Rozdział 39: The First Time - The Kelly Family

 

 Niemcy/Monachium 

Pogoda w Monachium tego dnia była przepiękna. Bezchmurne niebo ze złocistym ciepłym słońcem pojawiło się już po godzinie czwartej rano. Temperatura zaś była w sam raz i pozwoliła większości  mieszkańcom spędzić wolny czas na świeżył powietrzu. Tak też zrobiły Patricia i Barby, które zaraz po śniadaniu wyszły wspólnie do ogrodu, by trochę po plewić w kwiatach.

W pewnym momencie Patricia widząc zrelaksowaną siostrę postanowiła z nią porozmawiać na temat ostatniej wizyty lekarskiej, na której była wraz z Patriciem, a także o rozmowie telefonicznej Patricii z lekarzem Barby.

- Barby czy ty ostatnio nie miałaś dodatkowych zajęć terapeutycznych. – spytała Patricia podcinając piwonie 

- Nie. Nie miałam żadnych zajęć. – powiedziała Barby plewiąc wśród róż

- Na pewno. – dopytywała się dalej Patricia 

- Tak, a co. 

 - Pytam się bo dzwonił do mnie dr Słowiński z dziwnym pytaniem dlaczego przestałaś chodzić na dodatkowe zajęcia wysłane przez niego. – powiedziała Patricia spoglądając na siostrę – O jakich on zajęciach mówił. – dodała zdziwiona 

Barby słysząc słowa siostry nawet nie drgnęła choć dobrze wiedziała, że Patricia mówi prawdę. Nie chcąc rozmawiać na ten temat postanowiła jak najszybciej zmienić temat. 

- Pati, a co z tymi zniszczonymi różami. Planujesz coś z nimi zrobić. 

- Jakie róże. – zdziwiła się Patricia 

- No te koło fontanny, co nagle przestały kwitnąc. – powiedziała Barbie spoglądając w stronę fontanny, która znajdowała się nie opodal domu 

- To zostaw nic z nimi nie rób. Denis ma je w weekend wykopać. Na ich miejsce co innego tam posadzę. – powiedziała Patricia spoglądając w stronę zeschniętych róż 

- A może ja spróbuję je wykopać. Po co czekać na Denisa. Póki John mnie jeszcze od ciebie nie zabrał, to wspólnie coś wymyślimy na to miejsce. – powiedziała Barby odwracając wzrok od Patricii, która w pewnym momencie spojrzała w stronę Barby 

To prawda, dziś zakańczał się pobyt Barby u Patricii, który trwał przez kilka tygodni. Koleiną osoba, która przejmowała opiekę nad Barby był John wraz ze swoją żoną.  

- Bez przesady, zdążysz mi jeszcze pomóc i to nie raz. Powiedz mi lepiej o co chodzi z tymi zajęciami.

- A ja nic na ten temat nie wiem. – powiedziała Barbie unikając wzroku siostry 

- Na pewno. Bo z tego co zrozumiałam podczas rozmowy z dr Słowińskim, to ty o wszystkim wiedziałaś i obiecałaś jemu, że nam wszystko przekażesz.

- Oj tam raz się zdarzyło, że wam czegoś nie powiedziałam i wielkie halo. 

- Barbie to już nie jest twój pierwszy raz, jak nam czegoś nie mówisz, albo nie chcesz żebyśmy my przekazali lekarzowi o twoich atakach. Tak było, gdy Paddy był z tobą u lekarza. – powiedziała Patricia spoglądając na Barby – Co się dzieje. – dodała widząc nie zadowoloną minę siostry

- Bo nie wszystko musiał mówić. – powiedziała nie zadowolona Barby 

- O nie kochana, trzeba mówić wszystko lekarzowi on ma ci pomóc. 

- Tak wiem. 

- Więc o co chodzi. – dopytywała się dalej Patricia

No bo ja … - Barby nie dokończyła wypowiedzi, bała się, że Patricia ją wyśmieje, jak inni ludzie 

- Barby co się dzieje. – powiedziała Patricia widząc zasmuconą siostrę 

Barby odłożyła na ziemię grabki, które trzymała wcześniej w ręce. Zdjęła także rękawiczki i rzuciła je na ziemię. Następnie odwróciła się i poszła w stronę podestu, na którym stał stół z krzesłami. Usiadła na jednym z krzeseł, a następnie nalała sobie do jednej ze szklanek soku jabłkowego. Patricia widząc to wszystko postanowiła pójść i porozmawiać z siostrą. Odłożyła więc na ziemię sekator, a także swe rękawiczki, a następnie poszła w stronę stołu przy, którym siedziała Barby. 

- Barby powiesz co się dzieje, że tak naglę posmutniałaś. – spytała jeszcze raz Patricia siadając naprzeciwko siostry

-  Nic wydaje ci się. Po prostu pić mi się zachciało. – powiedziała Barby upijając łyk soku, a zarazem unikając wzroku siostry

- Nie wydaje mi się tylko mów. – powiedziała Patricia nalewając sobie soku jabłkowego

- Ale naprawdę nic mi nie jest. Zresztą ty masz swoje problemy, nie potrzebujesz martwić się moimi.

- Słucham. Barby o czym ty mówisz. Przecież wiesz, że wszyscy cię wysłuchają i pomogą. Znowu, ktoś ci coś powiedział, że znów zaczynasz nie mówić lekarzowi i nam całej prawdy.

- No dobra. – powiedziała Barby widząc, że siostra nie odpuszcza – Boję się, że znów będziecie się ze mnie śmiać. – dodała odkładając szklankę na stół

- Czekaj, kto się z ciebie będzie śmiał. – powiedziała zdziwiona Patricia słysząc słowa siostry 

- Na przykład lekarz. – powiedziała zasmuconym głosem Barby 

- Lekarz. Barby o czym ty mówisz. Przecież lekarz nigdy się z ciebie nie śmiał. 

- Tak wiem, ale kiedyś się może zaśmiać i obgadywać mnie.

- Barby przecież wiesz dobrze, że to co  mówisz lekarzowi w jego gabinecie nigdy nie może ujrzeć światła dziennego. A po drugie tyle lat się już leczysz u dr Słowińskiego i jeszcze nigdy się nie zdarzyło, że coś złego o tobie mówił.

- Ale kiedyś powie. – powiedziała Barby upijając łyk soku

Patricia widząc, że Barby cały czas upiera się na swoim postanowiła porozmawiać i dowiedzieć się co tak naprawdę gryzie siostrę. 

- Barby powiesz mi wreszcie co tak naprawdę cię gryzie. – powiedziała Patricia spoglądając na siostrę 

- Nic się nie stało, a czemu pytasz. – powiedziała Barby unikając wzroku siostry 

- Bo zachowujesz się tak, jak by ktoś ci coś złego powiedział, albo czegoś złego się boisz.

- Ale ja naprawdę niczego złego się nie boje. – powiedziała zdenerwowana Barby

- Na pewno to czemu się nagle zdenerwowałaś. – powiedziała Patricia widząc zachowanie siostry

- Wydaje ci się. Ktoś cie znowu 

- Nie wydaje mi się. Ktoś ci coś nie przyjemnego powiedział, dlatego zaczynasz nam nie mówić całej prawdy. Boisz się czegoś.

Podczas rozmowy Patricii z siostrą niespodziewanie pod jej dom zajechał brązowy Jeep Renegade należący do Johna, a także czarne BMW F20 należące do Jimmyego. Panowie wyszli ze swoich samochodów, a następnie wspólnie poszli w stronę ogrodu, do którego pokierował ich Alexander, który w tym czasie wchodził do domu. Widząc Patricie wraz z Barby siedzące przy stole John z Jimmym podeszli do nich.

- Kto się czego boji. – powiedział Jimmy słysząc rozmowę dziewczyn 

- Hejka, spakowana już. – powiedział John podchodząc do dziewczyn

- No hej. – powiedział wspólnie Patricia i Barbie widząc podchodzących braci

- Tak spakowana. – powiedziała Barby do Johna, który w tym czasie siadał obok niej

- O czym tak gadacie. – powiedział Jimmy siadając obok Patricii 

- Próbuję wyciągnąć od naszej siostry informacje, kto nagadał jej jakiś bzdur, że nagle zaczyna nam nie mówić wszystkiego.

- Co! – powiedzieli wspólnie John i Jimmy słysząc słowa Patricii

- Czego nam Barbie nie mówi. – dodał zdziwiony Jimmy

- Na przykład tego, że ma dodatkowe zajęcia. 

- Jakie zajęcia, o czym ty mówisz. 

- O tym, że Barby znów nam wszystkiego nie mówi. Dzwonił do mnie dr Słowiński z pytaniem, dlaczego nasza siostra opuściła dodatkowe zajęcia, na które wysłał ją dr. – powiedziała Patricia podnosząc się z krzesła – Panowie kawa dla was czy chcecie soku – dodała 

- Ja poproszę kawę. – powiedział John spoglądając na Patricie

 - Ja też. – powiedział Jimmy

- Ok. 

Patricia poszła w stronę domu. Następnie weszła do niego i poszła prosto do kuchni. Tam widząc w niej Alexa poprosiła by ten zrobił dwie kawy i przyniósł ją do ogrodu. Alex na początku nie za bardzo chciał wykonać prośbę mamy, ale widząc nie zadowoloną minę Patricii zgodził się i zabrał się za zaparzenie kawy. Patricia zaś wyjęła z lodówki ciasto, pokroiła go na talerze. Wyjęła także z szuflady widelce do ciasta. Następnie ułożyła wszystko na tacy i wraz z nią wyszła do ogrodu.  

- Kawa zaraz będzie. – powiedziała podchodząc do stolika

- Ok. – powiedział John

- Więc co siostra. Powiesz nam wreszcie, dlaczego nam nie powiedziałaś. – powiedział Jimmy, który od wstania Patricii od stołu dopytywał się cały czas Barby 

- Ona twierdzi, że ktoś z nas będzie się z niej śmiał, jak nam będzie o wszystkim informować i też, że lekarz będzie się z niej śmiał, jak będziemy go informować o jej stanie zdrowia. – powiedziała Patricia podając ciasto każdemu, a następnie usiadła znów przy stole

- Rany Barby, kiedy my się ostatni raz z ciebie śmialiśmy. Przypomnij mi bo nie pamiętam. – powiedział John spoglądając na Barby

 - Nigdy. – powiedział Jimmy 

- Więc co za bzdury zaczynasz gadać. 

Barbie nie chcąc dalej rozmawiać na ten temat. Postanowiła więc zmienić temat i spytać braci, jak się udała wizyta w Polsce.

- Oj tam czepiacie się byle czego. Lepiej powieźcie, jak się udała wizyta u cioci Eli w Polsce 

- Nie zmieniaj tematu. – powiedziała Patricia zajadając się ciastem 

Po kilku minutach Alex przyniósł do ogrodu dwie kawy. Podał ją Jimmyemu i Johnowi, następnie wrócił do domu.

- Ale ja nie zmieniam, tylko się pytam. – powiedziała Barby upijając łyk soku – Widzieliście maleństwo Dorotii. – dodała spoglądając na zmianę na braci 

- Tak widzieliśmy. – powiedział John upijając łyk kawy 

- I jej mężusia też poznaliśmy. – dodał ironicznym głosem Jimmy 

- Widzę, że ktoś ci podpadł. – powiedziała Patricia słysząc słowa brata

- Nie, a czemu pytasz. 

- Bo słyszę, że nie za bardzo ci się spodobał mąż Dorotii.

- A jakoś ciężko mi się do niego przekonać. Nie wiem tylko dlaczego.

- Bo go wcześniej nie znaliśmy. Dlatego nie możesz go zaakceptować. – powiedział John 

- A jak ciocia, wszystko z nią w porządku. Zdrowa jest. – spytała Patricia 

- Tak, z ciocią wszystko w porządku. Nic się nie zmieniła. Jej nadopiekuńczość nie uległa zmianie.

- Niech zgadnę: Ciocia wyposażyła was w przetwory dla każdego i coś do jedzenia na drogę. – powiedziała ze śmiechem Barby

- E He… W samochodzie u mnie są ze dwa kartony słoików z przetworami. Pati wybierz sobie jakie chcesz, resztę Rozdziele między Kaite i Maite. – powiedział Jimmy spoglądając na Patricie

- Dobra, później sobie coś wybiorę. – powiedziała Patricia upijając łyk soku – A u wujka byliście. – dodała 

- Tak. Po niedzielnym obiedzie poszliśmy ze wszystkimi na spacer. Zahaczyliśmy o cmentarz – powiedział John upijając łuk swojej kawy

- Ale ja się pytam czy zapaliliście świeczkę na grobie wujka.

- Tak, zapaliliśmy. 

- I jeszcze zostawiliśmy pieniądze Antonemu, by na to ich polskie święto postawili kwiat od nas. – powiedział Jimmy 

- Dobrze zrobiliście. Trzeba się będzie kiedyś tam wybrać i odwiedzić ciocię. – powiedziała Patricia nalewając sobie soku do szklanki 

- To na pewno. Bo już nam zrobiła małą awanturkę z pytaniem gdzie reszta.

- A widzieliście się tylko z Antonem i ciocią czy także ze wszystkimi. – spytała zaciekawiona Barby spoglądając na zmianę na braci 

- Ze wszystkimi się widzieliśmy. A bo zapomnimy ciocia i reszta was pozdrawiają. 

- O dzięki. Jak ktoś z nimi będzie rozmawiał, to też niech ich pozdrowi od nas. – powiedziała Patricia spoglądając na Johna

- Nie długo sama ich pozdrowisz i ucałujesz. – powiedział Jimmy 

- Jak to. – zdziwiły się wspólnie Barby z Patricią 

- No na naszym koncercie. 

- Przyjęli zaproszenia. – powiedziała Patricia 

-Tak.

- Super. Może Wiki z wami zaśpiewa. – powiedziała podekscytowana Barby

- Wątpię. – powiedział Jimmy spoglądając na Barby 

- A skąd wiesz, może zaśpiewa z wami. 

- Już to widzę: Wiki i jej wyjście na scenę przy kilkutysięcznym tłumie. Prędzej mi kaktus na dłoni wyrośnie, niż ona wyjdzie na scenę i coś zaśpiewa przy dużym tłumie. – powiedział Jimmy wystawiając rękę przed siebie 

- A skąd wiesz. 

- Bo jak zaczęliśmy ze wszystkimi wspominać stare czasy i wspomnieliśmy o koncercie w Hanowerze, na którym Wiki z nami zaśpiewała to nie za bardzo chciała na ten temat gadać. Mówiła, że to była pierwsza i ostania taka przygoda w jej życiu. Drugi raz się nie chce w to pakować.

 - Wiki miała inny świat. Ona wolała jeździć na koncerty i słuchać artystów, niż być jedną z nich. – powiedział John wypijając ostatni łyk kawy – Dobra siostra zbieraj się, bo jeszcze muszę zajechać do krawcowej po nową sukienkę Maite – dodał spoglądając na Barby

- Ok, tylko się pójdę do swojego pokoju się przebrać i wziąść swoje rzeczy. – powiedziała Barby podnosząc się z krzesła

Barby poszła w stronę domu Patricii. Tam poszła do łazienki wymyć ręce, a następnie nie zatrzymując się nawet na moment poszła na górę do swojego pokoju. Wchodząc do pokoju chwyciła za czarne spodnie wiszące na szafie i położyła je na łóżku obok zielonego T-shertu, który wcześniej położyła. Następnie zdjęła z siebie szare spodnie dresowe i szary t-shert i ubrała to co wcześniej sobie przygotowała. Po chwili wsadziła poprzednie rzeczy do walizki. Następnie chwyciła za pudełko leżące na łóżku, a także za walizkę i wraz z tym wszystkim wyszła z pokoju. Zeszła na duł, tam przebrała buty na czarne baleriny. Zostawiając u Patricii sportowe byty. Następnie ze wszystkim wyszła z domu i poszła prosto w stronę samochodu Johna przy, którym stało pozostałe rodzeństwo. John widząc siostrę chwycił za jej walizkę i wsadził do bagażnika. Barby zaś położyła karton na tylne siedzenie samochodu. Następnie pożegnała się Patricią i Jimmym i po chwili wsiadła do samochodu. John śpiesząc się bez pożegnania wsiadł do swojego samochodu i wraz z Barby odjechał w stronę swojego domu ….


Niemcy/Berlin 

Po tygodniowym pobycie u swoich przyjaciół z zakonu Patrick powrócił do Niemiec. Samolot, którym wracał z Paryża wylądował na jednym z lotnisk w Berlinie. Tam Patrick zaraz po wyjściu z lotniska wsiadł w taksówkę, która zawiozła go prosto pod dom Emmy i Hansa, u których przed wyjazdem Patrick pozostawił samochód.

- O Paddy. Już tak szybko wróciłeś. A ja myślałam, że wrócisz z Francji w następnym tygodniu. – powiedziała zdziwiona Emma widząc w drzwiach Patricka 

- Hej Emma. – powiedział Patrick witając się z przyjaciółką – Nie. Wystarczy mi tylko kilka dni. Hans już wrócił z pracy. – dodał wchodząc w głąb domu

- Kilka dni. Zawsze przebywałeś u chłopaków ponad tydzień. – powiedziała zdziwiona Emma wchodząc wraz z Patrickiem do salonu. – Hans wróci z kancelarii, gdzieś tak za godzinę. – dodała  

- Tym razem te parę dni mi wystarczy. – powiedział wchodząc za Emmą do salonu. Widzą stojące walizki przy jednej z kanap Patrick dodał – A to co, gdzieś się wybieracie.

- Wyjeżdżamy dziś na weekend nad Bałtyk. A dokładnie na wyspę Rugia do Sassnitz. Paddy kawa.

- Dzisiaj. Uff… dobrze, że zdążyłem odebrać od was samochód. – powiedział zdziwiony Patrick siadając na jednej z kanap – Tak poproszę. – dodał w stronę oddalającej się Emmy 

Emma poszła do kuchni. Tam włączyła czajnik, aby woda mogła się zagotować do zaparzenia kawy. Następnie z jednej z półek wyjęła filiżankę, do której wsypała dwie łyżki kawy. Po chwili chwyciła za czajnik i zaparzyła kawę. Następnie, dobrze wiedząc, że Patrick nie słodzi kawy chwyciła za spodek filiżanki i zaniosła Patrickowi.

- Dlatego mnie zdziwiło, że tak szybko wróciłeś. Zawsze siedzisz tam co najmniej dwa tygodnie, a tu wracasz pi paru dniach. – powiedziała wchodząc wraz z filiżanką do salonu – Proszę Paddy. – dodała podając Patrickowi kawę 

- Dzięki. A mam kilka spraw do załatwienia. – powiedział Patrick odbierając od Emmy filiżankę

- Ooo… Widzę, że Oskar cię już wysyła na jakiś wywiad. – powiedziała siadając obok Patricka na kanapie 

- Nie, jeszcze nie. Tak naprawdę chcę jechać do Wiktorii i z nią porozmawiać. Chcę wreszcie ujawnić nasz związek przed wszystkimi. 

- Jak to ujawnić. Chcesz narazić ją na kolejne wredne teksty ze strony Igora.

- Czas wreszcie dać Igorowi do zrozumienia, że Wiktoria jest szczęśliwa u boku kogoś innego.

- Już to widzę, jak Igor to rozumie. Prędzej dojdzie znów do jakieś bójki po między wami.

- Nie bój się, nie dam się już temu sukinsynowi drugi raz sprowokować. – powiedział upijając łuk kawy

- Mówić możesz jedno Paddy. Ale czy na pewno się opanujesz.

- Nie martw się. Wiem co robię. 

- Ok niech ci będzie. 

Podczas dalszej rozmowy Emmy z Patrickiem pod dom zajechał czarny Opel Mokka 1.4 T Cosmo, którego prowadził Hans. Hans zaparkował na posesji domu. Następnie chwycił za fioletową teczkę leżącą na przednim fotelu pasażerskim i wraz z nią wyszedł z samochodu. Z tylnego siedzenia zabrał jeszcze brązową marynarkę, a następnie wszedł do domu.

- Emma już jestem. – powiedział Hans wchodząc do domu – Szykuj małą i jedziemy wreszcie nad to … o Paddy. – dodał wchodząc do salonu

- Siema stary. 

- Co tu robisz. – powiedział zdziwiony Hans widząc przyjaciela

- Przyjechałem po swój samochód, który zostawiłem u was. – powiedział Patrick upijając łyk kawy

- A to już minęły dwa tygodnie.

- Nie. Byłem tam tylko parę dni.

- To co się stało, że tak szybko przyjechałeś. – powiedział Hans kładąc marynarkę na jedną z kanap – Emma może pojedziemy na cały tydzień co. – dodał spoglądając na żonę

- Nic się nie stało.

- Możemy pojechać. Zaraz zadzwonię i przedłużę wynajem domku. 

- No i urlop będzie z głowy. Dobra stary, a teraz mów: Co naprawdę się dzieje, że tak szybko przyjechałeś.

- On chce jechać do Wiktorii i oznajmić Igorowi, że są związku. – powiedziała Emma podnosząc się z kanapy – Może ty mu przetłumaczysz, że z Igorem się nie da po ludzku pogadać. Idę małą budzić. – dodała idąc w stronę schodów

- No nareszcie stary, wreszcie coś mądrego zrobisz. – powiedział Hans  siadając na jednej z kanap 

- Co… - powiedziała zdziwiona Emma słysząc słowa męża – Ty nie mówisz serio. – dodała wracając do salonu

- Całkowicie serio. Igorowi ktoś powinien utrzeć nosa.

- To prawda, ale dlaczego musi to być Paddy. Już raz doszło między nimi do bójki. Drugi raz Wiki może nie wybaczyć Patrickowi

- Ale z tego co wiem, to teraz Paddy jest jej chłopakiem, a nie Igor.

To prawda, ale różnie może być.

- Nie martw się. Jadę spotkać się tylko z Wiktorią. Jak tak bardzo się boisz to ci powiem, że nie mam zamiaru reagować na chamskie słowa Igora. 

- Zobaczymy, czy naprawdę nie dasz się sprowokować. – powiedziała Emma spoglądając na Patricka 

- Oj Emma daj mu już święty spokój. Najpierw ich swatasz, a teraz narzekasz. – powiedział Hans spoglądając na żonę

- Ja nie po to ich swatałam, żeby znów doszło do ich rozstania. 

- Bez przesady Emma to dorośli ludzie.

- Emma uspokoi cię informacja, że jadę do Polski tylko spotkać się z Wiktorią, a nie z Igorem czy z kimś innym. Po prostu nie będę się ujawniał, że u niej jestem. – powiedział Patrick spoglądając na Emmę 

- Nie spotkasz się z jej rodziną. – powiedziała zdziwiona Emma słysząc słowa Patricka

- Jeśli na nikogo nie na trafię, to tylko z Wiki będę się widział. – powiedział Patrick upijając łyk kawy

- A jak to, a ciocia. Nie spotkasz  się z nią.

- Emma o co ci dokładnie chodzi, bo nie nadążam już za tobą. – powiedział zdziwiony Hans spoglądając na żonę 

- Co nie nadążam. Przecież mówię, że nie powinni się ujawniać temu pacanowi. 

- Dobra Emma idź ty lepiej zadzwoń do tych właścicieli domków letniskowych i powiedz im, że przedłużamy popyt o tydzień, i że przyjedziemy dopiero jutro. – powiedział Hans spoglądając na żonę

- Co jak to jutro. – powiedziała zdziwiona Emma słysząc słowa męża 

- A no tak. Jest już godzina szesnasta. Zanim Anja się obudzi i zaczniesz ją przebierać, ubierać i karmić minie więcej niż godzina. Potem zacznie się nasze szykowanie do wyjazdu i kolejna godzina nam minie. Więc z przeliczenia mojego wyjedziemy, gdzieś tak po osiemnastej. – powiedział Hans spoglądając na żonę – A wiesz dobrze, że ja nie lubię tak późno prowadzić samochód. Więc po co się tłuc dzisiaj i to z małym dzieckiem. Jutro z rana wyjedziemy. A po drugie mamy gościa i co wyrzucisz Michaela. – dodał 

- Ok. – powiedziała Emma odwracając się w stronę wyjścia z salonu – A może nawet lepiej mała nie będzie tyle płakać, jak się obudzi sama. – dodała wychodząc w salonu.

Patrick na odwiedzinach u Hansa i Emmy spędził jeszcze dwie godziny. Następnie wiedząc dobrze, że Gutengowie wyjeżdżają z rana na wakacje postanowił, że przenocuje tą noc w hotelu. A dopiero rano pojedzie do Monachium. By tam pomału na nowo przygotować się do wyjazdu, ale tym razem do Polski.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 34: Teraz już wiem - O.N.A.

Rozdział 31: Nie wiem jak - Łukasz Łyczkowski & 5 Rano

Rozdział 32: Flop A Coin - The Kelly Family