja cały czas byłem w niej zakochany i to od wielu lat.
- Czekaj bo nie łapie o czym ty mówisz. – powiedział zdziwiony brat Hieronim marszcząc czoło – Jak to wiele lat. – dodał zastanawiająco
- Z Wiktorią znamy się już od wielu lat. – powiedział Patrick spoglądając na przyjaciela
- To ty zdradzałeś Joelle? – spytał zastawiająco brat Hieronim, nie rozumiejąc co dokładnie mówi Patrick
- Nie, to Joelle mnie zdradził. Przecież opowiedziałem ci przez telefon, jak przyłapałem Joelle z innym.
- Tak pamiętam. – powiedział brat Hieronim, po chwili ze zdziwieniem dodał – Więc z skąd u twojego boku nowa dziewczyna?
- Wiktorię znam od kilku lat. Poznaliśmy się na początku lat ’90 tych. A dokładnie nasi ojcowie się przyjaźnili. A obecnie jesteśmy ze sobą dzięki naszym przyjaciołom. Zresztą pamiętasz, jak ci opowiadałem, jak to się stało, że odzyskałem w wiarę w Boga.
- Tak, pamiętam. Opowiadałeś o depresji i pomocy ze strony jakieś kobiety.
- To właśnie Wiktoria wyciągła mnie z depresji i pokazała mi drogę do Boga.
- To jeśli ją cały czas kochałeś, to czemu nie byłeś z nią w związku wcześniej. – powiedział ze zdziwieniem brat Hieronim
- Kiedy zrozumiałem, że się w niej zakochałem, to ona już była w związku z kim innym i oboje szykowali się wtedy do ślubu. To właśnie z tego powodu zdecydowałem się wstąpić do zakonu, by nie cierpieć z miłości. A teraz po latach mamy szansę być razem.
- Jak to. Przecież mówisz, że wyszła za mąż.
- Wręcz przeciwnie, nie wyszła za mąż. Jej chłopak zdradził ją przed ślubem.
- Rozumiem. A co z Joelle? Przecież mówiłeś, że ją kochasz, jak występowałeś z zakonu.
- To prawda, też tak myślałem. Ale wiedząc, jak zabiło mi serce widząc po latach Wiktorie, zrozumiałem, że miłość do Joelle to tylko dziecięce zauroczenie, a nie prawdziwa miłość.
- Jesteś pewien? – spytał brat Hieronim
- Tak.
- To jeśli wiesz już na czym stoisz to co planujesz.
- Chcę jechać do niej i spędzić z Wiktorią więcej czasu, by związek się utrwalił. Tylko nie wiem czy to się wszystko uda. – powiedział zasmuconym głosem Patrick
- Jak to. Przecież mówisz, że jesteście razem.
- To prawda. Ale od jakiegoś czasu wspólnikiem firmy należącej do Wiktorii i jej brata, jest jej były chłopak, który odziedziczył część firmy po swoim ojcu.
- Boisz się, że ci ją odbije.
- Tak. Boję się, że znów ją stracę.
- Jeśli ją kochasz to jedź do niej i wesprzyj ją w trudnych chwilach. Zresztą nie martw się Bóg lepiej wie kto do kogo pasuje. Jeśli się po latach znów spotkaliście i daliście sobie szansę to znaczy, że chce żebyście byli razem.
- Tak myślisz. – powiedział zastanawiająco Patrick
- Tak.
- Dzięki stary. Dałeś mi siłę by pojechać do niej i walczyć o nią.
Patrick wraz z bratem Hieronimem spędzili w ogrodzie jeszcze przez jakiś czas rozmawiając nie tylko na temat Wiktorii i jej rodzinie, ale także na temat dalszej kariery Patricka. Brat Hieronim spytał się przyjaciela co dokładnie planuj zrobić dalej Patrick i jak planuje wrócić na rynek muzyczny. Patrick poinformował przyjaciela że wróci na rynek muzyczny, tylko najpierw jego przyjaciel Chris przeprowadzi się do Niemiec, a potem wspólnie stworzą nowy zespół. Brat Hieronim słysząc słowa Patricka powiedział, że będzie się modlił, by wszystko się udało pomyśli Patricka.
Patrick na odnowie duchowej u przyjaciół w zakonie spędził jeszcze przez kilka dni.
Kilka dni później
Polska
Jak każdego dnia w tygodniu po godzinie piętnastej z przedszkola, w którym pracuje Ania przyjaciółka Wiktorii odbierani byli przez bliskich bliźniaki Antoniego i jego żony, a także Hubert syn Doroty i Adama. Tym razem to Adam odbierał cała trójkę. Miał tego dnia wolne więc przyszedł po chłopców zaraz po godzinie piętnaste. Zaparkował swoim czarnym BMW X5 M na parkingu przy bloku, w którym mieszkała Wiktoria. Następnie wyszedł z samochodu i poszedł od razu w stronę przedszkola. W drodze do niego spojrzał jeszcze w parkingu, na którym zauważył czarną Toyotę rav4 należącą do Igora. Stanął na chwilę by dobrze się przyjrzeć i sprawdzić czy na pewno widzi w niej Igora spoglądającego w stronę okien Wiktorii. Następnie upewniając się, że to Igor wszedł do przedszkola by odebrać dzieci. Tam odebrał swojego syna Huberta, a także za zgodą Antoniego i Natalii odebrał bliźniaków.
Po kilku minutach wraz z chłopcami wyszedł z budynku przedszkola. Idąc w stronę samochodu znów spojrzał na parking by upewnić się czy dalej Igor stoi. Widząc znów samochód Igora chciał podejść do niego i zagrozić jemu, że oskarży go o nękanie Wiktorii. Ale wiedząc, że są z nim dzieci postanowił nie wciągać ich w tą grę. Wsiadł wraz z chłopcami do samochodu i odjechał w stronę rodzinnego domu Wiktorii, by najpierw odwieść bliźniaki, a następnie w stronę swojego domu.
Pół godziny później Adam zaparkował pod swoim domem. Wraz z synem wyszedł z samochodu, a następnie wyszli do domu. Słysząc swą żonę w kuchni postanowił od razu do niej iść i się z nią przywitać.
- Siemka. Magda już wróciła z zajęć. – powiedział Adam wchodząc do kuchni
- Tak jest na górze. Twój ojciec ją odebrał. A co. – powiedziała Dorota spoglądając na męża odrywając się od gotowania
- A nic pytam się, bo nie wiem czy mam myć ręce i siadać do stołu, czy nie. – powiedział Adam odwracając się na piecie
- Myj ręce, zaraz zupę nalewam.
- A ok. – powiedział Adam wychodząc z kuchni – A bo zapomnę. Pod blokiem Wiktorii widziałem tego dupka. – dodał Adam wchodząc do łazienki
- Co? O kim ty mówisz. – spytała zdziwiona Dorota słysząc słowa męża
Adam nie odpowiedział żonie. Zaraz po wejściu do łazienki Adam odkręcił kran i wymył ręce. Więc dokładnie nie usłyszał słów żony. Następnie po kilku minutach wyszedł z łazienki i wrócił do kuchni by pomóc żonie. Dorota widząc znów męża postanowiła jeszcze raz spytać o kim Adam mówił.
- Jakiego dupka ty widziałeś? – spytała jeszcze raz Dorota spoglądając na męża
- Co…
- Mówiłeś, że widziałeś jakiegoż dupka pod blokiem Wiktorii.
- Mówię o tym pajacu Igorze. Widziałem go, jak siedział w swoim samochodzie i wpatrywał się w okna mieszkania Wiktorii. – powiedział Adam podchodząc do stołu, a następnie chwycił za butelkę z wodą i nalał do szklanki stojącej obok
- No nie ty chyba żartujesz. – powiedziała zdziwiona Dorota nakładając na talerz zupę pomidorową
- Nie. Jak byk go widziałem. I przed wejściem do przedszkola i po wyjściu z niego.
- Kuźwa. Nie wystarczy, że prześladuje ją w pracy, to jeszcze musi to robić pod jej domem.
- Jak widzisz. Na gorszego dupka od niego, to już nie mogła trafić. – powiedział Adam upijając łyk wody
- Lepiej jej by było, gdyby była w związku z Paddym, a nie z Igorem. – powiedziała kładąc talerz na stole. – Magda, Hubert ręce myć, zupa już nalana. – dodała wołając dzieciaki na obiad
- Ze kto? O kim ty mówisz. – zdziwił się Adam siadając przy stole. Po chwili z góry zeszli Magda i Hubert.
- Mówię o Michaelu, młodszym bracie Joeya, Johna i Jimmiego.
- To oni mają jeszcze jakiegoś brata.
- No tak. Przecież ci mówiłam. – powiedziała Dorota siadając do stołu
- A no tak zapomniałem, że ich jest sporo w rodzinie. – powiedział Adam zajadając się zupą – A tak dokładnie, o co chodzi z tym Paddym. Oni się przyjaźnili czy co? – dodał z zaciekawieniem Adam
- Tak. Dla Wiktorii była to przyjaźń, dla Paddiego coś więcej niż przyjaźń. On się w niej podkochiwał. Wszyscy to widzieli tylko Wiktoria tego nie widziała. – powiedziała Dorota zajadając się zupą pomidorową
- Jak to. – powiedział zaciekawiony
- Na początku naszej znajomości z rodziną Kelly, Wiktoria była gówniarą dla Michaela, nie zwracał na nią uwagę. Dopiero swoją dobrocią i pomocą dla innych, Wiktoria zyskała uznanie u Michaela. Wtedy zaczął się za nią uganiać. Zresztą był jedynym mężczyzną, któremu Wiktoria tak szybko zaufała i z nim się zaprzyjaźniła.
- Zakochał się.
- Na początku nie, tylko się przyjaźnili. Dopiero, jak pomogła jemu wyjść z depresji, wszyscy zauważyli, że on się w niej podkochuje.
- Depresji…
- Tak, Paddy miał próbę samobójczą. Wiktoria zauważyła, że coś z nim jest nie tak i zareagowała jako pierwsza. Dlatego jest taka cenna dla Michaela i jego rodziny, dzięki niej on żyje.
- To dla tego tak za nią szaleli, jak byli w Polsce. – powiedział Adam
- Kim jest Michael. – powiedział zaciekawiony Hubert słysząc rozmowę rodziców
- Jedz, nie gadaj. Za godzinę szykujemy się do wyjścia i idziemy w trójkę na basen. – powiedział Adam w stronę syna
- To przyjaciel mój, cioci Wiktorii i wujka Janka. – odpowiedziała Dorota wycierając synowi buzie po zjedzonej zupie
- W trójkę. – zdziwił się Huber
- No tak, ty, ja i Magda. – powiedział Adam zbierając wszystkie talerze po zupie
- A mama.
- Mama zostaje w domu, ktoś musi zająć się waszą siostrą Oliwką.
- A szkoda. – powiedział zasmuconym głosem Hubert
Dorota wraz z Adamem nałożyli dzieciom, a także sobie pierogi ruskie na talerze, które były tego dnia na obiad.
- A wracając do tematu. Trzeba powiedzieć Wiktorii, że Igor znów siedział pod jej domem. – powiedział Adam podając Hubertowi talerz z pierogami
- Jej co innego trzeba powiedzieć. – powiedziała Dorota nakładając pierogi na talerz
- Co…
- Żeby się wreszcie wzięła za Paddiego, bo innego wariata, który szleje na jej punkcie to ona nie znajdzie.
- Tak jasne, już to widzę jak cię posłucha.
- Posłucha, czy nie posłucha, ale trzeba spróbować.
Kilka minut później po obiedzie Adam wraz z dziećmi pomału zaczęli szykować się na basen. Hubert wraz z Magdą poszli swoich pokoi. Tam wyjęli z szaf wszystkie potrzebne rzeczy na basen, a następnie zacieli pomału je pakować do małych plecaków, które dostali rok wcześniej od dziadków ze strony Adama w prezencie. Adam także poszedł na górę. W sypialni z jednej z szaf wyjął wszystkie potrzebne rzeczy na basen i schował do torby treningowej. Natomiast Dorota w kuchni posprzątała i wymyła wszystkie naczynia. Następnie poszła na górę pomóc dzieciom w pakowaniu.
Tego samego dnia, w którym Adam odbierał dzieciaki z przedszkola, Wiktoria wiedząc, że wszystkie jej przyjaciółki tego dnia mają wolne popołudnie umówiła się z nimi na zakupy. Spotkały się wszystkie w salonie kosmetycznym należącym do Justyny. Następnie wszystkie poszły do jednej z galerii w centrum miasta. Tam obskoczyły chyba wszystkie sklepy. Od butików po drogerie czy sklep z obuwiem. Były także w kawiarni, gdzie spędziły wolny czas przy kawie i ciastku. Następnie po dwu godzinnych zakupach i pobycie w kawiarni dziewczyny wróciły do domu. Obładowane zakupami kupionymi w galerii dziewczyny weszły do windy.
Po naciśnięciu przez Kingę cyfry dwa Wiktoria dostała smsa. Wyjęła więc telefon z torebki. Następnie widząc na ekranie numer Patricka odczytała wiadomość przysłaną od Patricka: „Cześć kochanie wracam już z Francji. Jeśli pozwolisz to po weekendzie będę u ciebie w Polsce.”
- Co … – powiedziała zszokowana Wiktoria odczytując wiadomość od Patricka
- Co się stało Wiki, wszystko w porządku. – spytała Justyna widząc minę przyjaciółki
- Wiki co się dzieje. – dopytywała się Ania nie słysząc odpowiedzi od Wiktorii na pytanie Justyny
- Paddy chce przyjechać. – odpowiedziała po czasie Wiktoria – I to w ten weekend. – dodała
Po słowach Wiktorii winda zatrzymała się na ich piętrze. Dziewczyny wyszły z windy. Następnie skręciły w stronę swojego mieszkania.
- Ekstra. – powiedziała Kinga słysząc słowa Wiktorii
- Co! – powiedziały wspólnie Ania z Justynom
- Przewiesz dopiero się widzieliście. – dodała Agnieszka idąc jako pierwsza w stronę mieszkania
- Dopiero! Z tego co pamiętam to dwa tygodnie temu Wiktoria się z nim widziała. – powiedziała Kinga wyprzedzając Wiktorię, by wejść zaraz po Agnieszce do mieszkania
- No właśnie. – powiedziała Wiktoria w stronę wyprzedzającej ją Kingi
- Tylko mi nie mów, że nie chcesz go widzieć.
Po chwili wszystkie weszły do mieszkania. W przedpokoju Wiktoria z pozostałymi dziewczynami zdjęły buty i widząc łaszącego się do nich Joga przywitały się z nim. Następnie wraz ze swoimi zakupami poszły do salonu. Tam rozsiadły się na kanapie i obu fotelach kontynuując dalej rozmowę.
- Tego nie powiedziałam. – powiedziała Wiktoria kładąc obok kanapy swoje zakupy
- To czemu jesteś taka przerażona. – powiedziała Kinga widząc minę Wiktorii
- Nie jestem przerażona. – powiedziała Wiktoria siadając na kanapie
- Tak jasne. Za dobrze cię znamy Wiki byś nam takie bajki wciskała. – powiedziała Agnieszka kładąc swoje zakupy na stoliku w salonie
- Właśnie. Mów czego się boisz. – powiedziała Ania siadając obok Wiktorii
- O matko. Dobra już wam mówię. – powiedziała Wiktoria widząc wzrok przyjaciółek – Boję się, że znów dojdzie do bójki miedzy Igorem, a Michaelem. – dodała po czasie
- Myślisz, że Igor jest do tego zdolny. – powiedziała Agnieszka idąc w stronę wyjścia z salonu
- I to na pewno. On jest zdolny do wszystkiego.
- A ty gdzie idziesz? – spytała Justyna widząc wychodząca z salonu przyjaciółkę
- Idę zrobić sobie kawy. Kto chce.
- Ja chce. – powiedziała Kinga z nosem w telefonie siadając na jednym z foteli
- Ja też. – powiedziała Justyna
- Ja dziękuję. – powiedziała Ania spoglądając na swoją siostrę, która od kilku minut siedzi w telefonie i po chwili dodała – A ty co w tym telefonie szukasz.
- Co… - powiedziała Kinga słysząc słowa siostry
- Pytam się co w tym telefonie tyle czasu szukasz.
- A nic. Blanka ta z Katowic przesłała mi na Messengera kilka zdjęć z koncertu i filmiki. – powiedziała Kinga odrywając się od telefonu
- Pokaż. – powiedziała Wiktoria słyszą słowa koleżanki
- Ej… Poczekajcie na mnie. – krzyknęła Agnieszka z kuchni
Kilka minut później Kinga widząc wracająca z kuchni Agnieszkę wraz z tacką, na której były trzy kawy, dwie szklanki i dzbanek z lemoniadą, podniosła się z fotela i podeszła do dziewczyn. Następnie trzymając w ręku telefon usiadła obok Wiktorii tak, aby pozostałe dziewczyny mogły także obejrzeć przesłane filmiki. Dziewczyny oglądając wszystkie zdjęcia zaczęły wspominać pobyt w Krakowie i koncert na którym były. Zaczęły także wspominać koncerty innych artystów, na których były za młodu. Tak się wciągnęły wspomnienia, że nawet nie zauważyły kiedy do salonu wszedł Tomek, który wcześniej przebywał w swoim i żony pokoju.
- Fajnie by było pojechać znów na jakiś dobry koncert. – powiedziała Kinga siadając znów na fotelu
- O tak, pojechała bym jeszcze na jakiś dobry koncert. – powiedziała rozmarzona Justyna słysząc słowa Kingi
- Ja też. – powiedziała Agnieszka upijając łyk swojej kawy
- I ja. – dodała Ania
- A ty Wiki. Chciała byś jeszcze pojechać na jakiś koncert. – powiedziała Justyna w stronę Wiktorii nie słysząc odpowiedzi z jej ust
- Ale ja jadę na koncert i to nie długo. – powiedziała Wiktoria nalewając sobie lemoniady do szklanki
- Jak to? Na jaki koncert ty jedziesz. – powiedziała zaskoczona Agnieszka słysząc słowa przyjaciółki
- Dobre pytanie. – powiedziała zaciekawiona Kinga spoglądając na Wiktorię – Ja nic o tym nie wiem. – dodała
- Bo nie musisz.
- No nie Wiki. Gadaj.
- No dobra. Jadę na koncert rodziny Kelly, który ma się odbyć w Gorlitz. Chłopaki.
- I nic nam nie powiedziałaś. – powiedziała złośliwym głosem Kinga
- A co miała wam powiedzieć. – powiedział Tomek wchodząc do salonu z kubkiem kawy – Dobra laski spadać z kanapy teraz ja rządze. – dodał chwytając za pilot od telewizora
- A ty co tu robisz. – powiedziała zaskoczona Ania widząc swojego męża
- Jak to co mieszkam. Dobra żącia posuwaj się. – powiedział Tomek pokazując ręką, aby Ania się posunęła
- To ja wiem. Pytam się co tu robisz, bo przecież miałeś iść do kumpla. – powiedziała Ania spoglądając na męża
- No miałem. Ale godzinę temu odwołał nasze spotkanie, szef go wezwał niespodziewanie do pracy. Posuniesz się wreszcie czy nie. – powiedział Tomek nie widząc, jak żona się posuwa
- Dobra dziewczyny siądźmy przy stole, a on niech porządzi trochę. – powiedziała Wiktoria Widząc jak Tomek włącza telewizor – Trochę spokoju będzie. – dodała podnosząc się z kanapy
- Chociaż jedna mądra. – powiedział Tomek widząc podnosząca się Wiktorie
- Ej ty chcesz w łeb. – powiedziała Wiktoria słysząc słowa Tamka
- No co… Sama powiedziałaś, że mogę porządzić. – powiedział Tomek z ironicznym śmiechem
- I teraz żałuje. – powiedziała Wiktoria idąc w stronę stołu
- Uważaj szwagier, bo zaraz ci ten uśmiech zedrę. – powiedziała Kinga podnosząc się z fotela i idąc za Wiktorią w stronę stołu. Zaraz po jej słowach także pozostałe dziewczyny podeszły do stołu i usiadły przy nim.
- A wracając do naszej rozmowy. – powiedziała Kinga siadając przy stole – Dlaczego nic nie wiemy o zbliżającym się koncercie rodzinki Kelly. – dodała
- Bo nie pytaliście. – powiedziała Wiktoria upijając łyk lemoniady
- Ej … Wiki!!
- Bo nic o tym nie wiedziałam, aż do dzisiaj. Antek dopiero dziś mi powiedział, że John przed wyjazdem do Niemiec przekazał jemu kilka bilety na ich koncert.
- Ekstra, to jedziemy na koncert Kellysów do Gorlic. – powiedziała uradowana Kinga
- Niestety nie. – powiedziała Wiktoria głaszcząc Jogo, który w tym czasie przechodził obok stołu
- Jak to. – powiedziały wspólnie Agnieszka i Kinga
- Właśnie. – powiedziała Justyna spoglądając na Wiktorię
- John zaprosił tylko mnie i całą moją rodzinę.
- A my. – powiedziała Agnieszka upijając łyk kawy – Ciekawe jak brzmią po latach. – dodała zastanawiająco
- Sorry, więcej biletów to nam nie dali.
- A szkoda. Pojechała bym na koncert Kellysów.
- Ja też. – dodała Justyna
- A kiedy ten koncert ma się odbyć. – spytała Ania spoglądając na Wiktorię
- Jak dobrze pamiętam to piętnastego września. A co?
- Tak sobie myślę może byśmy się wybrali po latach na koncert Kellysów. Co wy na to. – powiedziała podekscytowana Ania
- To nie jest głupi pomysł. – powiedziała Justyna upijając łyk swojej kawy – Gorlic to nie tak daleko, więc możemy się wybrać na koncert. – dodała
- Tylko z skąd weźmiemy bilety. – powiedziała Agnieszka
- Trzeba przeszukać Internet i znaleźć stronę odpowiedzialną za sprzedaż biletów na koncert. Może są jeszcze jakieś bilety do sprzedania.
- Albo niech Paddy załatwi nam bilety na ich koncert. Co Wiki. – powiedziała Kinga spoglądając na Wiktorię
- Paddy?! – powiedziała zdziwiona Wiktoria – o czym ty mówisz. - dodała
- No tak, przecież mówiłaś, że ma do ciebie przyjechać.
- Tak to prawda, ale co ma ją wspólnego z tym wszystkim bilety na koncert Kellysów.
- Jak to co jest członkiem rodziny więc może załatwić na bilety. Jak go ładnie poprosisz.
- Właśnie. Członkiem rodziny, a nie zespołu. Zresztą nie wiem czy uda się jemu załatwić kilka dodatkowych biletów.
- Jak to. Wiki błagam porozmawiaj z nim.
- Kinga zrozum on wraca z Francji i nie wiem czy zahaczy o rodzinny dom, czy od razu do mnie przyjedzie.
- O Francja. – powiedziała Agnieszka upijając łyk swojej kawy
- Puściłaś swego chłopa do Francji. – powiedziała Kinga spoglądając na Wiktorię
- Pojechał odwiedzić swoich przyjaciół z klasztoru. – powiedział Wiktoria. Po chwili widząc zaciekawioną minę Kingi dodała –I nic na ten temat nie wiem więc nie pytaj.
- Przecież nic nie mówię. – powiedziała Kinga widząc jak Wiktoria ją wyprzedza
- Ale myślisz.
- Oj boże Wiki, chce wiedzieć, jak tam wasz związek się układa.
- Dobrze się układa. Przecież przyjeżdża do mnie.
- Dlaczego zawsze, gdy się pytamy o twój związek z Paddym, to ty się wymigujesz z odpowiedzi.
- A co mam ci odpowiedzieć. Kobieto ten związek dopiero się rodzi.
- Dobra Kinga daj spokój. – powiedziała Ania widząc niezadowoloną minę Wiktorii – Lepiej zastanówmy się, jak załatwimy sobie bilety na koncert Kellysów. – dała
Po chwili Ania wyjęła ze swojej torebki telefon i zaczęła przeszukiwać w Internecie strony internetowe na których można kupić bilety. Widząc to Justyna zbliżyła się do Ani i razem z nią zaczęła przeglądać strony. Po chwili dziewczyny znalazły jedną ze stron odpowiedzialną za sprzedasz biletów.
- Znalazłam. – powiedziała Ania z nosem w telefonie
- I co są jeszcze jakieś bilety na koncert. – spytała Agnieszka
- Tak są. Nie za dużo, ale dla naszej czwórki na pewno się znajdzie. – powiedziała Justyna
- Ekstra. – powiedziała podekscytowana Kinga
- Tylko nie wiemy czy uda nam się dostać wszystkie cztery biletu w tym samym rzędzie.
- To nie ważne. Ważne, żebyśmy pojechały na ich koncert. – powiedziała Agnieszka upijając łyk swojej kawy – A Wiki. Paddy wraca do śpiewania. – dodała spoglądając na Wiktorię
- Tak wraca. Inaczej bym mu w łeb dała.
- Że co, o czym ty mówisz. – powiedziała zdziwiona Justyna
- A nic, nie ważne. – powiedziała Wiktoria upijając łyk lemoniady
- Jak to nie ważne mów. – dopytywała się Kinga
- Bo nie ważne.
- Dobra dajcie jej spokój, jak będzie chciała to nam wszystko p;l.owie. – powiedziała z nosem w telefonie – To co dziewczyny kupujemy te bilety czy nie. – dodała
- Jasne, że tak. – powiedziały wspólnie Kinga i Agnieszka
- Ok. To kupujemy.
W tym czasie, gdy dziewczyny rozmawiały o kolejnym wyjeździe na koncert, Tomek siedział na kanapie i oglądał program dokumentalny na jednym z kanałów. Po chwili słysząc słowa dziewczyn na temat wyjazdu na kolejny koncert i na temat tajemniczego partnera Wiktorii postanowił się obrócić w stronę dziewczyn, by przekonać się czy dobrze słyszy.
- Gdzie wy chcecie jechać i kim jest Paddy. – powiedział Tomek spoglądając w stronę dziewczyn
- Co? – powiedziała zdziwiona Ania spoglądając w stronę męża
- Pytam się, gdzie wy chcecie jechać i kim jest ten tajemniczy Paddy, który ma przyjechać do Wiki.
- Chcemy jechać do Gorlic na koncert, który ma się tam odbyć. A Paddy to obecny chłopak Wiktorii. – odpowiedziała Agnieszka
- Ej Aga. On nie musi wszystkiego wiedzieć. – powiedziała nie zadowolona Wiktoria
- Od kiedy ty masz nowego fagasa, że nic o tym nie wiem. I co to za imę, Paddy? – powiedział zdziwiony Tomek marszcząc czoło
- To nie imię tylko pseudonim. – powiedziała Wiktoria spoglądając w stronę Tomka
- Widzę, że kiepsko się znacie, że znasz tylko jego pseudonim. – powiedział podnosząc się z kanapy
- Wręcz przeciwnie, bardzo dobrze go znam i wiem, jak ma na imię. Znamy się od wielu lat.
- Od wielu. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że wróciłaś do tego ćmoka. – powiedział Tomek spoglądając na Wiktorię
- Co ty. Prędzej bym przebiegła maraton niż do niego wróciła.
- Więc kto? – spytał zaciekawiony Tomek siadając obok Kingi
- Przecież widziałeś jego zdjęcia, więc po co pytasz. – powiedziała Kinga spoglądając na szwagra
- Co ty gadasz kobieto, gdzie ja go widziałem. – powiedział zdziwiony Tomek słysząc słowa Kingi
- Jak to gdzie. Na zdjęciach, które Wiktoria przywiozła ze chrztu swojej chrześnicy.
- Mówisz o sobowtórze tego muzyka z rodzinki Kelly.
- Uwierz wreszcie, że to nie sobowtór, tylko prawdziwy Paddy z zespołu The Kelly Fammyly. – powiedziała Justyna
- Tak jasne, już wam uwierzę.
- Ale to prawda. – powiedziała Wiktoria nalewając sobie kolejną szklankę lemoniady
- I znowu ta wasza bujna wyobraźnia. Chyba was wyślę wszystkie na leczenie.
- Ej Tomek. – powiedziała Kinga uderzając Tomka w ramię – Nie pozwalaj sobie na zbyt dużo idjoto. – dodała ze złością
- Co się złościsz kobieto, przecież mówię prawdę. Jakiś koleś jest podobny do tego Kellysa, a wam nagle odbiło. Jak można tak zwariować.
- Nie zwariowałyśmy tylko… - Ania nie dokończyła, zdziwiona, że Wiktoria jej przerwała spojrzała nagle na nią
- Dobra niech ci będzie, że zwariowałyśmy. – powiedziała Wiktoria przerywając Ani – Ale będę się śmiać, jak wyjdzie na nasze. – dodała
- Na wasze. Dziewczyno nikt w tą bajkę nie uwierzy, że prawdziwy Kelly do ciebie przyjedzie.
- Jimmy to nie prawdziwy Kelly. Przecież nocował wraz z żoną u nas. – powiedziała Ania spoglądając na męża
- E tam. Zbieżność imion i nazwisk. A wy robicie z tego wielkie halo. Z resztą nikt z prawdziwej rodziny Kelly nie zaprzyjaźnia się tak łatwo ze zwykłym człowiekiem. Was naprawdę porąbało, że tak myślicie.
- Zakład. – powiedziała Wiktoria wyciągając prawą rękę naprzeciwko Tomka
- Ty chcesz się założyć wiedząc, że przegrasz. – powiedział zdziwiony Tomek
- A czemu nie zobaczymy, kto ma racje.
- Ok. niech ci będzie. – powiedział Tomek ściskając rękę Wiktorii – To o co się zakładamy. – dodał
Ania wraz z pozostałymi dziewczynami widząc, jak Wiktoria wraz z Tomkiem się zakładają zaczęła się śmiać. Dobrze wiedziała, że Wiktoria mówi prawdę. Cieszyła się, że ktoś wreszcie utrze nosa jej mężowi.
- Czekaj niech pomyślę. – powiedziała zastanawiająco Wiktoria
- Ja wiem. – powiedziała ze śmiechem Kinga spoglądając na zmianę raz na Wiktorię raz na Tomka
- Mów co wymyśliłaś. – powiedział Tomek spoglądając na Kingę – Mam nadzieję, że wygrywając ten zakład będę miał satysfakcję. – dodał spoglądając znów na Wiktorię
- Satysfakcję to nie wiem, ale zakład będzie wyrównany. – powiedziała ze uśmiechem na twarzy Kinga – Karaoke. – dodała
- Co? – powiedzieli wspólnie Tomek i pozostałe dziewczyny
- Ehe … Nieźle. Wiki kontra Tomek w karaoke. – powiedziała ze śmiechem Justyna – Już to widzę. – dodała
- Ty oszalałaś. Wiesz, że nienawidzę tej głupiej zabawy. – powiedziała Wiktoria spoglądając na Kingę.
- Wiem. I wiem też, że mój szwagier nie ma głosu, więc rzadko bierze udział w tej zabawie. Więc siły są wyrównane. A po drugie każdy z was będzie mógł wybrać to z czym się zmierzy jego przeciwnik.
- Co masz na myśli. – spytała Agnieszka
- Jak to co, jak Wiki wygra to Tomek będzie musiał zaśpiewać piosenkę z repertuaru The Kelly Family. Co wy na to.
- Tylko nie piosenkę Kellesów. – powiedział Tomek słysząc słowa Kingi
- A właśnie, że z Kellysów. Nabijasz się z nas, że znowu ich słuchamy, wiec zaśpiewasz ich piosenkę, która wybierze Wiktoria. – powiedziała Kinga spoglądając na szwagra
- A jak ja wygram.
- A jak ty, to Wiktoria zaśpiewa piosenkę z repertuaru Disko polo, którego tak nie lubi.
- No nie ty chyba żartujesz. – powiedziała Wiktoria choć dobrze wiedziała, że wygra ten zakład
- Nie Wiktoria, rywalizacja ma być wyrównana. – powiedziała Kinga upijając łyk kawy
- Oooo…Wiki i Disko polo, będę miał niezły ubaw. – powiedział z uśmiechem Tomek
- Nie ciesz się tak wcześniej Tomeczku. – powiedziała zgryźliwie Wiktoria
- Z tym się zgodzę siostra, będzie wyrówna rywalizacja. Tylko dlaczego moje uszy maja cierpieć. – powiedziała Ania spoglądając na siostrę
- Niech wam będzie. Karaoke. – powiedziała Wiktoria ściskając dłoń Tomka
- Ok. To wiemy już o co się zakładamy. Czas trwania zakładu to siedem dni. Czyli tyle czasu ma Wiktoria na sprowadzenie i przedstawienie Tomkowi Michaela Patricka Kelly czyli Paddiego. – powiedziała Kinga przecinając zakład – A jeszcze jedno. W ostatecznym dniu osoba zwyciężająca powie, jaką piosenkę wybrała dla przeciwnika by on ją zaśpiewał – dodała
- Zacznę obliczać czas do wygranej. – powiedział Tomek spoglądając na Wiktorię
- Zobaczymy kochany, zobaczymy.
Kilka minut później Wiktoria wróciła do dalszej rozmowy z dziewczynami. Tomek zaś poszedł do kuchni. Tam zrobił sobie kawę. Następnie wraz z kubkiem kawy wrócił do salonu i usiadł na kanapę by dalej oglądać telewizję.
Komentarze
Prześlij komentarz